Warszawa, Bazylika św. Krzyża
Kochani moi!
Dziś jest radosny dzień
- uroczystość Wszystkich Świętych.
Amen!
Niech się stanie błogosławieństwo
i chwała, i mądrość, i dziękczynienie,
i cześć, i moc, i potęga
Bogu naszemu na wieki (por. Ap 7, 12).
Amen!
Niech będzie uwielbiony Bóg
w swoich Aniołach
i w swoich Świętych (Akt uwielbienia).
Tobie Moce i Niebiosa
cześć oddają.
Apostołów rzesza,
chór proroków,
Męczenników orszak biały
- hołd Ci składa.
Ciebie wielbi pieśń Kościoła (por. hymn Ciebie Boga...).
Boże, Ojcze Wszechmogący,
Świętości Aniołów i Świętych.
Anioł dziś woła:
Nie wyrządzajcie szkody
ziemi, ani morzu, ani drzewom,
aż opieczętujemy sługi Boga...
(Ap 7, 3).
Zbawienie Bogu naszemu,
Zasiadającemu na tronie
i Barankowi (Ap 7, 10).
Ci przyodziani w białe szaty
kim są i skąd przychodzą?
To ci, którzy przychodzą
z wielkiego ucisku,
i opłukali swe szaty,
i wybielili je
we krwi Baranka (Ap 7, 14).
Wyobraźnia to czy widzenia?
Jest niebo?
Nie mogę wiarą
przebić tej skorupy rzeczywistości,
aby zobaczyć niebo.
Chodzę po tej ziemi
wygnaniec Ewiny, człowiek
samorządowy
i nie widzę nieba przez łzy.
I nie widzę nieba przez cierpienie.
Biedny ja człowiek patrzący w ziemię.
Żegnam w pogrzebach
tych, co umarli.
Ludzie płaczą okryci żałobą.
Zostają sieroty.
Z nimi płaczę.
Na ziemi tyle śmierci, co narodzin.
Czy jest niebo?
Rodzi się człowiek
i nie wiem, czy to jest
krzyk, czy śmiech, czy płacz
z bólu narodzenia?
Umiera człowiek
i nie wiem, czy ta łza na policzku
to ostatni ból czy płacz,
czy radość, że już niebo?
Dziś jest radosny biały dzień,
chwała Wszystkich Świętych,
a ja pójdę na cmentarz
szukać moich błogosławionych:
cichych, ubogich, miłosiernych,
łaknących sprawiedliwości
i czyniących pokój (por. Mt 5, 1-12).
Śmiesznie pewnie wyglądam,
idąc z moim powątpiewaniem,
czy dobrze wybrałem?
Idę z fioletowym zwątpieniem,
ze wstydliwą niewiarą,
śmieszny jestem,
choć niosę caritasowy znicz
i sztuczny kwiatek,
i minutą ciszy chcę uczcić ich pamięć.
Śmieszny pewnie jestem
wśród Błogosławionych i Świętych,
wśród wierzących w Świętych
obcowanie.
Gdyby to wszystko
miało się tak kończyć
śmiercią, trumną,
marszem żałobnym,
orszakiem i grobem,
to nie warto żyć.
Gdy sfruną ostatnie liście
i znicze pamięci zapłoną...
niech jesień nie będzie łzawa
niech nie przekreśla nadziei,
bo chcę przekroczyć jej progi
(B. Michalska).
A jednak
non omnis moriar! (Horacy).
Nie wszystek umieram!
Ciało moje z ziemi wzięte
do ziemi wróci,
ale w glinianym naczyniu
mego ciała
noszę tchnienie Ojca.
Jestem stworzony
do nieśmiertelności.
Kocham cię, życie, uparcie i skrycie,
kocham cię... (Edyta Geppert).
Ja chcę szczęśliwie żyć!
A tymczasem.
Dni człowieka są jak trawa,
kwitnie jak kwiat na polu.
Wystarczy, że wiatr go muśnie
już znika
i wszelki ślad po nim ginie
(Ps 103, 15 i 16).
Więc po cóż ja chodzę smętny
do Palmir, do Jerzyków w Kampinosie?
Po cóż ja biegnę myślą
do Katyńskiego Lasu,
na Westerplatte, Powązki
i poległych nad Bzurą?
Jak trudno ustalić imiona
wszystkich co zginęli...
Nie wolno się pomylić
nawet o jednego
jesteśmy mimo wszystko
Stróżami naszych braci (Z. Herbert).
Zostawiliście nas
z trudną nadzieją,
trudnym natchnieniem,
a Was nie ma.
