2006-08-16
Górka Zgody koło Łęgonic, Kaplica p.w. św. Rocha

Homilia wygłoszona w uroczystość odpustową świętego Rocha na Górce Zgody koło Łęgonic w 340. rocznicę zakończenia rokoszu Jerzego Sebastiana Lubomirskiego

Święty Rochu, uproś zgodę

Czcigodni Bracia Kapłani,
Przewielebne Siostry Zakonne,
Szanowni Panowie Marszałkowie RP
i Parlamentarzyści,
Goście odpustowi
i Parafianie Łęgowic,
Wszyscy - Kochani moi!

Bądź pozdrowiona, ziemio moja rodzona,
coś nas zbożami swoich pól
jak mlekiem wykarmiła (M. Konopnicka),
pachnąca świeżym chlebem
i lipcowym miodem.

Bądź pozdrowiona, matko, ziemio naszych świętych,
ojca Honorata, kapucyńskich męczenników,
żdżarska ziemio matki Siedliskiej błogosławionej
i ojca Floriana męczennika,
matko naszych uczonych i bohaterów.

Niech będzie Bóg uwielbiony
w swoich aniołach i swoich świętych.
Bądź pochwalona, Matko Wniebowzięta,
Matko nasza Zielna, Jagodna, Siewna,
tu, nad Pilicą, Matko Zagrzewna.

Święty Rochu, nasz Patronie
pobłogosław z Górki Zgody
naszym polom, dobytkowi,
uproś zgodę narodowi.

Od zarazy, głodu, wojny
i od wszelkiej złej przygody
nas zachowaj, uproś z nami
zgodę między Polakami.

A skąd tu u nas Święty Roch?
To przecież dawny francuski święty.
Pochodził z Montpellier,
z miejscowości koło Marsylii.
Modlitwą i jałmużną bogaci,
a pobożni jego rodzice
wymodlili, uprosili syna.
Dali mu na imię Roche,
to znaczy mocny jak skała.
Dwunastoletni de Roche
został sierotą.
Majątek rodziców rozdał biednym.
Sam z torbą podróżną
i kijem dla obrony
wyruszył w drogę do grobów apostolskich
do Rzymu.
W miasteczku Acquapendente
panowała dżuma.
Zaraził się, posługując chorym.
Zasłużył na chwałę u miejscowej ludności,
bo modlitwą i posługą uzdrawiał chorych.
Pod osłoną nocy
uciekł przed tłumem wielbicieli.
W Rzymie był przez trzy lata.
W drodze powrotnej był w Loreto.
W miasteczku Piacenza znów zastał
dżumę. Zaraził się ponownie.
Zaopiekował się nim dobry człowiek.
Roch wracał do Francji,
ale w miasteczku Angera
nad Lago Maggiore
pochwycili go żołnierze
straży granicznej
i jako szpiega wtrącili do więzienia.
Po torturach, wygłodzony, chory,
zmarł w lochu więziennym.
Ciało jego dobrzy ludzie
przewieźli do Wenecji,
a był to rok 1420.

Na obrazach święty Roch
jest przedstawiany jako wędrowiec,
któremu towarzyszy wierny pies,
a w pysku trzyma kartkę z napisem:
Ci, którzy będą zarażeni,
a wzywać będą pomocy świętego Rocha,
będą uzdrowieni.

Cześć świętego Rocha
ponieśli w świat Bracia Franciszkanie,
bo uważali go za tercjarza swojego zakonu.
Dziś w świecie jest ponad trzy tysiące kościołów
poświęconych świętemu Rochowi.
Wśród polskich kościołów jest nasz kościółek
świętego Rocha na Górce Zgody pod Łęgonicami.
Do dziś są jeszcze Bractwa świętego Rocha
i zakon szpitalny Rochitów.

Z potrzeby serca muszę wspomnieć
wielkie odpusty z lat dziecięcych.
Drogi od Rzeczycy, Rawy,
od Mogielnicy i Odrzywołu
były pełne wozów.
Szli pieszo ludzie z Nowego Miasta,
Lubonii, Sadkowic, z Cielądza i Żdżar.
Odpust dla dzieciaków - pastuchów,
był w Nieszpory o Matce Bożej Zielnej,
a dorośli świętowali w sam dzień
świętego Rocha - 16 sierpnia.

