1988-02-07
Warszawa, Bazylika św. Krzyża

5. niedziela zwykła

Hi 7, 1-4. 6-7, 1 Kor 9, 16-19. 22-23, Mk 1, 29-39

Jam jest!

Kochani moi!

Czytam jeszcze raz Księgę Hioba. Bojowaniem jest życie człowieka.
Czy nie pędzę dni moich jak najemnik?
Jak niewolnik, co wzdycha do cienia,
jak robotnik, co czeka zapłaty.

I cóż zyskałem? ...miesiące męczarni;
przeznaczono mi noce udręki.

I co dalej?
Teraz z ołówkiem w ręku podliczam na kartce,
przerzucam, wybieram, odrzucam, poprawiam,
idę w kolejkę, stoję, denerwuję się, przeklinam.
Jak długo można tak żyć?
I co więcej, w domu moim cierpienie, niepowodzenie,
jedno krzyżuje się z drugim, choroba i śmierć.
Ja krzyczę: Dlaczego?
Przecież to moje dziecko, przecież to moja matka.
Ile można znieść w tym życiu i jaki w tym jest sens?
I co jeszcze? Co jeszcze? To jeszcze za mało?

O, wy wszyscy połamani na duchu,
przeliczający wszystko na chleb i odzienie,
ludzie przeklinający, żądni zemsty,
tarmoszący za ramię moją cierpliwość,
wszystko wiedzący lepiej i głusi z pychy;
ludzie pijani na zapas i wy tańczący w dzikich rytmach.
poprzebierani, przystrzyżeni,
protestujący i bijący brawo -
zatrzymajcie się! Uciszcie się!
Pytam was:
- Czy chcecie mieć spokojne życie i święty spokój?
- Chcemy.
- Chcecie mieć pod dostatkiem chleba i każdemu według jego potrzeb?
- Chcemy.
- Chcecie ubierać się w purpurę i bisior i codziennie się bawić?
- Chcemy.
- Chcecie mieć władzę, siłę i pieniądze?
- Chcemy.
- A wierzycie w Boga?
- Co mówisz?
- Czy wierzycie w Boga?
- A w którego?
- W Tego, Który Jest!
- A gdzie jest?
Uciszcie się!

Byłem we wtorek w kościele, zapaliłem gromnicę.
I było tak, jak wtedy. Maryja i Józef przynieśli Dzieciątko.
Podszedłem. Wziąłem na ręce. Zacząłem się modlić jak tamten:
Teraz, o Panie, mogę spokojnie umrzeć,
bo oczy moje zobaczyły Zbawiciela świata.
Światło na oświecenie pogan i chwalę ludu Twego (por. Łk 2, 29-32).
Teraz mogę spokojnie umrzeć. Spotkałem mojego Boga.
- To tego Boga można spotkać tak normalnie i zobaczyć?
- Ach ty moja kochana ciemnotko, ty nie spotkałaś Chrystusa?
- Nie.
- I nie znasz Go?
- Nie.
- I nie wierzysz w Niego?
- Nie.
- I nie kochasz Go?
- Pewnie, że nie.
- I ty możesz tak żyć?
I ty człowieku bez Boga chcesz przemienić ten świat
i ruszyć z posad bryłę świata?

Usiądźcie na chwilę w dzień niedzielny, moje kochane chochoły.
Przerwijcie na chwilę to przedstawienie, moje pocieszne mapety.
Uspokójcie się, moje smerfowate smerfy.
Jest Bóg, który stworzył niebo i ziemię - to znaczy wszystko.
I zobaczył Bóg, że wszystko było dobre.
I uczynił człowieka z mułu ziemi.
I uczynił go na swój obraz i swoje podobieństwo,
uczynił go rozumnym i wolnym
i ukochał go jak Ojciec.
I dał mu ziemię, aby ją czynił sobie poddaną.
I to wszystko, co było dobre, popsuł człowiek grzechem.
Więc Bóg stał się człowiekiem, aby to wszystko naprawić.
Przyszedł do swoich. Oglądaliśmy Go na własne oczy.
Dał nam nowe życie, abyśmy byli zbawieni.
Stał się dla nas światłością, abyśmy nie chodzili w ciemności.
Nauczył nas inaczej żyć, abyśmy byli jako synowie Boży.
Umiłował nas aż do końca, abyśmy się wzajemnie miłowali.
Zostawił nam swoje przebaczenie,
abyśmy umieli odrzucać zło, a wybierać dobro.
Stał się dla nas pokarmem, abyśmy życie mieli i mieli je w obfitości.
Został z nami po wszystkie dni, abyśmy nie byli sierotami.
Przygotował nam miejsce w domu Ojca, byśmy byli tam, gdzie On jest.

