1992-09-06
Warszawa, Bazylika św. Krzyża

23. niedziela zwykła

Mdr 9,13-19, Flm 9b-10.12-17, Łk 14,25-33

Niech będzie biedna, ale czysta

Kochani moi!

Skończyły się wakacje.
Dziś pierwsza niedziela września,
lato było suche tego roku, a dziś zimno.

W te wakacyjne dni dał mi Pan Bóg radość:
z pielgrzymami na Jasnej Górze, w Piekarach,
w Nowym Mieście nad Pilicą, w Żdżarach i w Studziannie.
Zajrzałem do Matki Boskiej w Biniszewie,
zajrzałem w Morskie Oko,
modliłem się przed krzyżem na Giewoncie
i widziałem, jak Polska płonie pożarami, strajkami,
widziałem pola spalone słońcem
i smutnych ludzi, którzy tracą nadzieję.
Wyschły górskie potoki wiary,
obniżyły się źródła wód nadziei.
Dymy przysłoniły nam niebo,
z mętnej po drodze piłem rzeki.

W pustynnej biedzie widziałem nowe fata.
A tłumy biegły ze Wschodu na Zachód
nie wierząc, że to przywidzenia.
Oczy mieli czerwone,
w sercach stukała niewiara,
ręce mieli chciwością zaciśnięte,
mówili słowa złowrogie,
podeptali moje sztandary.
Wrogiem był im każdy człowiek.
Zaskarżyli Pana Boga, że nic nie robi,
bo w telewizji znów mówili, że jutro będzie susza.
I jak Eliasz z góry Karmel
patrzyłem codziennie w tamtą stronę.
a za siódmym razem zobaczyłem obłok wielkości dłoni
i mówiłem im: Uciekajcie, bo będzie deszcz!
Nie wierzcie kapłanom Baala,
ale Temu, który deszczem zrasza ziemię
i pokrywa ją zielenią.
Ale nie słyszeli.
Kłąb kurzu ich zasłonił.
Dokąd wy tak biegniecie bez Boga i na Boga?
Dokąd Ty biegniesz, moja trudna Polsko?

I w tej pustyni,
i w zeschniętej ziemi
przyszedł mi na pamięć obraz Konopnickiej:

Siadł w szczerym polu Chrystus Pan,
a przy Nim orszak bosy:
Dziateczki, co na zżęty łan
szły z miasta zbierać kłosy.

Cisną się usta do nóg Mu
drobniutkiej tej czeladzi,
a Chrystus uniósł jasną dłoń
i główki dziatek gładzi.

Rośnijcie - rzecze - ojcom swym
i matkom na pociechę,
a jako słońce, chaty swej
wyzłoćcie niską strzechę.

A była tam, pośrodku nich,
sierotka jedna mała
i słysząc to, co Chrystus rzekł,
w takie się słowa ozwała:

A ja nie będę, Panie, róść
- bo na co to, i komu?
Ojca i matki nie mam już,
a także nie mam domu.

Lecz Chrystus rzekł:
- Zaprawdę wam powiadam, moje dziatki,
żadna sierota nie jest z was,
choć nie ma ojca, matki,

bo Ojcem mu jest Niebios Pan,
a Matką - ziemia miła,
co go zbożami swoich pól
jak mlekiem wykarmiła.

A domem - jest mu cały świat
bez granic i bez końca,
gdzie tylko sięgnie jego myśl.
jak złoty promień słońca.

(M. Konopnicka)

Zapomnieliście to, moi trudni Polacy!

A pacierz polski to wy jeszcze pamiętacie?

Kto ty jesteś?...
Jaki twój znak?...
Gdzie ty mieszkasz?...
W jakiej ziemi?...
Czym twa ziemia?...
Czym zdobyta?...
Czy ją kochasz?...
A w co wierzysz?...
w Boga wierzę!
Nie, wy już i Bogu nie wierzycie.
I Polski już nie kochacie.

Bogu z Jego darów
chleb niesiemy czysty.
Owoc ziemi i rąk naszych
przyjmij, Ojcze wiekuisty!

Gdzie tak śpiewają?
Dziś na Jasnej Górze.
Mój Boże, to moi kochani chłopi.
Nie obrodziło w tym roku,
a jednak potraficie Bogu dziękować i za chude ziarno,
bo susza nie jest dla was karą, tylko znakiem,
a wy potraficie czytać znaki Boże.
Całuję wam ręce, moi kochani żywiciele.
Pot z czoła wam ocieram
i do serca was przygarniam
kochani żniwiarze z Wału i z Jeżowa,
ze Świeryża, z Popowa, z Zabostowa i z Zielkowic.
Wracajcie szczęśliwie na Siewną - do Domaniewic.
Trzeba siać!
Choćby w popiół, wbrew nadziei, i pod wiatr.
Trzeba siać!

Poświęcę wam ziarno siewne.
Uklęknę z wami na zoranej ziemi.
Ucałuję świętą rolę,
niech nie plonie gniewem, ogniem, suszy
a niech będzie żywicielką.

Rodzice kochani!
Pierwszy września, początek roku szkolnego
- trzeba siać!
Zazdroszczę dzieciakom,
które z rodzicielską troską odprowadzacie do szkoły.
Niech wam dobrze urosną.
Niech będą radością i spełnioną nadzieją.
Mamo kochana, zrób mi krzyżyk na czole.
abym to w szkole dobrze rozumiał.
Tato, naucz mnie mówić do Boga, jak mówię do ciebie:
Ojcze...
Tak lubię patrzeć na ciebie, gdy się modlisz.
Wtedy jesteś taki mądry i dobry.
Dziękuję wam za tornister,
za książki, piórnik i zeszyty,
ale najwięcej kocham was za to,
żeście mi dobrą ręką Pana Boga pokazali.

