2002-05-19
Warszawa, Bazylika św. Krzyża

Niedziela Zesłania Ducha Świętego

Przybądź Duchu Boży i uczłowieczaj nas

Kochani moi!

Nie odchodźcie stąd,
mówił do Apostołów mój Pan,
aż ześlę wam Ducha Świętego
Pocieszyciela (por. Dz 1, 4).
On was nauczy
i przypomni wam wszystko,
cokolwiek wam mówiłem (por. J 14, 26).

W oczekiwaniu na spełnienie
obietnicy,
Apostołowie z Maryją Matką Jezusa,
trwali na modlitwie
zamknięci w Wieczerniku
z obawy przed Żydami (por. J 20, 19).

Nagle powstał jakby szum
gwałtownego wiatru
i języki ognia pojawiły się
nad ich głowami
i zaczęli mówić różnymi językami (por. Dz 2, 2).

Była wtedy godzina dziewiąta.
Zbiegła się cała Jerozolima
zstąpił Duch Święty.
Spełniła się Obietnica (por. Dz 2, 15).

I co z tego?
Nic takiego.
Piotr kazał otworzyć drzwi Wieczernika
i powiedział kazanie do rodaków:
Mężowie, bracia!
Proszę was o chwilę uwagi!
Tego Jezusa,
którego przybiliście do Krzyża
rękami bezbożnych (por. Dz 2, 23),
ja widziałem Żywego.
Ja z Nim jadłem chleb.
On mnie pytał,
czy Go kocham więcej
aniżeli wy (por. J 21, 15).

Więc co mamy czynić, bracia? (Dz 2, 37)
Przyjmijcie chrzest w imię Jezusa.
Trzy tysiące ludzi przyjęło chrzest
(Dz 2, 41).

I tak się to wszystko zaczęło.
Trwali na modlitwie.
Wszystko mieli wspólne.
Łamali Chleb po domach
i wielbili Boga,
a Pan pomnażał ich liczbę
(por. Dz 2, 43-47).
Wszystkich wierzących ożywiał
jeden Duch i te same uczucia (Dz 4, 32).

A czy na was zstąpił Duch Święty?
Myśmy nie słyszeli,
że jest jakiś Duch Święty.
Apostołowie wkładali na nich ręce
i otrzymywali Ducha Świętego
(por. Dz 8, 17).

Tak mało wiem o Duchu Świętym.
Wołał Ojciec Święty na placu Zwycięstwa:
Niech zstąpi Duch Twój
i odnowi oblicze ziemi,
Tej Ziemi!
To pamiętam.

Czułem, że coś się stało.
Powiał wiatr od morza
i wiem, że zaczęło się nowe.
Wieje wiatr, krąży Duch,
ale Duch Boży nie siada
na głowach kapusty.
Więc ustał wiatr.
Przyszła susza.
Bez Twojego tchnienia
cóż jest wśród stworzenia?
(Hymn o Duchu Świętym).

Kim jest ten Duch Święty?
Czuję Jego moc,
gdy wkładam ręce
na bierzmowanych.
Słyszę wtedy szum gwałtownego wiatru
i wiem, że języki ognia
zstępują na nich,
a oni napełnieni są Duchem Świętym,
aby odtąd byli świadkami Boga
w Jeruzalem, w Samarii,
w Warszawie, w Łowiczu,
aż po krańce ziemi.
Wiem o Bogu Ojcu Stworzycielu,
że mocą swej prawicy
słowem i tchnieniem
uczynił wszystko dobre (por. Rdz 1, 31).

Wiem o Bogu, Jezusie Chrystusie,
że stał się człowiekiem
i umarł na Krzyżu
dla naszego zbawienia.

Wiem, że jest Bóg Duch,
który wszystko uświęca.
On jest moim Życiem,
Tchnieniem Ojca, Mocą Męczenników,
Światłością Uczonych,
Miłością rozlaną w sercach naszych (Rz 5, 5).

