Z poprzedniego rozważania
już nieco wiemy o Domie Bożym,
o świątyni jerozolimskiej
i wspaniałych świątyniach,
gdzie zamieszkał Bóg.
A dziś popatrzmy na nasz kościół,
na naszą świątynię.
Ta jest najdroższa,
najpiękniejsza
i najbardziej ukochana,
bo nasza.
I nieważne, ile w niej zabytków,
obrazów, epitafiów, nagrobków,
ale ważne, ile w niej jest
wiary, modlitwy, pracy
i umiłowania Boga.
Tyle Bożych rzeczy
działo się w moim kościele.
Przy tej chrzcielnicy
Pan Bóg powiedział do mnie po imieniu:
Ty jesteś moim synem
Ja cię dziś zrodziłem.
Tu przy bocznym ołtarzu
modliła się za mnie mama.
Tu były pierwsze
dla mnie katechezy:
Patrz, w stajence
narodził się Pan Jezus.
Zapamiętałem.
Zobacz, tata stoi przy grobie,
bo Pan Jezus umarł,
ale zmartwychwstanie.
Uwierzyłem.
Przy tym konfesjonale
pierwszy raz się spowiadałem
z małych grzechów.
Przed tym krzyżem płakałem z radości,
bo Bóg mi wszystko przebaczył.
Przy tym ołtarzu służyłem
do Mszy Świętej.
Na chórze grałem na organach
i z orkiestrą.
Pamiętam głos naszej sygnaturki.
Ludzie przechodzący przed kościołem
przyklękali.
Chłopi zdejmowali czapki.
Dlaczego?
Bo tu jest Dom Boży,
tu mieszka Pan Bóg.
Naprawdę?
Pośród naszych domów?
Tak, naprawdę!
Mój kościół jest świątynią Boga
i Bramą Niebios.
Stąd poniosą mnie na cmentarz.
A mój kościół
będzie dla mnie naprawdę
bramą do nieba.
Chrystus jest Drogą i Prawdą, i Życiem.
Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej,
jak tylko przez Niego.
Trudne są Twe drogi Panie,
wąskie i krzyżowe.
Bramy Twoje są wąskie
jak ucho igielne.
Kto przez nie przejdzie?
Przyjdę i zabiorę was do siebie,
abyście byli tam,
gdzie Ja jestem.
Serce Jezusa,
mój Domie Boży i Bramo Niebios.