2000-09-24
Warszawa, Bazylika św. Krzyża

Kazanie wygłoszone z okazji 20. rocznicy świętokrzyskich kazań radiowych

Stanąłem przed Wami w słabości, bojaźni i z wielkim drżeniem

Czcigodni Bracia Kapłani
- Kaznodzieje Świętokrzyscy!
Wszyscy - Kochani moi!

Dlaczego jesteście smutni?
Pewnie pokłóciliście się o to,
kto z nas będzie pierwszym,
kogo wybierzemy na prezydenta?
A przecież Wam mówiłem,
że pośród Was będzie inaczej:
Kto chce być pierwszym,
musi być sługą, nawet niewolnikiem
(por. Mk 9, 35).
Popatrzcie na to dziecko z pierwszej ławki.
Wtuliło się w ręce, w serce matki
i idzie spać.
"Mów, biskup, ile chcesz,
a ja wierzę i kocham".
Zazdroszczę ci takiej wiary.
Ale Was proszę:
nie bądźcie smutni,
bo dziś jest jubileusz:
Dwudziestolecie Mszy Świętych radiowych.
Mój Boże!
To już dwadzieścia lat.
Stanęliśmy wtedy przed Wami
w słabości, bojaźni i z wielkim drżeniem
(por. 1 Kor 2, 3).
Dwadzieścia lat temu,
więc czas na refleksje i dziękczynienie.

Jak to się mogło stać tu,
za żelazną kurtyną,
u szczytu reżimu,
w środku PRL-u?
Bóg to sprawił
i cudem jest to w naszych oczach (por. Ps 118, 23).

A czasy były trudne
i Polska była trudna,
ale szło nowe (A. Gołubiew).
Przecież wtedy, od dwóch lat,
na Stolicy Piotrowej był
Jan Paweł II - Papież-Polak.
To On powiedział
o Wielkim Prymasie Tysiąclecia:
Księże Prymasie,
nie byłoby na Stolicy Piotrowej
Papieża-Polaka,
gdyby nie było Twojej wiary,
nie cofającej się
przed więzieniem i cierpieniem...
Twojego zawierzenia bez reszty
Matce Kościoła.
Gdyby nie było Jasnej Góry
(List do Polaków, 23 października 1978 r.).
A Prymas, na kolanach
przed Piotrem naszych czasów,
całował pierścień Rybaka.
Tak, Ojcze Święty,
ale to wszystko się zaczęło
od Twego proroczego wołania
na Placu Zwycięstwa (wtedy) w Warszawie:
Niech zstąpi Duch Twój...
i odnowi oblicze Ziemi.
Tej Ziemi! (Jan Paweł II, 1978 r.).

Stało się!
Zstąpił Duch Boży.
Powiał Wiatr od morza (S. Żeromski)
i stanął człowiek z żelaza,
i stanął człowiek z marmuru,
i odważyli się być mocni.
Zadrżał kolos.
Duch Boży był w bluzach (J. Słowacki)
gdańskich stoczniowców.
Zażądali od mocarnych
Mszy Świętych dla chorych (i nie tylko)
w Polskim Radiu.
Ludzie, skąd Wam była ta siła, moc i potęga?
Wiem.
Na bramie był krzyż,
Obraz Matki Boskiej Częstochowskiej
i Orzeł Biały.
A myśmy z tej strony bramy,
przez kraty, za Was wołali:
Pod Twoją obronę...
Święty Boże, Święty Mocny - zachowaj ich.
Byliśmy z Was dumni.
Nie martwcie się!
Dzieciom Waszym chleba nie braknie,
bośmy z Wami SOLIDARNI,
ale dzieci będą wiedzieć,
że to były ich ojce,
a imię ich dawne bohatery (por. A. Mickiewicz).
Podpisali porozumienie!
Lechu, jaki Ty wtedy byłeś wielki!
Przeskoczyłeś kraty,
a solidarni rzucali Cię aż pod niebo.

Ksiądz Prymas Stefan Kardynał Wyszyński,
dekretem z dnia 19 września 1980 r.,
ustanowił Kościelną Redakcję
Mszy Świętych
transmitowanych przez Polskie Radio.
Miejscem Mszy Świętych
będzie kościół Świętego Krzyża
na Trakcie Królewskim w Warszawie - postanowił.
W niedzielę, którą nazywamy
Niedzielą Środków Przekazu,
i modlimy się wtedy za ludzi
radia, telewizji i prasy,
21 września 1980 r.,
miała być pierwsza Msza Święta radiowa.

