1987-04-05
Warszawa, Bazylika św. Krzyża

5 niedziela Wielkiego Postu

Ez 37, 12-14, Rz 8, 8-11, J 11, 1-45

Oto wielka tajemnica wiary

Kochani moi!

Każda śmierć jest cierpieniem.
Tyle razy staję przy trumnie i płaczę razem z wami,
bo i Chrystus płakał nad grobem Łazarza.
Przy trumnie zmarłego stoi zawsze paschał - wielkanocna świeca.
Sprawując mszę świętą pogrzebową,
widzę i to wydarzenie śmierci poprzez śmierć Chrystusa;
a On przyszedł po to,
abyśmy życie mieli i mieli je w obfitości (por. J 10, 10).
Życie Twoich wiernych, o Panie, zmienia się,
ale się nie kończy
(Prefacja o zmarłych).
Wierzę Chrystusowi: Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew (...)
choćby i umarł, żyć będzie
(por. J 6, 54; 11, 25).
Moim życiem jest Chrystus.

Dziś w naszych wielkopostnych zamyśleniach
stawiam sobie i wam pytanie: Czy wierzysz,
że Chrystus jest obecny w Najświętszym Sakramencie w Eucharystii,
w komunii świętej?
To jest wielka tajemnica wiary
- prawda, której rozumem pojąć nie mogę,
ale w którą głęboko wierzę,
bo tak wyraźnie powiedział nam o niej Chrystus.
Przed tą tajemnicą klękam ze czcią i wielbię w niej Chrystusa.

Pan Jezus wiedział, że my, ludzie wszystkich czasów,
będziemy stawiać sobie wciąż pytanie:
Czy On naprawdę jest tu żywy, prawdziwy - mój Pan i mój Bóg?
Więc On sam wyjaśniał nam tę prawdę tak wyraźnie jak żadną inną.
Wróćmy więc do Ewangelii.
Było to na rok przed śmiercią Chrystusa.
Za Nauczycielem szły rzesze ludzi. Byli zasłuchani w Jego naukę.
Nauczyciel patrząc na nich powiedział:
- Żal mi tych ludzi, bo tak długo trwają przy Mnie i są głodni. -
Roztropni apostołowie podpowiedzieli Nauczycielowi:
- Panie, roześlij ich do domów, bo tu jest pustkowie,
oni nie mają chleba, ustaną w drodze.
- Wy dajcie im jeść!
- Panie, ile na to trzeba pieniędzy,
aby każdy z nich otrzymał choć kromkę chleba?
Jest tu jeden chłopiec, co ma jeszcze pięć chlebów i dwie ryby,
ale co to jest na tyle ludzi?
- Każcie ludziom usiąść. -
I posiadali gromadami na miejscu, gdzie była trawa.
A On wziął chleby, dzięki czynił Ojcu, błogosławił i dawał uczniom,
a ci rozdawali chleb i ryby, ile kto chciał.
I najedli się wszyscy do syta, ale brzydko jedli.
Pozostawiali na ziemi okruszyny.
Nauczyciel kazał apostołom pozbierać
i zebrali dwanaście koszów ułomków (por. Mt 6, 34-44).
Widząc to Żydzi chcieli obwołać Go królem.
Nauczyciel uspokoił ich entuzjazm i odszedł, aby się modlić.
Piotr tylko prosił Mistrza,
aby mógł na święto odpłynąć jedyną łodzią, jaka była przy brzegu,
do swego miasta.
Pozostali zaś spodziewali się, że Nauczyciel jutro znów będzie nauczał.

Tymczasem gdy Piotr płynął w stronę Kafarnaum,
zobaczył, że ktoś idzie po morzu.
Poznał. To był Nauczyciel.
Wybiegł więc z łodzi, aby Go powitać.
Dopiero wtedy uświadomił sobie, że pod nim jest głębokość jeziora.
Zaczął tonąć. Chwycił go Nauczyciel i powiedział:
Piotrze, a dlaczegoś zwątpił? (por. Mt 14, 22-33).
Rano Żydzi spostrzegli, że nie ma Nauczyciela.
Przecież nie odpłynął, bo nie było żadnej łodzi.
Przypuszczali jednak, że udał się do Kafarnaum.
Udali się więc tam łodziami, które przybiły nad ranem.
Nauczyciel swoim zwyczajem nauczał w synagodze.
Gdy zobaczył tłumy, zapytał: - Dlaczego Mnie szukacie?
Czy dlatego, żeście widzieli cud, czy dlatego, że jesteście głodni? -
Byli bardzo głodni. Więc z głodnymi rozmawiał o chlebie.
- Postarajcie się o taki chleb, abyście się raz najedli
i więcej nie czuli głodu. -
Podobało się to Żydom, więc wołali:
- Panie, daj nam takiego chleba!
- Ten chleb, który Ja mam dla was, zstąpił z nieba. -
Nauczyciel podprowadza ich dalej:
- Ten chleb, który Ja wam dam, daje życie wieczne.
- Niemożliwe! Przecież ojcowie nasi wszyscy poumierali.
Skąd Ty miałbyś taki chleb, który daje życie wieczne? -
I teraz wprost:
- Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata.
Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew (...) choćby umarł, żyć będzie.

