33. Kamienie wołać będą!

Panie mój!

Wróciłem z Warszawy.
Chodziłem uliczkami Starówki.
Gwarno tam.
Cieszą się dzieciaki wakacjami.
Pani przewodnik opowiada coś turystom.
Handlują.

W katedrze była cisza.
Rocznica Powstania Warszawskiego.
Słyszałem gwizd syren.
Komunikaty radiowe.
Halo, halo, tu mówi Warszawa...
Hej, chłopcy, bagnet na broń!
Okopy, barykady, schrony.
Znak Polski Walczącej.
Potem naloty, bomby, pożary,
płacz, ucieczka, śmierć.
Sakramentki pod gruzami,
Chrystus ranny w katedrze.
Ucieczka.
Warszawo, czy ja cię kiedyś zobaczę?
Krzyże na mogiłach.
Ksiądz z modlitwami.
Przemień, o Jezu, smutny ten czas.

Upłynęły już pięćdziesiąt trzy lata
od tamtego sierpnia.
Jest pomnik Powstańców Warszawy,
a ja siadam często
przy pomniku Małego Powstańca
na Podwalu.

Myślę wciąż to samo.
Synku, nie wychodź z domu.
Tam są straszne "goliaty".
Synku, buty masz za duże,
hełm masz za duży,
karabin za ciężki...
ale seruce to ty masz w sam raz.

Panie mój!

Zagoiły się rany w Stolicy.
Coraz mniej tych, co zostali
jako uczestnicy tamtych dni.
Chodzą do Palmir, na Powązki
i mówią do kolegów po imieniu.

Jest w Warszawie dużo miejsc
uświęconych krwią męczenników.

Nie chcą mówić o Powstaniu.
Chcą zapomnieć tamten sierpień.

Powstańcy, stańcie do raportu.
Pokażcie Bogu ranę w sercu.
Tym na Wschodzie, że zdradzili
i patrzyli, jak Warszawa kona.
Tym na Zachodzie, że stchórzyli
i nie pomogli.

Powiedzcie, czy o taką Polskę walczyliście?
A miała być biało-czerwona!
Najukochańsza, najmilsza,
biało-czerwona!

Nikt was nie słucha?

To kamienie wołać będą!

Dokąd idziecie, pielgrzymi?