Boże, jak to będzie?
Drżeli proboszczowie,
bo ludzie nie przyjdą do kościoła.
Drżeli komuniści,
bo się zawali system
i co na to "samodzierżawnyj brat" ze Wschodu?
Naprawdę w radiu powiedzą:
W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego?
To niemożliwe.
Będzie zwarcie!
Wszystko ucichło.
W Polskim Radiu sygnał
- Polonez A-dur F. Chopina.
Zdawało mi się, że ktoś śpiewa:
Grzmijcie trąby i puzony,
Bijcie nam potężne dzwony...
Nie, to tylko echo grało (A. Mickiewicz).
Radośnie drżącym głosem
pani w radiu zapowiedziała:
Tu Warszawa, program pierwszy.
Łączymy się z kościołem Świętego Krzyża
w Warszawie,
skąd wysłuchamy Mszy Świętej,
którą odprawi i kazanie wygłosi
Jego Ekscelencja ksiądz biskup Jerzy Modzelewski.
Boże!
Zaczęło się.
Srebrny dzwonek z zakrystii ... 7, 8, 9!
Dzwonek na wejście.
Świętokrzyskie organy.
Znam je.
Gra Wiktor Łyjak.
Słuchaj, Jezu, jak Cię błaga lud
- intonuje ks. prof. Wiesław Kądziela.
Biskup drżącym głosem
zaczyna kazanie:
Kochani wierni!
Drodzy radiosłuchacze!
Kościół Świętego Krzyża w Warszawie,
a z nim Polska
od Bałtyku do Tatr,
od wschodnich granic
po Odrę i Nysę
przeżywa znamienną godzinę...
Tą godziną jest radiowa transmisja
Mszy Świętej i Bożego słowa...
(bp Jerzy Modzelewski, 21 września 1980 r.)

Stało się!
Odtąd w każdą niedzielę
godzina 9.00 będzie godziną świętą.
Wtedy modlili się wszyscy:
w domu, w autobusach, w pociągach,
w więzieniu, w wojsku, w szpitalach.
Dzieci, teraz niech będzie spokój,
bo jest Msza - prosiła pani Zofia.
Żegnała się, słuchała, odpowiadała
na wezwania kapłana,
śpiewała z ludźmi, klękała na podniesienie.
Wszystko jak w kościele.
W liście do Radia pan R. Żurowski pisał:
Powstała jakaś nowa, gigantyczna parafia,
złożona z ubogich, chorych,
więźniów, samotnych
i spracowanych...
Ich udział w tej Mszy Świętej
jest często tak głęboki,
że my, ludzie,
cieszący się sprawnością intelektu i ciała,
powinniśmy się od nich uczyć...

Słuchajcie tego, Polacy,
po dwudziestu latach.
Spowszedniało Wam to,
denerwuje Was ta Msza - prawda?
Więc trzeba się leczyć!
Przyjmujemy zło,
gardzimy dobrem.
Trzeba się leczyć!
Ale wróćmy do tamtych lat.
Było to tak piękne,
że aż niemożliwe.
Więc zdenerwowały się czerwone anioły.
13 grudnia - stan wojenny.
Mróz, gruda, beton!
Kiedyś te kamienie drgną
i polecą jak lawina...
Janek Wiśniewski padł!
Żeby Polska była Polską ... (J. Pietrzak).
Płacz w kopalni "Wujek".
Ojczyzno ma,
tyle razy we krwi skąpana (K. Dąbrowski).
Sklepy puste.
Czołgi na drogach.
Zasieki.
Zomowcy.
Aresztowani.
Internowani.
Mróz.
Koksowniki.
Potem w maju strzał do Papieża.
Ksiądz Prymas umiera.
Koniec.
Wszystko zrównają czołgi.
Zostaną tylko krzyże w Gdańsku,
w Poznaniu i Szczecinie.
Kamienie w Ursusie, Radomiu i w Jastrzębiu.
Kartki na żywność.
Teatry zamknięte.
Solidarność święci sztandary.
Na wieczorny Dziennik
solidarni wychodzą na spacer.
W ciemnych oknach palą się świeczki.