W 1947 roku po wielkiej burzy
od pioruna zapalił się dach kościółka.
Kościół był kryty gontami.
Ludzie w Wale płakali,
a dziadek ze strażami jechał
ratować świętego Rocha,
bo kto będzie się teraz opiekował
naszym inwentarzem
i naszymi domami?

Dziś staraniem księdza proboszcza Marka
kościółek jest bezpieczny, piękny!
Urósł tylko las,
który zasłonił kościół.

Była jeszcze na Górce świętego Rocha
jedna atrakcja.
Mieszkał tu w ziemiance pustelnik.
Nikt nie znał jego nazwiska.
Mówili na niego Ignac od świętego Rocha.
Chodził po wioskach.
Żebrał o chleb.
Mama dawała mu czystą koszulę
i kazała mu umyć się w komórce.
Ignacy się modlił.
Odwiedzali go ludzie odpustowi,
składali mu grosze,
a Ignac się modlił za zmarłych
i za żywych.
Dobrze, że śp. Ignacy Piotrowski
jest tu pochowany,
a jego ziemianka, ucywilizowana,
jest pamiątką po ostatnim pustelniku.

Dosyć wspominków,
czas na lekcję historii,
bo dziś jest 340. rocznica
wielkiego wydarzenia,
które miało miejsce
właśnie tu, na Górce Zgody
pod Łęgonicami,
a było to 31 lipca 1666 roku
- zakończenie rokoszu
Jerzego Sebastiana Lubomirskiego
przeciwko królowi Janowi Kazimierzowi.
Rokosz to znaczy zbrojny bunt.
Jak do tego doszło?

Rzeczpospolita w drugiej połowie XVII wieku
wyraźnie chyliła się ku upadkowi.
Na rubieżach Polski, nad Dnieprem,
rośli w potęgę Kozacy.
Do nich dołączyli się uciekinierzy
innych państw i nasi rycerze,
którym król nie płacił żołdu.
To była bardzo niebezpieczna siła.
Chcieli stworzyć własną Rzeczpospolitą
nadnieprzańską.
Walczyli u boku każdego,
kto ich najął.

W roku 1648 zdolny wódz Bohdan Chmielnicki
w zbrojnym powstaniu wystąpił przeciw królowi.
Parę lat później w 1654 r.
przyszło nam walczyć z Rosją.
W 1655 - potop szwedzki,
a na domiar złego -
Jerzy Rakoczy z Siedmiogrodu
w 1657 r. najechał Rzeczpospolitą,
aby uszczknąć kawałek osłabionej Polski.

Do tego wszystkiego doszła
dominująca rola magnaterii,
która świadomie dążyła do anarchii.
Radziwiłłom, Potockim, Wiśniowieckim,
Lubomirskim marzyła się królewska korona.

Ten ostatni - Jerzy Sebastian Lubomirski,
marszałek wielki koronny,
pertraktował z cesarzem Leopoldem I,
z elektorem Brandenburgii Fryderykiem
Wilhelmem i z królem Szwecji Karolem XI.
Dwór królewski wytoczył J.S. Lubomirskiemu
proces, oskarżając go o zdradę stanu
i szkodliwe dla Rzeczypospolitej
kontakty z obcymi państwami.

Król Jan Kazimierz chciał,
aby przeprowadzić elekcję vivente rege,
tzn. jeszcze za jego życia,
i osadzić na polskim tronie
księcia francuskiego
Henryka Juliusza Burbona,
który wzorując się na absolutyzmie
Ludwika XIV - Króla Słońce,
umiałby zaprowadzić porządek
wśród anarchizującej magnaterii.
To w rozumieniu szlachty
przebrało już miarę
i J.S. Lubomirski wystąpił
przeciw królowi w otwartej wojnie,
jakoby w obronie praw szlacheckich.
Więc poparła go szlachta i część wojska koronnego.
Pobił wojska królewskie pod Częstochową,
pod Mątwami (1665 r.).

Do decydującej rozprawy miało dojść
właśnie tu, na wzgórzu pod Łęgonicami.
Wojska królewskie nadciągały od Rawy
i zajęły wzgórze.
Od Szydłowca nadciągały wojska rokoszan.
Po przeprawie przez Pilicę rokoszanie stanęli
naprzeciwko wojsk królewskich.

Zamiast decydującej bitwy
hetman J.S. Lubomirski ukorzył się przed królem
właśnie tu. Stąd Górka Zgody.

