1990-04-29
Warszawa, Bazylika św. Krzyża

3. niedziela wielkanocna

Dz 2, 14-22. 28, 1P 1,17-21, Łk 24, 13-36

Poznajcie Chrystusa po łamaniu chleba

Kochani moi!

Już trzecia niedziela wielkanocna.
Chrystus przychodzi do apostołów i uczniów,
otwiera im oczy i porusza serca,
aby uwierzyli, że ON JEST.
Już blisko dwa tysiące lat od wydarzeń wielkanocnych,
a Chrystus przychodzi wciąż do nas z wielkanocnym zawołaniem:
Pokój wam!
Nie bójcie się - Jam jest (por. J 6, 20).
Włóż palec w moje rany i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym (por. J 20, 27).

Bardzo lubię dzisiejszą Ewangelię.
Jest taka filmowa, taka wyrazista i taka mi bliska.
Mógł ją napisać tylko ten, kto przeżył to wydarzenie.
Stąd stara chrześcijańska tradycja
wyśpiewana w naszej wielkanocnej pieśni:

Łukasz z Kleofasem
obaj jednym czasem
szli do miasteczka Emaus
spotkał ich tam Pan Jezus.

Każde słowo Boże jest skierowane do każdego z nas.
Każde wydarzenie biblijne jest obrazem przeżyć każdego człowieka.
Gdy czytam dzisiejszy fragment Ewangelii Łukaszowej,
nie dają mi spokoju słowa:
- Dlaczego jesteście smutni?
Cóż to za rozmowy prowadzicie z sobą i jesteście smutni?
Dlaczego zwątpiliście?
- Myśmy się spodziewali, że nas wybawi,
a tymczasem minął już trzeci dzień jak jest w grobie.
- Dlaczego jesteście nierozumni?
O, głupi, jak nieskore są serca wasze
do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy!

Dlaczego nie widzicie cudów? -
Lecz oczy ich były niejako na uwięzi,
tak że Go nie poznali.

Dlaczego nie zadrży moje serce, gdy mówi do mnie Bóg?
Czy serce nie pałało w nas,
kiedy rozmawiał z nami ... i Pisma nam wyjaśniał?

Dlaczego nie proszę Boga:
Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił?
Dlaczego nie poznaję Chrystusa po łamaniu chleba?

Dlaczego jesteśmy smutni?
Bo jeszcze nie przeżyliśmy prawdziwej Wielkanocy.
Przeszliśmy drogi krzyżowe, wypłakaliśmy się na gorzkich żalach.
Cierpieliśmy za miliony.
Tyle razy byliśmy składani do grobów.
Sprzeciwialiśmy się niesprawiedliwym wyrokom.
A gdy przyszła Wielka Noc, w której się wszystko odmieniło,

Powstała z grobu na Twe władne słowo
Polska, wolności narodów chorąży,
Pierzchnęły straże, a ponad jej głową
Znowu swobodnie orzeł biały krąży-w koronie (Boże coś Polskę)
Nie zauważyliśmy.
Szliśmy z nadzieją święcić jajka - znak nowego życia,
baranki, szynki i chleby - ale na smutno.
- Myśmy się spodziewali - a On trzeci dzień w grobie.
Więc trzeba iść do domu.
Co mnie to wszystko obchodzi? -

Dlaczegoście zwątpili?

I to właśnie od tamtej Wielkiej Nocy,
kiedy się wszystko zaczęło,
kiedy dane nam było zmartwychwstanie.
Pękły mury, zadrżały skały, pierzchnęły straże,
odwalono kamień z serca -
i właśnie teraz macie spuszczone głowy, kwaśne miny
i jesteście drętwi?
Dał nam radość Zmartwychwstały,
a my nie wiemy, co z tym zrobić.
- Chodźmy do swoich domów,
niech się tym martwią ci w Jerozolimie - w stolicy.
Ja już drugi raz nie będę się narażał.
Myśmy się tyle spodziewali, a tymczasem wszystko w grobie. -

Dlaczego jesteście leniwi w myśleniu i w wierzeniu?

Głupi i leniwego serca!
Jest wśród was ktoś mądry?
Niech przyjdzie - mówi Pan - dam mu świat we władanie.
Jest ktoś wśród was, co ma wiarę?
Niech przyjdzie, a będzie góry przenosił,
nowymi językami będzie mówił,
będzie stąpać po żmijach i skorpionach,
szkodzić mu nie będą.
Na chorych będzie kładł ręce i będą uzdrowieni,
i złe duchy będą mu posłuszne.
- Nie, księże.
Myślenie nie ma przyszłości, trzeba liczyć.
Wiarę zostawmy kółkom różańcowym i pobożnym bractwom. -

O, głupi i leniwego serca!
Dlaczego oczy wasze są na uwięzi?
Jesteśmy skrępowani opaskami przeszłości
jak Łazarz.
Mamy związane ręce i nogi, i zniewolone umysły.
Po czwartym dniu cuchniemy już we własnych grobach.
- Łazarzu, wynijdź z grobu.
Rozwiążcie mu ręce i nogi,
zdejmijcie mu z oczu opaski (por. J 11, 43-44). -
Myśmy się jeszcze nie rozwiązali.
Mamy skrępowane ręce, związane nogi i oczy na uwięzi.
Ja wam cuda Boże ukazuję na tym świecie -
a wy jesteście ślepi.
Ja mówię do waszych serc -
a serca wasze są z kamienia.
Dlaczego wasze serca nie drżą, gdy mówi Bóg?
Jesteśmy jakby bez serc, bez ducha.

