Gdy wędrowiec na pustyni
spotka źródło, wie, że jest ocalony
i będzie żył.
Źródło jest początkiem strumienia,
który staje się rzeką,
która nawadnia ziemię.
Tam, gdzie jest woda,
jest obfitość życia.
Witaj Krynico dobra wszelakiego!
Widziałem człowieka
idącego w górę strumienia
szukającego jego początku,
starannie ukrytego źródła.
Całe życie człowieka jest drogą
w górę rzeki, pod prąd.
Z prądem płyną martwe ryby
i ludzkie śmieci.
Życie moje jest pytaniem
i szukaniem początku
mego istnienia.
Skąd jestem i kim jestem?
Człowiek cierpliwie szukający,
poprawnie myślący
dochodzi do odpowiedzi
że jest Bóg i czegóż mi więcej?
Od Niego wyszliśmy
i do Niego zmierzamy.
On jest Prawdą i Drogą, i Życiem.
W wizji proroka Joela
ten strumień ma początek
u wejścia do świątyni.
Rozlewa się i staje się coraz większy.
Wody jego nawodnią step i pustynię.
Rozumiem.
Tu jest początek życia,
źródła wszelkiego życia.
Myślę teraz o moim kościele,
o naszej świątyni,
o chrzcielnicy,
o ołtarzu.
Tu jest źródło życia.
Jak sarna pragnie wody ze strumienia,
tak dusza pragnie Boga, Boga Żywego.
Bez Boga nie ma życia.
Jestem wtedy jak latorośl
odcięta od krzewu.
Uwiędnie, uschnie
i wrzucą ją do ognia
i spłonie.
Jestem na Nabożeństwie czerwcowym.
Patrzę na Serce Jezusa
i na Najświętszy Sakrament.
To mój Bóg miłujący Sercem
i dobry jak chleb.
Szukam źródła życia.
Ono jest tu.
Moje życie ma sens,
gdy szukam świętości.
Tu jest serce mego Pana,
źródło Życia i Świętości.
Jezus prowadzi mnie nad wody,
gdzie mogę odpocząć,
orzeźwia moją duszę.