1992-06-28
Warszawa, Bazylika św. Krzyża

13. niedziela zwykła

1 Krl 19.16b.19-21, Gal 5,1.13-18, Łk 9,51-62

Klękam przed Tobą - Wielka Tajemnico

Kochani moi?

Co u was słychać, kochani warszawiacy?
Jak się macie?
Mówi się - dziękuję, proszę księdza.
Nie jest tak źle, nie jest tak źle,
gorzej być nie może.
To wy tak mówicie.
Premiera zmieniliście.
rządu nie mamy.
zadłużeni chłopi drogi blokowali.
w teczkach kartki im się pomieszały,
agenci się śmieją.
ksiądz kapelan się tłumaczy
i stało się nam polskie piekiełko.

Ale zostawmy to mądrym i roztropnym tego świata.

Wakacje się zaczęły.
Urlopy za kilka dni.
Odpocznijcie trochę.
bo po Bożym Ciele, nic po księdzu w kościele
Dzisiejsza niedziela jeszcze przed lipcem.
ale już po procesjach Bożego Ciała.

Uczyńmy więc refleksję nad tym przeżyciami.
Brzmią mi w uszach melodie pieśni
granych przez orkiestry,
śpiewanych przez ludzi:
Twoja cześć...
Bądźże pozdrowiona, Hostyjo Żywa....
Panie, dobry jak chleb...
W Skierniewicach, w Kompinie, w Rawie
tłumy ludzi rozmodlone,
dywany kwiatów,
ołtarze na wysokościach,
dzwonki, kadzidła, zapach brzózek przy ołtarzach,
słońce południa i wieczorna cisza
- a ja dźwigałem wysoko monstrancję,
a w niej mój Chrystus
- cichy i dobry jak chleb.

Szliśmy wszyscy tą drogą za Chrystusem.
Zatrzymywaliśmy się cztery razy,
przy czterech ołtarzach,
aby zasłuchać się w to,
co mówi do nas Bóg.

Rozmnożenie chleba
- to pierwszy ołtarz.
Żal mi was, bo tak długo trwacie przy mnie
i jesteście głodni...
Panie, roześlij ich do domów,
bo ustaną w drodze...
Więc dajcie wy im jeść!
Panie, ale ile to trzeba pieniędzy,
żeby każdemu dać choćby kromkę chleba?
Wy wciąż o pieniądzach - małej wiary.
Jest tu jeden chłopiec,
co ma pięć chlebów i dwie ryby,
ale co to jest na tak wielu?...
A On wziął te chleby, błogosławił,
łamał
i kazał rozdawać ludziom,
i ryb ile kto chciał,
i najedli się wszyscy,
i zebrali dwanaście koszów ułomków.

Potem?
Potem szedł po morzu.
Nauczał w Kafarnaum,
a tłum znów Go szukał.
Dlaczego wy mnie szukacie?
Czy dlatego, żeście wczoraj widzieli cud?
Czy dlatego, że jesteście głodni?

Byli bardzo głodni.
Więc mówił:
Postarajcie się o taki chleb,
abyście się najedli
i więcej nie czuli głodu.
Panie, daj nam takiego chleba!
Ten chleb, który Ja mam dla was,
zstąpił z nieba.
Pamiętamy, ojcowie nasi na pustyni jedli mannę z nieba.
Ale chleb, który Ja mam dla was
daje życie wieczne.
Kto pożywa ten Chleb, będzie żył na wieki.
Jak to?
Ojcowie nasi jedli chleb z nieba,
ale poumierali.
Bo tym chlebem, który Ja mam dla was,
jest Ciało Moje.
Kto pożywa Ciało Moje, będzie żył na wieki.
Co Ty mówisz?
Jak Ty możesz dać nam ciało swoje do jedzenia?
Posłuchamy Cię innym razem.
Twarda jest ta mowa.
My Cię dziś nie rozumiemy,
a zawsze tak pięknie mówiłeś.

A wy w to wierzycie?
Mówił:
Może i wy chcecie odejść?
Nie krępujcie się.

A ja mówiłem za Piotrem,
patrząc w oczy Chrystusa:
Panie, a do kogo my pójdziemy?
Myśmy uwierzyli, że Ty jesteś Chrystus,
Syn Boga Żywego.
Ty nas nigdy nie okłamałeś,
Ty słowa życia masz.

I szliśmy do drugiego ołtarza.
Nikt z nich nie odszedł.
Było ich więcej.
Śpiewali: Tyś jest Bóg prawdziwy' w świętej Hostyi.
Przy drugim ołtarzu - Ostatnia Wieczerza.
Panie, gdzie chcesz, abyśmy przygotowali Ci Paschę?
Tu!
W Skierniewicach, w Kompinie, w Rawie.
Więc uczyniliśmy wszystko tak, jak nam nakazałeś.
A On wziął w swoje święte i czcigodne ręce.
chleb,
dzięki czynił Ojcu, błogosławił, łamał
i dawał nam, mówiąc:
Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy,
to jest bowiem Ciało Moje,
które za was będzie wydane.
To czyńcie na Moją Pamiątkę.
Ile razy będziecie spożywać ten Chleb,
mówcie o Mojej śmierci,
aż do was przyjdę
.