Idę do Was, Maryś, Heniu, Antosiu.
Tylko na trochę Was odprowadzałem
z modlitwą i nadzieją.
Żyłem z Wami, cierpiałem
i płakałem z Wami (J. Słowacki).
Co ja Wam powiem w Żdżarach,
Mamuś i Tato kochany?
Ja tylko wiem,
o co mnie zapytacie:
Wierzysz w Boga?
Tak!
Ale jak to trudno uwierzyć!
Bo wiara to nie pobożne mówienie,
to całe moje życie.
Dlatego nadzieją moją jest Chrystus.
On jedyny mnie nie okłamał.
To On mi zostawił nadzieję.
Niech się nie trwoży wasze serce
Wierzycie w Boga?
Więc i mnie wierzcie.
W domu Ojca mego
jest mieszkań wiele.
Gdyby tak nie było,
to bym Wam powiedział.
Idę przecież przygotować
Wam miejsce.
A gdy odejdę i przygotuję
Wam miejsce,
przyjdę powtórnie
i zabiorę Was do siebie,
abyście i Wy byli tam,
gdzie Ja jestem.
Znacie drogę,
dokąd Ja idę (J 14, 1-4).
Nie wiemy, Panie, dokąd idziesz?
Za trudna jest Twoja droga.
Jest wąska, pod górę
i kończy się krzyżem,
a na krzyżu zawisła śmierć.
Tak bez znieczulenia?
Bez!
Bez narkozy, morfiny,
a przecież mogła być bezbolesna.
Eutanazja? Nie.
Dlaczego On umierał z bólem,
z pragnieniem i z krzykiem:
Ojcze, w ręce Twoje
oddaję ducha mego?
Jak umierali ci
zatopieni na Morzu Barentsa?
Co mówili - jeśli żyli,
ci spadający z wieżowców
Word Trade Center?
Tylko dwie rzeczy mogę
dla nich zrobić
opisać ten lot
i nie dodawać ostatniego zdania
(W. Szymborska).
A ja dodam:
Jezu, ufam Tobie!
Bo na poziomie zero
ostał jeno krzyż!
To znak nadziei, zmartwychwstania
i nowego życia.
Non omnis moriar,
sed multa pars me vivet...
Więc jeśli tylko krzykiem
jest koniec życia
i Elloi lamma - wołaniem pomocy,
to gdzie jest niebo?
Gdzie jest cały ten świat
Aniołów i Świętych?
Trudno mi zobaczyć niebo
i uwierzyć
po trzykroć Świętemu,
Siedzącemu na tronie
i Barankowi (Ap 7, 10)
gdy tu panuje strach przed terrorem,
rozliczaniem jest zemsta,
a siła jest przed prawem.
Tu śmierć mocniejsza jest od dobroci.
Tu łamanie chleba jest drapieżne,
walka o władzę jest przekleństwem,
a wybory przekupstwem.
Tu, gdzie wolność jest swawolą,
bezprawie obyczajem,
a bezbożność modą,
to trudno uwierzyć
w inny lepszy świat,
trudno uwierzyć w niebo.
Nie umiemy się wyzwolić
z totalitaryzmów,
z myślenia zniewolonego,
z kajdan i z samych siebie.
Zapomnieliśmy o starożytnych
zasadach demokracji,
gdzie rządzić znaczy służyć.
Urząd nie jest posadą,
ale służbą.
Zapomnieliśmy o ewangelijnym
napomnieniu,
że między nami będzie inaczej:
Przełożony będzie jako niewolnik
a pierwszy jako ten co służy
(por. Łk 22, 26)
Sługa sług Bożych
zostało ideałem.
Pierwszy jest panującym,
a minister nakładającym ciężary,
których sam palcem
nie tknie (por. Mt 23, 4).
Demokracja może stać się
nowym zniewoleniem
(Jan Paweł II).
Czy odmieni się
oblicze Ziemi?
To znaczy, czy my
będziemy lepsi?
Nie mam wątpliwości.
Przecież to się już zaczęło.
Iskra została rzucona.
Bogaty w Miłosierdzie
rzucił ogień na ziemię
i pragnie, aby już zapłonął
(por. Łk 12, 42).
Miejcie wyobraźnię miłosierdzia!
Nie rozwiążecie
wszystkich problemów siłą, terrorem,
prawem, ustawami, sprawiedliwością,
wyrokami, karą.
Powiększamy zło,
gdy złem je zwalczamy.
Trzeba mieć wyobraźnię
miłosierdzia
i spostrzec wszystko, co boli,
co płacze, komu głodno i chłodno.
