2006-02-26
Warszawa, Bazylika św. Krzyża

Dziękczynienie Sióstr Loretanek za beatyfikację Ojca Ignacego Kłopotowskiego
VII niedziela zwykła

Oz 2,16.17b.21-22, 2 Kor 3,1b-6, Mk 2,18-22

Praga, Praga! Tu się spełniają sny

Czcigodne i Kochane
Siostry Loretanki!
Wszyscy Kochani moi,
którzy dziś razem z nami
w bazylice świętokrzyskiej
dziękujecie Bogu
za beatyfikację
Założyciela i Ojca
Sióstr Loretanek
Błogosławionego
Księdza Ignacego Kłopotowskiego
z warszawskiej Pragi.

Praga, Praga!
Tu się spełniają sny...
Tak śpiewają w serialu.

Niegdyś
Praga uboga, męczeńska i zwycięska.
Miasto Matki Boskiej Loretańskiej,
z dworcem dla Wschodu,
z bazarami, z cerkwią,
z biedotą na Szmulkach
i bazyliką Radziwiłłów.
Z robotniczym Żeraniem,
z pomnikiem braci śpiących,
z ogrodem zoologicznym,
z wyniosłym świętym Florianem
i mostem Kierbedzia.

Dziś prawobrzeżna Warszawa
z drogą na Modlin, Białystok
i Terespol.
Stolica warszawsko-praskich
biskupów i arcybiskupów.
Most Śląsko-Dąbrowski patrzy
na dwie warszawskie katedry.

Praga, Praga!
Tu się spełniają sny
A pojęcie przez most przechodzi!
I za Tuwimem mówię:

Tańczyli na moście.
Tańczyli noc całą.
Zbiry, katy, wyrzutki
wisielce, prostytutki,
syfilitycy, nożownicy,
łotry, złodzieje, chlacze wódki.

Tańczyli na moście,
tańczyli do rana.
Żebracy, ladacznice
wariaci, szpicle...
hycle...
Żarli. Pili. Tańczyli.
(Dosyć, księże,
to obrzydliwe!
Nie, jeszcze się nie zaczęło!)

A był tam jeden Obcy.
Był jeden Nieznany.
Patrzyli nań spode łba,
ramionami ruszali.
Spluwali.

Wzięli Go na stronę
Mówili... pytali.
Milczał.

Podszedł Rudy czerwony...
Krościasty, bez nosa.
Podszedł, pijus wycedził:
Coś za jeden?
Milczał.

Podeszła Magdalena.
Poznała, powiedziała...
Płakał.

Ucichło.
Coś szeptali.
Na ziemię padli.
Płakali.
Tacy byli i są
ludzie Wielkiego Miasta.

I jeszcze za Staffem
powiem strofę:

Dokąd to ludzie, tak was wielu
podąża? Do jakiego celu?
Idziemy kopać ugór boski,
By w nim pogrzebać nasze troski.
Jesteśmy ludzie bardzo chorzy.
Samiśmy sobie doktorzy...
Jak się zwie wasza boleść sroga?
Nie mamy Boga!
Brak nam Boga! (L. Staff)
Tacy są ludzie Warszawy i Pragi.

W niedzielę, 19 czerwca 2005 roku,
Ojciec Święty Benedykt XVI,
przez posługę księdza Prymasa
kardynała Józefa Glempa,
wyniósł do chwały ołtarzy
księdza Ignacego Kłopotowskiego
z Warszawskiej Pragi.

Patrzyłem na ołtarz
III Kongresu Eucharystycznego,
na mojego Boskiego Pelikana
i na obrazy
trzech błogosławionych kapłanów:

Księdza Władysława Findysza, proboszcza
z Nowego Żmigrodu, zamordowanego
przez komunistyczną ubecję.
Księdza Bronisława Markiewicza
z Miejsca Piastowego,
ojca Michalitów
i Michalitek pracowitych.
I Księdza Ignacego
Kłopotowskiego z Pragi,
ojca i założyciela Sióstr Loretanek,
cichych drukarenek.

To One dziś z nami się modlą
z dziękczynieniem,
z radością i wdzięcznością
za to, że mają świętego z Pragi,
Ojca i Założyciela.

Praga, Praga!
Tu się spełniają sny!

Kto to jest ten błogosławiony
ksiądz Kłopotowski?
Człowiek od kłopotów!
Urodzony w Korzeniówce na Podlasiu.
Mocny wiarą unitów.
Kochał Matkę Ojczyznę i Świętą Matkę Kościół.
Ukończył gimnazjum klasyczne w Siedlcach,
Seminarium Duchowne w Lublinie,
Akademię Duchowną w Petersburgu.
Był wikariuszem, profesorem, działaczem społecznym.
Już w Lublinie założył
Dom Zarobkowy
dla biednych - Nie musisz żebrać!
Tu możesz zarobić!

