Lubiłem Szymka.
Pijak on był niemożebny,
ale zdolny człowiek,
a do tego dużo czytał.
Zaskakiwał mnie czasem pytaniem:
A jak miał na imię Podbipięta?
Longinus, Szymku, Longinus.
Tym razem przegrał Szymek,
bo gdybym nie wiedział,
to by mnie kosztowało.
Gdy Szymkowi coś się nie powiodło,
mówił: Marność nad marnościami
i wszystko marność!
Szymek, a skąd ty to znasz?
Księże Szubercie, trzeba czytać.
To jest najmądrzejsza Księga:
Księga Koheleta
albo z grecka - Eklezjastesa.
Zaskoczyłeś mnie, Szymek.
Masz piątkę,
a ja ci przyrzekam, że dziś
przeczytam z uwagą Księgę Koheleta.
Raz w roku wraca się
w czytaniach mszalnych
do Księgi Koheleta,
ale wydawało mi się,
że to taki filozofek
co udaje mądrego,
a posługuje się przypowieściami.
Trochę w tym Heraklitowego
panta rei - wszystko płynie.
O nie!
Ten Kohelet
to bardzo mądry pan.
No, posłuchaj.
Słońce wschodzi i zachodzi...
kolistą drogą wieje wiatr...
wszystkie rzeki płyną do morza...
Nie nasyci się oko patrzeniem,
ani ucho słuchaniem...
więc nic nowego pod słońcem...
Marność nad marnościami
i wszystko marność!
Nauczyłem się tego refrenu,
bo mój Eklezjastes
powtarza go 23 razy.
Coś się tak uparł,
mój królewski Synu Dawidowy,
że to wszystko marność?
Nieprawda!
Więc czytam dalej Koheleta,
a on mówi:
Postanowiłem sobie
poznać mądrość i wiedzę,
szaleństwo i głupotę.
No i co, mój mędrcu?
Co krzywe, nie da się wyprostować,
a czego nie ma,
nie da się policzyć.
No to co?
Przykre zajęcie dał Bóg ludziom
- szukanie mądrości.
Widziałem wszystko,
co dzieje się pod słońcem,
a to wszystko marność
i pogoń za wiatrem.
Więc, Szanowny Panie Kohelecie,
a może bogactwo i szaleństwo
są coś warte?
Nagromadziłem sobie złota i srebra...
i kobiet wiele...
i nie wzbraniałem sercu memu
żadnej radości...
Wszystko to marność
i pogoń za wiatrem.
Wszystko ma swój czas...
Jest czas rodzenia
i czas umierania...
płaczu i śmiechu,
żałoby i tańców,
wojny i pokoju...
Los ludzi jest ten sam
co los zwierząt.
Trud i uciski
to też marność i przykre zajęcie.
Mędrcze Czcigodny.
Nie wierzę, że nie wierzysz
w Boga.
Powiedz mi naprawdę,
nie igraj ze mną słowami.
Wystarczy mi refrenu.
Powiedz mi naprawdę,
czy nie ma czegoś,
co nie jest marnością?
Bo jak nie ma, to po co żyć?
Księgę Koheleta czyta się
niecałą godzinę.
Trzeba jednak wracać
do niektórych zdań.
Są piękne, choć je znam
i dla mnie też
nic nowego pod słońcem,
ale czekam na puentę -
jak autor skończy tę żonglerkę słowem?
Koniec tej mowy.
Wszystkiego tego, gdy wysłuchałeś,
to Boga się bój,
przykazań Jego przestrzegaj,
bo cały w tym człowiek!
Sprytny jesteś, Kohelecie,
Szymek, wygrałeś piątkę.
Z Czytającymi się zakładam.
Jeśli przeczytasz Koheleta - wygrałem.
Jeśli nie przeczytasz - przegrałeś.