Człowiek, którego czyny wierze nie kłamią
Jan Paweł II

W "Ktosiach" drukowanych w "Niedzieli"
nie miałem odwagi mówić
o największym z żyjących Ktosiów,
o Papieżu Polaku - JANIE PAWLE II.
Nie chciałem być mrówką, która opowiada o Olbrzymie.
Wszystko już o Papieżu powiedzieli uczeni.
Ile lat pontyfikatu, ile podróży,
ile kilometrów przebył, ile godzin spędził w samolocie,
ile wygłosił przemówień, w ilu krajach gościł.
Wydawcy pogrupowali przemówienia papieskie,
przeanalizowali je socjologowie, literaci, teolodzy.
Wiec już nic nowego pod słońcem.

Czuję się tak samo jak dziki Attyla,
który na pytanie: - Dlaczego się go boisz?
odpowiedział o Leonie Wielkim: - Bo ich jest dwóch.
Boję się Tego Drugiego!

W okolicy Cezarei Filipowej
Nauczyciel postawił apostołom podobne pytanie:
- Za kogo ludzie Mnie uważają?
Uczniowie byli mocni w tych plotkach,
które o Panu Jezusie głosili inni.
Odpowiedzieli więc: - Ludzie mówią,
że jesteś Janem Chrzcicielem,
który powstał z martwych,
że jesteś Eliaszem, który wrócił na ziemię,
albo którymś z proroków.

Ja też w tej części pytania:
- Co ludzie mówią o Papieżu? -
będę mocny,
ale co ja sam o Nim sądzę?
To dla mnie za wielkie, za trudne pytanie.
Do tego mnie nie zmuszajcie.
Dlaczego?
Bo ja w Nim widzę wciąż Tego Drugiego,
Którego On jest Zastępcą na ziemi.
Niech się Ojciec Święty nie obrazi,
że sięgnę do polskich proroków - poetów.
Poeta widzi daleko.
Widzę go, ale jeszcze nie teraz,
dostrzegam go, ale nie z bliska...

Niech więc pierwszy prorokuje Adam Mickiewicz.
Dziś bowiem, czytając modlitwę i widzenie
księdza Piotra z III części "Dziadów",
nie sposób oprzeć się pokusie sądzenia,
że to właśnie mowa o Janie Pawle II z Polski.

Któż ten mąż? - To namiestnik na ziemskim padole.
Znałem go, - był dzieckiem - znałem,
Jak urósł duszą i ciałem!
On ślepy, lecz go wiedzie anioł pacholę.
Mąż straszny - ma trzy oblicza,
On ma trzy czoła.
Jak baldakim rozpięta księga tajemnicza
Nad jego głową, osłania lice.
Podnóżem jego są trzy stolice.
Trzy końce świata drżą, gdy on woła;
I słyszę z nieba głosy jak gromy:
To namiestnik wolności na ziemi widomy!
On to na sławie zbuduje ogromy
Swego kościoła!
Nad ludy i nad króle podniesiony;
Na trzech stoi koronach, a sam bez korony:
A życie jego - trud trudów,
A tytuł jego - lud ludów;
Z matki obcej, krew jego dawne bohatery,
A imię jego czterdzieści i cztery.
Sława! sława! sława!

Choć w tej wizji tak dużo symbolów, obrazów,
przytaczam ją całą,
aby zobaczyć w kontekście i z bliska
Namiestnika wolności,
który zbuduje ogromy swego kościoła.

Nie podejrzewałem dowcipnego, nawet szyderczego
Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego,
że potrafi widzieć daleko
i tak się modlić.
"Modlitwę za pomyślny wybór papieża" napisał w 1939 r.
Drugiego marca jednodniowe konklawe
wybrało papieża Eugeniusza Pacelli - Piusa XII.
Przytaczam tę modlitwę.

Domu Złotego, Arki i Niebieskiej
Bramy i Gwiazdy! - grzmię słowy litanii,
bo tak się ongiś praszczur w Watykanie
modlił Sarbiewski.

Na przyszłych wieków nadchodzącą sławę
zwróć, o Królowo tej polskiej Korony,
serca wyborców, spuść promień złocony
w święte conclave.

Daj kardynałom natchnienia i hartu,
ażeby nowy papież mocniej jeszcze
ścisnął ster świata, co świta w boleści
na zgubę czartu.

Maryjo, gwiazdo dla Piotrowej łodzi,
w Tobie jedynie i trud, i zapłata,
uczyń Watykan nową wiosną świata,
który nadchodzi!

