x SkorupkaZa Boga i Ojczyznę!

KSIĄDZ IGNACY JAN SKORUPKA
urodził się 31 lipca 1893 r. w Warszawie
w starej kamienicy przy ul. Ciepłej 3.
Ojciec: Adam Ślepowron - Skorupka
szczycił się historią herbowej rodziny,
której gniazdo jest wśród lasów Drohiczyna,
gdzie mieszkała szlachta chodaczkowa
herbu Ślepowron - Korwin w Skorupkowie.
Matka: Eleonora z Ponińskich, mądra
i dobra kobieta, neofitka (wcześniej protestantka).

Ignaś bawił się w księdza, "odprawiał" w domu.
Miał coś z przywódcy.
Szykował wojsko, ubierał kolegów w epolety,
przyszywał orzełki
i wydawał po polsku komendy.

W 1902 r. rozpoczął naukę
w gimnazjum Chrzanowskiego na Smolnej,
później w szkole Kowalskiego na Świętokrzyskiej.
Jego ulubionym kościołem
był kościół warszawskiego proletariatu
na placu Grzybowskim.
Należał do uczniów celujących.
Po matce odziedziczył umiłowanie
do porządku pracowitości i pobożności;
ojciec był tylko kasjerem w magistracie.
Profesorowie w opinii szkolnej
napisali o Ignacym tak:
"Bystry, pilny, układny, posłuszny, karny,
zaskarbił sobie życzliwość profesorów i kolegów".
W 1909 r. otrzymał dyplom.

Zgłosił się do seminarium duchownego
w Warszawie przy Krakowskim Przedmieściu.
Był beniaminkiem przełożonych i kolegów.
10 listopada 1912 r.
otrzymał tzw. święcenia mniejsze,
a w 1914 r. - subdiakonat
z rąk biskupa Kazimierza Ruszkiewicza.
Ze względu na wiek musiał czekać
2 lata na święcenia diakonatu.
Regens seminarium - Stanisław Gall
posłał go na studia
do Akademii Duchowej w Petersburgu.
Ten zdolny kleryk, ceremoniarz kardynała Kakowskiego
nie zdał egzaminu magisterskiego.
Coś wtedy przeżywał.
Chora matka nie dowiedziała się
o niepowodzeniu syna.
Była u niego na święceniach diakonatu,
a 26 stycznia 1916 r. prosiła syna
o błogosławieństwo kapłańskie.
W maju tegoż roku zmarła ukochana mama.
Był wikariuszem w Bogorodsku pod Moskwą,
w Klińcach koło Homla, Ojrzanowie,
w Łodzi i w Warszawie.
Pragnął zostać w Warszawie,
ale biskup skierował go do Łodzi,
gdzie od 22 listopada został prefektem szkół łódzkich.

Męczył się w Łodzi,
"Widzę biedę, a nie wspomagam,
widzę zło, a czuję niemoc, bom obcy i cudzy.
Zła jest tak dużo wszędzie,
tuż obok mnie się gnieździ
i zagląda do mej duszy...
Mój kolega rzucił sutannę.
Rzucił ją jak łachman.
Boli mnie to bardzo...
Przyjadę do Was na święta.
Może życie tradycji odświeży
tchnieniem wiosny pęki moich pragnień".

Modlił się.
Piękna jest jego wierszowana modlitwa
"Non nobis, Domine...:
Na czas niedowiarstwa chcę mieć
wiarę głęboką i gorącą...
Na czas rozwiązłości i rozpasania
- chcę być czystym i niewinnym.
W czasie biedy i nędzy
- chcę być jałmużnikiem,
chcę być biedny i służyć ludziom,
dla ludzi żyć, aby trafić do Boga".

Ten wrażliwy człowiek
musiał przeżyć jakąś wewnętrzną rozterkę.
W lipcu 1919 r. ksiądz Skorupka
otrzymał nominację
na notariusza i archiwistę w Kurii Warszawskiej,
z zamieszkaniem w tzw. Ognisku Rodziny Marii
na Pradze przy Zamojskiego 30,
i funkcję kapelana zakładu dla dzieci
oraz obowiązki prefekta szkoły kolejowej
przy Wspólnej 24
i Szkoły Łabkowskiego.

Okazało się, że to było pasją księdza prefekta.
Mówił do młodzieży z młodzieńczym zapałem,
porywał ją.
Dlatego miał ogromny wpływ na młodzież,
a młodzież przywróciła mu radość.

Nadciągały jednak chmury ze Wschodu.
Widmo straszliwej wojny zbliżało się nieuchronnie:
Dzierżyński, Marchlewski, Próchniak i Tuchaczewski
w odezwie do Armii Czerwonej pisali:
"Towarzysze! Runął Bóg,
ten największy ciemiężca proletariatu.
Legli nasi wrogowie.
Wy teraz wolni, ale oto tam, na Zachodzie
ciemiężona i krępowana brać Wasza
ręce ku nam wyciąga...
Po trupie Polski wiedzie droga
do światowej rewolucji.
Idźcie i we krwi zmiażdżonej armii polskiej
utopcie zbrodnicze rządy Polaków.
Na Wilno, Mińsk i Warszawę
- marsz Towarzysze!"