Kłamcie sobie!
Zamordowali księdza Popiełuszkę.
O Boże, skróć ten miecz,
co siecze kraj!...
I wyście to wszystko przeżyli?
Tak, Łukaszu.
Dlatego chrzciłem Cię w domu na Jelonkach,
a Rafałowi przywiozłem kartkę
na wyroby czekoladopodobne.
Takie wtedy były święta.
Nic to wszystko.
Żal mi tylko poświęconych sztandarów
i ludzi Solidarności.
Myślałem, że z Was wyrosną dęby,
a wyście trzciną chwiejącą się na wietrze
i kąkolem.
Teraz w miękkie szaty się ubieracie
(por. Mt 11, 7-9)
i mieszkacie w domach królewskich.

Księża Czcigodni, Kaznodzieje Radiowi.
A może to nasza wina?
Bośmy ładnie mówili,
zamiast uczyć ewangelicznego:
Tak, tak! Nie, nie!
Reszta jest od diabła (por. Mt 5, 37).
Może wdawaliśmy się w dialogi,
w okrągłe stoły, w grube kreski,
zamiast powiedzieć:
Idź precz, szatanie! (por. Mt 4, 10)
Może nie mieliśmy siły
za prorokiem wołać:
Ja kładę dziś przed wami
błogosławieństwo i nieszczęście (por. Pwt 11, 26),
życie i śmierć.
Wybierajcie! (por. Pwt 30, 15)

Nie przypominaliśmy Polakom
z mocą Apostołów:
Raczej Boga trzeba słuchać
aniżeli ludzi (por. Dz 5, 29).
Nie zrobiliśmy rachunku sumienia,
lustracji i wyroku,
aby wszystko było sprawiedliwe.
Dlatego tak nam dziś trudno.
Powinniśmy wtedy
wyrywać i sadzić,
burzyć i budować (por. Jer 1, 10),
ogrodzić winnicę,
aby nie niszczyły jej dzikie zwierzęta.
Myśmy przebaczali,
a oni nie żałowali,
tylko czaili się do skoku.
Zapaliłem się,
a ja miałem dziękować
Bogu i ludziom.
Więc dziękuję:
Ludziom z cenzury na Mysiej.
Nękaliście nas,
ale dziękujemy za to,
żeście nas nauczyli
ostrożnie pisać kazania - Bóg zapłać!
Zostanie tylko w dokumentach
wstydliwa kartka, którą przyniósł
duchowny urzędnik ze Skweru.
Nie wolno śpiewać we Mszy radiowej:
... Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!
... Przemień, o Jezu, smutny ten czas.
... My chcemy Boga w książce, w szkole...
Chrystus się rodzi, nas oswobodzi...
Ojczyzno ma... ach, jak wielka dziś Twoja rana.
A to wstyd, księże!
Na szczęście ksiądz Wiesio tego nie respektował.

Dziękujemy Wam, dobrzy,
cierpliwi, wyrozumiali i życzliwi
Ludzie Radia,
inżynierowie z wozów transmisyjnych -
Bóg zapłać!

Dziękujemy Wam, organiści, dyrygenci,
chórzyści, lektorzy, ministranci,
klerycy, psalmiści, diakoni,
siostry w zakrystii - stróże mikrofonów -
Bóg zapłać!

Dziękujemy Wam, Czcigodni Słuchacze
dwudziestomilionowej rzeszy,
trwającej z nami na modlitwie
we Mszy Świętej radiowej.
Dziękujemy za Zdrowaś i za dobre listy -
Bóg zapłać!

Jeśli kogoś uraziliśmy słowem
- wybaczcie nam.
Czyniliśmy to tylko z gorliwości.
Dziękujemy Redakcji
Powściągliwość i Praca
za medal - Bóg zapłać.
Nikt nam tak pięknie nie podziękował.
I niech słuchacze wiedzą,
że od 20 lat czynimy to za darmo
wobec Polskiego Radia,
tylko Bogu na chwałę i ludziom na pożytek.

Księże Tadeuszu i Redaktorzy Naszej Przeszłości,
dziękujemy, że nie zostawiliście
naszych słów na ziemi,
a pozbieraliście je
już w 12 tomach Kazań Świętokrzyskich.
- Bóg zapłać!