Więc Jeden jest Bóg,
czy jest ich Trzech?
Jeden jest,
ale w trzech Osobach.
Nic z tego nie rozumiem,
ale klękam i wierzę
w tajemnicę Świętej, Nierozdzielnej Trójcy.
Kiedyś rozwiążę to równanie,
że 1 = 3
i poznam Boga tak,
jak poznany jestem (por. 1 Kor 13, 12),
a w najbliższą niedzielę
będę się wsłuchiwał w treści
i wyznawał przeżegnaniem
Boga w Trójcy, a Jedynego.

Wiem jednak,
że Duch jest tchnieniem Ojca,
życiem, światłem, myśleniem,
jest odwagą, siłą, mocą, miłością,
a kto nie miłuje, nie zna Boga,
bo Bóg jest Miłością (1 J 4, 8).

Duch jest wolnością, do której wzdycha
każde stworzenie,
a my jesteśmy wezwani przez Niego
do wolności Synów Bożych
(por. Rz 8, 23).
Świat tęskni do Boga,
choć czasem o tym nie wie.
Wszyscy wzdychamy
do wolności Synów Bożych.
Jesteśmy przecież
listem Chrystusowym,
napisanym do ludzi
przez Ducha Bożego (2 Kor 3, 3).

Wiem, że zstąpił na mnie Duch Boży
w czasie chrztu,
że umocnił mnie pełnią swoich darów
w bierzmowaniu.
Wiem, że mnie namaścił i uświęcił
w sakramencie kapłaństwa.

Dziś z zazdrością patrzę
na dzieci pierwszokomunijne
i w sercu im mówię za Mickiewiczem:
Dziś Cię za stołem swym Chrystus ugościł.
Dziś Anioł tobie niejeden zazdrościł
Ty spuszczasz oczy, które bóstwem gorą,
Jak Ty mnie swoją przerażasz pokorą.
Święta i skromna...

Nazywacie mnie
człowiekiem duchownym.
W dowodzie mam wpisane - duchowny.
Dziękuję!
Jestem duchownym,
bo chcę żyć według Ducha,
a nie według ciała.
Owocem ciała jest grzech i śmierć,
a owocem Ducha jest
miłość i radość i pokój (Ga 5, 22).
Więc przebudź się, serce moje, i pomyśl!
Przecież jestem człowiekiem,
który chce myśleć, kochać
i cieszyć się.
Nie bądźcie smutni,
przecież z Ducha jesteście!

Odczłowieczył się ten współczesny człowiek.
Mówimy, że jesteśmy wolni.
Nieprawda!
Popadliśmy w nowe, gorsze niewole.
Mówicie, że dziś nie ma opętanych?
Są, tylko dziś mówimy inteligentniej:
Uzależnieni.
Od kogo uzależnieni?
Wiem od kogo, bo krzyczą!
Odejdź od nas, Synu Boży.
Wiemy, kim jesteś,
ale zostaw nas w spokoju! (Mk 1, 24).

Przestaliśmy myśleć, szukać
i pytać Ducha Mądrości.
Dlatego słowa nasze są puste,
kłamliwe, drażnią i zabijają.
Przestaliśmy kochać,
dlatego szukamy seksu.
Zbudowaliśmy sobie instytucje
i cały przemysł seksualny
na własną potrzebę
i na własną zgubę.

Niszczymy rozum,
aby zostały tylko instynkty.
To nie krowa nam się wściekła,
to myśmy poszaleli.
Trzeba zbadać i nasze myślenie.
Obróciliśmy myślenie ku złemu,
dlatego będą strzelać w szkole,
terroryzować w pochodach
i w kościołach.
Źle myślimy,
więc i decyzje nasze są złe.

