1995-09-10
Wiedeń, Kahlenberg, Kościół Św. Józefa

W 312 rocznicę odsieczy wiedeńskiej

Przybądź nam, Miłościwa Pani, ku pomocy!

Szanowny Panie Ambasadorze
Rzeczypospolitej Polskiej!
Panowie Konsulowie!
Panowie Oficerowie Wojska Polskiego!
Czcigodne Siostry,
Brodo Austriackiej Polonii!
Pielgrzymi z Polski!
Górale! Ślązacy! Krakowiacy! Łowiczanie!
Czcigodni Bracia Kapłani!
Czcigodni Księża Infułaci, Prałaci, Kanonicy,
i wszyscy, którzy dziś otoczyliście ołtarz!
Ojcze Jerzy i Księża Zmartwychwstańcy!
Wszyscy - Kochani moi!

Bogu dziękuję
I wam wszystkim za to,
że po raz drugi mogę śpiewać z Warni
na Kahlenbergu:
Ciebie Boga wystawiamy - Te Deum laudamus.
I poczytuję sobie to za wielką łaskę
od Boga i od Was.
Bojaźnią przejmuje mnie
to miejsce
(por. Rdz 27, 17).
Tu słyszę wielkie, królewskie: Deus vicit!
Tu słyszę wielkie dziękczynienie mojego narodu
od przeszło 300 lat.
Przybywam więc na Kahlenberg
w 312 rocznicę Odsieczy Wiedeńskiej
nie tylko po to, aby wspominać
zwycięstwo polskiej husarii,
męstwo wojsk sprzymierzonych,
mojego króla - Jana III Sobieskiego,
ale po to, aby uczyć się patrzeć na świat,
na jego dzieje - ale przez wiarę.

Piękny jest Wiedeń - stolica cesarzów,
mias4o kongresów, muzyki Straussów.
Piękny jest Dunaj, pofałdowany falami walca.
Zieleń tu modra od rzeki, i ludzie tu są wolni.
Ale stąd, z Kahlenbergu, widać więcej i dalej.
Widzę bogactwo i ubóstwo.
Widzę chwałę cesarską i upokorzenia,
kłębowisko świętości i grzechu,
słyszę modlitwę kościołów
i przekleństwa tych, którzy są zniewoleni.
Nocą, oświetlony Wiedeń,
miasto współczesnej cywilizacji,
niby śpi spokojnie, a jednak pełne jest tajemnic.
Tu, na skarpie Kahlenbergu,
można zamyśleć się trochę nad historią,
ale też patrzeć daleko w przyszłość.

Myślę więc o tamtej sytuacji
i o sytuacji Europy sprzed 300 laty.
Cesarz Leopold opuścił Stolicę,
zamieszkał w spokojnym Linzu,
a zatrwożeni mieszkańcy Wiednia
przeżywaj? trwogę oblężenia
i coraz większe widmo niewoli.
Widzę namioty Kara Mustafy
i dwustutysięcznej armii.
Słyszę wołanie papieża Inocentego XI
- Królu ratuj Europę!
Król Polski zobowiązany był nie tylko prośbą papieża,
ale mocą Świętego Przymierza.
Z husarią wyruszył z Wilanowa.
Przyjmował codziennie Komunię Świętą
i śpiewał Godzinki:
Przybądź nam miłościwa Pani ku Pomocy,
a wyrwij nas z potężnych nieprzyjaciół mocy!

Nie ominął król Puszczy Mariańskiej,
Studzianny, Jasnej Góry, Krakowa, Piekar.
Umiłowaną Marysieńkę pożegnał
w Tarnowskich Górach,
a wojsko pod dowództwem hetmanów
- Jabłońskiego i Sieniawskiego,
liczące 23 tysiące doborowych rycerzy i husarii,
ruszyło w stronę Wiednia przez Śląsk i Morawy.

