Strach ma wielkie oczy.
Są ludzie odważni,
ale każdy z nas czegoś się boi.
Dzieci boją się ciemności,
bo ciemność jest czarna.
Boją się cmentarza,
bo na cmentarzu są duchy.
Dzieci boją się duchów, upiorów,
bo te straszą.
Boją się ludzi obcych,
burzy, głośnej muzyki.
Z latami człowiek wyrasta
z tych dziecięcych strachów.
Czasem jednak zostaje w nim
strach przestrzeni, głębokiej wody,
zaraźliwej choroby, śmierci.
Przed rokiem 2000
prawie wszyscy zlękliśmy się,
że przez jakiegoś wirusa, pluskwę
zwariują komputery
i staną się rzeczy straszne:
staną elektrownie, koleje,
spadną samoloty, braknie wody,
stanie się ciemność.
Straszne rzeczy.
Wykupili więc ludzie agregaty,
baterie, nazbierali wody,
zaopatrzyli się w świece.
Nawet oświecony pan prezydent
też się zabezpieczył i uczył,
że strzeżonego Pan Bóg strzeże.
Ma prezydent rację,
bo jeśli Bóg z nami,
to któż przeciwko nam.
Niech jednak nikt nie sądzi,
że wierzący w Boga niczego się nie boją.
Boga się boją,
ale to nie jest strach,
tylko bojaźń Boża.
Dlatego tłumaczył Pan Jezus
nam bojaźliwym:
Nie bójcie się tych,
którzy zabijają ciało,
ale duszy zabić nie mogą.
Modlę się więc psalmami:
Chociaż przechodzę przez ciemną dolinę,
zła się nie ulęknę,
bo Ty jesteś ze mną!
Apostołowie bali się burzy.
- Panie, ratuj nas, bo giniemy!
- Dlaczego bojaźliwi jesteście,
małej wiary?
Zwątpienie jest powodem strachu.
- Piotrze, dlaczegoś zwątpił?
Jan bał się wejść do grobu.
Zatrwożonym i przestraszonym uczniom
przychodzący Pan Jezus mówił:
- Nie bójcie się! Jam jest.
Oni jednak wątpili.
Mam powód do wątpienia,
bo ludzie są źli.
Dlatego zamykam drzwi
przed złodziejami, złoczyńcami.
Słusznie.
Grzechu ludzi trzeba się bać,
ale przed tym mogę się zabezpieczyć.
Gorzej, gdy boję się spotkania z Bogiem.
Znaczy to, że jestem zły,
ale gdym Tobie moją nicość wyspowiadał,
ja, proch, będę z Panem gadał.
I będę z Nim rozmawiał,
jak przyjaciel z przyjacielem.
- Więc czego się boisz?
- Nie, już się nie boję,
bo On jest ze mną.