2004-11-01
Warszawa, Bazylika św. Krzyża

Uroczystość Wszystkich Świętych

Ap 7,2-4.9-14, 1 J 3,1-3, Mt 5,1-12

Tęsknię do ponadwiecznych

Kochani moi!

Dzień Wszystkich Świętych
jest radosną uroczystością.
Dziś Bóg jest uwielbiony
w swoich Aniołach
i w swoich Świętych.

Dzisiejsze moje świętowanie
jest podobne do mego życia.
Jest w nim trochę radości,
ale więcej
zamyślenia o ponadwiecznych.

Pójdę dziś na cmentarz,
zaniosę kwiaty,
złożę je na grobach
moich bliskich i kochanych.

Zapalam znicze, modlę się,
płaczę, milczę
i zamyślam się nad sobą
na ziemi Wszystkich Świętych.

Po co ci ludzie niosą te kwiaty?
Przecież umarli nie czują.
Po co ci ludzie zapalają znicze?
Przecież umarli ani w dzień,
ani w nocy, nie widzą.

Tyle krzyżów na mogiłach żołnierzy.
Wielkie grobowce w Alejach Zasłużonych.
Sarkofagi w podziemiach kościołów.
Bogate i piękne narodowe nekropolie.
Coraz w nich ciaśniej i dziwniej.
Marmurowe pomniki ludzi
bogatych i biednych,
kiedyś wierzących i bezbożnych.
Jak ja dziwnie wyglądam
z tą wiązanką chryzantemów,
na ziemi
gdzie groby są mych Ojców.

Tu zbierają pieniądze
na remont pomników,
tam na modlitwę za zmarłych.
Dam po dwa polskie złote
jednym i drugim,
ale co to można zbudować,
albo co wymodlić za te dwa polskie złote?

Zachodzi słońce,
coraz wyraźniej widać w mroku
cmentarne światła,
szeleszczą liście opadłe,
cichutko szumią drzewa
jakąś żałobną melodię,
deszcz płacze.

Co ja tu robię?
Po co ja tu przyszedłem?
Szukam miejsca,
gdzie mnie położą.
Czy przyjdzie ktoś
na mój pogrzeb?
Niech tylko przemówień
nie głoszą.
Niech mi nie życzą strasznie:
Niech ci ziemia lekką będzie.
Nie składajcie mi też
sztucznych kwiatów na grobie,
bo będę straszył.

A w ogóle, jeśli życie moje
ma się skończyć trumną,
pogrzebem i grobem,
to nie warto żyć.

Boję się śmierci,
bo nie wiem czy to jest duszno,
czy ciemno, i czy boli?
Więc nie wiem,
czy kochać życie,
czy uciec od niego?
Stracić życie dla innych,
czy je zachować dla siebie?

Boże, co ja tu robię?
O czym ja myślę?
Zapomniałem się,
w myślach się zgubiłem,
ja cmentarny wędrowiec.
Pewnie wszyscy patrzą na mnie.
Jak ja wyglądam bezbożny
na Ziemi Świętych.

Czymże ja jestem
przed Twoim obliczem?
Prochem i niczem.
Ale gdym Tobie
moję nicość wyspowiadał,
ja, proch,
będę z Panem gadał
(A. Mickiewicz).

Kimże jest człowiek,
że o nim pamiętasz,
albo syn człowieczy,
że o nim masz pieczę..
(Ps 8,5).

Jestem mniejszym
tylko od Boga,
obdarzyłeś mnie czcią i chwałą
i dałeś mi władzę
nad dziełami rąk Twoich
O Boże, Boże, Panie nasz!
(Ps 8,5-10)

Przenikasz i znasz mnie całego.
Znasz moje myśli
zanim słowo wypowiem.
Wiesz o moim spoczynku
i moim powstaniu.
Ty znasz wszystkie moje drogi.
Utkałeś mnie w łonie mej matki.
Dziękuję Ci,
żeś mnie tak cudownie stworzył
(por. Ps 139).

Gdy byłem jeszcze
w łonie matki,
wezwałeś mnie po imieniu
i ukryłeś mnie w cieniu swoich rąk.
Stałem się z Twej woli
strzałą zaostrzoną
i ukryłeś mnie w swoim kołczanie.
To za mało ? rzekł Pan,
żebyś był moim sługą,
będziesz Światłością
dla narodów
(por. Iz 49,1-6).

Będę cię strzegł,
jak źrenicy własnego oka, (Pwt 32,10)
biedaku mój, Efraimie,
nieboraku mój, Jakubie
(por. Iz 41,14).

Może wystarczy tych
pobożnych czułości,
bo dziś stoję jak Ezechiel
na cmentarzysku świata
i wiarę tracę, patrząc
na pole wyschniętych kości,
i nadzieję tracę,
czy odmieni się kiedyś
oblicze, tej Ziemi?