Naczelny wódz armii cesarskiej - książę Lotaryngii,
powitał z honorami Króla Polski,
a po nakreśleniu strategii odsieczy,
dowództwo nad sprzymierzonymi armiami
przekazał polskiemu Królowi,
Janowi III Sobieskiemu.

I znów nie czas abyśmy roztrząsali
wydarzenia historyczne
i strategię wojenną dowódców.
A było to wielkie zwycięstwo,
określone zmienionym zawołaniem Cezara Juliusza,
powtórzonym przez Króla:
Veni, vidi, Deus vicit!
Przyszedłem, zobaczyłem, a Bóg zwyciężył.

Nie mieszam Boga da żadnej wojny,
ale podziwiam męstwo i wiarę ludzi,
którzy mocni
walczą o święte prawo do życia w wolności,
do samostanowienia,
poświęcają życie w obronie Boga, Honoru i Ojczyzny.
Cenię więc króla, który dał Sprzymierzonym
słowo honoru
i dotrzymał słowa.

Kto dotrzymuje wierności Bogu,
ten potrafi być wiernym,
dotrzymać słowa i ludziom.
Boję się wiec niewiernych Bogu.
Ci nie dotrzymują słowa danego ludziom.

Król Jan III Sobieski w swojej wielkości
potrafił podziękować Bogu,
- Deus vicit! - Bóg zwyciężył!

Wszystko nam dałeś, co dać mogłeś, Panie:
W gloryi złotej długie panowanie.
I apostolstwo świętej Twojej wiary
I zwycięstwami szumiące sztandary. (L. Rydel)

Nie potrafił skłonić czoła przed Zwycięzcą
wielki cesarz Świętego Przymierza - Leopold.
Tacy pilnują korony, aby nie spadła z głowy.
I nie pamięta nam dziś tego Europa.
Straciła pamięć, biedna staruszka.

Stąd, z Kahlenbergu,
dobrze jest śpiewać z husarią po polsku
Bogurodzica - Dziewica.
Tu dobrze jest śpiewać z Królem od rana:
Przybądź nam, miłościwa Pani ku pomocy,
a wyrwij nas z potężnych nieprzyjaciół mocy!

Tu, na Kahlenbergu.
dobrze przypominać sobie historię Polski:
Grunwald, Jasną Górę, rozbiory,
Powstania Narodowe,
odzyskaną niepodległość,
Cud nad Wisłą,
okupację, Powstanie Warszawskie,
niewole oswobodzenia i trudną wolność.

Nie wspominam tego, aby popadać w smutek,
lecz aby uczyć się,
że wolność miłością się mierzy.
Tu trzeba ścisnąć mocno krzyż,
który nosze na sercu
i ucałować tę ziemię bo jest dla mnie relikwią,
bo przesiąknięta jest krwią moich ojców,
"Nie nam, Panie, nie nam,
lecz Imieniowi Twemu niech będzie chwała!"

A stąd już bliżej do Loreto,
do Bolonii, do Monte Cassino.
Stąd widać Tobruk, Narwik i Ankonę.
Stąd widać Katyń, Starobielsk i Charków,
Olszynkę Grochowską, Radzymin i Warszawę.
A wszędzie wolność krzyżami się mierzy
i wszędzie rosną kwiaty biało-czerwone.
bo z Polskiej wzrosły krwi! (por. pieśń "Czerwone Maki").

