Warszawa, Bazylika św. Krzyża
Kochani moi!
W dniu 4 października, w święto św. Franciszka
byłem w kościele przy ulicy Piwnej w Warszawie.
Działa się msza święta.
Lekcję czytał niewidomy.
Znał pismo Braille'a. To mnie nie zdziwiło;
ale gdy doszedł do słów: ...niech już nikt nie sprawia mi przykrości:
przecież ja na ciele swoim noszę blizny, znamię przynależności do Jezusa (Ga 6, 17)
- to mną wstrząsnęło.
Nie umiem powiedzieć wielu zdań o niewidomych.
Wiem, że nie chcą okazywanej im litości.
I domyślam się, jak wielkie jest ich pragnienie zobaczenia świata.
Nie dziwię się więc, że biedny Bartymeusz, siedzący przy drodze,
gdy usłyszał, że tędy przechodzi Jezus, krzyczał:
- Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!
- Bądź dobrej myśli, [Bartymeuszu], wstań, woła cię. -
Zastanawiam się, co miało znaczyć - Bądź dobrej myśli?
Człowiek to ten, który zdolny jest do myślenia.
Najpierw poznaję przedmioty - nazywam je.
Poznaję rzeczy i czynności - z tego formułuję zdanie, myśl.
Zaczynam dodawać rzeczy - to początek matematyki;
ze zbioru nazw tworzę pojęcia;
z dwu zdań-przesłanek wyciągam wniosek,
tak rodzi się moja wiedza.
Ze szczegółowych doświadczeń wyprowadzam uogólnienia,
zbieram pewien zasób wiadomości,
i z tego rodzi się moje widzenie świata, moja wiedza,
mój światopogląd.
Bądź dobrej myśli.
Kiedy człowiek nauczy się poprawnych zdań pierwszych,
z nich poprawną metodą może wyciągnąć poprawne wnioski.
Tak rozwija się wiedza człowieka.
Coraz więcej człowiek stawia pytań sobie i innym,
pytań coraz trudniejszych;
wreszcie dochodzi do pytań ostatnich i szuka ostatecznej odpowiedzi.
Nauką, która usiłuje dać odpowiedź w świetle ostatnich racji
jest filozofia - królowa wszystkich nauk.
Na niektóre pytania człowiek nie może znaleźć odpowiedzi.
Najmędrszy umysł staje wtedy przed tajemnicą
- tego jeszcze nie wiem.
Im człowiek ma więcej wiedzy, tym więcej rodzi się pytań.
Sokrates powie: Wiem, że nic nie wiem.
Kartezjusz oznajmi: Myślę, więc jestem.
Czy wiedza, myślenie sprzeciwia się wierze?
Absolutnie nie. Uczciwa wiedza prowadzi do wiary.
Tylko mało wiedzy oddala od Boga (Ludwik Pasteur).
Największym przeciwnikiem wiary jest głupota,
nie w znaczeniu choroby umysłowej,
lecz błędu w myśleniu, przy którym to błędzie człowiek z uporem trwa.
Czy zatem każdy człowiek poprawnie myślący
dojdzie do poznania Boga?
Tak.
To dlaczego są ludzie, którzy nie wierzą w Boga?
Nie, takich ludzi nie ma. Są tylko ludzie, którzy mówią, że nie wierzą.
Zakradł się więc jakiś błąd w myśleniu.
Uczciwy człowiek powie:
- Jeszcze nie wiem, czy Pan Bóg jest, jeszcze szukam. -
Czy człowiek poprawnie myślący może powiedzieć zdanie:
"Wiem, że nie ma Boga"?
Czy może zbudować wiedzę na zdaniu: "Nie ma Boga"?
Takich zdań nauka nie bierze pod uwagę.
Z takich zdań korzysta usługowa propaganda.
Bądź dobrej myśli, to znaczy naucz się poprawnie myśleć,
będziesz miał poprawne widzenie świata, czyli poprawny światopogląd.
Inną drogę poznania świata daje nam wiara.
Bóg powiedział do mnie słowo o sobie i o świecie.
Ja wierzę w to, co powiedział do mnie Bóg, i to jest dla mnie pewne.
Ja tylko czasem nie umiem odczytać myśli Boga,
a czasem prawda, którą Bóg mi powiedział,
przekracza możliwości poznawcze mojego rozumu.
Nauka i wiara spotykają się tam, gdzie jest prawda.
Razem też spotykają się przed tajemnicą.
Dzisiaj stajemy wobec wydarzenia w Ewangelii,
które nazywamy cudem.
Pan Jezus mocą swojego słowa: Idź, twoja wiara cię uzdrowiła
- przywraca człowiekowi wzrok.
Medycyna zna możliwości uzdrowienia wzroku, i to nie jest cud.
Są schorzenia, kiedy medycyna powie: - Uleczenie jest niemożliwe.
Na tym etapie wiedzy jesteśmy bezradni.
Tego jeszcze nie umiemy, to jest jeszcze dla nas tajemnicą. -
Co na to wiara?