Chrystus odkupił ziemię
i obmył ją swoją krwią,
aby była czysta, piękna i święta jak matka.
Teraz sobie o tym przypomnieliście?
Obchodzicie święto ziemi - ja też,
ale ona, oskalpowana, obdarta, zrabowana, zatruta,
jest jak matka w letargu.
Żaden lekarz, znachor i cudotwórca już nie pomogą.
Test ktoś na tej ziemi, co ją kocha jak matkę?
Więc niech powie z miłością: - Matko! -
a stanie się nowa.
Bóg nam kazał głosić Ewangelię wszelkiemu stworzeniu.
Popełniliśmy ciężki grzech przeciwko nakazowi Boga.
Umrzemy pierwsi, a potem skona ziemia.
Ale Bóg uczyni nową ziemię i nowe niebo (por. Ap 21, 1 ).

Dlaczego nie zapraszacie Boga:
- Zostań, Panie, z nami! -
Mówisz, że za dużo księży w telewizji,
że ci się nie podobają ich gęby.
Odejdę, ale czy zapamiętałaś, brzydka córuś,
co ten ksiądz ci powiedział?
Masz chore uszy,
masz serce z wadą,
lecz się,
bo przez całe życie będziesz kaleką.
Mówię i do was, panowie ministrowie.
Ja podzielę się zupką,
ja zacisnę pasa,
ale jeśli pan nie zaprosił na wieczór do stołu mojego Pana:
- Zostań, Panie, z nami i powiedz, jak mam to uczynić -
jeśli tego nie przemyślałeś na wieczornej medytacji,
jeśli tego nie przemodliłeś spoczywając na Jego sercu,
to ci nie uwierzę.
Ale jeśli mi powiesz, że to mówi Pan,
na kolanach to spełnię,
bo Ten, który zmartwychwstał, nigdy mnie nie okłamał
i w błąd nie wprowadził.

Chciałbym, żeby mnie usłyszeli biedni Litwini.
Wołacie o pomoc na Wschodzie,
szukacie wsparcia na Zachodzie,
a dlaczego nie wołacie Bożej pomocy?
Przecież dał wam Pan Tę, co w Ostrej świeci Bramie.
Wyście jeszcze nie przeżyli cudownej obrony Ostrej Bramy!
Musicie stanąć wałem pod Ostrą Bramą,
a modlitwa wasza musi być potężniejsza od szwedzkich kolubryn.
Zawodny jest człowiek.
Wołajcie głośniej: Panie, zostań z nami!
Tylko Bóg jest tarczą i "obroną.
On chleb wasz pobłogosławi i starczy go dla wszystkich.
Inaczej otoczą was wałem i na ziemię was powalą,
i nie zostanie kamień na kamieniu,
boście w mądrości swojej nie poprosili Zmartwychwstałego:
Zostań, Panie, z nami!

Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu (Mickiewicz)
a myśmy tu zostali,
i co z tego mówienia?
Myśmy się tu zgromadzili na łamaniu chleba.
I przyjdzie Chrystus,
i weźmie w ręce chleb,
i pobłogosławi,
i powie: Bierzcie i jedzcie (Mt 26, 26).
Kto z was zobaczy Go i pozna po łamaniu chleba?

Kochani moi!
I ja jestem smutny,
i mnie ogarnia zwątpienie,
i ja często czuję się głupi i leniwego serca,
i mnie serce skamieniało,
i ja tak często kalkuluję po swojemu, a nie proszę Pana:
Zostań, Panie, ze mną, bo się ma ku wieczorowi,
i powiedz, co mam jutro uczynić!
Więc teraz, gdy przyjdzie Pan, będę żebrał:
Przywróć mi, Panie, radość wiary,
odbierz mi zwątpienia,
otwórz mi oczy,
naucz mnie myśleć po Twojemu,
naucz mnie kochać po Twojemu,
i daj mi serce nowe,
które potrafi drżeć, gdy Ty mówisz.
Przyjdź, Panie!
Nie będę sprawdzał Twoich ran,
lecz na kolanach wyznam:
Ty jesteś moim Panem i moim Bogiem.
Pozwól mi ucałować Twoje stopy i wyznać z miłością:
Rabbuni ... Nauczycielu kochany! (por. J 20, 16).
Nie pytaj mnie trzy razy.
Przecież Ty wszystko wiesz,
Ty wiesz, że Cię kocham
(J 21, 17).
Daj mi, Panie, poznać Ciebie w każdym łamaniu chleba.
Daj mi poznać, że JESTEŚ.
I to mi wystarczy.
Amen.