Częstochowa, Jasna Góra, Sanktuarium Najświętszej Maryi Panny Jasnogórskiej
Ekscelencjo,
Czcigodni Kapłani,
Szanowni Sportowcy,
Działacze i Dziennikarze,
Wszyscy Kochani moi!
Być ze sportowcami na Jasnej Górze
to dla mnie wielka łaska i honor,
za które Bogu i Wam dziękuję.
Mówić kazanie do sportowców
to trudny wyczyn
i nie lada doświadczenie.
Znam greckie słowo gimnasion.
Było to miejsce, gdzie młodzieńcy
ćwiczyli swoje ciało,
aby w nim był zdrowy duch,
ale było to też miejsce,
gdzie filozofowie, retorzy
ćwiczyli młodych w logice myślenia
i sztuce wymowy,
aby z nich wyrośli
- aner andros kai agathos
- vir fortis atque strenuus
- mężowie mocni i obrotni.
Z takich wyrastali herosi,
wojownicy, mówcy i politycy.
Z tej pięknej idei wychowania
zostały nam tylko
trudne gimnazja.
Znam jeszcze inne greckie słowo
askesis - asceza, ćwiczenie,
umartwienie.
Karcę ciało moje i biorę je
w niewolę (1 Kor 6, 12).
Tak rozumieli świętego Pawła
chrześcijańscy asceci,
którzy odchodzili na pustynię,
ćwiczyli swoje myślenie i wolę,
aby zapanować nad ciałem
przez wzmocnienie ducha.
Pustelnik nie ucieka od ludzi.
Chce tylko poćwiczyć,
aby wrócić mądrzejszym i lepszym.
Tak czynił Jan Chrzciciel,
tak czynił Pan Jezus.
Na pustyni trzeba myśleć.
Na pustyni jest piasek, słońce i cisza.
Wtedy słyszy się sumienie.
Kruki chleb przynoszą,
ale trzeba i walczyć z potworami.
Antoni zabił ostatniego centaura.
Kończy się świat mitów,
zaczyna się wiara w Boga.
Współczesnych ascetów,
pustelników
spotkasz w czytelni,
w laboratorium,
w sali treningowej,
na zgrupowaniach,
w szkole muzycznej czy baletowej.
Sportowcy Czcigodni!
Ile Wy musicie się napościć,
natrenować, naćwiczyć,
aby stanąć na podium,
aby otrzymać nagrodę.
Czy to ma sens?
Musi mieć, tylko posłuchaj
nauki Pawła Apostoła:
Czyż nie wiecie, że gdy zawodnicy
biegną na stadionie,
wszyscy wprawdzie biegną,
ale jeden tylko otrzymuje nagrodę?
Przeto tak biegnijcie,
abyście ją otrzymali.
Każdy, który staje do zapasów,
wszystkiego sobie odmawia.
Oni, aby zdobyć
nagrodę przemijającą,
my zaś nieprzemijającą [zbawienie].
Ja przeto biegnę
nie jakby na oślep;
walczę nie tak, jakby zadając
ciosy w próżnię,
ale ćwiczę moje ciało
i podbijam je w niewolę,
abym innym głosząc naukę,
sam nie odpadł w przedbiegach
(por. 1 Kor 9, 24-27).
Gdybym ja potrafił ćwiczyć
moje myślenie, wolę i serce,
tak jak Wy trenujecie,
to byłbym już wielkim świętym.
Mam tylko sny, że fruwam,
a pode mną łąki umajone
i cieniste gaiki.
Śni mi się, że pływam,
a woda czysta, dno kolorowe.
To tylko sen.
Stary jestem, gruby i niemrawy.
Żeby choć Duch Pański
porwał mnie jak Filipa
i przeniósł z Gazy aż do Azotu
(por. Dz 8, 26-40),
ale niestety, włosów już nie mam.
***
Zasłuchałem się w dzisiejszą,
dla Was wybraną Ewangelię.
Wybiegł więc Piotr
i ów drugi uczeń
i śpieszyli do grobu.
Biegli najpierw razem,
ale ów drugi uczeń
wyprzedził Piotra
i pierwszy przybył do grobu.
Nie wszedł jednak do środka.
Potem przybył Piotr,
który za nim podążał,
i wszedł do grobu...
Dopiero wtedy wszedł
i ów drugi uczeń,
który przybiegł pierwszy.
Wszedł, zobaczył wszystko
I uwierzył (J 20, 3-8).
Słuchajcie, biegacze i chodziarze,
sprinterzy i maratończycy.