Czy te kości jeszcze ożyją?
Tchnę w was ducha
i ożyjecie na nowo.
Otworzę wasze groby
i wyprowadzę was z nich.
Tchnę w was mojego ducha
i będziecie żyć
(por. Ez 37, 1-10).
Mocen jest Bóg
nawet z wyschniętych kości
wskrzesić sobie naród doskonały.
Zstąp Gołębico, twórczy Duch! (St. Wyspiański)

To jeszcze nie przywraca mi
wiary i nadziei
na lepsze życie,
bo jestem biedny jak Hiob.
Nagi na ludzkim śmietnisku,
obdarty ze czci i dobrego imienia.

Sfora psów mnie obsiadła
a wokół gromada złoczyńców
(Ps. 22,17).
Nikomu już nie wierzę.
Boję się nie umarłych,
lecz żywych.
Zawiedli mnie nawet
przyjaciele moi.
Jednemu tylko wierzę.
On mnie nigdy nie okłamał.

Dotychczas znałem Go
tylko ze słyszenia,
teraz poznałem Go
własnymi oczami
(por. Hi 42,5).

Wiem, że mój Wybawca żyje,
i jako ostatni powstawszy,
posadzi mnie obok siebie,
obroni mnie
i znów w ciele moim
będę widział Boga...
i będę patrzył
nie jak na obcego,
ale jak na tego,
za którym już tęskni
moje serce
(por. Hi 19,25-27).

Nie umiem mówić o niebie
ludzkim językiem
i ludzkimi słowami.
Sercem czuję, że jest inny świat
uporządkowany Rozumem
zdobny Pięknem
i Dobrem.
Dlatego tęsknię do ponadwiecznych. (Cz. Niemen).

Za świętym Pawłem,
tłumaczę się przed Wami
z bezradności mojej:

Ani oko nie widziało,
ani ucho nie słyszało,
ani serce człowieka
nie zdoła pojąć,
jak wielkie rzeczy
przygotował Bóg tym,
którzy Go kochają
(I Kor 2,9).

Pośród wielkiej rzeszy zbawionych,
których nikt nie mógł przeliczyć,
szukam moich bliskich świętych.
Z nimi padam
przed tronem Baranka
i mówię: Amen.
Błogosławieństwo i chwała,
i mądrość, i dziękczynienie,
i cześć, i moc, i potęga
Bogu naszemu na wieki
(Ap 7,12).

Wiem, że jestem z mułu ziemi
i w proch się obrócę,
ale nie wszystek umrę.
Przecież stworzony jestem
do nieśmiertelności
i noszę w sobie tchnienie Boga.
Bóg powiedział o mnie:
Ty jesteś moim synem,
Ja cię dziś zrodziłem
(Ps 2,7).

Jestem dzieckiem Boga.
Jeszcze nie wiem kim będę?
Gdy się to objawi,
będę do Niego podobny
i zobaczę Go takim,
jakim jest...
i będę święty,
podobnie jak On jest Święty
(por. 1J 3,1-3).

Osiem razy, dziś Pan Jezus w ewangelii
powiedział mi słowo: Błogosławiony!
Błogosławiony to taki,
o którym Pan Bóg i ludzie
mówią dobrze.
Błogosławić to znaczy
dobrze komuś życzyć,
a Bóg niech to spełni.

Mam tylu swoich błogosławionych,
których szukam
w niezliczonej rzeszy niebian,
o których dziś,
Chrystus nam przypomniał.

Ubodzy.
Mój ubogi Norwid,
bez feniga i bez grobu.
Sybiracy, Surka z getta
Tacy posiądą ziemię.

Smutni.
Smutna Mama księdza Popiełuszki.
Kto Jej łzy otrze?
Kto Ją pocieszy?

Cisi.
Cichutka, święta Matka Teresa z Kalkuty,
a taka głośna dobrocią.
Do takich należy
Królestwo Boga.

Szukających sprawiedliwości.
Męczennicy z Katynia
i z obozów zagłady.
Kiedyż doczekają sprawiedliwości?
Przyjdzie czas!
Zawołają kamienie!
Bóg jest Sprawiedliwy.

Miłosierni.
Moi miłosierni lekarze, pielęgniarki,
wolontariusze i obrońcy życia..
Ci dostąpią miłosierdzia.

Czystego serca.
Taki przystojny a święty,
Piotr Frassati, Augustyn Czartoryski.
Goretti, Kózkówna
i dziewczyny z Panieńskiej Góry.
Piękni i święci,
bo czystego serca.

Moi bohaterowie co czynili pokój:
Janusz Korczak, Traugutt,
Otto Schimek, Sucharski,
Mały Powstaniec z Podwala,
Nieznany Żołnierz
z Lwowskich Orląt
i żołnierze z Westerplatte.
Tacy posiądą ziemię.

