Chryste mój!
Trudne są te
"trzy dni święte" przed Wielkanocą.
Cała w nich historia zbawienia:
od grzechu pierwszego
aż do śmierci i zmartwychwstania.
Przeżywam ze wzruszeniem
umycie nóg apostołom,
adoracje krzyża,
procesje do grobu,
święcenie pokarmów,
poświęcenie ognia
i orędzie wielkanocne.
Nie mogę uciec od słów,
które usłyszałem w Wielki Czwartek:
"...i wy jesteście czyści,
ale nie wszyscy,
bo jeden z was mnie zdradzi".
Myślę wtedy,
pewnie to dotyczy Piotra.
Tak mu zaufałeś, Panie,
takie miałeś wobec niego zamiary,
a on się Ciebie zaparł.
Przysięgał przed dwórką,
przed żołnierzami:
Nie znam Go,
nic wiem, o kim mówisz,
przysięgam, że ile znam tego Człowieka!
Oj, Piotrze!
A tak zapewniałeś:
Choćby się wszyscy Ciebie zaparli
- ja nigdy!
Zawodny jesteś i kłamca.
Jeden z was mnie zdradzi...
Może myślał o Tomaszu.
On stać się niedowiarkiem.
Publicznie to mówił:
Jeśli nie włożę palców w Jego ręce
i ręki w Jego bok,
nie uwierzę!
Oj, Tomaszu!
Jeden z was mnie zdradzi...
Panie mój!
Powiedziałeś Judaszowi w Ogrójcu:
Przyjacielu,
pocałunkiem mnie zdradzasz?
Gdy umoczyłeś chleb w misie?
podałeś Judaszowi.
Powiedziałeś wtedy:
- Co masz czynić, czyń szybciej!
A gdy Judasz spożył chleb,
wstąpił w niego diabeł.
Gdy wyszedł, była noc.
Judaszu!
Łatwo mi rozglądać się
i szukać zdrajców obok.
Pokazuje więc palcem
Judasza, Piotra, Tomasza,
Kajfasza, Piłata, Heroda,
faszystów, komunistów,
feministki, aferzystów,
zboczeńców, pijaków,
terrorystów, bezbożników,
odstępców, sekciarzy...
Chybabym nie skończył.
Jeden z was mnie zdradzi...
Zapomniałem Cię zapytać:
A może to ja jestem, Panie?
Tak!