W 1999 r. obchodziliśmy
150. rocznicę urodzin Józefa Chełmońskiego.
Bardzo jest mi bliski ten człowiek
przez sąsiedzkie Boczki, Kuklówkę, Łowicz.
Byłem na jego grobie w Ojrzanowie.
Spoczywa obok... księdza Pełki,
bo tak sobie życzył.
Ludzie oglądają jego obrazy:
"Dziewczyna w saniach",
"Czwórki", "Trójki"...
Ile w tym życia!
Zdaje się, że konie wyskoczą z obrazu.
Boję się "Burzy", bo przeżyłem
to, co pastuszek, i żegnałem się
przy każdym grzmocie i błyskawicy.
Żal mi konia sprzedawanego Żydowi,
ale najbardziej lubię "Bociany",
"Żurawie", "Kuropatwy", "Dropie".
Żal mi odlatujących bocianów, żurawi.
Wrócą na wiosnę.
Chciałbym ogrzać zmarznięte kuropatwy.
Pachnie mi łąką, dymem "Jesieni",
marzy mi się "Babie lato",
fujarka z łowicką melodią, śniadanie dziadka
w dwojakach, pieczone kartofle.
Dożyć marzeń.
Od obrazów Chełmońskiego
odchodzi człowiek lepszy.
Wtedy wraca ewangelijne zdanie:
Popatrzcie na ptaki w powietrzu,
na lilie polne...
Jeżeli Bóg o nie tak się troszczy,
to o ile więcej o was.
Tylko wy jesteście małej wiary.
Może i tak.
Na pewno tak.
One wiedzą, kiedy i dokąd odlecieć.
Wiedzą, kiedy wracać.
Wiedzą, gdzie szukać pożywienia.
A kwiatki pyszniejsze są od Salomona,
bo są piękniej od niego ubrane.
Zazdroszczę Chełmońskiemu,
że tak potrafił czytać Ewangelię.
Jeszcze więcej mu zazdroszczę,
że miał taką chłopską,
mocną a prostą wiarę.
Codziennie rano szedł do kościoła,
a gdy kościół był jeszcze zamknięty,
modlił się, leżąc krzyżem,
przed drzwiami kościoła.
Jednak spośród wszystkich obrazów
najbardziej lubię Pod Twoją obronę.
Panie Józefie Kochany,
czy Ty Ją taką widziałeś?
Wierzę, że jesteś w niebie.
Co teraz malujesz?
Pewnie majówkę w Boczkach.
Moje kochane "Koderki",
"Blichowiaków", kapelę z Urzecza,
"Wesele Boryny" z Lipiec
i zespół z Sierakowic.
Żebym tylko nauczył się tak patrzeć
na lilie polne i ptaki niebieskie.
Żebym uwierzył, że Ojciec
o mnie troszczy się więcej
niż o stado żurawi, wróbli, kuropatw i bocianów.
I jeszcze
żebym się nauczył mówić:
Pod Twoją obronę...