Ale nie depczcie przeszłości ołtarzy,
Choć macie sami doskonalsze wznieść.
Na nich się jeszcze święty ogień żarzy.
I miłość ludzka stoi tam na straży,
I wy winniście im cześć!
(A. Asnyk)

Wiktoria Wiedeńska ocaliła dziedzictwo
europejskiej kultury,
bo armie nienawistne zostawiają za sobą zgliszcza,
a Sobieski zostawił na zwycięskim szlaku
dziękczynne świątynie,
a zdobyte trofea, jako wota,
są w Watykanie, w Loreto,
w tylu klasztorach i kościołach Polski.
Bóg zwyciężył!
A to też znak, że wierność wotami się mierzy.
Bracia moi! Bracia, tak we krwi, jak we wierze.
A u nas w Polsce już po żniwach.
Obsypało nam zboże.
Pierwszy chleb zanieśliśmy do Królowej,
na Jasną Górę,
a drugi przywieźliśmy do Was, do Wiednia,
na Kahlenberg.
Upalne były żniwa.
Ale nie ma już na polskich polach mendli snopów.
Zmienił się krajobraz Polski.
Na polach pracują kombajny.
Ale naszego zboża nikt z Europejczyków nie chce.
Mówią, że za drogie.
Płaczą więc polscy chłopi,
moi wolni - a najmici!
Wy macie europejski chleb,
ale nie pogardźcie naszym, bo jest z domu,
przez matkę upieczony,
krzyżem Świętym przeżegnany,
i z sercem podzielony, i ucałowany.
Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba,
podnoszą z ziemi przez uszanowanie
dla darów nieba
- tęskno mi, Panie!
(C. K. Norwid)

Spadł u nas deszcz ożywczy.
Wymodlony, wyczekiwany.
Rolnicy będą znów siać z nadzieją,
bo w piątek Matka Boska Siewna przypomniała
że pora siać!

Dzieciaki poszły do szkoły - bo pora siać!
Poświęcałem nową szkole w Grabowie.
Znaczyłem krzyżem świętym
I ucałowałem progi szkoły,
mojej polskiej matki szkoły.
Tam już zostanie Krzyż Pański.
Tam będą rośli nowi, mądrzy, dobrzy ludzie.
Tam będzie uśmiech matki, kiedy się przybliży
do szkolnych okien, kędy słychać śpiew
(K. Roztworowski).

Czy usłyszą to nasze panie w Pekinie?
Czy powie, któraś z nich, dosyć nam już grobów?
Są groby nieznanych żołnierzy,
a czy powie któraś z nich,
aby był grób nieznanych dzieci?
Czy powie, któraś z nich:
Nam miłości wystarczy.
I chleba nam wystarczy.
Przecież miłość ofiarą się mierzy.
Nie zabijaj, pani, tej miłości!

Przyjeżdżam do Was z Łowicza,
a znakiem tego miasta jest pelikan.
Dlatego tak chciałem odprawiać Mszę świętą
w łowickim dożynkowym,
w moim ornacie, w którym byłem konsekrowany.
Dlatego przywiozłem pastorał,
który otrzymałem od Łowiczan, z pelikanem.
A dlaczego?
On w czasie posuchy, aby ocalić pisklęta
dziobem rozdarł swoją pierś.
Popłynęły krople krwi, pisklęta przeżyły,
a pelikan umarł.
Mój słodki, łowicki pelikan.
A widzę w Nim mego Zbawiciela, Jezusa Chrystusa.
który krwią Swoją nas ocalił.
który nas z niewoli odkupił,
abyśmy byli wolni, jako przybrani synowie Ojca.

Słyszycie z Polski gorączkę prezydenckich wyborów.
Nie śmiejcie się z nas,
że jeszcze nie umiemy wybierać.
Wy jesteście ustabilizowani demokraci.
A kto tego miał nas nauczyć?
Wyście też, Europejczycy, zapomnieli Ewangelię.
Bo mój Pan powiedział:

Jeśli ktoś z was chce być pierwszym,
niech będzie niewolnikiem.
A jeśli ktoś chce być przełożonym,
niechaj będzie jako ten, który służy
(por. Mt 20, 26 nn).

Jest ktoś pośród Was taki?
    - to go wybiorę prezydentem, dziś.
Jest ktoś pośród Was taki,
który mi jeszcze raz powie: Vivat Polonus
unus defensor Mariae
(A. Mickiewicz)
    - Niech żyje Polak,
    jedyny obrońca Matki Boskiej?