Dom Noclegowy - Wstąp tu.
Zjesz coś.
Ogrzejesz się
i przenocujesz jak człowiek.
Przeżegnaj się przed spaniem.
Sierociniec
Sołtysi,
przyślijcie tu sieroty.
Ubierzemy je,
Wyżywimy,
Poślemy do szkoły.
Przytułek Świętego Antoniego.
Dziewczyny!
Nie pracujcie dla
sutenerów i stręczycieli.
Znajdziemy wam dom
i uczciwą pracę.
Dom dla Starców
Wójtowie!
Są na wsi starsi ludzie,
bez rodziny i opieki?
Przyślijcie ich do nas.
Niech mają spokojną starość.
Kuchnia dla biednych
- Tu chleb i zupę
dostaniesz za darmo,
tylko zmów pacierz!
I to wszystko uczynił jeden człowiek?
Jeszcze nie wszystko.

Ksiądz Ignacy z Kłopotami
w 1908 r. przeniósł się do Warszawy,
dla nadania szerszego kierunku
wydawnictwom religijno-
-społecznym.
Osądzony za to przez władze carskie,
odsiedział śmieszny areszt
u ojców kapucynów
w moim Nowym Mieście.

Potem został prałatem papieskim
za pośrednictwem
nuncjusza apostolskiego w Polsce,
Achillesa Rattiego.
Sypnęły się godności kanonickie
od biskupów z Kielc i Lublina
i sam kard. Aleksander Kakowski
mianował ks. Ignacego
kanonikiem kapituły warszawskiej.
Nie wiem, czy to świętym potrzebne,
ale Praga, Praga!
Tutaj spełniają się sny.

Bardzo ładny jest
obraz beatyfikacyjny
księdza Ignacego Kłopotowskiego.

Warszawski Ksiądz, elegancki,
w pelerynie, z mankietami,
w lewej ręce trzyma chleb
dla bezdomnych, chorych i biednych,
a w prawej ręce gazety:
Przegląd Katolicki
Polak-Katolik
Posiew
Kółko Różańcowe
Głos Kapłański
Pracownica Polska
Anioł Stróż.

Tyle gazet.
A Wyborczej nie ma?
Wtedy nawet Naszego Dziennika
nie było,
ani Radia Maryja,
ani Telewizji Trwam.

Tylko gromada ludzi
wyciąga do Ojca ręce
po chleb i po dobre słowo.
Siostra Loretanka jeszcze ma w ręku
katechizmy dla dzieci,
a na to wszystko patrzy z wysoka
Matka Boska Loretańska.

Skąd Ta Loretańska w Warszawie?
Ksiądz Kłopotowski
był proboszczem u Matki Boskiej
Loretańskiej i u świętego Floriana.

W każdym Loreto
jest domek naszej Matki.
Niech Polska będzie
domem Matki,
a dzieci niech mówią
Jej językiem.
Będzie jak w domu.

Na miesiąc przed Cudem nad Wisłą
ks. Kłopotowski założył Zgromadzenie Sióstr Loretanek.
Jako posag dał im Loretto nad Liwcem.
Umarł, biedny, na zawał serca,
7 września 1931 r.
Miał 65 lat.
Wystarczy jak na świętego.

Dziś z nami modlą się dumne
Siostry Loretanki.
Przy nich nie powiem,
że bardzo Je kocham,
a to dlatego,
że siostra Augustyna
z miłością, a z rysunkami
p. A. Kiliana, wydała
moją pierwszą książkę:
Listy i rozważania,
z łowicką pyzą
i mój pierwszy modlitewnik:
Panie mój!
dla dzieci pierwszokomunijnych.
Siostra Daria taka młoda
i taka piękna
z Żoliborza odeszła do nieba.

Widziałem, jak się czcionki
z ołowiu odlewało,
jak siostry składały strony
z ołowianych liter,
jak kołatały maszyny tipo.
Boże!
Jak te Siostry ciężko pracowały!

Widziałem też, jak rosły domy loretanek
w Mińsku, na Bródnie,
w Rembertowie.
Siostro Andrzejko!
Jak Ty podołałaś temu wszystkiemu?

Chciałbym każdej Loretance
powiedzieć po imieniu:
s. Zofio generalna, s. Klaro,
Stefanio, Ignacjo, Mario, Aniceto,
Beatko, Jolanto i Dawido Żywicielko,
podziwiam Was!

Z Wami klęczałem, płakałem
i dziękowałem Bogu
za pierwszy numer Różańca.
Brałyście go w ręce
jak nowo narodzone dziecko,
dotykałyście z czułością,
radością i wdzięcznością.