O to, Królowo, schodząc w serca głębię,
błagam, słuchając, co mówi Duch Boży:
Nowe papiestwo jak dąb się rozłoży
przy polskim dębie.

Jak to dziwnie brzmią dziś słowa:
nowe papiestwo jak dąb się rozłoży
przy polskim dębie,

gdy Papieżem jest Polak.

Skoro już jesteśmy przy poetach, którzy widzą daleko,
to nie sposób pominąć Juliusza Słowackiego.
Papież Grzegorz XVI potępił Powstanie Listopadowe.
Rozgoryczony poeta
w pierwszej pieśni poematu "Beniowski"
zostawił straszne słowa:

O Polsko!...
Jeśli masz z twoją rycerską urodą
Iść między ludy jak wąż, co się wije;
Jeśli masz zrównać się z podstępnym Włochem:
Zostań, czym jesteś - ludzi wielkich prochem!...
- Jesteś córką Boga
I siostrą jesteś Ukrzyżowanego.
Ciebie się żadna trucizna nie imię -
Krzyż twym Papieżem jest - twa zguba w Rzymie!

Rozumiem to rozżalenie wrażliwego człowieka,
ale tym więcej mnie dziwi wiersz zbuntowanego poety
o słowiańskim papieżu.
Poczytajmy.

Pośród niesnasków Pan Bóg uderza
W ogromny dzwon.
Dla słowiańskiego oto Papieża
Otwarty tron.
Ten przed mieczami tak nie uciecze
Jako ten Włoch,
On śmiało, jak Bóg, pójdzie na miecze,
Świat mu - to proch!
Twarz jego słońcem rozpromieniona,
Lampą dla sług,
Za nim rosnące pójdą plemiona
W światło - gdzie Bóg.
Na jego pacierz i rozkazanie
Nie tylko lud -
Jeśli rozkaże, to słońce stanie,
Bo moc - to cud!

On się już zbliża - rozdawca nowy
Globowych sił;
Cofnie się w żyłach pod jego słowy
Krew naszych żył;
W sercach się zacznie światłości Bożej
Strumienny ruch,
Co myśl pomyśli przezeń, to stworzy,
Bo moc - to duch.

A trzebaż mocy, byśmy ten Pański
Dźwignęli świat:
Więc oto idzie Papież Słowiański,
Ludowy brat;
- Oto już leje balsamy świata
Do naszych łon,
Hufiec aniołów kwiatem umiata
Dla niego tron.
On rozda miłość, jak dziś mocarze
Rozdają broń,
Sakramentalną moc on pokaże,
Świat wziąwszy w dłoń.

Gołąb mu słowa usty wyleci,
Poniesie wieść,
Nowinę słodką, że Duch już świeci
I ma swą cześć.
Niebo się nad nim pięknie otworzy
Z obojgu stron,
Bo on na tronie stanął i tworzy
I świat - i tron.

On przez narody uczyni bratnie,
Wydawszy głos,
Że duchy pójdą w cele ostatnie
Przez ofiar stos.
Moc mu pomoże sakramentalna
Narodów stu,
Że praca duchów będzie widzialna
Przed trumną tu.

Wszelką z ran świata wyrzuci zgniłość,
Robactwo, gad,
Zdrowie przyniesie, rozpali miłość
I zbawi świat;
Wnętrza kościołów on powymiata,
Oczyści sień,
Boga pokaże w twórczości świata,
Jasno jak dzień.

Mało znany i rzadko publikowany wiersz,
ale dziś czytany, rodzi pytanie:
Skąd to poetom?
Fantazja to czy wizjonerstwo,
czy natchnienie?
Nie wiem.
Niech komentarzem do obu wypowiedzi Słowackiego
będą słowa Jana Pawła II
z trzeciej pielgrzymki do Ojczyzny w roku 1987.

Na Zaspie w Gdańsku Papież - Polak powiedział:
"... Polsko, twa zguba w Rzymie."
Zgubił się w Rzymie...
Pojadę do Krakowa.
Pomodlę się na grobie wieszcza Słowackiego.
Pojadę go przeprosić.
Chyba się nie pogniewa,
jak myślicie?

