4. W sylwestrowy wieczór

Panie mój!

Przyszedłem z kościoła.
Ludzie klęczeli z dziękczynieniem
za Stary Rok,
za dary od Boga otrzymane.

Jutro będzie Nowy Rok!

Więc cieszą się ludzie.
Jedni dlatego, że Stary odchodzi.
Inni dlatego, że przychodzi Nowy.
Wiem, jaki był ten Stary.
Jaki będzie Nowy?

Życzą sobie ludzie:
zdrowia, szczęścia, pomyślności,
wszystkiego najlepszego.
Ładne to słowa.
Może coś znaczą.
Ja niewiele z tego rozumiem.
Gdy Pan Bóg życzy - to daje,
gdy człowiek życzy - to mówi.

Godzina dwudziesta czwarta!
Szampany, sztuczne ognie,
wystrzały.
Sto lat, brudzia, mów mi wuju.
Cieszą się i płaczą.
Modlą się i grzeszą.
Czy oni cieszą się tym Starym,
czy marzą, że Nowy to lepszy?

Dobrze, Panie, że nie dałeś mi
daru widzenia przyszłości.
Wiedziałbym o dobrym i złym.
Wpadłbym w rozpacz
albo oszalał z radości.
I po co?
Jutro będzie wszystko normalnie.
Jest czas mrozu i odwilży,
czas kampanii i wyborów,
czas przysięgi i wierności,
czas obietnic i spełnienia.

Nic nowego pod słońcem.
Bogatym - będzie lepiej,
ubodzy - zubożeją.
Tym w sam raz - będzie zawsze dobrze.

Panie Dalekowidzący!
Nie wiem,
ile jeszcze sylwestrów przede mną.
Wiem, ile już za mną.
Za każdy Ci dziękuję,
Boże Starodawny i Przedwieczny,
Teraźniejszy i Wieczny.
Bądź pozdrowiony,
Boże Przyszłego Wieku.

Znasz mnie po imieniu