1998-08-02
Warszawa, Bazylika św. Krzyża

18 Niedziela Zwykła

Koh 1,2. 2,21-23, Kol 3,1-5. 9-11, Łk 12, 13-21

Bogaty przed Bogiem

Kochani Moi!

Już połowa wakacji, ale nie wszyscy się cieszą -
znów powódź w Kotlinie Kłodzkiej,
żniwa się opóźniają,
odszedł od nas pan Zbigniew Herbert.
A do tego wszystkiego takie ciężkie słowa
w pierwszym czytaniu z Księgi Koheleta:
marność nad marnościami - wszystko marność (Koh 1, 2)

Do tych zaś, którym dobrze się wiedzie
i nagromadzili sobie bogactw
Pan Jezus powie:
Głupcze, jeszcze tej nocy
zażądają twojej duszy
(Łk 12, 20)

Prawda,
ale uczony Kohelecie,
nie wszystko jest marnością!
Choć św. Paweł też powie:
dla Chrystusa wszystko poczytuję sobie za śmieci (por. Flp 3, 8).

Nie wszystko jest marnością - mężu Boży.
Ten, który fundament założył
nieobeszłej ziemi
przykrył jej nagość zioły rozlicznymi
(J. Kochanowski)
kazał w wakacje
popatrzeć na ptaki niebieskie,
na lilie polne
i pozazdrościć czystym kwiatom,
że nawet Salomon w swojej chwale
nie był tak przyodziany jako jedna z nich.
(por. Mt 6, 28)

U nas też na polu pachną
zioła, kwiaty i zboża,
u nas jeszcze śpiewają skowronki,
nawołują do żniw przepiórki.
U nas jeszcze są zachody słońca purpurowe
i zorze poranne.
Są noce pełne gwiazd i modlitwy świerszczy,
harce zająców i zdziwienie sarny.

Tak księżulku, ale to dobre dla poetów,
dla zakochanych, a życie jest inne.
Zobacz trud pracy ludzi,
ich cierpienia i choroby.
Zobacz ich krzywdy, nieszczęścia,
samotność, kalectwa, wojny, śmierci...
I to wszystko jest marność.

A przecież sam mówisz Eklezjastesie,
że jest radosny czas
sadzenia, zbierania plonów,
czas śmiechu, tańców, pieszczot, miłości (por. Koh 3, 1-9).
Nie jesteś przecież bezbożnym sceptykiem
skoro głosisz pochwałę Bożej mądrości
i na koniec niby zaklęciem
nas upominasz:

Boga się bój
i przykazań Jego przestrzegaj,
bo cały w tym człowiek!
(Koh 12, 13).

Kto to jest ten cały człowiek?

Czy może być niecały człowiek,
jakiś kawałek człowieka?
Widocznie tak.
Lubię ludzi mądrych.
Każde ich zdanie otwiera przed człowiekiem
tajniki wiedzy, dosięga nieskończonej Mądrości.
Człowieku uczony, ale powiedz mi,
czy ty wierzysz w Boga i miłujesz człowieka?
Nie.
To nie jesteś całym człowiekiem.

Lubię ludzi mocnych, o mocnym charakterze,
ludzi zdecydowanych, którzy dążą prosto
i osiągają swój cel.
To są urodzeni wodzowie, przywódcy,
szefowie, mężowie stanu
decydujący o losach narodów, ludzkości.
Słuchaj wodzu,
a boisz ty się Boga i zachowujesz Jego prawo?
Nie.
To nie jesteś całym człowiekiem.

Lubię artystów.
Tych ze sceny - odtwórców wielkich ról.
Lubię gwiazdorów, gwiazdy filmowe,
tancerzy, śpiewaków, muzyków, malarzy,
rzeźbiarzy, poetów, pisarzy.
Słuchaj piękny człowieku,
a czy ty kochasz Boga
i wielbisz Go swoim talentem?
Nie.
To Ty nie jesteś całym człowiekiem.
Pajacem jesteś i kuglarzem.

Kto to jest ten cały człowiek?
Czy to ten, co wszystko ma dane:
i mądrość, i władzę, i siłę, i dobroć i piękność?
To chyba już blisko, ale jeszcze nie ten.
A czy są w ogóle tacy ludzie?

Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
gdybym miał dar prorokowania,
i poznał wszystkie tajemnice,
i posiadł wszelką wiedzę,
gdybym miał taką wiarę iżbym góry przenosił,
gdybym był tak dobry,
że rozdałbym na jałmużnę całą majętność,
i spaliłbym się z gorliwości, a nie potrafiłbym kochać -
to byłbym jako cymbał brzmiący
i jak miedź brzęcząca
(por. 1 Kor 13,1 i nn).

