Szkoła

Moja szkoła staruszka.
Też mi się śni po nocach.
Miała już zmarszczki na buzi,
bo lata miała i była zmęczona.
Nie była urodziwa i zadbana,
ale była jak Mama dobra i mądra.
Dobra była dlatego,
że byli w niej piękni ludzie.
Tak mi się chciało chodzić do szkoły,
żeby pani przeczytała
moje wypracowanie,
żeby piątkę postawiła
i żeby przytuliła.
Cały dzień był wtedy piękny.
Nawet krowy nie wchodziły w szkodę sąsiada,
a ja przeczytałem kawał Syzyfowych prac.
Wiele mądrych zdań
i wiele mądrych lekcji
zapomniałem.
Nie zapomnę nigdy,
że uczyli mnie Mądrości
przez duże M.
W tym miejscu uśmiechną się
pewnie dzisiejsi komputerowcy
i internauci.
Pani Lucyna pokazała nam
przez mikroskop komórkę tulipana.
Zakręciło mi się w głowie.
Zobaczyć to, co niewidzialne,
dla chłopca ze wsi graniczyło z cudem.
Drugim przeżyciem była wycieczka
do obserwatorium astronomicznego
w Toruniu.
Pan Hulla pokazał nam przez lunetę
kawałek nieba.
To już było ponad moją
psychiczną wytrzymałość.
Modliłem się wtedy Asnykiem:
Za każdym krokiem w tajniki stworzenia
Coraz się dusza ludzka rozprzestrzenia
I większym staje się Bóg!
A jaka będzie szkoła przyszłości?
To bardzo ciekawe, bo coraz częściej
poświęcałem piękne nowoczesne szkoły,
sale gimnastyczne, teatralne, komputerowe.
Cieszę się, że dzieciaki ze wsi
nie są gorsze od miastowych.
Ładnie mówią, pięknie tańczą,
poprawnie śpiewają, biegli są w komputerach.
Podoba mi się taka szkoła.
Tylko czy ta nowa szkoła
będzie tylko pełna aparatury,
czy tam porządku będzie pilnował
policjant i pies?
Czy też będzie ktoś,
kto będzie mnie kochał,
kto osłoni i pomoże,
a może tam będzie ksiądz,
który mnie wyspowiada i przebaczy?

Ksiądz