Kocham Was za to,
że siostra Jolanta poprawia błędy
w moich książkach,
że od sióstr mam biskupie obrazki,
Anioły Stróże, Różańce
i nowości książkowe.
Kiedy ja Wam za to wszystko
odrobię?
Za opłatek, za chleb i za pacierze?

Wszystkich Was uczestniczących
w tej Eucharystii proszę:
Przyjedźcie kiedyś do Loretto,
do tego polskiego, koło Wyszkowa.
Zobaczycie kawałek raju.
Tam się chce człowiekowi modlić,
kochać Boga i ludzi,
tęsknić, płakać i powracać.

Proszę dobre mamy.
Zaprenumerujcie
dla przedszkolaków i starszych pociech
- Anioła Stróża.
Ładny jest!
Poczytajcie im.

Was, pobożnych, proszę:
Zaprenumerujcie Różaniec.
To bardzo mądre i dobre pismo.
Tam są rozważania
na każde spotkanie różańcowe,
na wymianę tajemnic.
Ja też tam piszę,
abyście zachowali
pamięć historyczną
i tożsamość narodową.

Daję słowo przysięgi,
że nie ma w Polsce
staranniej wydawanego pisma
jak Różaniec,
bo siostry to czynią z modlitwą
i staraniem.

Ojcze błogosławiony od Kłopotów!
Zrób tak, żeby od dziś
przybyło Siostrom ze 100 tysięcy
prenumeratorów,
a jeden egzemplarz dla Senatu,
i dwa dla Sejmu
zrobią Siostry - gratis.

Po święcie Matki Boskiej
Gromnicznej
proszę Matkę Bożą Loretańską,
aby powiedziała dziewczynom,
co będą zdawać maturę z religii,
aby po studiach poligraficznych
przyszły do Loretto,
zapatrzyły się w Loretańską
i z Nią już zostały na Żeligowskiego.

Wybaczcie mi, Kochani.
Tak się zajęliśmy
Błogosławionym od Kłopotów,
i Jego Loretankami,
żeśmy o swoich kłopotach
zapomnieli,
a dziś święty Paweł
tak cudnie mówi
nie tylko do Koryntian,
nie tylko do Loretanek,
ale do każdego z nas:

Wy jesteście moim listem...
który znają i czytają
wszyscy ludzie...
Listem napisanym nie atramentem,
ale Duchem Boga Żywego,
nie na kamiennych tablicach,
ale na tablicach waszych serc (por. 2 Kor 3, 1-6).

Boże!
Jakie to cudne!
Jestem listem Boga
napisanym do ludzi.
Ludzie powinni
ze mnie wyczytać,
że JEST BÓG!
Litera zabija!
Duch daje życie.
Słyszycie to,
Słudzy Słowa?
Tyle liter, słów, gazet, książek!
Która daje życie,
a która zabija?
Co piszesz?
Co czytasz? (Łk 10, 26)
Czy rozumiesz, co czytasz? (J 8, 30)

Ludzie Czcigodni,
Pracownicy i Władcy
radia, prasy i telewizji.
Post Wielki się zbliża.
W środę ksiądz posypie mi
głowę popiołem i przypomni:
Pamiętaj, biskup,
że jesteś prochem
i w proch się obrócisz!

Nie obrażaj się.
Mówisz, że nie wierzysz w Boga.
To nie wierz.
Miłość cię rąbnie
to uwierzysz (por. ks. J. Twardowski)

Ja za Mickiewiczem wyznaję:
Czymże ja jestem
przed Twoim obliczem,
prochem i niczem,
ale gdym Tobie
moję nicość wyspowiadał,
ja proch
będę z Panem gadał.

Czcigodni Ludzie Słowa!
Jest Bóg!
A na początku było Słowo! (J 1, 1)
Słowo bez Ducha zabija!
Ludzie piszący słowa!
Ludzie mówiący słowa,
nie zabijajcie słowem!
Jeśli nawet straciliście wiarę w Boga,
to macie przecież ludzkie poczucie,
że bić słowem - to boli,
to bardzo boli!

Dlaczego słowem drażnicie ludzi?
A mieliście nas informować,
uczyć i bawić.
Dlaczego zapraszasz mnie jak gościa
do czytania, do rozmowy,
a potem obrażasz, drażnisz,
drapiesz,
kamienujesz, ubliżasz
aż do uśmiercenia?

Mieliście przecież w szkole lekcje
dobrego wychowania?
Chodziliście na religię.
Powiedz kiedyś dobre słowo w radiu.
Uśmiechnij się w telewizji.
Błogosławcie sobie,
a nie złorzeczcie! (Rz 12, 14)

Chodzą teraz między nami
ludzie poranieni,
obdarci z dobrego imienia,
zdechną jak trędowaci.
Kto ich tak okaleczył?
Ludzie słowa.
Możecie spokojnie spać?
A co będzie po śmierci?

