1996-03-17
Warszawa, Bazylika św. Krzyża

Czwarta niedziela Wielkiego Postu

1 Sm 16,1b.6-7.10-13a, Ef 5,8-14 , J 9,1-41

Ufam Ci, Boże Wszechmogący i Miłosierny
Wielkopostne rekolekcje radiowe - dzień drugi

Kochani moi!

To druga niedziela naszych rekolekcji radiowych.
W poprzednią niedzielę wyznałem Bogu
razem z Wami:
- Tak! Wierzę.
A Ty, Panie, wspomóż wiarę moją (por. Łk 17, 5).

Dziś chcę wyznać, razem z niewidomym,
któremu Chrystus otworzył oczy:
Ufam Ci Boże, Wszechmogący i Miłosierny.

Jest ktoś,
jest coś,
co przeszkadza mi wierzyć, ufać i kochać.
Przecież Bóg wszystko uczynił dobrze (Rdz 1, 31).
Tak, ale jest ten, który powiedział Bogu:
Nie będę Ci służył!
Odwieczny kłamca, mściciel,
wąż starodawny
(Ap 12, 9),
oskarżyciel nasz przed Bogiem.
To on podpowiada zło człowiekowi,
a ponieważ jest to anioł, Lucyfer
- noszący światło przed Bogiem -
podpowiada człowiekowi zło w sposób tak piękny,
że człowiek wybiera zło.
Jestem rozumny, wolny,
wiem co jest dobre, co jest złe,
a jednak wybieram zło
(por. Rz 7, 21 nn).
Nieszczęsny ja człowiek...! (Rz 7, 24 )

Jest pokusa.
I pokusa zawsze jest piękna,
dokąd nie stanie się grzechem.
Gdy stanie się grzechem,
kusiciel zostawia mnie samego.
Wstydzę się wtedy siebie,
chowam się w krzaki przed Bogiem,
bo jestem nagi.
Zostało jednak sumienie, i zabolało,
bo Pan Bóg wołał po imieniu:
Człowieku, gdzie jesteś? (por. Rdz 3, 9).
To właśnie są dzieje mojej duszy.
O każdą myśl moją
walczą szatan i anioły.
Człowieku!
Czy Ty w piekło uderzysz,
czy w niebo zaświecisz?
(por. A. Mickiewicz)

Już nie będę miał świętego spokoju.
Szatan będzie łasił się u wrót mojego serca,
abym nie był zbawiony...
(por. Rdz 4, 7).
Zabij swego brata - Kainie!
Judaszu - powieś się!

Nie mogę całe życie
nosić piekła w swoim sercu.
Muszę powiedzieć: Któż jak Bóg!
Szukam więc usprawiedliwienia.
Niech ktoś pomoże mi zdjąć ciężar mojej winy,
abym znów mógł chodzić
w sprawiedliwości i świętości
przed Boga obliczem!
(Łk 1, 75)
Tak.
On przebacza siedemdziesiąt siedem razy,
to znaczy - zawsze! (Mt 18, 22)

Od początku szuka człowiek usprawiedliwienia.
Dlaczego zagniewany jesteś, Panie ?
Dlaczego pamiętasz
dawne nasze grzechy?
(Iz 64, 8)
Zmiłuj się nade mną, Boże,
w miłosierdziu swoim.
W ogromie swej litości
zgładź moją nieprawość
(Ps 51, 1).

Wzruszające jest święto Pojednania,
kiedy Izraelici przychodzą do świątyni,
wkładają ręce na baranka lub koźlę
uwiązane u wejścia na dziedziniec świątyni
i wypowiadają swoje grzechy.
A co potem ze zwierzątkiem?
Wypędzają je na pustynię,
aby tam zginęło
z ludzkimi grzechami (por. Kpł 26, 15 nn).
Rozumiem, dlaczego Jan nad Jordanem
powiedział o Panu Jezusie.
Oto Baranek Boży.
Oto Ten, który gładzi grzechy świata
(por. J 1, 29).

Sprawiedliwość domaga się wyrównania każdego zła.
Stąd ludzkie ofiary przebłagalne,
zapokojne, całopalne.
Prawo stanowione wymierza karę za grzech.
Oko za oko, ząb za ząb, (Mt 5, 38)
ale zgładzić grzech może tylko Bóg.
To człowiek rozumie, czuje,
tylko obawia się, czy starczy Bogu dobroci, aby zgładzić wszystko zło?
Stąd tyle zdań w nauce Pana Jezusa
o miłosierdziu, o dobroci Boga przebaczającego.
Zatrzymajmy się przy dwu przypowieściach
i przy jednym wydarzeniu.

