1990-01-01
Warszawa, Bazylika św. Krzyża

Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi

Lb 6, 22-27, Ga 4, 4-7, Łk 2, 16-21

Wolność jest zadaniem

Kochani moi!

Bóg zechciał, abyśmy doczekali nowego roku,
roku Pańskiego tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego.
Niech będzie uwielbiony.
Jemu samemu niech będą dzięki.
Trudno mi zrozumieć pojęcie wieczności.
Czas bez początku, bez końca.
Wieczna era.
Tylko Bóg jest wieczny - Ten, Który Jest - Jahwe.
Wszystko zaś, co spostrzegam, ma początek, ma koniec.
Spostrzegam dziś wyraźniej niedorzeczność aksjomatów
o wiecznej materii, o wiecznym ruchu,
o wiecznym sojuszu, o wiecznym pokoju.
Wszystko przemija.
Jest czas narodzin i śmierci,
czas siewu i żniw,
czas pokoju i czas wojny.

A Wieczny zawsze JEST.

Podzielił sobie człowiek czas
na wieki, epoki, lata, miesiące, dni.
Wiem, że się narodziłem, więc umrę.
Do moich lat doliczę sobie jeden rok.
Będzie to nowy rok 1990
- dokąd nie przyzwyczaję się pisać tej daty -
potem znów będzie się starzał
i odejdzie jak tamten stary.

Znam moją przeszłość.
Nie mogę uchwycić teraźniejszości,
ale tęsknię za lepszą przyszłością.

Stosowna jest dziś chwila;
aby człowiek mógł spojrzeć w miniony rok.
Był trudny, bogaty w wydarzenia, historyczny, ciekawy,
ale odszedł.
Zapisaliśmy i będziemy wspominać:
Okrągły Stół, wybory,
modlitwa o pokój na Placu Zamkowym w Warszawie,
wigilia w innej Polsce -
to wielkie wydarzenia.
Każdy z nas ma również swoje ważne dni:
śmierć i pogrzeb kogoś bliskiego,
ślub, narodziny i chrzest,
nowe mieszkanie,
udany zakup,
zdany egzamin, promocja, dyplom,
nowa praca,
spowiedź i nawrócenie,
sukces i niepowodzenia.
Niektóre z tych zdarzeń chcielibyśmy zapomnieć;
niektóre ślady za sobą zatrzeć,
dlatego świętują ludzie pożegnanie starego roku
i powitanie nowego.
Jedni bawią się na balach sylwestrowych
- strzelają szampany -
tańczą, upijają się.
Inni tęsknią samotni,
jeszcze inni się modlą,
ale wszyscy pragną,
aby nowy rok był dobry,
aby był lepszy.

Tak szybko mija noc sylwestrowa.
Uciekają święta i trzeba nam spojrzeć w przyszłość.
Tego się boimy.
Dobrze, jeśli ktoś umie marzyć
albo patrzeć przez kolorowe okulary.
Ja widzę zubożenie rodzin,
obawy rolników,
biedę najniżej uposażonych,
wzrastającą przestępczość, złodziejstwo, bandytyzm,
zdziczenie obyczajów,
cwaniactwo żerujących na biedzie.
I jak mam się znaleźć w tej najbliższej przyszłości?

My wierzymy w Jezusa Chrystusa - Pana i Boga naszego.
Do Niego należą czasy i pokolenia.
On jest początkiem i końcem - Alfą i Omegą.
Trzeba nam, ludziom wierzącym,
patrzeć i na przyszłość przez Chrystusa.
... beze Mnie nic nie możecie uczynić (J 15,5).
W to powinniśmy nie tylko uwierzyć,
tego powinniśmy się nauczyć.

Duch Boży przenika mury - więc kruszą się mury.
Duch Boży nie da się zamknąć kratami - On otwiera kraty.
Duch Boży nie da się zasłonić żelazną kurtyną -
przenika i kruszy pieczęcie i kamienie,
zrywa kajdany,
a tyranów czeka śmierć okrutna.
Duch Boży jest w bluzach paryskiego ludu (Mickiewicz).
Duch Boży jest wolnością.
Wy już nie jesteście niewolnikami, ale wolnymi,
a jeszcze się okaże, kim będziecie.
Duch Boży jest w myślach i sercach ludzi.
Padają ostatnie bastiony tyranii.
Aż za taką cenę?
Wolność jest bardzo cenna.
Nam nie wolno być pysznymi - że u nas stało się inaczej.
Wolność kosztowała nas najwięcej.
Myśmy złożyli wielką ofiarę krwi,
życia, więzienia, upokorzenia.
Ale za nas ktoś się modlił.
Ktoś dźwigał krzyż.
Ktoś ofiarował życie.
Nie wstydzę się polskiego mesjanizmu.

