Uprzejmi a oświeceni już napisali recenzje tego utworu. Zaliczyli go do gatunku poematów, wytłumaczyli tytuł, wyliczyli części poematu, policzyli wersy i czas nagrania. I dobrze.
Chodzi o Tryptyk Rzymski Jana Pawła II.
Utwór ten jest zaskoczeniem dla teologów, kanonistów, poważnych hierarchów. Czy to wypada Papieżowi i to w tym wieku pisać wiersze? Poezja bowiem u teologów jest uważana za taką trochę podkasaną muzę, która więcej bawi niż uczy. Nawet wielki ks. kard. Joseph Ratzinger zechciał w promocji rzymskiej powiedzieć pochlebne zdania już nie o wypowiedzi Magisterium, ale o wypowiedzi Papieża Poety.
Nasi dyżurni synoptycy, którzy wszystko wiedzą lepiej i to od zaraz, prześcigają się w pochlebnych o Papieżu opiniach.
Ojciec Święty uważa ten utwór za osobistą medytację. Trzeba być odważnym, aby swoje modlitewne słowa i przeżycia przekazać Czytelnikom. Ci będą pisać recenzje.
Papieska modlitwa jednych będzie denerwować, inni będą Ojcu Świętemu klaskać. Ani jedno ani drugie nie jest tu stosowne.
Recenzentem tego gatunku literackiego jest Jedyny - Niewypowiedziany, który przenika, zna myśli i serce człowieka.
Medytacje Jana Pawła II nazwane Tryptykiem Rzymskim napisane są rozumem, sercem i ręką Autora.
Dziś pisanie ręką jest rzadkością, ale to nadaje utworowi lubość, bo jest ciepłe, serdeczne i osobiste.
Ręka czasem była zmęczona. To widać z rękopisu, bo opadały linie pisania coraz cięższe treścią.
Nie mam odwagi uprzedzać Czytelnika o treści poszczególnych medytacji. Kilka zdań przeczytajmy:
Co mi mówisz górski strumieniu?
W którym miejscu ze mną się spotkasz?
Ze mną, który także przemijam?...
Zatrzymaj się
- to przemijanie ma sens!
Potok się nie zdumiewa,
lecz zdumiewa się człowiek!
Kiedyś temu zdumieniu
nadano imię "Adam".
Zatrzymaj się...
...we mnie jest miejsce spotkania
" z Przedwiecznym Słowem"
Jeśli chcesz znaleźć źródło
musisz iść do góry, pod prąd.
Gdzie jesteś źródło?
Cisza.
Dlaczego milczysz?
Jakże starannie ukryłeś
tajemnicę twego początku.
Pozwól mi wargi umoczyć
w źródlanej wodzie,
odczuć świeżość.
To trzeba widzieć młodego Piotra
wędrującego pod prąd, pod górę aż do źródła.
Trzeba widzieć zmęczonego Piotra
z laską, z różańcem i medytacją
nad Morskim Okiem.
Trzeba być choć raz przy Nim
kiedy Go nie ma
bo poszedł gdzieś medytacją daleko,
aż do Bez Kresnego.
Wróć tu...
bo tylko Ten co Słowem jest Niewypowiedziany.
On słyszy Tego, który z Panem gadał.
* * *
Usiłuję też zrozumieć, dlaczego druga medytacja jest w Kaplicy Sykstyńskiej. Tu w pamiętnym roku 1978 były dwa Konklawe. Za trudna jest dla mnie ta medytacja. Znów przywołam słowa papieskich zamyśleń.
Pierwszy Widzący.
Kim jest On?
Słowo - odwieczne widzenie
i odwieczne wypowiedzenie.
Widzenie czekało na obraz...
Wchodzimy, żeby odczytywać
od zdziwienia idąc ku zdziwieniu.
Stwórca jest podobny
do Stwarzanego Adama
Wszechświat wyłonił się ze Słowa
i do Słowa powraca.
Oto widzę siebie pomiędzy Początkiem i Kresem,
pomiędzy dniem Stworzenia i dniem Sądu.
Ty, Który wszystko przenikasz - wskaż!
On wskaże.
To wstrząsający testament!
Tak stanąć media vita między Alfą i Omegą,
potrafią tylko daleko widzący, którzy znają odpowiedź,
że On JEST! Niewypowiedziany, Samoistne Istnienie,
Jedyny Stwórca wszystkiego.
* * *
W trzeciej medytacji upewniłem się, że na Papieża będę mówił zawsze i tylko: Ojcze Święty, bo taką medytację o ofierze Abrahama może przeżyć tylko Ojciec.
...słyszał Głos:
Wyjdź!
Będziesz Ojcem wielu narodów.
Kim jest Ten Bez Imienny...
który mówił jak Człowiek do człowieka?
Raz przyszedł do Abrahama w gościnę.
Było Przybyszów Trzech.
Abraham wiedział, że to On,
On Jeden.
Syn to znaczy: ojcostwo i macierzyństwo.
Abraham - bo uwierzył wbrew nadziei.
Widział siebie już ojcem martwego syna,
którego Głos mu dał, a teraz mu odbiera?
O Abrahamie - tak bowiem Bóg umiłował świat...
Zatrzymaj się!
Ja noszę w sobie twe imię.
Zapamiętaj to miejsce...
Ono będzie oczekiwać na swój dzień.
* * *
O Boże!
Jakie to wielkie.
Tylko dlaczego takie oszczędne w słowach?
Może to od C.K. Norwida?
Ponad wszystkie wasze uroki
Ty Poezjo i Ty Wymowo!
Jeden tylko będzie Wysoki!
Odpowiednie dać rzeczy słowo.
Ten Tryptyk dla mnie już nie jest rzymski,
bo ani tam strumień nie rzymski,
i Sykstyna już nie rzymska,
a wzgórze Abrahamowe
też już nie w krainie Moria,
a tam, gdzie uwierzyli wbrew nadziei.
To tak się trzeba zasłuchać w Niewypowiedzianego,
tak się zapatrzeć w Niewidzialnego,
aż idąc pod prąd strumienia,
dojdę do źródła, które starannie ukryło
tajemnicę twego początku?
Każdemu Ojcu pękłoby serce
na pytanie Syna:
A co złożymy Bogu w ofierze?
To może przeżyć tylko Ojciec,
który uwierzył wbrew nadziei.