Nauczyciele kochani - pora siać!
Przytulcie do serca pierwszaków.
Otrzyjcie im łezkę wstydliwej za mamą tęsknoty.
Czy doczekam takiej szkoły,
w której dzieci bać się nie będą?
Którą pokochają, bo tam jest dobra pani?
Panowie, którzy suszycie sobie głowy
i tworzycie problemy o szkole,
przyjedźcie do Rycerzowa, do Waliszewa, do Borowa.
Byłem tam. Zobaczcie te dzieci z wioski,
posłuchajcie, jak mówią, jak śpiewają, jak tańczą,
a skąd im to wszystko?
Bo tam jest pani, pan
którzy mądrość dają im z sercem.

A ja wam nigdy nie zapomnę,
żeście mnie na fizyce, na astronomii,
na chemii i na polskim - o Bogu uczyli.
I ze wstydem spowiadałem się przed Nim
z błędów,
które zrobiłem na klasówce,
a On
Wielki,
Niepojęty i Uśmiechnięty
stał mi się tak bliski,
bo za każdym krokiem w tajniki stworzenia
coraz się ludzka dusza rozprzestrzenia,
i większym staje się Bóg
.

Księża kochani!
Panie i panowie katecheci - pora siać!
To cóż, że świat was znienawidził.
Jego wpierw znienawidzili.
Wy nie jesteście tego świata,
Wy jesteście Chrystusowi.
Jego też zaskarżyli przed trybunałem,
I nie jest uczeń nad Mistrza.
Ale jeśli nie miłujesz Chrystusa z całego serca,
ze wszystkich sił i z całej duszy,
to nie wchodź do szkoły,
bo się zlękniesz
i uciekniesz.
Szkoła jest świątynią prawdy.
I jeśli ktoś okłamał jednego z tych maluczkich,
to lepiej by mu było uwiązać kamień młyński u szyi
i zanurzyć w głębokościach morza.
To mówi mój Nauczyciel Dobry,
i mój Miłosierny Pan.
Pora siać!

Księża kochani!
Grzeczne, uczesane dzieciaki
to myśmy mieli w salkach katechetycznych, przy kościele.
A w szkole są wszyscy.
Dobrze się teraz litować nad chorymi na AIDS,
leczyć narkomanów,
uświadamiać, jak się dzieci nie robi,
ale to już za późno.
Przecież te dzieci są ochrzczone,
przecież wszyscy byli u Komunii Świętej,
wielu z nich bierzmowanych.
To są nasze dzieci!

Łatwo biskupowi mówić,
ale przecież wśród nich są ci, co wąchają, ćpają, bawią się w seks.
wśród nich są złodzieje, gwałciciele, uliczni rozbójnicy.
Oni nie chcą krzyża, modlitwy.
I nie pomogą im ani rodzice, ani nauczyciele.
"Ta szkoła, jak upiór, śni mi się po nocach,
słyszę te szydercze śmiechy w klasie
i w pokoju nauczycielskim.

Księże! Siostro!
Ja rozumiem, to są wyjątki.
Ale to jest nasza droga.
Obnażył nas Pan Bóg.
I właśnie w takiej nagiej prawdzie
trzeba nam stanąć wobec nich
w pokoju nauczycielskim
i na przerwie,
i na boisku,
i w klasie.
Nie bój się!
Ta pani, co dziś ci mówi, że nie wierzy,
kiedyś ze łzami wyzna:
Ja mam pogmatwane życie, proszę księdza.
Rozumiem cię.
Pomóż jej.
Może lepiej, że w złych szkołach nie ma krzyża.
To weź wtedy krzyż w rękę i połóż na serce.
I trzymaj się mocno Chrystusa!
Wystarczy ci Jego łaski.

Oni jeszcze nie widzieli nikogo, kto się modli.
Więc uklęknij w klasie wobec nich i przed nimi.
Ale oni będą się śmiać.
To nie oni się śmieją,
to diabeł się śmieje.
Trzeba tych ludzi rozwiązać, uwolnić.
Zdrowi nie potrzebują lekarza.
On też się kiedyś przed Tobą z płaczem wyspowiada.
Ratuj mnie, księże!
Daj mu Komunię Świętą, bo sam sobie nie poradzi.
Kto we łzach sieje, będzie żąć w radości.

Takie będą Rzeczypospolite,
jakie ich młodzieży chowanie.

I nawet gdy Trybunał osądzi Chrystusa,
że winien jest śmierci,
y musisz dać świadectwo, że jest niewinnym
i że jest moim Bogiem.
Więc posyłam cię naprzeciw królom i księstwom
będą z tobą walczyć, ale cię nie zmogą
.
Ty musisz wyrwać i sądzić,
burzyć i budować,
bo Ja jestem z tobą
i wystarczy ci Mojej laski.

I jeszcze raz wam mówię:
Siostry, katechetki, katecheci, księża!
Jeśli jednak nie masz wiary,
albo zasłoniłbyś komu? Chrystusa,
to nie wchodź do szkoły.
Mówię to na przekór sobie.
bo wiem, żeście Chrystusowi ofiarowali swoje życie
Ten siew nie będzie na próżno.
Warto poświęcić życie,
aby w tej spalonej ziemi
urósł dobry człowiek.
Przecież Polska będzie Chrystusowa,
- albo jej w ogóle nie będzie
.
A moja trudna Polska niech będzie
biedna, ale czysta.

Pora siać!
Więc przez modlitwę rolników - siewców.
przez modlitwę dobrych rodziców i nauczycieli.
przez modlitwę chorych i cierpiących dla sprawiedliwości,
przez wasze poświęcenia i ofiary,
niech wam Bóg Wszechmogący błogosławi.
Amen.