Wszyscy
prześladowani za sprawiedliwość,
osądzeni niesprawiedliwością,
straceni w ludobójstwach,
co obmyli się we krwi Baranka.
Do nich należy Królestwo nieba.

I nie wiem czasem
czy do nich się modlić,
czy za nich się modlić?
Tylko nie mogę zrozumieć,
dlaczego ta ziemia,
przez którą przechodzili święci,
ziemia konsekrowana
krwią męczenników,
uświęcona modlitwą uczonych i prostych
stała się siedliskiem
nienawiści, kłamstwa,
przekupstwa, obrzydliwości i grzechu?
Do spowiedzi nam trzeba,
przed Wszystkimi Świętymi.

Dlaczego ludzie tak lubią
pokazywać cudze grzechy
i publicznie je osądzać?
Nie sądźcie,
a nie będziecie sądzeni
(Mt 7,1).
Kto będzie następny od osądzenia?
Czasem wydaje mi się, panowie,
że grzechem innych,
chcecie usprawiedliwić swoje sumienia.
Nazwijmy wreszcie
grzech grzechem,
a świętość świętością!
Do spowiedzi mi trzeba,
bom grzeszny!

Wybawiciel mój żyje.
I stanie przy mnie jako ostatni obrońca.
Znam Go ze słyszenia,
ale poznam Go z widzenia
(por. Hi 42,5).

Do Ciebie wołamy,
wygnańcy synowie Ewy.
Do Ciebie wzdychamy,
jęcząc i płacząc
na tym łez padole...
(Ant. Salve Regina).

Tęsknię do ponadwiecznych (Cz. Niemen)
Zabierz mnie stąd, do ziemi,
gdzie jest wieczna wiosna,
gdzie nie ma grobów
i gdzie kwitną oliwki pokoju.

Gdzie Bóg otrze wszelką łzę
i płaczu już nie będzie,
i narzekania nie będzie,
bo dawne rzeczy przeminęły
(por. Ap 21,4).

Marzysz ksiądz!
Nie!

Tam ja mam pałac
tam poza górami,
gdzie łzy nie płyną
wszystkie troski przeminą
tam mi mój Zbawca
koronę da (piosenka),
bo w domu Mego Ojca
jest mieszkań wiele.
Gdyby tak nie było
to bym wam powiedział
(J 14,2).

A są w niebie kwiaty?
Są i wiecznie kwitną,
w ogrodach i na niebieskich polanach.
Są dla zakochanych,
bo w niebie są tylko
w Bogu zakochani.

A jest muzyka?
Tak, i to dobra.
Takiej ucho nie słyszało.
Tam jest tylu muzyków, solistów,
artystów i siedem chórów anielskich.
Na pewno nie ma diabelskiej muzyki.
To nie tu!

A są wesela?
Na szczęście nie ma.
Tam się nie żenią
ani za mąż nie wychodzą,
bo są jako Aniołowie Pańscy
(por. Łk 20,35).
Za to wszyscy są zakochani w Miłości,
która się nie kończy.
I wszyscy są piękni,
bo do Pana Boga podobni.

Znów zabrnąłem w mówienie
o Niewypowiedzianym
i o Tym co jest Wiecznym Dopełnieniem (C.K. Norwid),
ale każdy z nas
ma w życiu kawałek nieba.
Chce je zatrzymać,
ale czas ucieka.
Dobrze jest we Wszystkich Świętych
zatęsknić do szczęścia bez końca
i do ponadwiecznych.

I pośród nas są święci.
Chciałby się człowiek czasem
w ich oczy zapatrzeć
i trochę pozazdrościć jak Mickiewicz.

Dziś Cię za stołem swym
Chrystus ugościł.
Dziś Anioł Tobie
niejeden zazdrościł...
Święta i skromna.
Ty spuszczasz oczy,
które Bóstwem gorą.
Jak Ty mnie swoją
przerażasz pokorą...
Ja bym dni wszystkich
rozkosz za nic ważył,
gdybym dzień jeden
tak jak Ty przemarzył.

Więc tęsknię do Augustynowych nocy,
do Pawłowych zachwyceń
i do ponadwiecznych
(Cz. Niemen).

Muszę być świętym.
Chcę być w niebie,
bo tam jest moja Matka.
Matka nas Wszystkich Wierzących.

Tylko, jak ja się zachowam,
gdy Ją spotkam?
Moje sieroce Wytęsknienie!
Co ja Ci powiem,
moja wypłakana i niespełniona Miłości?

Nic nie mów.
Tu się nie mówi,
tu się tylko wiecznie kocha,
bo tu już jest niebo.

Amen.