Jednym z problemów rodzinnych
przed weselem, chrzcinami, imieninami
jest lista gości.
Mamy 30 miejsc,
więc kogo zaprosić?
W Łowickiem są duże wesela,
czasem na 300 osób.
Byłem świadkiem w rodzinie,
jak to się sporządza listę osób,
które mają być zaproszone.
Najpierw najbliższą rodzinę:
braci, siostry z dziećmi,
ciotki, wujów z rodzinami,
chrzestnych,
a potem?
Potem dobrze by było
tych znaczniejszych.
Może wójta, burmistrza,
posła, komendanta,
przydałby się lekarz, ksiądz,
żeby pomyśleli, że to
bogata, dobra rodzina.
Ale ci pewnie nie przyjdą,
bo to wydatek.
Na ich miejsce jeszcze kilku
można zaprosić.
Lubię łowickie wesela na wsi,
bo jeszcze są radosne, kolorowe,
z przyśpiewkami, oczepinami.
Byłem tylko raz na weselu
w szacownej rodzinie łowickiej.
Przyśpiewki sprośne
nawet mnie bawiły,
ale gdy w kolejce podchodzili
gospodarze, aby z każdym wypić,
to się załamałem.
No, a mną to ksiądz gardzi?
Okazałem się nikczemny.
Zmieniło się i w Łowickiem.
Chłopi zubożeli
i ambicji już takiej nie mają.
Podobnie rzecz się ma,
gdy zarząd gminy
zaprasza na dożynki
albo na święcenie szkoły
czy też sztandaru straży pożarnej.
Lubię takie uroczystości,
bo napracują się ci ludzie
i jest to dla nich wielkie świąteczne przeżycie.
Z listą gości ten sam problem.
Najpierw tych z województwa,
potem z powiatu, z obwodu, z gminy.
Nie obejdzie się bez biskupa,
ale dobrze by tak i posła,
i marszałka z Sejmu,
i pana prezydenta z żoną,
a może Jelcyna albo Putina,
dobrze, żeby przyjechał Clinton.
Do wszystkich więc wielkich
wysłane są zaproszenia,
dla nich są wolne miejsca
w pierwszych rzędach,
ale skończyło się listem,
że ze względu na rozliczne zajęcia
nie mogę być z wami.
Jeden biskup dotrzymał słowa,
przyjechał, sztandar poświęcił
razem z wójtem z SLD,
orkiestra odegrała marsza
My, pierwsza brygada,
i sztandar będzie trwał
przez wichry i burze,
przez ogień i wodę.
Rozpisałem się o tej
kłopotliwej liście zaproszonych.
A co na to mój Mistrz - Pan Jezus?
On to zawsze mówi krótko.
Gdy wystawiasz przyjęcie,
nie zapraszaj przyjaciół, rodziny
i zamożnych sąsiadów z myślą,
aby i oni cię zaprosili.
Zaproś biednych, ułomnych,
chorych i niewidomych,
a będziesz szczęśliwy.
Ciekawe!
Jeszcze takiego wesela
nie widziałem.