I to ma być ten cały człowiek?
A cóż to jest miłość?
Takie to wyświechtane słowo.
Boję się je mówić w Kościele,
bo wielu kojarzy sobie miłość
z tą nagą, bezwstydną, wyuzdaną,
sprzedawaną - co po drogach stoi,
okłamaną, pokrzywdzoną,
pożądaną, zaspokojoną.
Nie.
To też nie cały człowiek,
choć prawie cały nagi.

Więc czy jest naprawdę ten "cały człowiek"?
I czy naprawdę to wszystko jest marność?

Nie okłamujmy się, że nie wiemy.
Przecież zwlekliśmy ze siebie dawnego człowieka
i przyoblekliśmy się w nowego,
który wciąż się odnawia
ku głębszemu poznaniu Boga...
Dlatego nie ma wśród was
Greka czy Żyda... barbarzyńcy,
Scyty, niewolnika, czy wolnego,
ale jesteście jako wybrańcy Boga -
- święci i umiłowani...
bo we wszystkich jest Chrystus...
(por. Kol 3, 9-12)

Tak ciekawie ksiądz zaczął
i znów nas wprowadził w chmury,
w obłoki, między nadludzi ku aniołom.
Nieprawda.
Szukam z Wami uczciwego człowieka,
mądrego, mocnego, dobrego, pięknego sercem.
I też pytam: Czy są tacy?
Przykre, że nawet przez nas wybrani
jako mądrzy i dobrzy, i mocni
przez tyle miesięcy nie potrafili policzyć
ile ma być województw w Polsce.

Za drogo się bawicie - państwo.
A mogliście się tego nauczyć od niechcianego Kościoła,
który podobną sprawę załatwił w Gnieźnie
25 marca 1992 roku w ciągu godziny.
Nuncjusz apostolski odczytał bullę papieską
- Totus Tuus Poloniae Populus.
Papież ustanowił 42 diecezje, przydzielił biskupów,
i wszyscyśmy odśpiewali Te Deum Laudamus
i powróciliśmy do swoich diecezji.

Nic się nie nauczyliście.
Nie jesteście więc całymi ludźmi,
bo nie kochacie ludzi, Ojczyzny,
nie boicie się Boga,
macie swoje partyjne interesy.
Jeszcze miesiąc i lekcja się powtórzy.
Będą afisze z nowymi kandydatami,
będę się przyglądał, czy to "cały człowiek",
czy tylko kawałek człowieka?

Uważajcie wybierani i wyborcy,
żeby ktoś nie powtórzył Wam dzisiejszego zdania:
Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy.
Ufamy, że przyjedzie Ojciec Święty,
i żeby nie musiał powiedzieć swoim rodakom:
O wy głupi Galaci! Któż was urzekł. (por. Ga 3, 1)

A ja patrzę z nadzieją w nowe czasy, przyszłe czasy.
Jest tyle pięknych dzieci pierwszokomunijnych.
Jest tyle pięknych dzieciaków bierzmowanych.
Jest tak dużo dobrych rodziców
i dobrych nauczycieli.
Wierzę, że urosną dobrzy, mądrzy,
mocni, piękni, "cali ludzie".
Oni będą Boga się bać,
kochać ludzi i Ojczyznę.

28 marca przeżyłem w Powsinie
piękną uroczystość koronacji obrazu
Matki Boskiej Tęskniącej.
Za czym Ty tęsknisz
w pociesznym Powsinie?
(ks. J. Twardowski)
I z tej uroczystości została mi w pamięci piękna modlitwa
matki, kawalera i dziewczynki pierwszokomunijnej.

Matka modliła się:
...Ja też klęczałam przed Tobą,
przed moim "fiat".
Przed Tobą z mężem ślubowaliśmy
i składaliśmy przysięgę,
że wytrwamy w trudnej miłości
aż do śmierci.
Tobie, Matko ze łzą w oku,
zostawiłam ślubną wiązankę...
Dziś dziękuję Ci za dobrego męża.
Wytrwaliśmy, Matko.
Martwię się teraz o dzieci.
Tylko Ty mnie zrozumiesz.
Martwię się tylko,
czy teraz, Ukoronowana,
zwrócisz ku mnie swe dobre oczy
i czy będę dalej mogła mówić do Ciebie - Matko.

A kawaler modlił się:
...Zakochałem się od dziecka w Tobie
przez Twoją czystą łzę.
Matko Pierwszej Miłości,
teraz ja jestem zakochany w mojej dziewczynie.
Powiedz mi, Matko, czy dobrze?
Zaprosimy Cię na nasz ślub.
Przyjdziemy czyści - przyrzekam Ci, jak Matce...
Skraj szaty Twojej całuję,
boś teraz Królową - nie Księżniczką.

