Pamiętam, bardzo pamiętam.
Maryś Kochana,
nie wiem, co Ci przypomnieć,
abyś uwierzyła, że naprawdę pamiętam.
Byliśmy już w szkole średniej.
Na wakacje przyjechałaś na wieś,
do rodziców. Pomagałaś w żniwach.
Tego wieczoru wracaliśmy razem.
Dałaś mi wtedy malutkie polne bratki.
Nie umiałem Ci za nie podziękować.
Wakacje minęły.
Czas mijał.
Ty masz rodzinę.
Ja zostałem księdzem.
Spotkałaś mnie kiedyś na odpuście.
To wtedy Ty zapytałaś:
Pamiętasz mnie jeszcze?
Tak, Maryś Kochana,
"Kraj lat dziecinnych, on zawsze zostanie
święty i czysty, jak pierwsze kochanie...".
Lata, wydarzenia, losy
oddalają nas od siebie.
Pamięć jest taką niezapominajką.
Ludzie mają krótką pamięć,
bo nie dają sobie niezapominajek,
dają sobie tylko farbowane albo sztuczne kwiaty.
Owszem, ludzie długo pamiętają urazy.
Dobroć kasują, nie chcą pamiętać.
Przychodzą bowiem nowe miłości,
nowe sprawy, absorbujące interesy.
Zostaję sam.
Czasem mi z tym dobrze.
Wiem, bo wiem, że jest Ktoś,
kto jest samą Pamięcią i Miłością.
Wtedy mogę Mu stawiać Marysi pytanie:
Panie, taki Daleki i Bliski,
czy pamiętasz mnie jeszcze?
Słyszę wtedy ciepłą odpowiedź:
"A czy może zapomnieć matka
o swoim niemowlęciu?
A gdyby nawet ona zapomniała,
ja nigdy nie zapomnę o tobie,
bo jestem twoim świętym, twoim Bogiem.
Przyjdę szybko".
Dziękuję!
"Czymże jest człowiek, że o nim pamiętasz,
albo syn człowieczy, że o nim masz pieczę?".