2002-08-09
Nowe Miasto,

Kazanie wygłoszone podczas Pilegrzymki

A wy za kogo Mnie uważacie?

Drodzy Bracia Kapłani!
Przewielebne siostry!
Wszyscy moi kochani Pielgrzymi!
Chciałbym wypowiedzieć słowa jak największej życzliwości,
serdecznych pozdrowień.
Niech będą błogosławione stopy pielgrzymów.
Każdego z was do serca przytulam i podziwiam, bo nie umiem naśladować.

Obraz pielgrzymki to dla mnie wielkie przeżycie i wielkie wydarzenie,
zwłaszcza w Nowym Mieście.
Mieścina to, ale tu na rynku jest zakonnik brodaty, gruby,
który stoi pod krzyżem,
a jego dzieło znane jest światu.
Ten, który w najtrudniejszych czasach potrafił dokonać tak wielkich rzeczy.
Był przecież internowany i skazany na śmierć, tu w Nowym Mieście.
I wszystkie rzeczy, których dokonał stały się przez konfesjonał.
Jaki przedziwny jest Pan Bóg.
Swoją moc okazuje przez cichość, dobroć i miłosierdzie.

Przeczytałem na waszej plakietce,
że macie takie dziwne pytanie na całą pielgrzymkę:
"A wy za kogo Mnie uważacie?" (Mt 16,15)
Wiem skąd to jest wzięte.
Kiedy Pan Jezus w okolicy Cezarei Filipowej pytał Apostołów:
"Powiedzcie mi za kogo Mnie ludzie uważają w Nowym Mieście i gdzie indziej?"
Apostołowie opowiadali Panu Jezusowi wszystkie plotki.
"Jedni mówią, że jesteś prorokiem.
Inni mówią, że jesteś Eliaszem, który przyszedł na ziemię.
Jeszcze inni mówią, że jesteś Janem Chrzcicielem.
A ja wiem jeszcze więcej.
A inni mówią, że Ty jesteś komunistą, bo wszystkich traktowałeś równo.
A jeszcze inni mówią, że Ty jesteś liberałem,
bo każesz odkładać pieniądze i pomnażać je w bankach.
A jeszcze inni mówią, że Ty jesteś wspaniałym humanistą
i nic co ludzkie nie jest Ci obce".
"Dosyć, dosyć państwo moi, dosyć plotek, bo pytanie jest inne.
A wy, pielgrzymi, i pytam każdego z was, za kogo Mnie uważacie?"
To jest pytanie Pana Jezusa.
Cisza?
Dobrze, że pośród nas będzie Piotr, za tydzień.
I on powie Panu Jezusowi w imieniu nas wszystkich:
"Ty jesteś Chrystus, Syn Boga żywego" (por. Mt 16, 16).
A w innym miejscu powie:
"Ty nas nigdy nie okłamałeś. Ty słowa życia masz. Myśmy Tobie uwierzyli".
"Piotrze naprawdę?"
Ludzie moi z pielgrzymki w Nowym Mieście, czy wyście naprawdę uwierzyli?
"Tak!".
Ja wiem, że wszyscy mówią, że wierzą.
A ja już nie wierzę.
"Dlaczego?
Nie widzi Ksiądz, że z wiarą idziemy na Jasną Górę?"
Tak my to umiemy pielgrzymki czynić, klaskać Ojcu Świętemu.
My to umiemy wszystko.
A Pan Jezus pyta: "Za kogo wy Mnie uważacie?"
Czy ja naprawdę wierzę?
Czy ja tylko mówię, że wierzę?