Król przeprosił za popełnione błędy.
Zrezygnował z elekcji vivente rege,
przyrzekł amnestię rokoszanom
i żołd zbuntowanemu wojsku.
Lubomirski złożył u nóg króla
buławę hetmańską i zwolnił wojsko.
Pokój! Zgoda - na Górce Zgody.

Dziś na plebani w Łęgonicach
wiszą w zgodzie portrety króla Jana Kazimierza
i J.S. Lubomirskiego.

Jan Kazimierz 16 września 1668 r. abdykował.
Wyjechał do Francji,
do opactwa St. Germain des Pres.
I tam jako opat wiódł pobożne życie.
Jesienią 1672 r. na wieść o zdobyciu
Kamieńca Podolskiego dostał udaru serca
i 16 grudnia tegoż roku zakończył życie.
Cztery lata później jego prochy
sprowadzono do Polski
i złożono je w krypcie katedry wawelskiej.
W naszej pamięci zostanie jako autor
królewskich ślubów przed MB Łaskawą we Lwowie.
Śluby Jana Kazimierza.

Zakończyła się wojna domowa
na Górce Zgody,
ale zawisły nad Polską
królewskie prorocze słowa
o groźbie rozbiorów Polski
przez Moskwę, Brandenburgię i Austrię,
jeżeli w Rzeczypospolitej nie będą
przeprowadzone istotne reformy ustrojowe.

Jerzy Sebastian Lubomirski
zmarł na emigracji we Wrocławiu,
też w 1672 r. Pochowany jest w Wiśniczu.

Zemścił się los.
W wolnej elekcji szlachta wybrała
na króla Korybuta Wiśniowieckiego,
syna wielkiego Jaremy Wiśniowieckiego
spoczywającego na Świętym Krzyżu,
ale to był kiepski król.
Wtedy sąsiedzi już głośno wołali:
Polska nierządem stoi!

Na grobie hetmana Czarnieckiego
jest napis:
Exoriare aliquis
ex ossibus nostris
ultor
(Z jego prochów wyrośnie ktoś większy).

Na pogrzebie pana Wołodyjowskiego,
według przekazu H. Sienkiewicza,
kaznodzieja wołał:
Panie Michale,
larum grają,
a ty na koń nie siadasz,
za szablę nie chwytasz?

Do kościoła wchodził wtedy
hetman Sobieski, późniejszy król
Jan III Sobieski, który pod Wiedniem
pokazał Europie,
żeśmy tam byli zwycięzcami.

W sierpniu nie mogę też zapomnieć
o Cudzie nad Wisłą,
o tym, że ojcowie nasi
zasłonili Europę przed zarazą bolszewicką.
Pod Ossowem poległ ksiądz Ignacy Skorupka,
z zawołaniem: Za Boga i Ojczyznę!
Po odparciu bolszewików
major Dobrowolski,
przeglądając pole bitwy,
znalazł między niezebranymi snopami
ciało zabitego księdza.
Ksiądz był w komży, miał fioletową stułę,
w ręku krzyż i roztrzaskaną z tyłu głowę.
Za Boga i Ojczyznę!
Tego też Europa nie chce
w rozliczeniu pamiętać.

W 1973 r. pielgrzymem na Górkę Zgody
był Prymas Tysiąclecia
Stefan Kardynał Wyszyński.
Jego słowa zagłuszał ryk
startujących i lądujących odrzutowców
z pobliskiego lotniska.

Dzieci Boże, Dzieci moje.
Przyjdzie czas, że Pan Bóg powie:
Milcz, zamilknij!
I stanie się cisza.
I stała się,
a Wielki Prymas z pomnika
pod Jasną Górą woła:
Z pokorą teraz padam na kolana,
abym wstał silnym Boga robotnikiem,
gdy wstanę, mój głos będzie głosem Pana,
mój krzyk Ojczyzny będzie krzykiem
(J. Słowacki).

W sierpniu trzeba nam pamiętać
o Wojsku Polskim
i o bohaterach Powstania Warszawskiego.
Zanim padłeś, jeszcze ziemię
przeżegnałeś ręką.
Czy to była kula, synku,
czy to serce pękło? (K.K. Baczyński).
Serce pękło.
Musiało pęknąć!

W sierpniu było też podpisanie
innej ugody,
porozumień między Solidarnością Polaków
a rządem.
Zostały tylko krzyże gdańskie
i kamienie,
które kiedyś wołać będą (Łk 19, 40).