Wszyscyście biegli.
Pierwsi nie weszli do grobu
- bali się.
Zadyszany Piotr wszedł i uwierzył.
I Jan wszedł, i uwierzył.
Sportowi pielgrzymi,
czy Wy macie wiarę?
Też ksiądz pyta.
Przecież dlatego tu jesteśmy.
Dobrze.
Za chwilę będę Was o to,
wobec Matki Bożej, pytał:
Czy Wy wierzycie w Boga?
Przez grzeczność sportową
odpowiedzcie mi - wierzymy!
A ja Wam już nie wierzę.
Wszyscy tak mówią,
a wiara to nie jest gadanie,
to jest każdy mój oddech,
każda myśl,
każde uderzenie serca,
każda moja decyzja,
każdy mój krok,
całe moje życie.
Albo idę do Boga,
albo od Niego odchodzę.
Nie mogę gapić się całe życie
albo mówić wycwanione zdanie:
Jestem wierzący,
ale nie praktykujący.
Inteligentny człowiek
tego nie powie,
bo wiara bez uczynków jest martwa
(Jk 2, 17),
czyli jej w ogóle nie ma.
Jak to jest z tą moją wiarą?
Panie Marianie,
gdzie jest Pana złoty medal z Tokio?
Oddałem go.
Komu?
Matce Bożej na Jasnej Górze.
Z medalu cieszysz się tydzień, rok,
a wiara trwa do końca życia.
Oddałem, co najcenniejsze,
i czuję się na Jasnej Górze
jak u siebie w domu
(Marian Kasprzyk).
O, to Pan mocny!
Nie wstydzę się swojego wyboru.
Swoje życie poświęciłem Bogu
i kocham Go jak ojca,
a Maryję jak swoją matkę.
Marku, a którą Matkę Bożą
kochasz więcej,
Częstochowską czy Ostrobramską?
W Częstochowie nie powiem
(Marek Citko).
Rafale, Ty głosiłeś rekolekcje
dla młodzieży?
Tak, ale to ja byłem zbudowany
ich zachowaniem.
Nie przypuszczałem,
że można się modlić
i tak wspaniale się bawić
(Rafał Dobrucki).
Dla mnie Bóg jest Przyjacielem,
na którego zawsze mogę liczyć
(Mariusz Czerkawski).
Wiara góry przenosi.
Wielokrotnie zwracałem się
do Boga:
Boże, dopomóż!
Nigdy się nie zawiodłem
(Jerzy Dudek).
Szczęśliwiec jesteś, Jurku!
Małgosiu, modlisz się?
Tak! W pewnym momencie Msza
już nie wystarcza.
Lubię się modlić swoimi słowami.
Czuję wtedy, że jestem blisko Boga
(Małgorzata Dydek).
Pytam miss olimpiady w Seu lu.
Tereniu, modlisz się
ze swoimi synami?
Uczę ich modlitwy
po polsku i po grecku
(Teresa Folga).
Piękna jesteś!
Jeśli żyję zgodnie z zasadami wiary,
to mam moralne prawo,
by w trudnych chwilach
szukać w Bogu otuchy
(Tomasz Frankowski).
Masz rację!
Krzysiu, Ty o kulach zdobyłeś
Rysy, Kilimandżaro i inne?
Jeśli teraz coś mi się udaje,
to dlatego,
że nie wyrzuciłem różańca
(Krzysztof Gardaś).
Podziwiam Cię!
Wystarczy tylko sięgnąć rakietą,
zrobić kilka kroków
i już jestem bliżej Boga
(Magdalena Grzybowska).
Oj, Magdo, Ty to masz wiarę!
Magdo, cieszysz się synem?
Piotruś to dar Boży!
Nadal dla mnie ważne są
zawody, olimpiady i medale,
ale Piotruś jest najważniejszy!
(Magdalena Grzybowska)
Księże Pawle, podziwiam Księdza,
ale powiedz nam, łatwiej być
księdzem czy hokeistą?
I tu, i tu trzeba być przed Bogiem
fair play!
(ks. Paweł Łukaszka)
Pawle, Ty to masz wiarę!
Janku, weź oddech na wirażu!
Modlitwa była dla mnie zawsze
życiowym oddechem.
Przecież powinienem być kaleką.
Opatrzność Boża
czuwała nade mną.
Modlitwa pomogła mi przetrwać
różne życiowe wiraże
(Jan Magiera).
Modliłam się przed obrazem
Czarnej Madonny. Czułam wtedy,
że jestem w pełni szczęśliwa
(Anna Sulima).
