2002-12-29
Warszawa, Bazylika św. Krzyża

Święto Najświętszej Rodziny z Nazaretu

Niech tylko miłość nie zgaśnie!

Kochani moi!

Dziś jest niedziela,
a w niej Święto
Najświętszej Rodziny z Nazaretu.

Świętują dziś nasze Nazaretanki,
Siostry Rodziny Maryi,
Misjonarze Świętej Rodziny
i inne zgromadzenia
zapatrzone w ukryte życie
Jezusa, Maryi
i Józefa z Nazaretu.

Wszyscy jesteśmy po rodzinnych
świętach Bożego Narodzenia.
Ludzie jechali tysiące kilometrów,
aby spotkać się z rodziną,
aby połamać się opłatkiem,
a to wszystko jest
rodzinną miłością.

Ksiądz, to też takie
Boże stworzenie,
które ma plebanię,
czasem rezydencję,
a nie ma domu,
nie ma rodziny.

Szukam więc ludzi,
gdzie śpiewają kolędy,
gdzie łamią się opłatkiem.
Może mają wolne miejsce przy stole,
bo chcę być w rodzinie.

Dobrze jest też
wrócić po Pasterce do domu,
zapalić światła na choince,
włączyć kolędę
ze śpiewem Aniołów
i zamyślić się
nad tajemnicą
tej Jedynej Rodziny,
w której Józef był
Cieniem Ojca (J. Dobraczyński),
Maryja Matką i Dziewicą,
a oboje wiedzieli
o Tajemnicy
Przedwiecznego Słowa,
które stało się Ciałem
i zamieszkało pośród nas (J 1, 13).

Boże Narodzenie,
to rzeczywiście rodzinne święta
i takie cieplutkie
miłością rodziny.
Ale w zamyśleniach
to są bardzo trudne święta.
Bóg - a rodzi się
Moc - a truchleje
Pan Niebiosów - a obnażony
Ogień - a krzepnie
Blask - a ciemnieje
Ma granice - a Nieskończony?

To tylko mój Franciszek Karpiński
potrafił nastawiać nam tyle pytań,
w takiej zgrabnej figurze retorycznej
tezy i antytezy.

To są tylko pytania.
Odpowiedź jest
po drugiej stronie kolędy,
gdzie jest Bóg,
Który stał się człowiekiem.

Co przeżywał Józef
po Zwiastowaniu Maryi?
Co przeżywał, szukając miejsca
w Betlejem, w gospodzie?
Co przeżywał, będąc świadkiem
Bożego Narodzenia?
Przecież rodził się Syn Boga
z Matki - Dziewicy,
a On, Józef, uważany był za ojca.

Dlatego tak mi trudno
porównywać rodzinę,
nawet przykładną i świętą,
do Tej, która była Jedyną,
Najświętszą Rodziną z Nazaretu.

Gdy czytam dzisiejszą Ewangelię,
to wiem, że Pan Jezus
miał już czterdzieści dni,
gdy Maryja i Józef
przynieśli Dzieciątko do Świątyni,
aby Je ofiarować Ojcu.
Każdy pierworodny chłopiec
miał być poświęcony Panu (por. Łk 2, 23).

Dziś mówimy o rodzinie,
a w rodzinie jest dziadziuś.
Mojego wciąż wspominam,
płaczę i tęsknię za nim.

W Ewangelii dziś czytam:
Był w Jerozolimie Symeon,
mąż sprawiedliwy i pobożny.
Otrzymał zapewnienie
od Ducha Świętego,
że nie umrze,
dopóki nie zobaczy
Mesjasza Pańskiego...
To on wziął Dziecię
na swe ręce
i wielbiąc Boga,
mówił z dziękczynieniem:

Teraz mogę spokojnie umrzeć,
bo oczy moje widziały Zbawiciela...
Światłość na oświecenie pogan
i chwałę ludu Twego, Izraela
(por. Łk 2, 25-32).

Dziadziuś Symeon
błogosławił Świętej Rodzinie,
a potem rzekł do Maryi Matki:
To Ten będzie położony
na zgubę i powstanie wielu (Łk 2, 34).
Będzie położony na drodze,
na poprzek.
Jedni potkną się o Niego i upadną,
a inni będą wyniesieni do świętości.

A duszę Twoją, Matko,
przeniknie miecz (Łk 2, 35).
Będziesz miała, Maryjo,
tych mieczów siedem.
One przeszyją Ci duszę,
aby na jaw wyszły
knowania myślących przewrotnie.

Ale, żeby babci
nie było przykro w rodzinie,
to i o niej jest mowa
w dzisiejszej Ewangelii.

Była tam też Anna prorokini,
córka Fanuela,
bardzo podeszła w latach.
Miała już osiemdziesiąt cztery lata.
Nie opuszczała świątyni.
Postami i modlitwą
służyła Bogu dniem i nocą.
Ona też poznała
w Dzieciątku oczekiwanego Mesjasza
i wielbiła Boga (por. Łk 2, 36-38).

Mój Boże!
Jak to dobrze być w rodzinie.
Jak dobrze mieć kogoś,
kto kocha,
kto jest mądry i dobry.

