XXII. Serce Jezusa, zelżywością przepełnione i dla nieprawości naszych starte

Lżyć to znaczy ubliżać komuś,
opluć go, obrzucić brzydkimi słowami.
Zelżywości - to wszystko świństwo,
śmieci, brudy ludzkie.

Aż strach pomyśleć,
że tym wszystkim
przepełnione jest Serce Jezusa.

Ludzie potrafią
tak zelżyć człowieka,
że człowiek tego
nie wytrzyma,
przepełni się miara wytrzymałości
i człowiek zareaguje rozpaczliwie.
A mój Pan jest bardzo cierpliwy,
aż miłosierny.
Ojcze, przebacz im,
bo nie wiedzą, co czynią.

Nauczyli się tego od Mistrza
Święci Pańscy,
którzy umierając,
modlili się za prześladowców,
a to już bohaterstwo,
to już ponad siły i możliwości człowieka,
to już łaska.

Zatrzymajmy jeszcze uwagę
nad podobnym wezwaniem
z Litanii do Serca Jezusowego.
Serce Jezusa
dla nieprawości naszych
starte.
Dziś powiedzielibyśmy:
za nieprawości nasze
albo z powodu nieprawości naszych starte.

Zetrzeć coś na miazgę, na proszek
to znaczy doszczętnie, zupełnie
zniszczyć.
I znów przerażające odczytanie:
to Jezus został tak doszczętnie starty
na pył za nasze nieprawości?
Tak.
Do końca to znaczy bez reszty
nas umiłował.
Stał się posłusznym aż do śmierci,
a była to śmierć krzyżowa.

Wiem, te dwa wezwania
w zamyśleniu prowadzą nas
do drastycznych, przerażających wniosków.
Wzrusza mnie zawsze biblijna scena
z barankiem przebłagalnym.
Biedne zwierzątko uwiązane było
na dziedzińcu świątyni.
Przychodzący Żydzi wkładali nań ręce
i wypowiadali swoje grzechy.
Potem wypędzali koziołka
daleko w pustynię, aby tam zginął
z ludzkimi grzechami.
Kostki zwierzątka starte na piasek
za ludzkie grzechy.

Aż trudno o tym czytać w kościele,
ale tak to czuję i przeżywam.
Mój Pan umarł za mnie na krzyżu,
jak baranek zabity,
ale to nie koniec.
Do końca nas umiłował
i stał się ofiarą, a ofiara
musi być wyniszczona,
starta aż do unicestwienia.
Jezus staje się dla mnie pokarmem,
spożywam Go jak Chleb w Komunii Świętej.
I co dalej?
O Boże!
Strach pomyśleć.
To aż tak?

Serce Jezusa zelżywością przepełnione
i dla nieprawości naszych starte,
zmiłuj się nad nami.

XXIII. Serce Jezusa, aż do śmierci posłuszne