Zazdroszczę Ci, Aniu.
Piotrku, naprawdę jesteś
w każdą niedzielę na Mszy Świętej?
Gdybym nie poszedł w niedzielę
na Mszę Świętą,
czegoś by mi brakowało
(Piotr Świerczewski).
Tomku, od kiedy
Ty tak spobożniałeś?
Kiedy przeczytałem
"Hymn o miłości",
coś mnie olśniło.
Uświadomiłem sobie,
że drogą bez Boga
nie mogę dalej kroczyć
(Tomasz Terlecki).
Tomku, a u Ciebie skąd taka wiara?
Modlę się codziennie z Dorotą
na Różańcu.
Jakby się nie odmówiło tej modlitwy,
to człowiek źle by się czuł.
Myślę, że Matka Boża nas prowadzi,
a Joanna Beretta Molla,
święty lekarz
i matka, nam pomoże
(Tomasz Adamek).
Na pewno pomoże!
Tomku, Ty już jesteś nie Adamek,
ale wielki Adam.
Uwierzcie mi!
Modlitwa cudownie pomaga.
Czasem w niej płaczę jak dziecko,
bo przecież odszedłem od Boga.
Taki płacz pomaga.
Pomódl się i spróbuj!
Marianie, Ty przez mękę
wróciłeś do Boga.
Masz rację, ale teraz mogę
spokojnie Wam mówić:
Szczęść Boże!
(Marian Kasprzyk)
Justyno z Kasiny,
Chodzisz Ty jeszcze do kapliczki
Na Brzegu?
A pamiętasz o babci,
jak sypałaś kwiatki
i pielgrzymowałaś do Kalwarii?
Teraz jesteś królową nart,
Bywasz w gazetach, na salonach
u prezydenta,
ale najpiękniejsza jesteś
na zdjęciu z I Komunii Świętej.
Jeszcze mam jedną miłość
i piękność sportową,
ale ta jest już w Niebie.
Wiedziałam, że umrę.
Cieszyłam się, że jestem matką
i dałam mężowi
z siebie coś najlepszego
(Agata Mróz-Olszewska).
Dałaś!
Lilianna jest pięknym dzieckiem,
do Ciebie podobna.
Marcinie, zaśpiewaj coś o świętych
sportowcach!
Iwonko, namaluj im wszystkim
portrety - Otylii, Adamowi,
Leszkowi, Januszowi,
Księdzu Józiowi, pijarowi
od Parafiady,
i mojemu Pelemu.
Argentyna jest wielka,
a Pele jest królem.
Moje czarne maleństwo,
zamodlone w szatni.
To ja takiej wiary
Wam zazdroszczę.
Może dosyć wyznań.
Ładne to wszystko w wywiadach
i w Bożym dopingu,
ale sport jest chory
i życie jest brutalne.
Sienkiewiczem pytam
Was, zapaśnicy i bokserzy:
A walczył ty kiedy z turem?
Trzeba Ligię obronić!
A walczył Ty kiedy z Aniołem?
Ani tura, ani Anioła
nie widziałem.
To w Częstochowie zobaczysz.
Trzeba turowi kark skręcić.
Może trzeba
z samym sobą zawalczyć.
Każdy ma swojego tura.
Jak obronisz czystość serca,
skręcisz kark turowi,
dam Ci Komunię Świętą.
Jakub po oszustwie pierworodztwa
walczył z nieznajomym.
Puść mnie, bo już świta!
Nie puszczę Cię, dokąd mi
nie powiesz, jakie jest twoje imię?
Puść mnie, bo już jest rano!
Nie puszczę Cię, dokąd mi nie
powiesz, kim jesteś?
Ja jestem Aniołem Pańskim,
a ty odtąd
nie będziesz się nazywał
Jakub, lecz Izrael,
bo walczyłeś z Bogiem.
Jeśli Ty jesteś Aniołem Pańskim,
to nie puszczę Cię,
dokąd mi nie pobłogosławisz.
Jakub nazwał to miejsce Penuel,
bom tu walczył z Bogiem,
a On mnie ocalił
(por. Rdz 32, 23-33).
Trzeba tu zawalczyć z Bogiem.
Nie puszczę Cię,
dokąd mi nie pobłogosławisz!
Wtedy doświadczysz,
co to znaczy wierzyć.
Wiara jest męką, ćwiczeniem,
ascezą, ciągłym pytaniem
i szukaniem:
Boże, gdzie jesteś?
