W Martyrologium Rzymskim
na dzień dwudziestego trzeciego grudnia czytamy:
W Rzymie podczas prześladowania
za cesarza Decjusza
śmierć Świętej Wiktorii panny i męczenniczki.
Zaręczona z Eugeniuszem, poganinem,
nie chciała go poślubić
ani złożyć ofiary bożkom...
Wobec tego narzeczony zażądał,
aby kat przebił jej serce.
Wszystkie życiorysy ŚWIĘTEJ WIKTORII
są skąpe w szczegóły z jej życia,
czasem sprzeczne w danych historycznych.
Zacny prebendarz łowicki, ksiądz Dominik Czerwiński,
dla pobożnych Łowiczaków,
którzy w sercach swoich żywili
szczególną pobożność ku Świętej Wiktorii,
napisał książeczkę
"O życiu i śmierci Świętej Wiktorii
szczególnej Patronki Łowicza"
- z modlitwami, godzinkami, litanią
i pieśniami do Świętej.
Czytamy w niej:
Wiktoria urodziła się w Italii,
w mieście Tivoli, niedaleko Rzymu,
w 234 r. - za panowania cesarza Decjusza,
prześladowcy chrześcijan.
Imion rodziców Wiktorii nie znamy.
Byli na pewno ludźmi zamożnymi
i chrześcijanami.
Wiktoria miała starszą siostrę Anatolię.
Obie dziewczyny niezwykłej urody.
I jak to było zwyczajem,
rodzice wybrali narzeczonych dla swoich cór.
Dla Anatolii - Tytusa Aureliusza,
a dla Wiktorii - Eugeniusza.
Byli to chłopcy z rodów patrycjuszowskich.
Jeden tylko był szkopuł w tym narzeczeństwie.
Eugeniusz i Tytus Aureliusz byli poganami.
Nie wiedzieli o tym, że ich dziewczyny
są chrześcijankami.
Wiktoria miała żal do rodziców:
- Dlaczego wybraliście nam na mężów
chłopców, którzy nie wierzą w Chrystusa?
- To są dobrzy chłopcy,
a wy możecie sprawić,
Że oni, patrząc na wasze życie i przez miłość do was,
też staną się gorliwymi chrześcijanami.
Dziewczyny jednak były przekorne
i jak widać, z charakterem.
Porozmawiały sobie i w tajemnicy postanowiły:
- Nie!
Źle jest sprzeciwiać się rodzicom,
ale nie będę kochała nikogo
oprócz Chrystusa.
- Co do mnie - mówiła Wiktoria,
nie mam wątpliwości.
Nikt nie będzie moim oblubieńcem
oprócz Pana Jezusa.
Zresztą po śnie, jaki miałam,
złożyłam Mu ślub,
Że będę dla Niego dziewicą.
Postanowiłam sprzedać posag,
który przeznaczyli mi rodzice.
Pieniądze rozdam biednym.
Koniec z życiem towarzyskim,
koniec z narzeczeństwem.
Poznaję teraz dobrze,
że nadzieja nawrócenia Eugeniusza
to była tylko złudną pokusą...
Dzięki miłościwemu Bogu,
że mnie wywiódł z tej pokusy...
Anatolio, módlmy się za siebie wzajemnie,
abyśmy nie sprzeniewierzyły się naszym ślubom
i Boskiemu Oblubieńcowi naszemu,
choćby nam przyszło za to życie oddać.
Ależ to charakterki!
Po tej decyzji dziewczyn
najbliższa rozmowa z chłopcami była bardzo stanowcza.
- Jesteśmy chrześcijankami,
nie wyjdziemy za mąż
za tych, którzy nie wierzą w Chrystusa,
tylko składają ofiary jakimś bożkom.
Chłopcy jednak uważali to za dziewczęce grymasy
i nie przejęli się nimi.
Przecież jest sposób.
Też powzięli decyzję.
- Słuchaj, ty bierz swoją, a ja swoją.
Trzeba je porwać z domu.
Wtedy zaczną myśleć i mówić inaczej.
I tak się stało.
Tytus wywiózł Anatolię do swojej wiejskiej posiadłości
w Marchii Ankońskiej,
a Eugeniusz Wiktorię do swego zamku w Rzymie.
Eugeniusz pozwolił Wiktorii na dużą swobodę.
Domownicy polubili dziewczynę.
Była piękna, grzeczna, nie bała się pracy,
ale wszystkim mówiła o Chrystusie
i o tym, że Go kocha ponad życie.
Eugeniusz zauważył,
że jego dworzanie modlą się po chrześcijańsku.
Sześćdziesiąt dziewczyn z dworu powiedziało,
że też chcą, tak jak ich pani,
kochać tylko Chrystusa.
To zdenerwowało bardzo Eugeniusza
i postawił dziewczynę przed wyborem:
- Albo za mnie wyjdziesz i będziesz posłuszną żoną
bez chrześcijańskich dziwactw,
albo marnie zginiesz.
- Eugeniuszu - spokojnie tłumaczyła Wiktoria.