Przecież tak się zaczyna wiara człowieka.
Wierzyłem w Mamę,
bo była dobra.
Wierzyłem w Tatę,
bo był mądry i mocny.

Wierzę w Boga,
bo jest mądry i mocny jak Ojciec,
bo jest dobry jak Matka.

Gdyby nie Mama i Tata,
nie zrozumiałbym nigdy
przebaczenia.
Mama i Tata przebaczali mi,
więc do Boga też wołałem:
Ojcze, przebacz!
Zgrzeszyłem przeciw niebu
i przeciw Tobie (Łk 16, 21).
Bądź miłościw mnie grzesznemu!
(por. Łk 18, 13)

Nie ma idealnych rodzin.
Są tylko dobre, są trudne
i są nieszczęśliwe.
Nie ma jedynej i pewnej recepty
na szczęśliwą rodzinę.
Jedno jest pewne,
że gdybym nie kochał,
byłbym jak miedź brzęcząca,
albo cymbał brzmiący (1 Kor 13, 1).
Miłość nigdy nie ustaje (1 Kor 13, 8),
bo Bóg jest Miłością (2 P 4, 8).

Rodzina to ognisko domowe.
Aby w domu było ciepło,
musi palić się ognisko.
Każdy z rodziny
musi do ogniska
dorzucić trochę
swojej miłości.
Bez miłości zgaśnie ognisko
i choćby grzały kaloryfery,
będzie zimno w domu
i miłość zamarznie.

Miłość!
Boję się mówić to słowo dziś,
nawet wśród Was, w kościele.
Bo to nie jest ta naga, porno,
w gazecie, w telewizji, w piosence,
ta przy drodze kupowana.

Nie!
Ta jest grzechem!
Choćby była zalegalizowana,
higieniczna i bezpieczna
- jest cudzołóstwem!
Ale tak będzie,
dokąd będą panowie klienci.
Widocznie są,
skoro tak gęsto
miłość stoi na sprzedanie.

Kto wychowa młodych ludzi do miłości?
Ten, kto potrafi kochać.
Niech się za to nie biorą niewierni,
egoiści i oszuści,
którzy nie potrafią kochać
miłością cichą, cierpliwą, ofiarną,
miłością, która się nie kończy (1 Kor 13, 8).
Oni brutalnie będą klonować...
(por. J. Navarro-Valls).

Zerwał człowiek
owoc z drzewa wiadomości
o dobrym i złym
i umarł.

Teraz sięgnął człowiek
po owoc drzewa życia.
Co będzie?
Nie wiem.
Boję się!

Spójrz raz na krzyż,
i popatrz szczerze.

Nie ma większej miłości
nad tę,
gdy ktoś życie swoje
oddaje za przyjaciół (Łk 15, 13).

Popatrz na rodziców.
Stracili życie, abyśmy my byli.
Stracili młodość,
abyśmy urośli do miłości.
I zrobili wszystko,
abyśmy byli szczęśliwsi niż oni.
A to miłość właśnie!

Jadę dziś do Rembertowa,
bo tam swoje rocznice
świętują wszystkie rodziny z parafii.
Orkiestra Victoria gra jubilatom
Mendelssohna.
Duże dzieci całują ręce rodziców.
A ja wciąż szukam Ciebie, Mamo.
Tak oczekuję, że gdzieś w szeregu
będziecie oboje z Tatą.
Przecież byliście sobie wierni.

Niestety!
Miłość jest większa od wierności.
Miłość krzyżami się mierzy.
Miłość ofiarą się mierzy.
Miłość Ci wszystko wybaczy (H. Ordonówna)
Miłość wszystko przetrzyma (1 Kor 13, 7),
bo Bóg jest Miłością (por. 2 P 4, 16).

Dzieciaki Zakochane,
które piszecie do siebie SMS-ami:
Kocham Cię!
Którzy spowiadacie się przed ślubem:
Kochałem się ze swoją dziewczyną.
Mówisz pewnie o cudzołóstwie?
To kochać się nie wolno?
Kochaj, i czyń co chcesz (św. Augustyn),
tylko niech Ci się miłość
nie poplącze z grzechem.

Spostrzegam w historii,
że upadek cywilizacji
zaczyna się od rozpadu rodziny.
Tak padła Sodoma i Gomora,
tak padł Babilon
i Wieczna Roma.
Tam, gdzie polityka
decyduje o narodzeniu człowieka,
tam już nie ma rodzinnej miłości.
Tam jest cywilizacja śmierci.

Przyszło chrześcijaństwo,
przyszła miłość jako jedyne prawo,
którym miały się rządzić
rodziny i społeczeństwa.

Miłość mocniejsza jest od śmierci.
Stąd świadectwa miłości
naszych Wiktorii, Agnieszek, Cecylii,
naszych Wawrzyńców, Szczepanów,
Ignacych, Maksymilianów.

Grzech nas zniszczy.
Mogą ludzie zatwierdzić
chorą miłość jako prawo.
Tolerancja, wolność,
demokracja i postęp
to nie jest zgoda na grzech.
Przyzwolenie na grzech
to śmierć cywilizacji.
Nie referendum decyduje o tym,
co jest dobre, a co złe.
Bóg mówi:
Nie zabijaj,
nie cudzołóż,
nie kradnij.