Nawiązał Ojciec Święty do tych słów na Błoniach w Krakowie.
To, co chcę powiedzieć,
jest jeszcze całkiem z innego kontekstu,
mianowicie z Juliusza Słowackiego.
Wiemy, że Juliusz Słowacki napisał te słowa,
na które się nieraz różni powoływali:
"Polsko!... twa zguba w Rzymie!"
Jest to ten sam Juliusz Słowacki,
który napisał też wiersz o słowiańskim papieżu.
I teraz ja, dzisiaj właśnie przybywszy tu do Krakowa,
pomyślałem sobie: Miał rację.
Twoja zguba w Rzymie.
Zgubił się człowiek z Polski, z Krakowa
i jest w Rzymie.
Zgubił się!
Bardzo przepraszam wieszcza narodowego za to,
Że tak wypaczyłem jego myśli.
Teraz pójdą go przeprosić
w Katedrze na Wawelu.

To tyle z prorockiego widzenia poetów.
Wszystko to oglądamy na własne oczy.

Pani dyrektor szkoły podstawowej w Nieznanowicach,
gdzie ksiądz Karol uczył w roku 1948 religii
opowiada takie zdarzenie:
Pamiętam, jak przyszedł do szkoły...
Wiedziałam, że miał już tytuł doktora.
Byłam nieraz zażenowana,
że człowiek tak wykształcony uczy w wiejskiej szkole.
Ale chyba najbardziej stremowało mnie jedno wydarzenie.
Pewnego dnia wracałam z Bochni, z jakiegoś zebrania,
i dostałam z przydziału miednicę.
W tamtych czasach większość rzeczy
dostawało się z przydziału...
Wszyscy na tym zebraniu wiedzieli,
Że jestem w zaawansowanej ciąży,
ale nikt mi nie zaproponował pomocy.
Przyjechałam autostopem do Pierzchowa,
a dalej piechotą dźwigałam tę miednicę
i jeszcze jakieś siatki z zakupami.
W pewnej chwili zauważyłam,
że od strony Niegowici idzie ksiądz Karol.
On także mnie zobaczył,
podszedł szybko i nie zastanawiając się,
chwycił miednicę
i pomógł mi zanieść to wszystko do domu.
Mimo że był to zwykły gest szacunku wobec kobiety ciężarnej,
czułam się zawstydzona,
Że kapłan razem ze mną taszczy te pakunki.

Wiele lat później tamto wydarzenie miało swój epilog.
Moja dorastająca córka
była kiedyś na wycieczce nad Morskim Okiem w Tatrach.
Był tam wtedy także kardynał Wojtyła.
Dziewczyna jest śmiała, więc podeszła do Kardynała
i powiedziała, że pozdrawia go mama,
Anna Gierczak z Nieznanowic.
Kardynał Wojtyła zamyślił się:
"To ciebie nosiła wtedy pod sercem?"
Córka wyznała wówczas, że żałuje, ale nie.
Wtedy to była jej starsza siostra.
Kardynał na to:
"Pozdrów gorąco mamę".

W 1993 r. w Castel Gandolfo Papież
przyjął na audiencji naczelnego rabina Izraela - Meira Lau.
Podczas spotkania żydowski duchowny
opowiedział zebranym taką historię:
Do jednego z katolickich księży
zgłosili się państwo Jackiewiczowie.
Kobieta miała na ręku żydowskie dziecko,
którego rodzice zginęli w obozie koncentracyjnym.
Opiekunowie chcieli je ochrzcić.
Powiedzieli jednak kapłanowi,
że matka - Żydówka - przed śmiercią wyraziła wolę,
by jej syn wiedział, że jest Żydem
i by mógł kiedyś zamieszkać w Ziemi Obiecanej.
Wówczas kapłan powiedział:
- Nie będę go chrzcił.
Chcę uszanować wolę matki.
Tym kapłanem był ksiądz Karol Wojtyła.

To i ja pochwalę się
miłym spotkaniem z Kardynałem Wojtyłą
podczas koronacji obrazu Matki Bożej
w Lewiczynie koło Grójca.
Grałem wtedy ze żdżarską orkiestrą.
Po skończonej Mszy świętej
Kardynał podszedł do nas.
- Ładnie graliście... - Dostaliśmy obrazki.
- A krakowiaka mi zagracie?
Oniemieliśmy.
- Nie mamy nut (ale wstyd!).
Ale mamy Poloneza Kościuszki.
- Może być polonez, a Kościuszko też Krakowiak.

Dzieciaki duże w Bergamo krzyczały:
- Ojcze Święty, zaśpiewaj coś,
tylko nie po włosku, po polsku.

Papież zanucił:
O, Panie, to Ty na mnie spojrzałeś
(dalej podchwycili Włosi znaną "Barkę").