Pięć lat temu,
w wigilię Miłosierdzia Bożego,
umarła nam miłość,
umarł Jan Paweł II.
10 kwietnia tego roku,
w wigilię Miłosierdzia Bożego,
katastrofa pod Smoleńskiem.
Potem wulkaniczna chmura,
potem powódź w Polsce.
Boże, widzisz, słyszysz i milczysz?
Nie masz takich pytań?
A to też próba wiary.
Bóg nie karze człowieka dla kary,
bo jest Ojcem, który kocha,
ale Bóg daje znaki
rozumnemu człowiekowi.
Trzeba je czytać i rozumieć.
Żebyście trochę odpoczęli
i wzięli głęboki oddech
jak przed startem,
to przytoczę Mickiewiczowską
opowieść, jak pijane Francuziska
śpiewali bluźniercze pieśni
przeciwko Bogu i Jego Matce.
Nie wytrzymał tego
stary kapral, napoleoński wiarus,
i krzyknął:
Tych mnie imion
przy kielichach wara!
Dawno nie wiem, gdzie moja
podziała się wiara,
nie mieszam się
do wszystkich świętych z litaniji,
lecz nie dozwolę bluźnić
imienia Maryi!
W nocy pijanych Francuzów
Hiszpany skrócili o głowę,
a w czapce starego kaprala
zostawili kartkę:
Vivat Polonus,
Unus defensor Mariae!...
bo ja bracia tym imieniem
żyję!
I to jest nasza tożsamość.
I pamiętajcie, Wielcy Sportowcy,
że tylko Ona jest tu Królową.
Śpiewajcie z dumą:
Jeszcze Polska nie zginęła,
kiedy my żyjemy!
Noście z dumą biało-czerwoną!
Wołajcie tu z wiarą:
Weź w swą obronę Orła i Koronę!
Bądź nam jutrzenką wolnych dni.
Okaż teraz, że jesteś nam Matką!
Przecież biegłaś przez góry
i to szybko, aby Elżbiecie zanieść
pomoc, boś Służebnicą Pańską,
Najlepszą Sportsmenką,
daną ku obronie
naszego Narodu,
Miriam, pośpiesz się!
Zgrzeszyliśmy.
Chleb obcy nam smakował,
swój wrzucaliśmy do śmietników.
Ziarnem paliliśmy w piecach.
Będzie bieda i głód,
ale to czyniliśmy z desperacji.
To nie nasza wina.
Matko, pociesz, bo płaczemy!
Boże, ratuj, bo giniemy!
Sportowcy, jesteście szanowani
i kochani przez Naród.
Zanieście ludziom nadzieję,
niech wody opadną,
a gołębica niech przyniesie
gałązkę oliwną nadziei.
Niech ziemia znowu zakwitnie,
a ludzie wrócą do domów
na spokojną modlitwę i pracę.
O Boże, Wielki Boże!
Przywróć nam chleb
z polskiego pola
i z polskiej sosny trumny...
Daj nam rządy mądrych,
dobrych ludzi,
Daj nam uprzątnąć dom ojczysty
tak ze zgliszcz naszych ruin świętych
jak z grzechów naszych
win przeklętych.
Niech będzie biedny, ale czysty
(por. J. Tuwim).
Ze szkół sportowych
i AWF-ów
niech wyrosną ludzie prężni ciałem
i mocni duchem.
Niech Polska cieszy się jak Matka,
tak piękne dzieci rodząca.
I niech już przyjdzie
nowych ludzi plemię,
jakich dotąd nie widziano!
I stanie się tak kiedyś,
Myśli ksiądz?
Tak!
Niech tylko Polacy zmądrzeją
nie unią, ale Świętą Komunią,
a Ona, Królowa,
tego jest gwarantem.
Słowami Konopnickiej
Was zapewniam.
Nigdy jam Ciebie, ludu, nie rzuciła,
nigdym od Ciebie nie odjęła lica.
Jam po dawnemu moc Twoja i siła.
Bogurodzica.
Amen.
A teraz powiedzcie mi prawdę,
Czcigodni Sportowcy!
Powiedzcie mi jak w domu
wobec Matki:
Czy Wy jeszcze wierzycie
W Boga Ojca Wszechmogącego,
Stworzyciela nieba i ziemi?
....................................
To Bogu niech będą dzięki!
Za to Was mocniej cenię,
szanuję i kocham.
A wyznawanie tej wiary,
do końca życia,
niech będzie naszą chlubą
w Chrystusie Jezusie, naszym Panu.
Amen.