- Kaznodziejo kochany, ale my chcemy chleba,
my chcemy uczynić ten świat nowym,
my chcemy uczynić ten świat sprawiedliwym,
my chcemy uczynić człowieka wolnym,
my chcemy wrócić do utraconego raju.

To bardzo dobrze, ale czy wy to umiecie?

Chcecie chleba - ale wyście zgrzeszyli przeciwko darom nieba,
wyście chleb na ziemi deptali,
wyście się przestali modlić:
- Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj... -
wyście się o chleb pobili, wy nie umiecie dzielić się chlebem,
wyście tyle chleba zmarnowali,
nie zebraliście pozostałych ułomków, dlatego macie puste koszyki.
Chcecie uczynić ten świat nowym - ale wyście oskalpowali tę ziemię,
wykradliście jej skarby i roztrwoniliście jak nieuczciwi dzierżawcy;
wykradliście tajemnice tej ziemi i użyliście ich na własną zgubę,
zbudowaliście nową wieżę Babel i poplątały się wam języki.
Chcecie uczynić świat sprawiedliwym
- ale przecież wy jesteście niesprawiedliwi,
wy ustanowiliście panów i niewolników,
wy uczyniliście bogaczów i nędzarzy,
wy sądzicie niesprawiedliwie,
wy ustanowiliście niesprawiedliwe prawa,
wy fałszujecie miary i wagi,
wy zatrzymujecie zapłatę robotnikowi.
Chcecie uczynić ten świat wolnym
- a przecież wy podbijacie narody i panujecie nad nimi,
wy ustanowiliście królów i tyranów,
wy wymyśliliście kajdany; więzienia, obozy,
wy nakładacie ciężary na innych, a sami ich palcem nie tkniecie,
wy głosicie hasła wolności, a sami jesteście grzechem zniewoleni.
Chcecie wrócić do utraconego raju, a przecież to absolutnie niemożliwe.

Beze Mnie nic nie możecie uczynić (J 15, 5)
- to powiedział On; Który Jest.
Nie zrozumiecie człowieka bez Chrystusa.
Samych siebie nie zrozumiecie bez Chrystusa - to przypomniał Papież.
Ten świat należy do Boga.
Kto nie nauczył się Boga, ten tu nic nie umie.
I w życiu, i w śmierci należymy do Boga.
Albo więc człowiek stanie się Bożym człowiekiem,
albo na tym świecie człowieka nie będzie.
I cóż się tak cicho stało?
Pójdź dziecię, ja cię uczyć każę (Maria Konopnicka).
Dlaczego wy bojaźliwi jesteście - małej wiary?
Dlaczego tak się troszczycie o to, co będziecie jedli,
czym się będziecie przyodziewać,
przecież i poganie o to pilnie się starają.
Wie Ojciec wasz niebieski, czego wam potrzeba.
Popatrzcie na ptaki niebieskie, popatrzcie na lilie polne,
szukajcie najpierw królestwa Bożego i jego sprawiedliwości,
podnieście głowy wasze ku górze.
Błogosławcie sobie, a nie złorzeczcie.
Przekażcie sobie znak pokoju.
Przemija postać tego świata.
Uciszcie się, bądźcie mądrzy, abyście nie chodzili w ciemnościach,
Bierzcie Chleb i pijcie Wino, abyście życie mieli i mieli je w obfitości.
Ja jestem drogą, prawdą i życiem.
Jam zwyciężył świat.
Nie bójcie się. Jam jest!