Jestem w Nowym Mieście.
Tu jest miejsce moich dziecięcych spowiedzi.
To jest miejsce moich dziecięcych modlitw przed ojcem Honoratem,
którego grobowca dotykałem.
Bałem się na początku, bo to taki człowiek z brodą.
Dzieci się boją tych z brodą.
Więc będę się spowiadał.
Jeszcze mi do głowy przyszło, że jest Pan Bóg.
Ale był ktoś taki, komu uwierzyłem wcześniej niż Panu Bogu.
Jak byłem głodny to mi dawała jeść.
Jak mnie bolało to mi przychodziła z pomocą.
Była najpiękniejszą ze wszystkich.
Nigdy mnie nie okłamała.
Zawsze była dobrą, więc jej wierzyłem.
To była mama.
Tak się to wszystko zaczęło.
A potem w mojej pobliskiej szkole w Żdżarach pamiętam,
że mama kiedyś przeżyła przykrość.
Bo przyszła do pani Pietrzakowej, żeby jej powiedzieć:
"Jak pani powie to on uwierzy. Mnie już nie wierzy".
A może tak to wszystko się zaczynało.
Bo pani pokazała mi pod mikroskopem, mnie chłopcu ze wsi, stąd, komórkę tulipana.
Mnie w głowie się zakręciło, że tam jest aż tyle cudów, których nie widzę okiem.
Ale wtedy umiałem już modlić się Asnykiem:
"Za każdym krokiem w tajniki stworzenia
coraz się dusza ludzka rozprzestrzenia.
I większym staje się Bóg".
Ach to tak, to jest moja lekcja religii.
W Nowym Mieście, tu gdzie o. Honorat, stał radziecki czołg.
Nie było jeszcze drzew.
Ale za to wszystko co było nad Pilicą było dawniej piękne.
I w parku stare drzewa u matki Siedliskiej w Żdżarach.
Ta jedna licha drzewina.
Nie trzeba dębów tysięcy, szeptem się ku mnie nagina.
Jest Bóg i czegóż ci więcej.
Ale to wszystko nie mogło się pomieścić w głowie chłopca ze wsi.
Zawiózł nas kiedyś pan do obserwatorium astronomicznego w Toruniu
i pokazał nam kawałek nieba przez lunetę.
O Boże, to aż tak?
Ale wtedy już umiałem się modlić modlitwą Góreckiego:
"O Ty Przedwieczny, który lat tysiące codziennie gasisz i zapalasz słońce.
Boże o Tobie jak ja myśleć lubię, i ciągle myślę i w myślach się gubię.
Musisz być mocny kiedy ciskasz gromy.
Musisz być dobry kiedyś miłość stworzył".

A potem, jak każdego Księdza, nauczyli w seminarium dużo mądrości.
I tomaszowych dróg i augustynowych "Wyznań".
A potem jeszcze klasyków marksizmu.
I mi się wszystko to we łbie pokręciło.
To komu ja mam wierzyć?
Ani Tomasz nie powiedział wszystkiego, ani Augustyn nie wyznał wszystkiego.
A klasycy marksizmu nam mówili tyle głupstw i ludzkość cierpi do dziś.
Jest Jeden, kto powiedział słowo i go nigdy nie zmienił.
Dał obietnicę i ją spełnił:
"Niebo i ziemia przeminą. Ale moje słowa nie przeminą" (.
Uwierzyć Bogu to nie takie łatwe.
Bo wiara w Boga to jest człowieczym szukaniem.
Jak masz rozum to trzeba szukać i pytać.
Nie pytaj tylko ludzi złych, bo cię okłamią.
Pytaj ludzi prostych, którzy się modlą.
O tych ze wsi, dla których Pan Bóg chleb rozmnaża.
A oni chlebem się dzielą.
Wiara jest ciągłym szukaniem Pana Boga;
i czasem męką, wielką męką człowieka.
Żeby dotrzeć do prawdziwości tego co mi Pan Bóg objawił.
Powiedział: "A do mnie nigdy Pan Bóg nie mówił".
Nieprawda.
Tylko posłuchaj jak mówi w Nowym Mieście.
Przez całą twoją pielgrzymkę, każdym krokiem,
każdym uderzeniem serca mówi do ciebie Pan Bóg.
Tylko mamy uszy i nie słyszymy,
a serce nasze jest drętwe.
I tak idziemy w pielgrzymce.
Jak tak ksiądz mówi to wszystko zdaje się człowiekowi, że jest takie proste.
Że wszyscy powinni wierzyć w Pana Boga.
To dlaczego są ludzie, którzy nie wierzą?
Pokażcie mi takiego.
Nie ma takich ludzi.
Są tylko ludzie, którzy krzyczą, albo mówią, że nie wierzą.
Zamykają przede mną drzwi podczas kolędy.
Dlaczego?
"Bo będziesz mnie pytał, klecho, czy ja wierzę w Boga".
Będę cię pytał.
Bo ty nie jesteś niewierzący, ale jesteś przeklęty.
Jesteś niewierny.
Straciłeś to, co Pan Bóg zainwestował w Tobie.
I to są źli ludzie, którzy okazali się niewierni wobec Pana Boga.
I tych się boje i tym nie wierzę.