Topiły się świece,
cichy dzwonek przeleciał ciszę,
klękają rzesze.
Podniesienie.
Oto Wielka Tajemnica wiary!
Klękam przed Tobą
- Wielka Tajemnico!

Wyciszeni, wstawszy z kolan
szliśmy do trzeciego ołtarza z modlitwą:
W tej Hostyi jest Bóg Żywy...
A mój Pan mówił wtedy:
Pewien człowiek wystawił ucztę wielką...
Przyjdźcie, bo wszystko gotowe.
Widziałem ludzi na balkonach suszących swoje szmatki
- nie mogę, żonę pojąłem;
widziałem pracujących w ogródkach
- nie mogę, wieś kupiłem;
przejeżdżających samochodami
- nie mogę, woły kupiłem.

Dziwny jest człowiek
- mija się z Panem Bogiem.

Zmęczony, dźwigałem Chrystusa
- z pomocą strażaków -
do czwartego ołtarza.
Modliłem się słowami pieśni:
Cóż my bez Ciebie, Panie, uczynimy?
aby przy czwartym ołtarzu usłyszeć
słowa mojego Pana o tajemnicy Kościoła.
Ja jestem winnym krzewem,
a wy jesteście latorośle...
wytrwajcie w Mojej miłości.
Kto tkwi we Mnie, ten przyniesie obfite owoce.
Beze Mnie nic uczynić nie możecie, nic!

Z wysokości ołtarza patrzyłem na wielką rzeszę ludzi.
Mówiłem im za Chrystusem:
Nie puszczę was zgłodniałych do domów.
Panie, za nimi proszę.
Twoimi są,
ale Ty ich mi dałeś.
Nie zabieraj ich z tego świata,
ale zachowaj ich od złego.

I prosiłem: Zostań, Panie, z nami.
bo się ma ku wieczorowi.
I nie puszczę cię, Panie!
I nie odejdę stąd,
dokąd nam nie pobłogosławisz!

Więc błogosławiłem im Chrystusem:
ludziom, domom, sadom, ogrodom.
polom, lasom, wioskom i miastom.
I Łowiczowi z daleka.

Kazałeś mi, Panie, podbić to miasto,
Więcem je podbił.
Kazałeś mi umiłować to miasto,
więcem je umiłował.
Kazałeś mi zbawić to miasto,
więcem je zbawił,
ale upracowałem się wielce,
więc teraz chcę iść do Ciebie.
I z Tobą pozostać.

O moi upracowani kapłani!
Ludzie moi kochani, umęczeni procesjami tego życia.
Nie chodźcie drogami, które nie prowadzą do Chrystusa.
Po co jest ta droga, która nie prowadzi do Kościoła?
W pole wyjdź pewnego ranka,
na kłos żyta ręce włóż
i ucałuj jak kochanka...

Ziarna zbierzemy, odrzucimy chwasty,
bo łan dojrzewa, pachnie świeżym chlebem,
niech ziemia nasza stanie się ołtarzem,
a chleb Komunią - stęsknionym za niebem.

Zobaczcie, Pan Bóg chleb rozmnożył,
aby starczyło dla ludzi i ptaków niebieskich.
Panie, ale co z tamtymi,
z opłotków,
co z tymi, którzy są z daleka?
Oni muszą pootwierać teczki.
Oni muszą się nauczyć robić rachunek sumienia.
Oni jeszcze muszą się nauczyć żalu za grzechy.
Wolność już mają,
demokrację już mają,
tylko honoru jeszcze nie mają.
Odblokujcie drogi, bo tamtędy będzie szedł Chrystus.
Tam trzeba siewcom, oraczom i żniwiarzom uklęknąć
i mówić modlitwę:
Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj!
O głupi i leniwego serca.
Popatrzcie na lilie polne,
popatrzcie na ptaki niebieskie.
Kiedy wy Bogu zaufacie - ludzie małej wiary?
Kiedy wy pójdziecie na procesję Bożego Ciała?
Kiedy wy zasiądziecie do stołu?
Kiedy stanie się Komunia z Bogiem i z ludźmi?

Wstąp na urlopie do małego kościółka,
zauważ czerwoną lampkę.
Tam jest mój Pan i mój Bóg, który gwiazdy zawiesił
i morza w granicach osadził.
Nieogarniony,
Niepojęty,
Nieśmiertelny,
Wszechmogący,
po trzykroć Święty,
a cichy i dobry, i potrzebny - jak chleb.

Klękam przed Tobą - Wielka Tajemnico!
Mocą Twoją chcę dojść w procesjach mojego życia
aż na świętą górę Horeb,
aż do nieba.
Amen.