To dobrze, że tak postawiłeś sprawę.
Nie miej złudzeń.
Nie będę twoją żoną.
Wybieram to drugie.
- Wybierasz śmierć?
- Tak, wybieram śmierć dla Chrystusa.
Eugeniusz oskarżył więc Wiktorię przed sędzią:
- Wiktoria jest chrześcijanką.
To wystarczyło, aby sędzia bez procesu
wydał wyrok śmierci.
Ponieważ była Rzymianką,
miała zginąć przebita mieczem.
Sędzia z katem Talijarchem
osobiście pofatygował się do zamku Eugeniusza,
aby jeszcze raz w sposób urzędowy zapytać:
- Zostajesz chrześcijanką czy złożysz ofiarę bogom?
- Zostaję chrześcijanką
i wybieram śmierć dla Chrystusa,
którego kocham ponad życie.
Sędzia dał znak palcem w dół,
co znaczyło - wykonać wyrok.
Kat przebił jej serce mieczem.
Stało się to dwudziestego trzeciego grudnia 253 r.
Pochowano ją na cmentarzu przy Via Salaria.
Podobną śmierć poniosła Anatolia.
Z rozkazu wielkorządcy Faustyna
dziewiątego lipca tegoż roku 253
została przebita mieczem.
Najstarszy wizerunek świętej Wiktorii
widnieje na jednej z mozaik
w kościele Św. Apolinarego w Rawennie (VI w.)
Czy chodzi o tę samą Wiktorię Łowicką?
Nie wiem.
A skąd Wiktoria w Łowiczu?
Pobożny prymas Henryk Firlej poprosił papieża Urbana VIII
o relikwie dla kolegiaty w Łowiczu.
Wypadało bowiem, aby Łowicz - miasto prymasów
na wzór Gniezna i Krakowa, miał znaczące relikwie.
I jak przystało na wielkie wydarzenie,
legenda głosi, że konie, wiozące święte relikwie z Gniezna,
same zatrzymały się w Łowiczu
i nie można było ich zmusić,
aby poszły dalej.
Prymas Jakub Uchański wystawił sobie kaplicę nagrobną,
a rzeźbę nagrobka wykonał swemu dobroczyńcy
sam Jan Michałowicz z Urzędowa,
uczeń Wita Stwosza.
Uchański, mąż pobożny i podpora kraju,
w ten sposób sobie drogę torował do raju (1580r.)
Prymas Firlej "przeprosił" z kaplicy prymasa Uchańskiego
i przeznaczył ją dla świętej Wiktorii.
Tenże Prymas uczynił dla relikwii świętej Wiktorii
piękny relikwiarz - futerał z hebanową podstawą.
Napis na niej głosił:
Świętej Wiktoryi panny i męczenniczki rzymskiej
głowę w rym złotym schowaniu
drogimi klejnotami
przyozdobił Henryk Firley z Dąbrowicy,
Arcybiskup Gnieźnieński,
i złożył Roku Pańskiego 1625.
Arcybiskup Maciej Łubieński,
szczerze przywiązany do kraju rodzinnego,
w podzięce za zwycięstwo wojsk królewskich nad Tatarami
pod Beresteczkiem,
zbudował dla świętej Wiktorii marmurowy ołtarz,
na którym stały relikwie w srebrno-złotej trumience.
Król Jan Kazimierz z żoną i dworem
trzykrotnie pielgrzymował do świętej Wiktorii w Łowiczu,
bo miał po temu powody
w tych trudnych dla Rzeczypospolitej czasach.
Za królem przybywali tu liczni pielgrzymi:
Jan Sobieski, Sienkiewicz, Reymont, Chełmoński.
W kaplicy tej przez dwadzieścia pięć dni
spoczywały zwłoki księcia Józefa Poniatowskiego
w drodze z Lipska do Warszawy.
Jednak najznakomitszym zabytkiem
jest marmurowa tabliczka z łacińskim napisem:
Wiktoria, która żyła dziewiętnaście lat, spoczywa w pokoju,
w antepedium ołtarza świętej Wiktorii,
a druga z objaśnieniem:
Powyższa tablica ze swoim napisem
znalezioną została nad zwłokami
świętej Wiktorii w katakumbach rzymskich
przy drodze Salaryja poza bramą miasta.
Dzisiejszy wygląd kaplicy
zawdzięczamy Kajetanowi Sołtykowi,
późniejszemu biskupowi krakowskiemu,
który zlecił prace Efraimowi Schroegerowi,
architektowi królewskiemu (1782 r.).
Nie o kaplicy przecież rzecz.
Łowiczanie dbali bardzo o kult świętej Wiktorii.
Imię Wiktoria jest tu powszechne
tak u starszych, jak i u młodzieży.
W 1931 r. ksiądz prałat Ludwik Stępowski wydał na nowo
w drukarni Karola Rybackiego,
"Żywot Świętej Wiktorii".
Godzinki o świętej Wiktorii są elegią o jej życiu i śmierci.
Ludzie śpiewali je z pamięci.
Była to dla nich katecheza o Świętej Patronce.