Dziękujemy Radiu Maryja,
które nasze słowa wzmacnia i posyła je
aż na drugą półkulę - Bóg zapłać!
I niech będzie pochwalona
Maryja zawsze Dziewica.

Boże, Ojcze nieskończonej Mądrości,
modlę się za śp. Guglielmo Marconiego -
wynalazcę radia,
i za tych, którzy udoskonalili jego wynalazek.
- Niech nas dziś słyszą w niebie.
Za zmarłych, co głosili kazania radiowe -
za śp. biskupów: Jerzego i Władysława,
za śp. ks. Jurka i o. Józefa.
- Niech nas wspierają z nieba.

Dziękujemy Wam,
nasi świętokrzyscy szefowie:
księże Alojzy,
księże Józku
i księże Mieciu, podziwiamy Was
- Bóg Wam zapłać!
Dziękujemy tym pierwszym "siedmiu wspaniałym":
Księże Stefanie -
Ty umiesz poprawnie mówić po polsku,
Księże Jerzy - to bez Ciebie liturgia Mszy Świętych
radiowych nie byłaby tak wzorcową,
Księże Wiesiu - Ty za śpiewanie przez 20 lat
będziesz w siódmym chórze aniołów.
Bóg Wam zapłać,
świadkowie najstarszej tradycji.
Byliście tu od początku.
I Wam następnym:
Ojcze Jacku - dogmatycznie uczony - Bóg zapłać,
Księże Tadziu - seminaryjnie pobożny ojcze -
Bóg zapłać,
Ojcze Mirku - za nadzieję dla tych,
którzy nie mają nadziei - Bóg Ci zapłać,
Księże Piotrku - najwyższy z wysokich, bądź wielki.
Dziękuję Wszystkim Biskupom, Kapłanom,
którzy kiedykolwiek nauczali nas
z tej radiowej ambony - Bóg Wam zapłać.

Kaznodzieje Czcigodni!
Niech Wam będzie nagrodą
taki Ezdraszowy dzień,
kiedy na Boże słowo
cały lud wyciągnie ręce,
upadnie na twarz
i ze łzami dziękczynienia
powie: Amen! Amen! (por. Ne 8, 6)
I jeszcze Wam życzę,
aby na tę Mszę Świętą radiową
przyjeżdżało dużo turystów,
i żeby podtrzymywali Wasze ręce,
i umacniali Was swoim Duchem.
Na ręce pana prezydenta
Lecha Wałęsy
składam - Bóg zapłać
Ludziom Solidarności.
Naród niech Wam z wdzięcznością
wypisze na serdecznym medalu:
Tym, którzy odważyli się być mocni!
Nie podziękowałem jeszcze sobie.
Więc pozwólcie, Czcigodni Kaznodzieje,
i Wszyscy, którzy modlicie się z nami
przy głośnikach i tu,
w kościele Świętego Krzyża -
pójdę na końcu Mszy Świętej
do tego, który był:
Bogiem zbrojny,
Ojczyźnie duchem zaprzysięgły,
Piśmiennictwa polskiego chwałą,
Ziemię plemienną
niebem mieć nas uczył.
To mój łowicki Reymont.
O godz. 12.00 będę za niego
odprawiał Mszę Świętą
w Łowickim Skansenie w Maurzycach,
na polu pana Gnata,
bo to przecież Rok Reymontowski,
i powtórzę słowa Noblisty:
Żal mi umierać.
Teraz bym lepiej żył...
Wszystko, co dotąd robiłem,
było głupstwem.
Teraz wiem, jak powinienem pracować
i o czym pisać...
Zostańcie z Bogiem.
Ja trochę odpocznę.

Wszystkim Czcigodnym Kaznodziejom,
Siewcom Bożego słowa,
i sobie życzę:
Gdy nam ziarna i ziemi już braknie,
byśmy jak Maciej
samych siebie siali
na te praojcowe zagony.
Byśmy zobaczyli Przedwiecznego
siedzącego na tronie ze snopów,
który powie każdemu z nas:
Pójdźże do mnie, umiłowana duszyczko,
Pójdźże do mnie,
mój utrudzony parobku!
Upadnę wtedy na twarz
i w ostatnim kazaniu powiem:
Panie Boże Wielki, zapłać!
(por. Wł. Reymont, Chłopi. Wiosna)
Amen.