To niech ksiądz nam pokaże na pielgrzymce kogoś takiego, komu można uwierzyć.
I kto jest człowiekiem wiary.
Jeśli pomoże św. Augustyn to pokażę.
Powiedz mi jak ty się modlisz.
Nie tylko na pielgrzymce, ale i całe życie.
To powiem ci jaką jest twoja wiara.
Nie pokażę palcem, ale mam kogoś takiego w Ewangelii św. Łukasza.
Kogo pokażę w Nowym Mieście.
Krótko cieszyłem się moją mamą,
ale zdaje mi się, że ona jest podobna do mojej mamy.
Kiedy dowiedziała się, że w okolicach Tyru i Sydonu jest Pan Jezus,
to przybiegła jak szalona i krzyczała z daleka:
"Panie, moje dziecko umiera, diabeł je męczy!
Przyjdź i uzdrów je!".
Pan Jezus patrzył na nią jak na wariatkę.
"Czego się drzesz?"
Uczniowie mówili: "Odeślij ją, bo krzyczy za nami".
A Pan Jezus jej wytłumaczył:
"Kobieto, przecież ty nie jesteś Żydówką.
Ty jesteś obca.
Ja nie mogę brać synowskiego chleba i dawać psom".
"O Boże! A ja myślałem, żeś Ty miłosierny, żeś Ty dobry, żeś Ty łaskawy.
Ty jesteś taki sam".
I powinna się kobieta obrócić na pięcie i iść do domu.
Stracić wiarę.
Nie, nie byłaby matką.
I teraz posłuchajcie modlitwy, którą kładę wam na pielgrzymkę,
żebyście Boga przekonali.
Mówi do Pana Jezusa:
"Panie! Przecież ja nie chcę całego bochenka chleba.
A dawaj to swoim synom ile chcesz,
tylko zobacz jak oni jedzą.
Ile tu jest okruchów w Nowym Mieście pod stołem.
Jeśli już nazwałeś mnie psem, to pozwól je pozbierać szczeniętą".
Chyba Pan Jezus miał łzy w oczach,
kiedy powiedział do wszystkich pielgrzymów w Nowym Mieście:
"Ja takiej wiary wśród was nie spotkałem".
A do niej powiedział:
"Idź do domu. Tak jak uwierzyłaś niech ci się stanie".
I od tej pory uzdrowione zostało jej dziecko.