Ogłuchliśmy na słowo.
Zatkaliśmy uszy.
Przemalowaliśmy oczy na smutny kolor.
Dlatego świat widzimy czarno
i jesteśmy smutni,
a przecież owocem Ducha
jest radość, miłość i pokój (Ga 5, 22).
Jesteśmy więc niespokojni,
nienawistni i Kainowo smutni.

Przestaliśmy czytać.
Nie znamy więc myślenia
i nie znamy Słowa,
które stało się Ciałem (J 1, 14).
Zostaliśmy na etapie
oglądania obrazków,
przeżuwaczy gumy
i zachowań ludzi pierwotnych.
Taki jest tłum,
ale rosną przecież mądrzy maturzyści,
którzy zdolniejsi są,
niż uważa ministerstwo.
Rosną uczeni, którzy wiedzą,
że Bóg jest Mądrością.
Odczłowieczył się człowiek.

Obraża nas ksiądz.
Nie!
Wołam tylko,
aby człowiek stał się Homo Dei,
Człowiekiem Bożym,
jak Bóg stał się człowiekiem.

Jak to zrobić?

W okiennicach mego starego domu
były dwa serduszka.
Dziadziuś zamykał okiennice na noc,
aby zimą było cieplej.
Za to rano przez serduszka
wchodził radosny wschód słońca
i widać było nowy dzień
i nowy świat.

Piękny jest świat
widziany sercem.
Dziś piękność twą w całej ozdobie
widzę i opisuję, bo tęsknię po tobie
(A. Mickiewicz).

Jadę dziś do Głuchowa
do ślicznej Matki Bożej,
która wychowała sobie pięknych ludzi.
Kocham ich za to,
że mają orkiestrę,
a panie chodzą jeszcze w pasiakach.

Piętnastego czerwca będę
w mojej szkole w Żdżarach.
Przyjadą wszyscy absolwenci
do naszej Alma Mater żdżarskiej,
aby podziękować nauczycielom,
rozpoznać się po latach,
a szkole nadać imię
Błogosławionej Franciszki Siedliskiej,
naszej Rodaczki z Roszkowej Woli i ze Żdżar,
która w tamtych czasach niewoli
i biedy w czworakach
odważyła się być dobra
wobec dorosłych i dzieci.
Przyjedźcie, proszę, do Żdżar
15 czerwca br.
na godz. 11.00.
Będę Wam dziękował.

Na szkolny dzwonek
odmówimy znów modlitwę przed lekcjami:
Duchu Święty,
który oświecasz serca i umysły nasze,
dodaj nam ochoty i zdolności...

Chyba nie dokończę tej modlitwy ze wzruszenia.
Przecież tam byli moi Kochani
Nauczyciele.
A wiedzcie,
że u nas na wsi tylko jedna była Pani
- moja nauczycielka w szkole, moja Pani!

Dom i szkoła to było jedno.
Mamie tylko kiedyś było przykro,
gdy mówiła do pani Pietrzakowej:
Jak Pani powie, to on posłucha,
mnie już nie słucha,
bo to była moja Pani.
Tylko mi Ciebie - Mamo,
tylko mi Szkoły żal.

Szkoła i Kościół to też było jedno.
Potem tak się wszystko potroiło:
Dom, Szkoła i Kościół.
Każde z nich uczyło inaczej.
Dlatego urosło pokolenie
w myśleniu, w sercu i decyzjach
podzielone, rozdwojone i rozstrojone.
Tylko mi Ciebie, szkoło,
tylko mi Polski żal.

Wracam do mojej szkoły,
Świątyni mądrości,
całuję próg i świętą ziemię
i płaczę ze wzruszenia.
Tylko mi Ciebie, klaso,
tylko mi szkoły żal.

Nie czas na sentymenty.
Tylko Ducha czas wołać,
bo uwiędnie świat.
Krople deszczu daj nam, Boże!
Bez Twojego tchnienia
cóż jest wśród stworzenia...?
I my bez serc, bez ducha (A. Mickiewicz).
Bądź rosą poranną,
bądź deszczem wieczornym,
słońcem i chłodem,
wiatrem i ciszą,
gdy Duchem wszystko rośnie.