I nam się pomyliła wiara
w tajemnicę Wcielenia
z wiarą dekoracyjno-usługową.
Pomieszał się nam i w Sejmie
opłatek, referendum i aborcja.
Ach ubogi żłobie!
Czy historia rzecz naprawi?

Boję się przyszłości z sukcesami,
w której braknie rodziny.
Jeśli nie będzie miłości,
zgaśnie świat,
stanie się ciemno.
Ludzie schnąć będą ze strachu
(por. Łk 21, 26).
Taki zgotujemy sobie terroryzm!
My ludzie niezależni
i uzależnieni.
Wiem, od kogo niezależni
i od kogo uzależnieni,
opętani.

Niech ksiądz nie widzi świata
tak czarno.
Gdybym widział tylko na czarno,
to bym nie chrzcił,
nie bierzmował,
nie mówił do Was z nadzieją.

Przecież będzie nowe niebo
i nowa ziemia (Ap 21, 1).
Będzie ludzkość serdeczna (C.K. Norwid).
Ludzie będą walczyć miłością (K.K. Baczyński).
Sprawiedliwość i pokój ucałują się
(Ps 85, 11).
I odnowi się oblicze Ziemi.

A ja?

Najpierw, jak Jeremiasz,
będę płakał nad zgliszczami
cywilizacji grzechu i śmierci.
Tak kończą się dzieje grzechu (S. Żeromski)
i będziemy jako ten rozbity garniec
(por. ks. P. Skarga),
ale Bóg nas pozbiera
ze wszystkich krańców Ziemi,
abyśmy byli jedno! (J 17, 11)
Tylko jedność będzie inna
niż ta polityków i negocjatorów.
Będziemy łamać się chlebem
jak w rodzinie
i Miłość będzie serdeczna (ks. Tymoteusz).

Mamo Kochana!
Przyjdzie czas, że przed Matką
pochylą się sztandary
wszystkich Narodów!
I nie będziesz wyśmiana,
żeś wielodzietna i brzemienna,
ale niesklonowana.

Niech przed Dzieciątkiem
uklękną królowie (por. Mt 2, 11),
i pasterze,
bo twierdzą nam będzie
każdy próg (M. Konopnicka).
I Polska będzie wielodzietna.
Cudowne dzieci rodząca (por. "Gaude Mater")

Szkoło Kochana!
Gdzie Duch Boży
oświecał serca
i umysły nasze.
Niech w Szklanych Domach (S. Żeromski)
naszych szkół
urosną Siłaczki i Judymy (por. jw.)
na pożytek nasz, Rzeczypospolitej
i Kościoła Świętego.

Ojczyzno moja rodzona!
Nie każcie mi kochać
małych Ojczyzn,
bo Ojczyzna moja będzie ogromna,
miłością serc i wielkością Ducha.
I niech nam będzie
jak zdrowie! (A. Mickiewicz).
Ziemio rodzona,
Ziemio karmiąca,
mlekiem i miodem płynąca (por. Wj 3, 8).
I niech nie umrze Polska,
kiedy my żyjemy ("Jeszcze Polska nie zginęła").

Dlaczego takie drogie samoloty
sobie kupujemy - F-16?
Na kogo będą napadać?
I przed kim będziemy się bronić?
Bogaci jesteśmy!

Rodzino Polska!
Po śladach Was odnajdę.
Odnajdę Was, którzy byliście
wierni Miłości.

Przecież Miłość
mocniejsza jest od śmierci.
Groby Wasze otworzę,
a Bóg mocen jest
nawet z wyschniętych prochów
wskrzesić sobie
Naród Doskonały (por. Ez 37, 13).

Wzniesie się feniks z popiołów.
Gołąbka przyniesie
oliwną gałązkę pokoju (por. Rdz 8, 11),
a w śladach przechodzącego Boga
(por. 1 Krl 19, 11)
zakwitną kwiaty
i ziemia wyda zdrowe owoce.
Pozwólcie tylko
zakwitnąć marzeniom.

Będę Was szukał, Mamo i Tato.
Będę Was szukał miłością mocnych,
aż iskierka Miłości stanie się
Wielkim Ogniem.
Duch Boży przemieni ten świat
i wszystko będzie nowe (por. Ap 21, 5).

A ja pójdę z pielgrzymami
do Studziannej.
Będę prosił Świętorodzinną
z księdzem Wiesiem Kądzielą:
Spraw, aby Polska
za Twą przyczyną
stała się jedną,
Świętą Rodziną (ks. Tymoteusz).

Pójdę do Szopki na Żoliborzu,
każdego 13 grudnia,
i będę się modlił jak przed dwudziestu laty:

Pobłogosław Dziecino, po polsku spłakana
w stajence problemów, grudniowych zawiei
Rodzinie polskiej, co trwa na kolanach.
Niech doczeka czasów spełnionych nadziei (por. Fr.J. Stefaniuk).
Amen.