Panie mój!
Uzdrowiłeś dziesięciu trędowatych,
a tylko jeden wrócił,
aby Ci podziękować.
Ludzka to rzecz.
Potrafię prosić, żebrać, skamlać,
bo uważam, że mi się należy.
Nawet się z tym obnoszę i chwalę,
że Bóg mnie wysłuchał.
Taki jestem ważny
i tak umiałem prośbę uzasadnić,
że musiałeś mnie wysłuchać.
Przechodzę potem nad tym do porządku,
wymagania moje wciąż wzrastają,
a zapomniałem Ci podziękować.
Odprawiam Mszę Świętą,
ale wciąż za zmarłych.
Wołam do wszystkich:
Dzięki składajmy Panu, Bogu naszemu,
ale tak mało Ci dziękuję.
Przecież wszystko, co mam
i kim jestem
- od Ciebie jest.
Mówię kazania o niewdzięczności.
Płaczą rodzice, że dzieci są niewdzięczne.
Ja też czekam,
gdy uczynię coś dobrego,
że wrócą, pochwalą, podziękują.
Jeden tylko był taki,
co wrócił i podziękował.
Innym się wszystko należy.
Rozumiem więc, co przeżywałeś, Panie,
gdy tylko jeden wrócił podziękować.
Za to pokazałeś mi tyle razy:
tylko jedna wrzuciła do skarbony
wszystko, co miała na utrzymanie.
Tylko jedna tak umiłowała
za to, żeś jej wszystko przebaczył.
Tylko jeden setnik tak uwierzył.
Ja też widziałem na pielgrzymce:
Tylko jedna tak prosiła
jak niewiasta kananejska.
Tylko jeden czarny płakał jak Piotr.
Tylko jedna przysłała kartkę.
Tylko jeden dziękował za przekłute bąble.
Tylko jedna całowała ręce kaleki.
Panie mój!
Tak bardzo chcę być drugi.