Gdybym nie był księdzem,
byłbym na pewno wojskowym.
Piękną mamy historię polskiego oręża.
Wzruszały mnie zdjęcia modlitwy wojskowej,
Mszy Świętych polowych, przysięg wojskowych.
Dlatego płakałem przy czytaniu historii
o księdzu Brzósce, o biskupie Bandurskim,
arcybiskupie Gawlinie, o księdzu Skorupce,
o kapłanie Mieniu, o cichociemnych,
o męczennikach obozów.
To nie sentyment.
To są ludzie mocni, odważni,
u których miłość mierzy się ofiarą,
krzyżami, a ta mocniejsza jest od życia.
Na wojskowych cmentarzach
powinien człowiek modlić się
i całować kamienie, które są krzyżem.
Dobrze, iż ludzie dbają o wojskowe cmentarze.
Młodzi już nie rozumieją,
dlaczego ci starsi panowie
śpiewają: Wojenko, wojenko,
Jak to na wojence było,
Przybyli ułani pod okienko.
Pewnie, że w tym tak dużo romantyzmu,
ale takie było chowanie tamtego pokolenia,
aby potrafili oddać życie za wolność Ojczyzny.
Nosić blizny szlachetne,
nosić Krzyż Virtuti Militari,
Walecznych, Zasługi,
to dla tamtych ludzi
najprostszy wstęp do nieba.
Mundur żołnierza był relikwią.
Mama kazała mi hubalczyka
ucałować w rękę.
Nie wiedziałem, dlaczego.
Ona wiedziała.
Lubię salwę kompanii honorowej.
Są w modlitwach tzw. akty strzeliste
i mnie się wydaje,
że salwa honorowa to jest
taki akt strzelisty, taka modlitwa,
co od żołnierzy leci wprost do Boga.
To jest żołnierska modlitwa.
Zmienia się służba wojskowa.
Czas służby jest coraz krótszy.
Kawaleria powietrzna to bardzo
wyszkolona formacja.
Mają też żołnierze swoje grzechy,
ale nie marnują czasu służby.
A jakie będzie wojsko przyszłości?