Ojciec Święty Jan Paweł II,
największy z rodu Polaków,
zostawił nam jako testament słowa:
Pamięć i tożsamość.
Zachowajcie pamięć historyczną
o Grunwaldzie, Wiktorii Wiedeńskiej,
o Cudzie nad Wisłą,
o Powstaniu Warszawskim
i o cudach, które Pan Bóg zdziałał
na naszych oczach.
Zachowajcie tożsamość wiary,
mowy i zwyczajów ojczystych,
aby Was rozpoznali w Brukseli.

Kocham Was, strojne Roszkowolanki,
i Domaniewianki!
Kocham was dlatego,
bo moja Matuś tak się stroili...

Kocham Was Wszystkich,
upracowanych, słońcem spalonych,
deszczem zmoczonych Ziomków.
To od Was uczyłem się wiary,
pracowitości i umiłowania matki ziemi.
Wracam tu z biciem serca
i z pragnieniem powrotu
do pierwszej gorliwości.

Pytasz skąd moja wiara,
kto ją zrozumie odczyta?
Najlepiej latem iść pośród żyta,
kiedy od kwiatów i ponad kłosy
ziemia uderza w niebogłosy.
O graj mi ziemio organistko
Zasłuchaj się... i to wszystko (K. Wierzyński).

Ojczyzna moja, to ta ziemia droga,
gdziem ujrzał słońce
i gdziem poznał Boga.
Gdzie ojciec, bracia
i gdzie matka miła
w polskiej mnie mowie
pacierza uczyła.

Do was wołam, co ostaliście na wsi
i dzielicie się chlebem z Bogiem i z ludźmi.
Modlicie się jeszcze przy siewach
i poświęcacie ziarno?
Dziękujecie Bogu przed żniwami
za to, że chleb rozmnożył?
Będziesz ty orał pola i niwy
tak jak orali rodacy?
Bo serce ojca by zapłakało,
gdybyś pracował inaczej (z Krobii Wlkp.).

Matko pracy uczciwej...
która karmisz Syna
miodem i mlekiem
wróć nam uczciwość pracy
i weź nas w swoją opiekę (E. Bryll).

Panowie Marszałkowie,
Parlamentarzyści!
Tu, z Górki Zgody, widać dobrze
rozmodlonych, pracowitych ludzi,
a to Polska właśnie! (St. Wyspiański)
Dopiero tam dalej karuzela,
cyrk i zgiełkowa muzyka.
Trudna jest ta Polska! (H. Sucharski).

Bezbożnym łatwiej żyć.
Ci mogą kraść, kłamać,
bez odpowiedzialności.
Oni się nie modlą,
nie spowiadają.
Boją się ich policjanci, prokuratorzy.
Kiedy się oni wyspowiadają
przed Bogiem i przed narodem.
Tyle rokoszów, zdrady, zawiści.
Toczą nas rokosze, zarazy,
cholery, dżumy i morowe powietrze.
Czy przyjdą nowe, dobre czasy?
Nawet moi chłopi stracili
chłopski rozum.
Podzielili się na partie,
które są jak bandy dzikie
i koczowiska polityczne (C.K. Norwid).

Święty Rochu, uchroń nas od tej zarazy.
Niech już przyjdzie
nowych ludzi plemię.
Tu grają moje dzieci ze Żdżar
i Nowego Miasta.
To oni grali na Kahlenbergu i w Brukseli,
niech będą radością naszą i nadzieją.

Panowie Marszałkowie, pr oszę Was.
Weźcie księdza pod ręce,
co poniesie Najświętszy Sakrament,
i poprowadźcie nas
ku nowym lepszym czasom.
Tu, na Górce Zgody,
wszystko jest możliwe.
Tu właśnie winny się zakończyć
bunty, kłótnie i rokosze.
Tu winna nastąpić ugoda
między Polakami.

Zmęczyłem Was, Czcigodni Ziomkowie,
ale dalsze kazanie
mówcie już Wy sami.
Ja będę słuchał,
ale powiedzcie prawdę
i tylko prawdę
wobec Boga, wobec króla hetmana,
Króla i Narodu:
Czy Wy jeszcze wierzycie
w Boga Ojca Wszechmogącego...?
Wierzymy!

To Bogu niech będą dzięki
i Wam Bóg zapłać!
Za to kocham was więcej niż dawniej,
a wyznawanie tej wiary
niech będzie zgodą i chlubą naszą,
aż do końca życia.
W Chrystusie Jezusie, Panu naszym.
Amen.