Synu, coś ty nam narobił?

Wracam często do Łukaszowego opisu
odnalezienia Pana Jezusa w świątyni.

Gdy chłopiec ma 12 lat,
puszcza już spódnicę mamy
i chce być samodzielny.

Józef i Maryja
w pierwszym dniu powrotu
ze świątyni szli osobno.
Maryja z kobietami,
Józef z mężczyznami.
Dzieci mogły wracać
z matką lub z ojcem.

Drugiego dnia Józef i Maryja spostrzegli,
że nie ma Jezusa.
Szukali między znajomymi
i wrócili do Jerozolimy.
Znaleźli Go w świątyni,
wśród uczonych,
zadającego im pytania,
a oni byli zdumieni Jego inteligencją.
Nie wytrzymała Matka
i radości, i zdziwienia, i zdenerwowania.
Wykrzyknęła: Synu,
cóżeś Ty nam narobił?
Ojciec Twój i Ja
z bólem serca
szukaliśmy Ciebie.

Ciekawa jest ta rozmowa
Jezusa z Rodzicami.
Dlaczego mnie szukaliście?
Przecież powinniście wiedzieć,
że jestem tu, gdzie są sprawy Ojca.
Rodzice nie zrozumieli tego.

Jezus wrócił z Nimi,
wzrastał i był Im posłuszny.
Andrzej jednak nie wrócił z rodzicami.
Był jedynakiem.
Rodzice mieli sporą gospodarkę.
Powinienem zostać z rodzicami.
Ojciec był chorowity,
matka mało zaradna.
Pożegnał się krótko, bez czułości.
Idę do seminarium.
I poszedł.

Rodzice byli raz w seminarium.
Tłumaczyli i regensowi, i jemu.
Wróć z nami. Ciężko nam.
Mamy cię jednego.
Kto się nami na starość zaopiekuje?

Ciężko mu było podjąć decyzję.
Nie, nie wrócę!
Został.

Ukończył seminarium.
Został księdzem.
Dziś rodzice są u Andrzeja na plebanii,
bardzo mu potrzebni,
a on jest podporą ich starości.
Jak to jest z tym powołaniem
i z posłuszeństwem?
Wiem, że trzeba nie tylko słuchać,
ale i czcić rodziców.
Jednak trzeba pamiętać,
że w sprawach Ojca muszę być,
a nie jestem godny Ojca,
jeśli matkę i ojca kocham więcej
niż JEGO.

Zwykle tak się dzieje,
że ten moment decyzji,
taki bolesny i trudny,
zamieni się w radość.

Widziałem, jak rodzice płakali,
jak się cieszyli,
jak go całowali z miłością,
gdy został księdzem.
Widziałem, jak płakała z radości
mama Grześka na promocji oficerskiej.
Widziałem radość ojca,
gdy syn otrzymał doktorat.
Widziałem na Konkursie Chopinowskim
radość matki,
gdy syn został laureatem.

Wiem, jak martwią się dobrzy rodzice
o to, kim będzie ich dziecko.
Zaufajcie trochę.
Może ważniejsze są sprawy Ojca.
Niech zawołanie Matki:
Synu, co ty nam zrobiłeś?!
nie będzie ostatnie.

Wróci do Nazaretu
i będzie waszą chlubą i radością.

Przecież On nie jest drobiazgowy