Ci sami pisali do proletariatów Europy:
"Towarzysze, już pochwyćcie władzę
w swoje ręce i wyjdźcie
na spotkanie Czerwonej Armii Wyzwoleńczej!"

W lipcu ksiądz Skorupka
prosił kardynała Kakowskiego
o pozwolenie na wstąpienie do wojska.
"Jesteś bracie 41, który o to prosi.
Nie jesteś tam potrzebny".

Zwrócił się więc
do biskupa polowego Stanisława Galla
i ten mianował go lotnym
kapelanem garnizonu na Pradze.
Został przydzielony do 236 Pułku Ochotników.
Wymarsz na front przesunięto na 13 sierpnia.
W wigilię wymarszu księdza
prefekt byl u spowiedzi
u Ojców Kapucynów na Miodowej.

W dzień swoich imienin
31 lipca mówił kazanie:
"Nie martwcie się!
Bóg ... ześle nam człowieka
takiego jak Kordecki, jak Joanna d'Arc.
Człowiek ten stanie na czele armii,
doda odwagi i nastąpi zwycięstwo.
Bliskim jest ten dzieci.
Nie minie 15 sierpnia,
dzień Matki Boskiej Zielnej, a wróg będzie pobity".

Od 6 do 15 sierpnia Warszawa
modliła się, prosząc o cud!
Księża udzielili wszystkim
rozgrzeszenia generalnego.
Procesyjnie wyniesiono na plac Zamkowy
relikwie św. Andrzeja Boboli
i bł. Władysława z Gielniowa.
Huk armat spod Radzymina
mieszał się z modlitwą.
"Święty Boże, Święty mocny,
Święty a nieśmiertelny...
Od powietrza, głodu, ognia i wojny!
Zachowaj nas, Panie!"

Nie sposób tu wspominać
wszystkich wydarzeń z bitwy o Warszawę.
Odsyłam do większych opracowań,
ale to był naprawdę "Cud nad Wisłą".

Co musiał przeżyć tej nocy
z 14 na 15 sierpnia ksiądz Skorupka?
Tak kochał warszawską młodzież.
Teraz prowadził ją na śmierć!
Wielu z nich po raz pierwszy
miało w ręku karabin.
Na czele batalionu stał por. Słowikowski.
Z ochotnikami ruszył w tylarierze ksiądz Skorupka
w komży, fioletowej stule, z krzyżem w ręku.
A widząc zamieszanie wśród młodzieży,
bo stracili orientację i nie wiedzieli
nawet do kogo strzelać,
zerwał się ksiądz Skorupka
i jakby wyrósł ponad wszystkich,
a jego głos przygłuszył chaos bitwy.
Za Boga i Ojczyznę! - krzyknął.
Porucznik Słowikowski zauważył
jakby ksiądz się potknął,
ale właściwego momentu jego śmierci
nikt nie zauważył.
Dopiero potem wspominał płk Dobrowolski:
"Obchodziłem pobojowisko
po odrzuceniu bolszewików.
Zobaczyłem na ściernisku przy miedzy,
między trupami leżącego księdza,
twarzą do ziemi, krzyż trzymał w ręku.
Miał roztrzaskaną czaszkę.
Czterech żołnierzy
położyło ciało księdza na płaszczu
i zaniosło do wsi".
Ciało przewieziono do szpitala Ujazdowskiego.

W testamencie pisał:
"Dług za szkołę spłacam swym życiem.
Za wpojoną mi miłość do Ojczyzny
- płacę miłością serca...
Proszę mnie pochować w albie i stule..."
Zegarek, buty i marki
skradziono mu po bitwie.
17 sierpnia do katedry polowej
przy ul. Długiej przyszła cała Warszawa.
Kazanie głosił ksiądz kanonik Antoni Szlagowski
(później biskup i rektor UW).
Obok trumny księdza Skorupki
staly jeszcze dwie:
kapitana Downar-Zapolskiego
i podchorążego Józefa Lechowicza.
Generał Haller odczytał rozkaz
Naczelnego Wodza:
"Księdza Skorupkę i kapitana Zapolskiego
odznaczam pośmiertnie
Krzyżem Virtuti Militari V klasy.
Nad grobem śp. ks. Ignacege Skorupki
żołnierze oddali salwę honorową,
a tysięczne rzesze modliły się za bohaterów.
Krzyż, stuła i order księdza Skorupki
są w Muzeum Wojska Polskiego.
Łódź pierwsza wystawiła pomnik
swemu prefektowi w 1930 r.
Potem rodacy w Nowym Jorku
i w Warszawie na Powązkach.
W Ossowie w miejscu śmierci
stoi krzyż i obelisk.

Księże Ignacy, patrz!
Europa zaponmiała, kto ją osłonił
przed bolszewicką zarazą.
W Polsce władzę oddali
spadkobiercom idei Tuchaczewskiego,
Dzierżyńskiego i Lenina.

Ty jesteś polski KTOŚ,
więc w tym chaosie
weź krzyż w rękę
i poderwij nas jeszcze raz:
Za Boga i Ojczyznę!