I ksiądz myśli,
że tymi mrzonkami
rozwiąże ksiądz nabrzmiałe problemy
niesprawiedliwości społecznych?
Ja wierzę, że rozwiąże Ten,
Który jest łaskawy, pełen dobroci
i bogaty w miłosierdzie (Ef 2, 4),
a ubogich zawsze mieć będziemy
(por. Mt 26, 11),
aby bogaci stawali się lepsi.
Ja wierzę, że Bóg okaże
swoją potęgę przez miłosierdzie
i nastanie sprawiedliwość i pokój,
ludzkość będzie serdeczna
(C.K. Norwid)
i zaczniemy walczyć miłością
(K.K. Baczyński).
A moje duże dzieciaki bierzmowane
będą wypełnieniem proroctwa:
Przyjdzie nowych ludzi plemię...
i stanie się nowa ziemia
i nowe niebo (Ap 21, 1).
I błogosławieni będą miłosierni,
bo oni miłosierdzia dostąpią
(Mt 5, 7).
Zobaczcie, jaką miłością
obdarzył nas Ojciec...
Jesteśmy dziećmi Boga,
ale jeszcze się okaże,
kim będziemy (1 J 3, 2).
Kto w Bogu pokłada nadzieję
uświęca się
i podobnie jak On jest święty (1 J 3, 3).
Życie bez szukania świętości,
nie ma sensu.
Przychodzę na cmentarz
i szukam dla siebie
kawałka ziemi
na trochę,
do czasu archanielskich trąb,
bo wierzę w ciał zmartwychwstanie,
w świętych obcowanie
i w życie wieczne (Skład Apostolski).
Ja wierzę, nawet wiem,
że Wybawca mój żyje,
i tu, na ziemi wystąpi ostatni
w mojej obronie.
Potem me szczątki skórą odzieje
i oczyma ciała
będę widział Boga.
To właśnie ja Go zobaczę (Hi 19, 25).
Dobrze, że w domu Ojca
jest mieszkań wiele.
Mówię do Was, bezdomni,
bezrobotni i do Was,
co tracicie nadzieję,
bo zawierzyliście człowiekowi.
Uwierzcie Bogu!
Tylko Bóg nasz los
odmieni ku dobremu.
Otrze z naszych oczu
wszelką łzę.
I płaczu już nie będzie
i narzekania nie będzie
bo dawne rzeczy przeminęły
(por. Ap 21, 4 i 1).
Księże, jak trudno iść
za Chrystusem.
To zawsze pod prąd.
Tłum wyborców wali
w drugą stronę.
Wiem,
ale tylko Chrystus jest Drogą
i Prawdą, i Życiem.
Nikt nie przychodzi do nieba
inaczej, jak tylko przez Niego
(por. J 14, 6).
Bracia moi Umiłowani
Wesele i Korono moja
Ilekroć Was wspominam
dziękuję za Was Bogu
w każdej modlitwie (Flp 1, 3).
Tak trwajcie mocni w zjednoczeniu
z Panem! (Ef 6, 10)
Nie tu jest nasz dom
Nie tu jest nasze mieszkanie.
Wędrowcami
i przechodniami jesteśmy.
Tam ja mam pałac,
tam za górami,
gdzie miłość wciąż trwa,
gdzie łzy nie płyną,
wszystkie drogi przeminą
tam mi mój Zbawca
koronę da.
Piosenki, wierszyki
proszę księdza.
Nie!
Ja wierzę w Świętych obcowanie
i w życie wieczne.
Jeśli nawet zniszczeje
przybytek mojego ciała
będę miał mieszkanie
od Boga,
dom nie ręką uczyniony,
lecz wiecznie trwały w niebie (2 Kor 5, 1).
Tęsknię za domem, za Ojcem.
Wołam: Zabierz mnie stąd!
Każdego wieczora mówię Ojcu w niebie
razem ze sprawiedliwym
Symeonem:
Teraz już mogę spokojnie umrzeć,
bo oczy moje
oglądały Zbawiciela Świata.
Światłość na oświecenie pogan
i chwałę swojego ludu
(por. Łk 2, 26-32).
Noc spokojną
i koniec życia szczęśliwy
niech nam da Bóg wszechmogący
(Modlitwa na zakończenie dnia).
Nie chodźcie po cmentarzach smutni
Podnieście oczy Wasze ku górom
skąd przyjdzie nasze ocalenie
(por. Iz 40, 26).
Potem niech już będzie niebo.
Amen.