A już do łez wzruszyła mnie modlitwa dziewczynki:
O, jak Ci do twarzy w koronie,
moja śliczna Matko Boska z Powsina.
Przynoszę Ci mój czysty wianek
od Pierwszej Komunii Świętej.
Jest z polskich kwiatów
- ze stokrotek i niezapominajek.
Łezkę Twoją z oka ocieram.
Już nie płacz.
Przecież Cię kocham...
Powiedz mi, za czym Ty tęsknisz?...
Teraz, gdy jesteś Królową,
przytulisz mnie jak dawniej?...
Opowiesz mi o niebie?
Nauczysz mnie tęsknić?
Całuję Cię jak mamę.
Do widzenia - Królowo.

A może to wśród takich,
co potrafią się modlić,
trzeba szukać pięknego, całego człowieka?
I to są też nasze ludzkie tęsknoty.

Kochani Moi!
Przecież dziś jest 2 sierpnia
- Matki Boskiej Anielskiej.
Łowiccy pielgrzymi idą dziś do Miedniewic
z cudownym księżackim śpiewaniem:
Ślicznaś, pięknaś i przyjemna
Pani Miedniewicka
bądźże od nas pozdrowiona
z Łowickiego Księstwa.

O jak ja lubię to ich śpiewanie.
Ja dziś pojadę do braci kapucynów do Nowego Miasta
i uklęknę z modlitwą we Franciszkowej Porcjunkuli w Asyżu.
"Franciszku ratuj mój Kościół".

Tobie Królowo Aniołów,
polecam Powstańców Warszawskich -
Krzysia i Basie Baczyńskich
z ich nienarodzonym dzieciątkiem,
chłopca z Powiśla,
Męczenników ze Starówki,
i tych z batalionu "Zośka", spod "Parasola",
chłopców z batalionu "Wigry"
broniących Chrystusa w warszawskiej katedrze.
I niech sobie mędrcy mówią,
że to polityczna pomyłka i głupota.

Wy mieliście do wybory -
hańbę oddania się bolszewikom,
albo szaleństwo bohaterskiej śmierci.
Wybraliście to drugie.
Dlatego tu - w kościele Świętego Krzyża
całuję ślady Waszego męczeństwa.

Tym, którzy czytają,
pragnę przypomnieć słowami Sienkiewicza
szlachetnego Longina Podbipiętę.
Dlaczego właśnie dziś?
Bo dziś Matki Boskiej Anielskiej!

Spełnił Longin śluby przy oblężeniu Zbaraża
ściął trzy głowy w misiurkach.
Noc całą krzyżem na mieczu leżał
dziękując Bogu, że mu pozwolił ślub spełnić...
Wszyscy ściskali ręce pana Longina,
a on stał ze spuszczonymi oczyma...
- zawstydzony jak panna przed ślubem
i mówił jakby się tłumacząc:
- Ustawili się dobrze.

Ale inne wydarzenie
właśnie na Matkę Bożą Anielską.
Jarema wysyła poselstwo do króla.
Przejście przez obóz Tatarów
po ludzku jest niemożliwe.
Jednak
Pan Podbipięta po spowiedzi i Komunii Św.
cały dzień spędził na modlitwie...
Bracia moi! Zali was zobaczę jeszcze w życiu?
Polecamy Cię Królowej Anielskiej...

Kto ty?
Lach! Diw! Ubij! Żywcem bierz!

Poznał pan Podbipięta,
że zbliża się godzina śmierci.
Rozpoczął litanię do Najświętszej Panny
Matko Odkupiciela - strzała otarła mu skroń
Panno Wsławiona - utkwiła w ramieniu.
Gwiazdo zaranna - krew zalewała mu oczy
widział już - jak przez mgłę
łąkę, Tatarów,
nie słyszał już strzał
czuł, że słabnie...
na koniec ukląkł
i na wpół z jękiem powiedział:
Królowo Anielska,
i to były ostatnie jego słowa na ziemi...
Aniołowie niebiescy wzięli jego duszę
i położyli jako perłę jasną
u nóg Królowej Anielskiej...

To właśnie dlatego dziś przeczytałem ten fragment
Sienkiewicza z "Ogniem i mieczem",
a Matce Boskiej Zielnej na 15 sierpnia
składam ofiarę księdza Skorupki spod Radzymina
Za Boga i Ojczyznę!

Są jeszcze pośród Was tacy Polacy?
Są!

To Bogu niech będą dzięki.
Jeszcze Polska nie zginęła,
skoro ma takich "całych ludzi"
- bogatych przed Bogiem.

Amen.