Takie ładne i wielkie słowo - przyjaciel,
i też nam się wyświechtało.
Wiem, co znaczy zdanie:
On żyje z przyjaciółką.
To znaczy rzucił żonę, rodzinę.
Żyje z inną kobietą - "przyjaciółką".
Jeszcze bardziej dwuznacznie brzmi:
Mieszka teraz z jakimś "przyjacielem".
Stała się więc krzywda dla języka,
dla prawdziwej przyjaźni.
Starożytni mówili:
Idem velle atque idem nolle
id est amicitia vera.
Tego samego chcieć i tego samego nie chcieć
- to jest prawdziwa przyjaźń.
Mądrość przysłów podpowiada,
że prawdziwą przyjaźń poznaje się w biedzie.
Przyjaciela poznaje się w biedzie.
Mądrość Syracha głosi:
Przyjaciel cenniejszy jest od złota
i drogich kamieni.
I jeszcze sentencja z polskich przysłów:
Trzeba zjeść worek soli,
aby znaleźć przyjaciela.
Każdy ma wielu kolegów, wiele koleżanek,
ale kto z nich mi przyjacielem?
Nie wiem też, czy ja jestem dla kogoś
przyjacielem?
Wielki Mojżesz wchodził do Namiotu Spotkania
i rozmawiał tam z Bogiem
jak przyjaciel z przyjacielem.
Najbardziej wstrząsa mną
zdanie Pana Jezusa z Ostatniej Wieczerzy.
Już nie będę nazywał was sługami,
ale przyjaciółmi...
Jesteście przyjaciółmi moimi.
Przyjaźń zobowiązuje.
Jeśli przykrość wyrządzona mi
przez kogoś bliskiego
jest cierpieniem,
to przykrość od przyjaciela
bardzo boli.
Jeśli więc słyszę, że Bóg
nazywa mnie przyjacielem,
to włos się jeży.
To niemożliwe.
U Boga możliwe, bo jest wierny,
ale co ja za przyjaciel,
gdy u mnie tyle niewierności?
Straciłem przyjaciela. Umarł.
Mam kogoś, kto jest mi bardzo przyjazny,
ale czy ja mogę się uważać
za jego przyjaciela?
Też chyba nie.
Przyjaźń bardzo zobowiązuje.
Nie daj, Boże,
abym okazał się niewiernym przyjacielem,
bo choć jesteś Bogiem,
to musi bardzo boleć.