Pan Jezus czynił znaki, które nazywamy cudami. Co to takiego cud?
Jest to znak spostrzegalny, zjawisko, którego mogę doświadczyć.
Człowiek był niewidomy od urodzenia, teraz przejrzał i widzi dobrze.
Tego schorzenia nie można było uleczyć.
Przekraczało to możliwości człowieka, ludzkiej wiedzy.
Jeśli staje się coś, co widzę,
a przekracza to możliwości człowieka i praw przyrody,
to musiało się stać mocą innej wiedzy,
to wymaga pozaludzkiej ingerencji,
to może sprawić tylko Bóg.
Bóg czyni to w sposób bardzo prosty: Idź, twoja wiara cię uzdrowiła.
Pan Jezus czynił cuda.
Po co? Po to, żeby rozpocząć albo umocnić wiarę człowieka.
Bądź dobrej myśli, to znaczy uwierz Bogu, a wiara czyni cuda.
Nie uczynił Pan Jezus nigdy cudu
dla zaspokojenia ciekawości tłumu, dla sensacji.
Miał takie propozycje dwa razy.
Raz w Nazarecie: Uczyń tu jakiś cud.
Dostało się im: Plemię przewrotne i wiarołomne żąda znaku.
Nie zobaczycie żadnego cudu, jak tylko znak Jonasza (por. Mt 12, 39)
- to znaczy zmartwychwstania.
Drugi raz miał propozycję od Heroda.
Ten zły człowiek ucieszył się, że Piłat przysłał mu Pana Jezusa.
Myślał, że Pan Jezus pokaże mu jakąś cudowną sztuczkę.
Pan Jezus nie odezwał się do niego ani słowem.
Bo ty, Herodzie, nie jesteś dobrej myśli, bo ty nie masz wiary.
Zemścił się Herod.
Kazał Pana Jezusa ubrać w biały płaszcz i odprowadzić, bo to wariat.
- Proszę księdza, to dlaczego są ludzie, którzy mówią, że nie wierzą? -
To bardzo trudna odpowiedź.
Ja wiem jedno - jeśli człowiek jest dobrej myśli,
to znaczy jeśli poprawnie myśli, jeśli dobrze widzi, to:
Za każdym krokiem w tajniki stworzenia
coraz się dusza ludzka rozprzestrzenia
i większym staje się Bóg (Adam Asnyk).
Ojcem złego myślenia jest szatan.
Jego metodą jest podpowiadanie złego myślenia.
Non serviam. Nie będę służył.
Ale szatan też wierzy i drży.
Odejdź od nas, Synu Boży,
wiemy, kim jesteś, ale zostaw nas w spokoju (por. Łk 4, 34).
Skąd ja to znam?
Bardzo wygodne dla człowieka współczesnego,
leniwego w dobrym myśleniu,
jest zdanie: Jestem wierzący, ale nie praktykujący.
A to duży błąd w myśleniu.
Za to dostaje się w życiu ocenę - źle.
Bądź dobrej myśli, to znaczy uwierz sercem.
Bartymeusz powiedział dziś słowo,
które spotkałem w Ewangelii trzy razy.
"Rabbuni", to jest zdrobnienie od "rabbi".
Jak to przetłumaczyć?
"Rabbuni", to znaczy: nauczycielu dobry.
- Nie nazywaj Mnie dobrym,
jeden jest tylko dobry Ojciec nasz w niebie (por. Łk 18, 19). -
"Rabbuni", to znaczy: nauczycielu kochany.
To Maria, która poznała Pana Jezusa w ogrodzie,
przywitała Go tym pozdrowieniem.
A dziś Bartymeusz mówi do Pana Jezusa:
Rabbuni, Nauczycielu kochany, żebym przejrzał.
Bądź dobrej myśli, to znaczy uwierz wiarą, która czyni cuda.
Natychmiast przejrzał i widział dobrze, i poszedł za Chrystusem.
Bądź dobrej myśli, to znaczy miej nadzieję -
a nadzieja zawieść nie może (Rz 5, 5).
Stracić nadzieję, to znaczy popaść w rozpacz,
a rozpacz to desperacja, działanie bez rozumu,
a to już diabelska rzecz.
Widzę, że jesteście smutni, boję się, że straciliście nadzieję.
Dlaczego? Bo za krótko widzicie, jesteście krótkowzroczni.
Być dobrej myśli, to znaczy daleko widzieć.
Można stracić kilka figur w grze w szachy,
ku krótkiej radości przeciwnika, który nie przewidzi,
że następnym ruchem po wygranych może być mat.
Nil desperandum - wołał umierający prymas Hlond.
Nie popadajcie w rozpacz. Nauczcie się widzieć daleko.
Miłującym Boga wszystko obróci się ku dobremu.
- Bartymeuszu, bądź dobrej myśli (...) Co chcesz, abym ci uczynił?
- Rabbuni, żebym przejrzał.
- Niech ci się stanie tak, jak uwierzyłeś, Bartymeuszu.
Tylko bądź dobrej myśli.
Amen.