Jest pośród Was ktoś taki,
co powie mi słowo honoru i go dotrzyma, jak król?
W przeddzień Święta dziękczynnego
za Wiktorię Wiedeńską, w uroczystość imienia Maryi.
powtarzam za generałem Hallerem:
O taką Polskę walczę,
jakiej sobie życzy Najświętsza Panienka.

I takiego prezydenta wybiorę.
jakiego sobie życzy moja Królowa,
Bogurodzica - Dziewica.
Podpisywaliśmy już umowy,
podpisywaliśmy porozumienia
I traktaty z niewiernymi.
Dotrzymał ktoś z nich słowa honoru i wierności?
Jak można dotrzymać honoru, skoro się go nie ma.
Jak można dotrzymać wierności,
skoro się jest niewiernym.
Wybiorę więc tego, kto mnie przekona,
że władzę służeniem się mierzy.
I nie pozwoli bluźnić Imieniu Maryi.
Więc ja już wybrałem.

Polacy moi, bracia!
Tęsknicie trochę za domem.
Tęsknicie trochę za chlebem, za szkołą,
za mową polską.
Tęsknicie jeszcze za modlitwą?
Tęsknicie za matką?
Za biało-czerwoną i za orłem w koronie?
Czy już Wam i to minęło?
Czy tęsknicie trochę za Piekarską,
Częstochowską, Kalwaryjską?
Za Jagodną, Zagrzewną i Siewną?
Za Majową z kapliczek przydrożnych?
Za Różańcową z figurek domowych?
A to właśnie moja Polska, moja Polska rozmodlona.
I nie będzie inna, przefarbowana i bezbożna,
bo Królową naszą i Matką nas wszystkich
jest Bogurodzica,
co jasnej broni Częstochowy
i w Ostrej świeci Bramie
(A. Mickiewicz)
i co zwyciężyła na Kahlenbergu.
Nigdy Polska nie będzie biała.
I nigdy nie będzie czerwona.
Zostanie biało-czerwona...
jak wielka zorza szalona,
najukochańsza, najmilsza,
biało-czerwona.
(K. I. Gałczyński)

Z Kahlenbergu więc wołam z Wami:
Zwycięska Matko i Hetmanko,
zdepcz głowę węża - moc szatana

I z Królem śpiewam, i z Wami wołam:
Przybądź nam, Miłościwa Pani, ku pomocy,
a wyrwij nas z potężnych nieprzyjaciół mocy
,
bo powstała z martwych na Twe władne słowo
Polska, wolności narodów chorąży...
(por. "Boże coś Polskę")

Powstała.
A jeśli będzie zagrożona
nowym jasyrem i nową niewolą
to jeszcze raz chwycę krzyż
i za Księdzem Skorupką zawołam:
W imię Boga!
Za Honor i Ojczyznę!
I niech się stanie jeszcze jeden
Cud nad Wisłą.

Bracia moi!
Dożynkowym chlebem z Wami się podzielę
i podzielę się z Matką moją - Polską,
która jest wszędzie tam,
gdzie są serca Polaków.
Obyś, Matko moja, nie była już żebraczką
u obcych drzwi.
Obyś nie była niewolnicą
w jasyrach bezbożnych.

Bogurodzico-Dziewico.
Matko Piastów i Jagiellonów,
Królowo Sobieskich,
Kościuszków i Hallerów!
Duj nam Polskę
wielką wielkością serc
i potężną,
potężną potęgą ducha!
Niech będzie biedna, ale czysta (J. Tuwim)

Królowo Polskiej Korony!
Okaż nam, tu, na Kahlenbergu,
i wszędzie, gdzie są Polacy,
okaż nam,
że jesteś Matką!
wyrwij nas
z potężnych nieprzyjaciół mocy!
(por. Godzinki o N. M. P.)

Niech się tak stanie!
Amen.