Ksiądz

Bardzo lubiliśmy w szkole
naszego księdza proboszcza.
I nie wiem dlaczego?
Przecież to był starszy pan,
opowiadał nawet ciekawie,
ale nie grał z nami w piłkę,
mało rozmawiał z nauczycielami,
pewnie dlatego, aby im nie zaszkodzić,
bo za kontakty z księdzem
zwalniali nauczycieli z pracy.
Płakaliśmy bardzo,
gdy ksiądz w czerwcu nam powiedział:
Ja już do was, dzieci, nie przyjdę we wrześniu,
bo mnie ze szkoły wyrzucili.
Za co?
Nie wiedzieliśmy, co to znaczy.
We wrześniu odczuliśmy, że to coś ważnego,
bo zginął nam ze ściany krzyż,
kierownik zabronił nam mówić modlitwy
przed lekcjami i po lekcjach.
Chodziliśmy na religię
do księdza na plebanię.
Siedzieliśmy na podłodze,
ksiądz na fotelu.
Opowiadał nam wtedy bardzo ciekawie.
Podziwialiśmy, jak dużo ma książek,
a jakie obrazy, i schody są na górę...
Czasem ksiądz dawał resztki opłatkowe,
co zostały po wycinaniu komunikantów.
Raz nam dał cukierki, ale jakie dobre!
Najważniejsze, że ten ksiądz
tak dbał o to, żebyśmy byli dobrzy.
Kiedyś wybuchła wojna między
chłopakami ze Żdżar i z Rokitnicy.
Proboszcz zebrał wszystkich,
zrobił nam nabożeństwo pokutne,
ale jakie!
Wszyscy się pojednali,
potem spowiedź i pielgrzymka do szkoły,
aby przeprosić nauczycieli.
Było to nam bardzo potrzebne,
bo w niedzielę do Komunii Świętej
klęczeli chłopaki i nauczyciele.
Znów pewnie wyglądam naiwnie
wobec magistrów, pedagogów
i nauczycieli uczących bezstresowo.
Czy nauczyciele poradzą sobie
z chłopakami, którzy biją nauczyciela
kijem bejsbolowym?
Czy dziewczyny
po ćpaniu nie podrapią pani pedagog?
Czy poradzi sobie z tymi ludźmi
policjant i pies? Nie.
To po cóż mi taka szkoła?
A może tam potrzebny ksiądz?
Dlaczego ksiądz odsyła ich do dyrektora,
a może oni dawno nie byli u spowiedzi
i są opętani?
Tam będzie bardzo potrzebny ksiądz,
ale taki, który mocniejszy jest od diabła,
bo będzie kochał
i mówił do nich:
Moje Kochane Dzieciaki!

Zakonnica