Przypowieść o zagubionej owcy (Mt 18, 12 nn).
Patrzę często na jedyny obraz, jaki namalował Plerch.
Jest on w kaplicy prymasa Lipskiego w Łowiczu:
Dobry Pasterz niesie do owczarni znalezioną owcę.
Spostrzegam, że jest to historia z mojego życia.
Powiedziałem sobie kiedyś:
Dlaczego mam się włóczyć za stadem?
Mam lata, znam skróty, pójdę sam.
I tak się człowiek wtedy uplącze w ciernie.
Nie mogę już wrócić, bo to boli, krwawi.
Nikt mnie nie usłyszy.
Nikt mi nie przyjdzie z pomocą.

Usłyszy.
Przyjdzie.
Ten, który zostawi
dziewięćdziesiąt dziewięć bezpiecznych owiec,
a pójdzie szukać mnie - zagubionej owcy.
Znajdzie,
odplącze z cierni,
weźmie na ramiona,
do serca przytuli,
przyniesie do Kościoła,
i powie wszystkim: cieszcie się i radujcie,
bo znalazłem owcę, która zginęła
(por. Łk 15, 6).
Kocham Cię za to, mój Dobry Pasterzu!
Bo pojednałeś mnie z sobą i z Kościołem.

Jest drugie opowiadanie, znam je od dziecka,
ale tak mi dziś jest potrzebne
- przypowieść o synu marnotrawnym,
a raczej o Ojcu Miłosiernym (Łk 15, 10 nn).
I znów odczytuję,
że to przecież są dzieje mojego grzechu.
Miałem lata.
Zażądałem od ojca należnego mi majątku.
Ojciec mi dał.
Miałem wtedy towarzystwo.
Zmarnowałem ojcowski majątek.
I zajrzała bieda w oczy.
Wziąłbym wtedy każdą pracę,
nawet pasłbym świnie,
(to bardzo upokarzające dla Żyda),
żeby tylko dali mi jeść to, co świnie jedzą.
Nie dadzą. Ludzie nie dadzą.

Dobrze, że zabolało sumienie.
Wrócę do Ojca.
Nie dam się poznać.
Będę pracował na życie.
Tak sobie ja myślę,
że przejdzie grzech, że zapomnę.
Tak się nie da.

Ojczysko Kochane czekało na drodze.
Okrył mnie ojcowskim płaszczem
- aby oszczędzi mi wstydu.
Dał ojcowe sandały
- abym nie szedł jak biedny.
Założył mi ojcowski pierścień
- abym pamiętał, że jestem synem.
Tego nigdy nie zapomnę!

A może jestem tym drugim, porządnym synem?
Co się tam w domu dzieje?
Tyle światła, gości, muzyka. Jak to co?
Brat twój wrócił.
To ja tam nie wejdę.

I z tym porządnym ma ojciec więcej kłopotu.
Synu, dlaczego się nie cieszysz,
że brat twój, który umarł - znów żyje,
który zaginął - a odnalazł się?
Taki jesteś, Ojcze! Boże!
Całe życie byłem Ci wierny.
Jagnięcia nie dałeś,
abym choć jeden wieczór
mógł zabawić się z przyjaciółmi.
Skoro wrócił ten łajdak,
tak go przyjmujesz?
Nie wejdę!
Synu, przecież wszystko moje twoim jest.
Dlaczego ty się nie cieszysz?
(patrz Łk 15, 11-32)

Nie umiem się cieszyć z przebaczenia.
Nawet czuję zawiść dla tych,
którzy potrafią przebaczać.
Dlaczego?
Przecież w niebie większa jest radość
z nawrócenia jednego grzesznika,
niż z 99 sprawiedliwych
(Łk 15, 7).
Nic z tego nie rozumiem.

I jeszcze jedno.
Ale to już nie opowiadanie, to wydarzenie.
Znów spostrzegam,
że to nie z życia Magdaleny,
to przecież mnie schwytali na grzechu.
Pokazywali palcami i bardzo się cieszyli.
Wywlekli przed kościół, chcieli ukamienować.
Nikt z was nie stanął w obronie?
On pisał palcem na ziemi.
Kto z was jest bez grzechu,
niech rzuci w nią kamieniem.

Nikt nie rzucił?
Jednak mieli resztki sumienia.