Zbliża się post, pokuta, przemiana.
Ludzie słowa!
Monitoring to jest sumienie.
Bóg otworzy księgę życia.
Powiedźcie małodusznym:
jest Bóg i czegóż ci więcej? (J. Kasprowicz)

Ludzie słowa!
Mieliście lizać rany Narodu.
Czemu je rozdrapujecie?
Patrzę w telewizji:
Ogary poszły w las!
Teraz my!
Polowanie na lisa.
Strzelaj prosto w oczy!
Najsłabsze ogniwo, nagła śmierć!
Boże!
Złe słowo zabija!

Widziałem, jak pracują ludzie:
w Różańcu, w Aniele Stróżu,
w Niedzieli, w Gościu,
w Przewodniku, Naszym Dzienniku.
Wy jesteście mądrzy, mocni i wielcy.
Nie wzgardzajcie innymi.

One też są mądre.
One dobrze piszą.
One na Anioł Pański o godz. 12 00
modlą się za wszystkich
dziennikarzy.
Naprawdę!

Dzisiejsze święto niech będzie okazją,
aby przyjść do nich
z miłą dziennikarską wizytą
i życzeniami.
Uważajcie,
tylko przechodźcie przez bramę!
Bądźcie dla Nich dobrzy
i napiszcie o nich ładnie.
Żeby się tak wszystko w Ojczyźnie
zmieniło ku dobremu,
jak w domku w Loreto.

Wrócę do początku mojego
kazania.
Z drżeniem czytałem
prawie plugawe teksty Juliana Tuwima.
Może z tych brzydkich słów,
które mówią na siebie
politycy, uczeni, bogaci,
duchowni, bezbożni i pobożni,
w Wielkim Poście
stanie się jakaś metanoia - przemiana.
Zacznijmy mówić do siebie ludzkim językiem,
bo tak nam źle żyć
w tym drapieżnym domu.

Mosty łączą ludzi.
Patrzcie przez most Śląsko-Dąbrowski,
idzie ktoś Obcy.

Patrzyli na Niego spode łba
ramionami ruszali, spluwali...

Podszedł pijus, wycedził:
Coś za jeden?
Milczał
Podeszła Magdalena...
poznała, powiedziała...
Płakał.
Ucichło
Coś szeptali
Na ziemię padli
Płakali

Widzicie, jakie to proste.
Potrzebny jest Pradze i Warszawie
Ksiądz od Kłopotów
i Loretanki, i most.
Żeby ktoś poznał Chrystusa.
Upadł i zapłakał.

Księże Janie od Biedronki
Błogosławiony Księże
od Kłopotów.
Jutro będą nowe gazety
z Waszymi tekstami,
czytajcie:

Ty stary koniu!
Tak daleko odszedłeś
od Polski,
od pacierza.

Inteligentny,
a taki niemądry
- pyskuje na Pana Boga.

Komunista też płacze.

Nie wierzysz
w niebo i w piekło
w diabła i Pana Boga?
Jak cię rąbnę
- mówiła miłość,
to we wszystko uwierzysz.
Nie przyszywaj nowej łaty
do starego ubrania,
bo dziura będzie większa.
Proszę stabilizacji!
Konieczne nowe ubranie
dla całej Rzeczypospolitej.

Tylko oczytani analfabeci
chlapią językami.

Nie dziwię się.
Pan Bóg jest za Wielki,
żeby wszedł do twojej głowy.

A miłość wariatka
wciąż wraca ta sama
- za Bóg zapłać,
bo Bóg jest Miłością!
Ty tego nie czujesz,
bo nie kochasz.

A wiary przemądrzałej
poszukaj u diabła.

Pies uwiązany przy sklepie
nie szczeka.
Więc pocałuj go w łapę,
bo uczy jak na Pana Boga czekać.

Jezu Dziennikarzy,
Boże Loretanek i Drukarzy!
W Rosji zmiękło,
w piekle już zelżało,
a Ty wciąż w ukryciu?
Jak Ty sobie poradzisz
w tym życiu?

Nie ośmieszajcie świętości.
To robią tylko dzicy ludzie.

Proszę Księdza,
czy to możliwe,
że się coś zmieni
w prasie, w telewizji i w Polsce?
Możliwe!
Wszystko to być może,
jednakże ja to..., (A. Piechal)
bo Praga (dziś świętuje) Praga,
tutaj spełniają się sny.

Ludzie Czcigodni!
Loretanki i Słudzy Słowa!
I Wszyscy Kochani moi!
Dajcie mi teraz słowo honoru
wobec Boga
i wobec ludzi!

Czy Wy jeszcze wierzycie
w Boga Ojca Wszechmogącego
Stworzyciela Nieba i Ziemi?

To Bogu niech będą dzięki!
Amen.