Podczas wizyty w Japonii wszyscy oczekiwali
na występ Wielkiej Orkiestry Filharmonii Tokijskiej.
Tymczasem orkiestra na wejście Ojca Świętego
zagrała: Góralu, czy ci nie żal! (brawo!)
Dopiero potem popłynęło
"Opus magnum" - Ludwiga van Beethovena.

A co na to dzieciaki?
- Czy Ojciec Święty żuje gumę?
- A bo mi dadzą?
- To masz, proszę!

Najlepiej uczyć się geografii z podróży Ojca Świętego.
Jeszcze tylko nie był w Rosji i w Chinach.

Może dosyć o tym, co mówią o Ojcu Świętym inni.
Może spiszą to wszystko, co Jan Paweł II powiedział.
Spiszą kwiatki o Papieżu Pielgrzymie.
Będą cuda i powstaną legendy.

Mnie zostaną w pamięci dwa pytania:
Gdy Ksiądz Prymas przedstawił mnie Ojcu Świętemu
po łowickiej konsekracji,
byłem po wyrwaniu zęba. Zapuchłem.
Ojciec Święty zapytał mnie:
- Słuchaj, dlaczego tak nierówno się poprawiasz?
- To prawda, Ojcze Święty.

Gdy wręczałem Ojcu Świętemu
hymn "Panie, dobry jak chleb...",
Ojciec Święty zapytał:
- Podobno dokuczali ci teolodzy?
- Tak. I poloniści też.
- Nawrócą się, a ty się trzymaj.

Zostanie mi w sercu wołanie Białego Proroka
na placu Zwycięstwa w Warszawie:
Niech zstąpi Duch Twój
i odnowi oblicze Ziemi,
Tej Ziemi!

I powiał wiatr od morza.
I wszystko się zaczęło.

Wydaje mi się,
że dwa wydarzenia bardzo Ojca Świętego bolały:
- zamach na Jego życie i wszystkie następstwa,
- nieszczęśliwe wybory w Polsce
i niegrzeczne podliczenie,
ile to Polskę będzie kosztował odpoczynek Papieża w górach.
Odjechał.

Nie mogę pojąć:
- skąd On ma tyle siły?
- kiedy On odpoczywa?
- dlaczego do starszego Papieża młodzież woła:
Ty jesteś naszą młodością?!

Jestem ciekaw
- co On mówił Matce Bożej w Fatimie
i na Krzeptówkach.

Lubię
- to, co Ojciec Święty dopowiada.
To są dla mnie kwiatki, które rozdaje
i chce je dać każdemu.

Widziałem
- jak się modlił w swej kaplicy.
Siedział w fotelu,
a mnie wydawało się, że Go tu nie ma.
Może rzeczywiście Go tam nie było?

Widziałem cud
- gdy Ojciec Święty rozmawiał z kubańskimi dziećmi,
gdy je przytulał,
pan Fidel Castro, całując swoją rękę,
podpowiadał dzieciom:
- Ucałuj w rękę!
To ten z ostatniego bastionu?
Tak!

Zazdroszczę
- Litwince, którą w Białymstoku tak mocno
przytulił do swego serca.
- Kubance, która tak gorąco
Go ucałowała - po kubańsku,
prawie sambą i ze łzami,
a Ojciec Święty tak ją ukochał.
Chwyciła się za głowę, płakała i śmiała się.
To cała Kuba tak się cieszyła przez łzy.

Pochwalam
- Zakopiańczyków, którzy wykradli mi zawołanie
i wypisali je na transparencie:
Ojcze Święty, Ty jesteś naprawdę Wielki Ktoś!
Brawo, Zakopane!

Ciekaw jestem
- jak będą mówić w trzecim tysiącleciu o Papieżu: Wyznawca
czy Męczennik,
czy wymyślą coś trzeciego?

Jednego bym pragnął
- tak się przytulić do Ojcowego Serca i powiedzieć:
Ojcze Święty, przecież Ty wszystko wiesz...

Powtarzam więc Twoje zdanie.
Reszta niech będzie milczeniem.
Przyjdą nowe pokolenia,
będą wczytywać się w treści przemówień
i pewnie zabiorą się do spełnienia tego,
co jako przesłanie zostawił im Papież.
Będą całować ślady Jego stóp w miejscu, gdzie przechodził,
tak jak On całuje ziemię, do której przybywa.

Ojciec Święty, największy z rodu Polaków!

Kwiatki o Ktosiach