Veni, Creator Spiritus!
Zstąp, Gołębico, Twórczy Duch!
Zstąp, Duchu Młody
i spójrz na mędrców,
którzy ulepili sobie golema,
na własne podobieństwo
i na własną zgubę!

Spójrz na rozpad atomu,
moralności,
ładu,
cywilizacji,
prawa,
rozsądku,
logiki
i wszelkich wartości.

Z głębokości wołamy do Ciebie:
Zstąp na rakowate miasta i wsie,
na trędowate domy,
na zatrute zboża, ogrody i sady.

Krąż nad ludźmi chaosu,
kłamstwa i obłędu...
nad rzeźnią tego świata,
nad ziemią cuchnącą swądem
spalonych ciał
i nad gruzami terroru.

Zstąp i wybaw nas
od głupoty udającej mądrość,
od pychy mojej, co udaje pokorę,
od szatana, który mówiąc - tak
czyni - nie.

Przybądź, Duchu Święty,
Wieloustny,
i otwórz nam uszy!
Wołający Płomieniu,
wywołujący nawet z kości
i z popiołów
ludzi zmartwychwstałych
i przemienionych.

Tylko mi Ciebie, Ziemio Rodzona,
tylko mi Ciebie, Chlebie pachnący,
tylko mi Ciebie, Polsko - żal.

Wmurował Ksiądz Prymas kamień
pod Świątynię Świętej Bożej Opatrzności
na Polach Wilanowskich.
I co dalej?
Boję się!
Musi się coś stać,
bośmy się pogubili,
w tym kłębowisku
świętości i grzechu.
Nasze myślenie jest podzielone
i decyzje niemądre nas dzielą.

Zstąp na nas, Duchu Święty
w młodej Bazylice Świętokrzyskiej
i uczyń nas świadkami
Zielonych Świąt,
abyśmy byli świadkami Chrystusa,
abyśmy mieli jedno serce
i jeden Duch nas ożywiał (Dz 3, 32).

Zstąp, Mocarzu,
Burzo odwalająca kamienie,
Drogowskazie
wbity na rozstajnych drogach kosmosu!
Twórz nas codziennie od nowa,
abyśmy się stawali
nowymi zwiastunami Dobrej Nowiny.
Przecież nasze pochylone czoła
namaściłeś olejem Twojej Mądrości.

Przybywaj!
Nadziejo nieogarniona,
zawsze obecna
i zawsze nadchodząca.

Przybywaj, Boże
i uczłowieczaj człowieka
jak uczłowieczyłeś siebie.
Ty, który stałeś się człowiekiem
i wziąłeś ciało z Maryi Dziewicy
(wg Litanii do Ducha Świętego
R. Brandstaettera).

Oblubienico Ducha Świętego,
Matko Boska Umajona,
dziś masz drogi wysłane
zielonym tatarakiem.
Matko Zielonych Świątek,
trwająca na modlitwie
z Apostołami w Wieczerniku,
okaż, że jesteś Matką.
Biegnę do kapliczki przydrożnej w moim Wale,
z bukietem bratków i niezapominajek.
Uproś nam krople
majowego deszczu,
Kapliczkowa Pani,
Serdeczna Matko.

Tylko mi, Matko
chłopów żal.
Tylko mi, Matko
wioski żal.

Opiekunko Skowronków,
Jaskółek Matko,
Lipo pachnąca,
Brzozo dziewicza,
Wierzbo płacząca,
Kłosie dojrzały (por. J. Ejsmond).
Nasza Matko, Królowo,
Hetmanko i Księżno.

Baranku Boży,
po trzykroć zraniony
naszymi grzechami.
Uczłowieczaj nas, ludzi,
i zmiłuj się nad nami.
Amen.