Panie mój!
Poświęcałem dom dla biednych.
Będą mieli opiekę sióstr,
będą żyć parę lat jak ludzie
i umierać godnie w domu, jak człowiek.
Było wielu sponsorów, ofiarodawców,
firma wykonawców, urzędników,
duchownych-modlitewników.
Były kanapki, napoje, owoce,
ciastka i kawa.
Rozjechali się.
Zostali chorzy.
Została siostra.
Siostro,
i ty tak cały dzień
i co dzień,
i całe życie?
Umywasz im nie tylko nogi,
przewijasz, prowadzisz i karmisz.
Czy oni ci kiedyś podziękują?
- Nie.
Przeproszą?
- Niektórzy tak.
Ile ty zarabiasz?
- Nic, jestem zakonnicą.
Ile godzin pracujesz?
- Całe życie.
I po co?
Odnotowali urzędnicy
jeszcze jedną inwestycję.
Odliczyli sobie od podatku procent
sponsorzy.
Firma przeszła na następny plac.
I ja - modlitewnik,
wyraziłem uznanie.
Wy nigdy nie zrozumiecie,
co to znaczy umywać nogi.
O Panie mój,
to tylko Ty umiałeś umywać nogi.
Tylko Ty spostrzegłeś pośród ofiarodawców,
dających z tego, co zbywa,
kobietę, która dała wszystko,
co miała na swe utrzymanie.
To tylko Ty potrafisz
tak do końca umiłować.
Ja też tego nigdy nie zrozumiem.