My mamy papieża - zastępcę Chrystusa na ziemi.
Nam nie brakło proroków, wodzów i kapłanów.
Prawica Pańska moc okazała,
prawica Pańska nas dźwignęła (por. Ps 118 [117], 15-16).
Wolność nie jest darem.
Wolność jest zadaniem.
Wolności więc trzeba się nauczyć.

Czekacie na dyspozycje? - Nie będzie.
Czekacie na wytyczne? - Nie będzie.
Czekacie na dotacje? - Nie będzie.
Czekacie na dary z Zachodu? - Nie będzie.

Więc co mamy czynić?

Macie jeszcze zniewolone umysły -
trzeba się nauczyć samodzielnie myśleć.
Jeszcze macie skamieniałe serca -
trzeba mieć serce i patrzeć w serce.
Jesteście jeszcze kolektywną masą -
trzeba spostrzec, że ja też jestem człowiekiem.
Jesteście jeszcze chrześcijanami bezbożnymi -
nie wystarczy powtarzać: "Wierzę", trzeba zacząć żyć wiarą.
Jeszcze myślicie po swojemu,
mówicie: Bądź wola Twoja, ale spełniacie wolę swoją.
Za mało macie pytań do Pana Boga.
Nie słuchacie tego, co mówi Pan.
Jeszcze jesteście ludźmi Adwentu,
którzy chodzą w ciemnościach -
boście nie poznali mądrości Boga
i drogi wasze nie są drogami Bożymi,
i myśli wasze nie są myślami Bożymi.
Co macie czynić - strwożeni ludzie obu wieków?

Bądźcie wolni!
To znaczy nauczcie się dobrze wybierać
i samodzielnie decydować.
Odchodzą już monopole - inne myślenie też.
Przyzwyczailiśmy się, że instytucje załatwią wszystkie sprawy,
że szkoła wychowa,
że partia poprze,
że PCK przyjdzie z pomocą,
że ZUS da rentę,
że Kościół da paczki,
że papież pomyśli.
To już stary rok. To już przeszłość!
Mamy nauczyć się wolności,
a wolność jest prawdą,
a prawdę czas wyzwoli.

Przyzwyczailiśmy się mówić: Mnie się przecież należy.
Ja muszę się zapytać siebie,
co wniosę w ten wspólny dom.
A jeśli kopać nie mogę, żebrać się wstydzę (Łk 16,3)?
Kto nie pracuje - niechaj nie je (por. 2 Tes 3, 10).
A jeśli ci będzie za ciężko - to ci pomogą,
a jeśli ci będzie smutno - to cię pocieszą,
jeśli ustaniesz w drodze - to cię wezmą na ramiona,
jeśli ci chleba braknie - to się z tobą podzielą jak opłatkiem.

Wolności się nie dostaje - wolność trzeba zdobywać.
Mówią wszyscy głośno o wspólnym domu Europy.
Będzie tak?
Będzie!
Będą się na koniec dziwić,
że w dwudziestym wieku byliśmy jeszcze tak prymitywni.
Przecież po przyjściu Chrystusa miał nastać czas pokoju.
Chrystus przyszedł dwa tysiące lat temu:
Nie przekuli ludzie włóczni na sierpy,
ani mieczów na lemiesze (por. Iz 2, 4).
Zwierzęta są drapieżne
i niebezpieczni ludzie włóczą się wciąż po drogach (por. Iz 35, 8-9).
Bośmy jeszcze nie zaczęli być chrześcijanami.
Tak!
Na własne oczy oglądać będziecie,
jak wielka będzie wiara ludów,
gdzie za wolność polała się krew.
Spieszmy się być wolnymi,
bo wolność jest niecierpliwa.

Mam teraz wyrzut, że na Nowy Rok,
zamiast zostawić wam w sercach dobrą nadzieję,
zasiałem niepokój.
Nie chciejcie świętego spokoju - to kończy się zawałem.
Nie dzielcie się na partie,
bo się rozmienicie na drobne.
Przecież wy umiecie być solidarni,
przecież w wigilię nauczyliście się, jak piękny byłby świat,
gdyby ludzie umieli sobie błogosławić.
Błogosławcie sobie, to znaczy życzcie sobie dobrze,
i uwierzcie, że Bóg to spełnia
Więc błogosławię każdemu z was:
Szczęśliwego roku - do siego roku!
Szczęść Boże, zostańcie z Bogiem.
Każdemu z was błogosławię,
tak jak dziś Bóg kazał błogosławić synom Izraela:
Niech cię Pan błogosławi i strzeże.
Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą,
niech cię obdarzy swą laską.
Niech zwróci ku tobie oblicze swoje
i niech cię obdarzy pokojem.
A Ta, którą dziś nazywamy Świętą Bożą Rodzicielką,
Zwiastunką nowych lepszych czasów,
niech wam okaże, że jest Matką.
Amen.