Ślub

Nie przeżywałem ślubu,
ale wiem, jak młodzi śnią i marzą,
aby ich ślub był piękny,
w kwiatach, dywanach, welonach,
z białą karetą, muzyką, weselem,
podróżą poślubną i szczęściem,
które będzie i będzie zawsze.
To ładne sny i marzenia.
Lubię śluby. Lubię błogosławić
miłości, która się nie nadyma,
nie szuka swego, jest cierpliwa
i wszystko przetrwa, bo z Boga jest.
Boję się ślubów, które muszą być,
bo on chodził, a ona zaszła.
Dzieci będą miały dziecko.
Niech będzie dziecko, niech będzie kochane,
ale czy on będzie umiał być mężem i ojcem?
Może niech dorośnie. Zobaczymy, jak dorośnie.
A czy ona nie zostawi go
i czy nie zostawi dziecka,
przecież jest młoda, będzie chciała
ucieszyć się młodością?
To ksiądz dzieci od wiary odpędza?
Nie, teściowo, tylko nie chcę ślubu,
aby przykryć nim grzech.
Przecież oni się nienawidzą.
Przecież ona ma żal, że to zrobił.
On ją nazywa po łacinie
i oni mają być rodziną?
To ona ma być panną z dzieckiem?
Kiedyś takie były w rodzinnej
i w sąsiedzkiej pogardzie,
a ja dla takiej mam wielki szacunek
nie dlatego, że zgrzeszyła,
tylko dlatego, że potrafi być odpowiedzialna
i tak mocna, że wbrew wszystkim
urodziła, kocha i jest dziecku matką i ojcem.
Ciężko jest takim,
ale są szczęśliwe,
bo nie zabiły i wychowały.
Czy w tym nowym świecie, który nadchodzi,
będą takie wymarzone, wyśnione piękne śluby?
Będą jeszcze piękniejsze niż wymarzone.
Będą w górach, skąd widać kawał świata.
Będą na morzu, w samolocie,
w zabytkowych pałacach, w zamkach królewskich.
Z księdzem?
Niektóre tak,
ale księdza nie będzie przy ślubie gejów, lesbijek.
A będą takie śluby?
Będą, jeśli takie będzie prawo.
To już koniec świata.
Nie, jeszcze nie.
Bo dopiero po tym przednówku
na myślenie i na miłość
przyjdzie dobry czas,
kiedy ludzie będą sobie naprawdę
ślubować i przysięgać:
Będę cię kochał,
będę wobec ciebie uczciwy
i nie opuszczę cię aż do śmierci.
Zaproście mnie na taki ślub.

Chory