Został tylko On - mój Sędzia i Obrońca.
Nikt cię nie potępił? - zapytał.
Nie, Panie,
ale co Ty ze mną zrobisz?
Ty możesz mnie nawet zabić!
Nie
I ja cię nie potępiam.
Idź w pokoju, więcej nie grzesz!
(por. J 8, 1-11)

O Jezu, Panie mój Miłosierny!
Ja Ci nigdy tego nie zapomnę.
Rabbuni... - mój Nauczycielu Kochany! (por. J 20, 16)

Sumienie ruszyło! (ks. J. Twardowski)

To wszystko jest takie piękne, humanitarne,
nawet bardzo wzruszające,
ale dziś są ludzie mądrzejsi,
nie będą czarownic kamienować.
A czy w ogóle jest grzech?
Zmienia się moda,
zmieniają się obyczaje,
zmieniają się przepisy.
I Pan Bóg stał się trochę postępowy,
i Kościół zmądrzał,
i diabeł spobożniał.

A największy sukces kłamcy to ten,
że w ogóle nie ma grzechu,
że w ogóle nie ma sumienia,
i żadnego diabła nie ma:
ani Stadnickiego, ani Branickiego, ani Boruty.
Ten ostatni zdechł nad zatrutą Bzurą
między Łęczycą, a Łowiczem.
(Tam teraz nawet diabeł nie ma z czego żyć.)

Ksiądz sobie żartuje,
ale mnie sumienie boli.
Ja nie mogę nosić tego piekła w sobie.
Ja wiem.

Chodzą więc ludzie do psychologów, do psychiatrów,
do astrologów, do wróżbitów.
Szukają rad u pedagogów,
zwierzają się w telefonach zaufania.
To dobrze! To bardzo dobrze.

Pobożniejsi mówią:
przecież ja to wszystko mogę
sam na sam załatwić z Bogiem,
po co między nami ksiądz?

O głupi i leniwego serca (por. Łk 24, 25).
Jest grzech!
Grzech jest przeciwieństwem łaski.
Grzech niszczy we mnie łaskę - życie Boże.
Mówię: jest grzech śmiertelny,
bo zabił we mnie życie łaski.
Chodzę więc między żyjącymi,
ale już jestem potępiony.
To nie Bóg potępia człowieka.
To jest moja świadoma i wolna decyzja:
Nie będę służył!
Więc Bóg szanuje tę decyzję.

Stracić nadzieję, stracić zaufanie
- a to jest droga Judasza,
to jest rozpacz,
i to jest potępienie.

Nie mogę żyć z piekłem w sumieniu.
Chcę wrócić do Ojca i wyznać:
zgrzeszyłem przeciwko niebu i przeciwko Tobie.
Boże! Bądź miłościw mnie grzesznemu!
(por. Łk 18, 13).

I u Boga wszystko jest takie proste.
On Wszechmoc okazuje w Miłosierdziu.
Przez człowieka mi powie:
Ja odpuszczam ci grzechy (O. Pok).
I przebacza.
I Bóg nie pamięta.
I unicestwia.
I nie wypomni,
Zetrze nasze grzechy,
wrzuci je w głębokości morza
i ulituje się nad nami
(Mi 7, 18).
Rozumiesz to?
Nie zrozumiesz nigdy, dokąd nie doświadczysz,
że Bóg jest Miłosierny,
nieskory do gniewu i bardzo łagodny
(por. Ps 145, 8).

Księże, pomóż nam
uzyskać usprawiedliwienie
Niech Pan Bóg przebaczy,
niech nam przywróci radość.
Co ja mam uczynić,
aby uzyskać przebaczenie?

Słuchaj dobrej Matki Kościoła.
Uczyń dobry rachunek sumienia.
Zobacz siebie w nagiej prawdzie.
Zobacz w sobie dobro i zło.
Oblicz się!
I z takiego prawdziwego spojrzenia na siebie
zrodzi się żal.
Płakałeś kiedyś za swoje grzechy?
Nie.
To Ty nigdy nie nawróciłeś się do Boga.
Nigdy nie przeżyłeś
przemiany, pokuty, przebaczenia.

Wyznałeś swoje grzechy?
Wyznałem, ale czy swoje?
Takie grzechy z książeczki
z drugiej klasy.
A zadośćuczyniłeś Bogu?
Nie wiem co to jest.
Jeśli ukradłeś - to oddaj!
Jeśli zniszczyłeś - to napraw!
Jeśli okłamałeś - to odwołaj!
Skrzywdziłeś - to wynagródź!
To jest osobista, ogromna, bardzo trudna praca.
To czyni człowieka przemienionym,
odnowionym, nawróconym, lepszym.
A kto nauczy tego dzieci?
Boimy się, aby nie przeżywały stresów.
To nie tak jest.