Jak to jest z tą wiarą?
Ja dziś w Nowym Mieście też nie potrafię powiedzieć.
Jak to jest?
Gdy byłem dzieckiem to chyba więcej wierzyłem Bogu niż teraz.
Nie, może inaczej, bo wtedy nie miałem żadnych kłopotów.
Wszystko było dla mnie takie proste.
Dziś mam tyle pytań, tyle wątpliwości.
Jak to jest?
Dlatego idzie człowiek w pielgrzymce i często musi wracać do matki,
do dziecięcych lat.
Jest tu pewien tata, który trzyma pielgrzyma na swoich rękach.
I tak sobie myślę: co ten mały pielgrzym myśli?
A on sobie myśli tak:
"Mów sobie biskup dokąd chcesz, ja już to wszystko wiem.
Idę spać.
Jak skończysz to mnie obudzą.
Tak!
To jest takie prościutkie.
Przywrzeć do serca taty i być spokojnym.
Nic mi nie zrobisz.
Jestem w ręku taty".
I gdybym ja tak potrafił śpiewać jak śpiewają dzieci z Arki Noego
i gdybym potrafił mieć taką beztroską wiarę jak dziecko, i przywrzeć do Boga.
"Nie boje się choć ciemno jest.
Ojciec za rękę prowadzi mnie".
Gdybym tak potrafił mówić w Nowym Mieście.

Pielgrzymi kochani!
Wyście już przeszli wszystko.
Już była ulewa w Warszawie.
Już było trzęsienie ziemi.
W Szczecinie będą sądzić tych, którzy dopominali się o 5 miesięcy pensji.
A drani, którzy 5 miesięcy nie płacą, nie będą sądzić.
Nie ma tu sprawiedliwości.
I trudno jest przechodzić człowiekowi, który straciłby nadzieje w Bogu.

Przyjedzie do nas Ojciec Święty.
Czekamy bardzo.
Widzieliście jak go przyjmowali w Toronto?
Wzruszył mnie ten rosyjski chłopak, który powiedział:
"A tu jest rosyjska flaga, a obok niej jest polska.
A wiesz kto jest pomiędzy nimi?
Chrystus".
Gdyby to wszyscy potrafili zrozumieć.
Byłby pokój, a ludzie dzieliliby się dobrocią.
Pamiętacie tych, którzy płakali i dotykali fotelu Ojca Świętego?
Bo jest wzruszający.
Meksykanie powiedzieli o nim: "Jesteś wysłannikiem nieba.
Jesteś białym prorokiem.
[i coś co było mi bardzo bliskie]
Jesteś orłem mówiącym!".
Boże mój, to chyba dlatego, że z Polski.
Co nam powie Ojciec Święty?
Niech nic nie mówi.
Ja bym tylko chciał zobaczyć człowieka, który do końca uwierzył.
I do końca od początku mówi:
"Ty jesteś Chrystus, Syn Boga żywego".
Ja wiem.
Chciałbym tylko ucałować tę jego lewą rękę,
w której już nie może trzymać różańca.
Nic nie mów do nas Ojcze Święty!
Tylko popatrz.
Tylko jak my tobie popatrzymy w oczy?
Skoro ty wszystko widzisz i wszystko wiesz.
Pokaż nam, że na koniec jest nam potrzebne przebaczenie
i Boże miłosierdzie.
Abyśmy powiedzieli nie komu innemu tylko samemu Bogu:
"Jezu ufam Tobie".

Proszę was żebyście nie wstawali.
Nawet pobożnych proszę: nie wstawajcie.
Teraz zostańcie tak jak jesteście.
Kto stoi niech stoi.
Kto śpi niech śpi.
Kto siedzi spokojnie niech siedzi spokojnie.
Ale powiedzcie mi w Nowym Mieście obok Świętego, stąd.
Powiedzcie mi przed świętą Żydóweczką, karmelitanką,
filozofem, męczennicą - Edytą Stain, któraś dziś ma imieniny:
Ludzie pielgrzymkowi z "siedemnastek",
czy wy naprawdę w wierzycie w Boga Ojca Wszechmogącego,
Stworzyciela nieba i ziemi?
- Wierzymy.
(...) To Bogu niech będą dzięki.
Bóg zapłać wam.
Za to więcej was kocham.
Bo taka jest nasza wiara,
taka jest wiara Kościoła,
a jej wyznawanie niech będzie do końca życia naszą chlubą
w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.
Amen.