- Co Ty mówisz? Wczoraj tak pięknie nauczałeś.
Jak Ty możesz dać nam ciało swoje na pokarm?
Twarda jest ta mowa. Posłuchamy Cię innym razem.
Jak Ty możesz dać nam ciało swoje do jedzenia? -
Zawiedzeni rozchodzili się do domów. Nie uwierzyli.
Zostało tylko Dwunastu. Też zawiedzeni.
- Więc może i wy chcecie odejść? -
To teraz. Za wszystkich odpowiedział Piotr:
- Panie, do kogóż pójdziemy?
Myśmy uwierzyli, że Ty jesteś Chrystusem, Synem Boga Żywego.
Ty masz słowa życia wiecznego. Ty nas nigdy nie okłamałeś. -
Ale czy Piotr to rozumiał? Jak Ty możesz nam dać ciało na pokarm? (por. J 6, 22-71).
Od tego wydarzenia minął rok.
Nauczyciel szedł do Jerozolimy po raz ostatni.
- Bardzo pragnę pożywać tę Paschę z wami, zanim będę cierpiał.
Idźcie do miasta.
Tam przy studni spotkacie człowieka niosącego dzban z wodą.
Powiedzcie mu:
Nauczyciel kazał, aby w twoim domu przygotować Mu Paschę. -
I przygotowali wszystko, jak nakazywał zwyczaj (por. Mk 14, 12-16).
Przygotowali w sali na piętrze chleb, wino, misę z soczewicą, zioła.
Nauczyciel nie mówił kazania.
Po modlitwie wstał od stołu, zdjął płaszcz.
Przepasał się prześcieradłem i umywał im nogi.
A wróciwszy do stołu wziął chleb w swoje święte i czcigodne ręce,
dzięki czynił Ojcu, błogosławił, łamał
i dawał uczniom swoim, mówiąc:
- Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy,
to jest bowiem ciało moje, które za was i za wielu będzie wydane. -
Podobnie nad kielichem:
- To jest kielich krwi mojej, która za was i za wielu będzie wylana. -
I apostołowie przyjęli pierwszą komunię świętą.
- To czyńcie na moją pamiątkę (por. Łk 22, 19-20). -
Ile razy będziecie pożywali ten Chleb i pili z tego kielicha,
mówcie o Jego śmierci,
aż do nas powtórnie przyjdzie.
Ale jeszcze się nie skończyła msza. Nie było Baranka.
Dopiero nazajutrz, gdy Baranek będzie wyprowadzony za miasto,
gdy Go przybiją do drzewa, gdy podwyższą między ziemią a niebem,
gdy zawoła głosem wielkim:
Ojcze, w ręce Twoje powierzam ducha mojego (Łk 23, 46).
Wykonało się. Skonał. Zabity Baranek, od założenia świata.
Idźcie. Ofiara spełniona. To czyńcie na moją pamiątkę.
Zasłona w świątyni rozdarła się na pół, aby wszyscy zobaczyli,
że Nowe Przymierze zawarł Bóg z człowiekiem
za cenę swojej męki, śmierci i zmartwychwstania.
Głosimy śmierć Twoją, Panie Jezu,
wyznajemy Twoje zmartwychwstanie
i oczekujemy Twego przyjścia w chwale
(Kanon).
I odtąd nie ma ludzkość innej ofiary
jak tylko ofiarę Ciała i Krwi Pana naszego.
Do końca... nas umiłował
i został z nami po wszystkie dni, aż do skończenia czasów (por. J 13, 1).

- Powiedz mi, kochany mój, czy ty w każdej mszy
słyszysz słowa Chrystusa: Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy?
- Słyszę.
- I wierzysz w to?
- Tak.
- To dlaczego odchodzisz stąd sam? -
Beze Mnie nic nie możecie uczynić (J 15, 5).
Teraz dzieje się msza. Przyjdzie Chrystus.
Po co przychodzisz na mszę świętą? -
A tamci pierwsi trwali jednomyślnie na modlitwie i na łamaniu chleba (por. Dz 1, 14).
Moc ich wiary większa była niż śmierć.
Ich nazywano chrześcijanami. To byli ludzie Chrystusowi.
Oni mogli mówić:
Żyję ja, ale już nie ja, lecz żyje we mnie Chrystus (por. Ga 2, 20).
Wierzysz w to? A może i wy chcecie dzisiaj odejść?
- Nie, Panie, a do kogo my pójdziemy,
myśmy uwierzyli, że Ty jesteś Chrystusem, Synem Boga Żywego.
Ty masz słowa życia. Ty nas nigdy nie okłamałeś. -

I to wyznaję dziś,
gdy jesteś, Panie, w kościołach, na krzyżu, zasłonięty.
I to wyznaję, ile razy klękam przed Tobą w czasie podniesienia.
I to wyznaję, gdy kapłan Cię niesie w komunii do chorych.
I to wyznaję, gdy przyjmuję Cię w komunii.
I to wyznaję, gdy idę za Tobą w procesji Bożego Ciała.
I to wyznam, gdy Piotr naszych czasów stanie na tej ziemi,
czyniąc Tobą wielkie błogosławieństwo.
Jakim Ty jesteś dla mnie Bogiem niepojętym, Panie, dobry jak chleb!
Wyciągam ręce i otwieram moje serce.
Ty jesteś moim Panem i moim Bogiem.
Uwielbiam Cię, adoruję Cię, moja Wielka Tajemnico,
póki życia stanie.
A potem?
Wiem, że kiedyś wzejdzie słońce, i już świecić nie przestanie...
Pozwól mi położyć głowę na Twym dobrym sercu, Panie.
Amen.