Pamięta ksiądz ludzkie grzechy?
Musiałbym mieć koński łeb
i ten by pękł.
Owszem, pamiętam wielkie nawrócenia ludzi.
Takie spowiedzi są bardzo krótkie.
Ale nieskończone jest Miłosierdzie Boga.

A jak się ludzie spowiadają?
To bardzo ciekawe:
Prostacy, nawet wykształceni, mówią tak:
nikogo nie zabiłem,
nikogo nie spaliłem, nie okradłem,
no i cóż - więcej grzechów nie pamiętam.

Innej kategorii grzesznicy mówią:
Wypiłem jednego za dużo - po ilu?
Rękę na żonę podniosłem - i nie opuściłeś?
Brzydko się bawiłem - ile ty masz lat?

Politycy spowiadają się publicznie:
Na litość boską, przecież jestem niewinny,
mam czyste ręce i czyste sumienie
- ale czyścioch, prawda?

A księża i siostry jak się spowiadają?
Bardzo ładnie.
Miałem rozproszenie na modlitwie - to dobrze.
Za mało kochałem Pana Jezusa - to nie chwal się.
Przeżywam noc ciemną - wcześniej chodź spać.
Mam taką wewnętrzną pustkę - to zjedz kolację.

To nie są grzechy!
To nie są nawrócenia.
A czasem aż człowiek zazdrości
takich pięknych grzechów.
To nie są grzechy!
I to nie są nawrócenia.
Dlatego chodzimy tacy sami, karłowaci ludzie.

Glauku, w imię Chrystusa, przebacz!
Przebaczam
(H. Sienkiewicz, "Quo vadis?").
Bracie Jurandzie
- Chcecie darować jeńca wolnością?
- Chcecie by odszedł bez pomsty i kary?
- Tak, od powiedział
skinieniem głowy Jurand
(H. Sienkiewicz "Krzyżacy")
To są wielkie przebaczenia.
I to są nawrócenia.

Wy, coście nie przebaczyli,
nie macie odwagi prosić o przebaczenie,
i nie będziecie mieć nigdy radości przebaczenia.

A co będzie z tymi,
którzy nie spowiadają się
i latami chodzą w grzechach?
Nie wiem.
Bóg to wie, On jest Wszechmogący,
a moc swoją okazuje w Miłosierdziu.

Wielkie są grzechy rządzących światem:
wojny, społeczne niesprawiedliwości,
śmierć umierających z głodu,
terroryzm, produkcja i handel bronią,
handel człowiekiem, zgorszenia, nierząd,
żądza władzy i pieniądza.
Ale co to nas obchodzi?
A wszystkie te grzechy zaczynają się w nas.
Wszystkie grzechy nieczystości
rodzą się w sercu człowieka
(Mt 15, 19 nn).

Niewinnie wygląda grzech:
Zaprzestałem się modlić, zobojętniałem.
Straciłem wiarę, odrzuciłem przykazania Boże.
Nic nie zrobiłem dobrego dla Ojczyzny, dla Kościoła,
dla miasta, dla szkoły, dla rodziny.
Zgorszyłem, mówiłem fałszywie,
skrzywdziłem, nie obroniłem słabych.

Wiem,
Bóg kocha grzeszników tak samo jak świętych.
Brzydzi się tymi letnimi, nijakimi.
Bodajś był zimnym, albo gorącym,
ale iżeś jest letnim,
pocznę cię wyrzucać z ust moich
(por. Ap 3, 16).

Przed rokiem dwutysięcznym
ma się stać wielka spowiedź ludzkości
i wielkie nawrócenie,
aby ocalić ten świat.
Trzeba będzie nam wszystkim
złożyć korony, mitry, buławy, berła
i wyznać Bogu:
moja wina, moja bardzo wielka wina.

A co ja zrobię biedny?
Ja z taką wielką żałobą
będę się korzył przed Tobą...
Chrystusie.
I duch mój przed Tobą klęknie
i wtedy serce mi pęknie...
(J. Tuwim).

Jezu, ufam Tobie.
Bądź dla mnie Progiem Nadziei
i Bramą, która ocala.
Pójdę do sadzawki, aby się obmyć.
Do kapłana, aby się wyspowiadać.

Błogosławieństwo i moc,
chwała i dziękczynienie,
mądrość, potęga i cześć
Siedzącemu na Tronie
Bogu Miłosiernemu i Barankowi
teraz i na wieki wieków. Amen.
(Ap 7, 12)

Jezu, wspomnij i na mnie...! (Łk 23, 42)
Jezu, ufam Tobie! Amen.