Panie mój!
Jadę na urlop.
Jeszcze mam Zosi pamiętnik.
Co jej wpisać?
Mickiewiczem napiszę.
"Dziś cię za stołem swym Chrystus ugościł,
Dziś anioł tobie niejeden zazdrościł;
Ty spuszczasz oczy, które Bóstwem gorą!
Jak ty mnie swoją przerażasz pokorą!
(...) Ja bym dni wszystkich rozkosz za nic ważył,
Gdybym noc jedną tak jak ty przemarzył."
Nie pojadę do znajomych.
Zagłaszczą mnie uprzejmością.
Pustkowia się boję.
Jestem już za wygodny.
W kurorty nie pojadę,
będą mówić - Pochwalony.
Jadę w nieznane.
Daj mi, Panie, taką noc,
cobym usnął na wezgłowiu
i nie budź mnie,
nawet gdyby była wielka burza.
Potem pozwól się nagapić
na ludzi, na wystawy,
na zachody słońca,
na młodych zatańczonych,
na szczęśliwych zakochanych.
Pozwól mi, Panie, posłuchać grajków ulicznych,
muzyki kawiarnianej i Cyganów rozmarzonych.
W kościele posłuchać kazań prostych,
pomodlić się pacierzem z pobożnymi,
przeżegnać się wodą, jak grzesznik,
i ucałować w kruchcie kościoła
pomalowane szminką Twoje stopy, o Chryste!
Daj mi jedną taką noc,
kiedy myśli mkną do góry.
Daj mi złapać jedną myśl niebieską,
z piórem anioła jedną dobrą nowinę.
Daj mi usłyszeć modlitwę niemowy,
zobaczyć świat niewidomego.
Podpowiedz, który z żebraków jest ubogi,
i z biznesmenów który jest biedny.
Pomóż znaleźć w kiosku
gazetę, która będzie na TAK!
Poprzekładam intencjami kartki brewiarza:
za kierowcę, za kapitana samolotu i stewardessę,
za kelnerkę i sprzątaczkę,
za każdego, co w domu.
Za tych, co umarli,
za tych, których kocham
i których kocham za mało.
Niech mi braknie kartek.
Poustawiaj, Panie, moje szufladki z myślami.
Uporządkuj w sercu przegródki miłowania,
przemaluj na jaśniej świat w moich oczach,
zostaw mi w pamięci dobrych ludzi.
I jeszcze - żeby była taka noc,
w której przyśni mi się niebo.