W litanii Księżacy błagali Świętą Męczenniczkę i Dziewicę:
Abyśmy od powietrza, głodu, ognia i wojny
przez przyczynę Twoją wybawieni zostali...
Abyśmy od piorunów i gradu
zachowani zostali...
Abyśmy wszyscy w zgodzie żyli...
W pieśni na nutę "Kto się w opiekę",
Księżacy śpiewali:
aby się miastu przy nich dobrze działo,
Radzie z pospólstwem i duchownej rzeszy,
kiedy w potrzebach swych do Niej pospieszy.
A w innej pieśni:
Przeto do Ciebie wołamy,
za Patronkę wyznawamy
my, Twoi Łowiczanie...
W niedzielę po Wniebowstąpieniu Pańskim
odbywały się procesje przez miasto
z relikwiami świętej Wiktorii.
Księżacy nieśli czerwony baldachim,
a relikwiarz niosły dziewczyny
w strojach łowickich.
Rajcy miasta i cechy rzemiosł różnych
mieli w kaplicy Św. Wiktorii swoje Msze i nabożeństwa.
Ostatnia procesja na Starym Rynku odbyła się w 1949 r.
Zginął wtedy obraz Wiktorii,
który był wystawiany na balkonie ratusza.
Według relacji pana Stasia, kościelnego,
schowali go komuniści
- i już bezpowrotnie.
W 1982 r. zostałem proboszczem Kolegiaty Łowickiej.
Łowiczanie pięknie odnowili kaplicę Św. Wiktorii.
Odnowiony relikwiarz czaszki świętej Patronki
i trumienkę z relikwiami
znów ponieśliśmy w procesji.
Władze pozwoliły na procesję w Rynku,
wokół obelisku ku czci Armii Radzieckiej,
ale tylko raz,
bo Łowiczanie śpiewali wtedy nową pieśń:
Wiktoria, Wiktoria, Wiktoria,
niech przyjdzie Twe, Panie, zwycięstwo.
Zwycięstwo, zwycięstwo, zwycięstwo,
tak prosi Cię Łowicz i Księstwo.
Wznosiliśmy ręce
i to władze poczytały za polityczną prowokację.
Moja konsekracja w 1990 r. też była na Rynku w Łowiczu
przed obrazem Matki Boskiej Księżnej Łowickiej
i wobec wystawionych relikwii świętej Wiktorii.
Ksiądz prałat Józef Wieteska
zaprowadził mnie kiedyś do skarbca
i otworzył szafę pancerną.
Na wewnętrznej ścianie drzwi sejfu
przykleił kartkę:
Święta Wiktoria obroniła przed złoczyńcą
skarby kolegiaty siedemnastego października 1980 r.
- Złodziej wyłamał kraty skarbca - mówił ksiądz Wieteska
nie zdołał jednak wyłamać drzwi szafy pancernej.
Spłoszony ponoć sygnałem karetki pogotowia,
uciekł.
Odtąd relikwie czaszki przechowywał ksiądz prałat
w szafie pancernej na plebanii.
pokazał mi relikwiarz i kielich.
Ucałowałem relikwie,
a prałat przykazał mi stanowczo:
- Ksiądz może tu zginąć,
ale to zginąć nie może!
Od roku 1992 włodarzem Diecezji Łowickiej
został biskup Alojzy Orszulik.
Na jego prośbę Kongregacja do Spraw Kultu
uczyniła świętą Wiktorię główną Patronką diecezji,
a jej święto ustanowiła na dzień jedenastego listopada.
Odtąd z parafii Świętego Ducha do Katedry
znów chodzą uroczyste procesje
z udziałem biskupów, duchowieństwa i wiernych.
Imię świętej Wiktorii i sygnał z jej pieśni
otrzymało też Katolickie Radio "Wiktoria",
ale przy pierwszych jesiennych wichurach
maszt zawalił się na trakcję kolejową.
Nie było żadnych ofiar w ludziach.
Czy to też cud świętej Wiktorii?
Bardzo mi jest bliska święta Wiktoria.
Jej piękny obraz znajduje się też
na Świętej Górze w Gostyniu.
Pewnie dar prymasów.
Lubię i tę namalowaną po wojnie przez pana Krawczyka
w ołtarzu kaplicy,
i tę, którą Łowiczanie noszą na chorągwi
w pieszych pielgrzymkach na Jasną Górę.
Wiem, że jest dzielna, mocna i zwycięska.
Jak na nią patrzą dziewczyny?
Dziś modnie jest mieć chłopaka,
ale być dziewicą?
Śmieją się z takich.
Małgośka, glupiaś ty!
Zamiarem Biskupa Łowickiego jest,
aby wręczyć Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II,
gdy będzie w Łowiczu,
replikę relikwiarza świętej Wiktorii z cząstką relikwii.
Wróć, Wiktorio, do swego Rzymu,
ale uczyń w Łowiczu jeszcze jeden cud,
przecież jesteś Zwycięska.
Dawna i daleka,
a jednak bardzo współczesna i łowicka.