Warszawa, Bazylika św. Krzyża
Kochani moi!
Podziwiam setnika.
Oficer rzymski mający za sobą władzę, dysponujący siłą żołnierzy,
melduje Chrystusowi o chorobie sługi
i prosi pokornie o jego uzdrowienie.
Pan Jezus rozmawiał z żołnierzem:
- Przyjdę i uzdrowię go. -
I z tej krótkiej rozmowy zrodziła się modlitwa,
która tak urzekła Kościół, że zostawił ją przez wieki
jako modlitwę chrześcijan przed komunią świętą:Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie,
ale powiedz tylko słowo,
a będzie uzdrowiona dusza moja.
Pan Jezus powiedział:
- Ja takiej wiary wśród was nie spotkałem. -
A setnik został wierzącym i uwierzył cały jego dom.
Dzisiaj jest dzień dziecka.
Dla chrześcijan to nic nowego.
W każde Boże Narodzenie klęka człowiek przed Dzieciątkiem,
przed Bogiem nieogarnionym, który stał się człowiekiem,
a potem do nas mówił:- Jeśli się (...) nie staniecie jak dzieci,
nie wejdziecie do królestwa niebieskiego (Mt 18,3);
Aniołowie ich (...) wpatrują się (...) w oblicze Ojca mojego,
który jest w niebie (Mt 18,10);
Dopuśćcie dzieci i nie przeszkadzajcie im przyjść do Mnie (Mt 19,14) -
i mimo niezadowolenia roztropnych apostołów
tulił dzieci do serca i błogosławił im.
Świat współczesny pewnie czuje wyrzuty za grzechy wobec dziecka,
stąd aby uczynić rekompensatę sumieniu,
ustanowił to święto, którego potrzebuje dorosły człowiek,
aby zaspokoić swoją tęsknotę
za czystością, prostotą, niewinnością dzieciństwa.
Klęka człowiek przed dzieckiem,
aby napatrzeć się w jego oczy,
aby zobaczyć świat, który w moim życiu już przeminął
i nigdy nie wróci.
Żeby choć ten jeden dzień przeżył świat bez grzechu wobec dziecka!
Rodzice kochani,
znam waszą troskę i miłość do swojego dziecka.
Patrząc na was zazdroszczę,
ile wy czasu, sił, zdrowia, życia poświęcacie swojemu dziecku.
W tej trosce wspierają was jeszcze nauczyciele, wychowawcy,
katechetki, księża.
Wszyscy chcą, aby dzieciom było lepiej niż nam.
Czasem jednak nadziwić się nie mogę,
jak my na siłę chcemy te bezbronne dzieci uszczęśliwić.
Mam nadzieję, że i my z tego kiedyś wyrośniemy.
Patrzę w niedzielę na szczęśliwych rodziców
prowadzących swoje dzieci do kościoła.
Mamo, twoje święto było w poniedziałek.
Byłaś z nami na modlitwie.
Czy ty wiesz, jak za to dzieci cię kochają?
Mamo, ty wiedz, że takiej cię nigdy nie zapomną.
Nie wiem, kim jesteś?
Może profesorem na katedrze,
może posłem na ławie sejmowej,
może w telewizji jako działacz społeczny,
może aktorką na scenie,
może pracownicą w białym fartuchu w twoim zakładzie pracy,
a może prostą kobietą ze wsi jak moja mama -
ale najpiękniejsza jesteś wtedy, gdy się modlisz.
Za to całuję twoje ręce i takiej nigdy cię nie zapomnę.
Tato, ja wiem, że ty też mnie kochasz, tylko inaczej.
Znów nie wiem, kim jesteś?
Inżynierem, lekarzem, oficerem czy robotnikiem,
aktorem czy profesorem,
naczelnikiem czy rolnikiem jak mój tata na wsi -
ale najbardziej cię kocham wtedy,
gdy klękasz do modlitwy i składasz swoje mocne ręce.
Jesteś mi wtedy najbardziej tatą
i za to całuję twoje dobre ręce.
Rodzice kochani,
nie dziwcie się temu, że czasem mam w sercu zazdrość,
że te śliczne dzieciaki są wasze
i możecie być tacy szczęśliwi.
Wczoraj widziałem dzieci z kwiatami,
a dzieci są do kwiatów podobne.
Wiem, mamo,
że gdy to mówię, to bardzo ci przykro,
bo twoje dziecko nie jest ładne,
nie chodzi z innymi do szkoły,
nie ucieszysz się jego laurką na imieniny;
od tylu lat leży w łóżku,
od tylu lat przewijasz je jak niemowlę -
i cóż ci mam powiedzieć?
Chyba to, że ciebie jeszcze więcej kocham.
Pytasz mnie, kto zgrzeszył - my, rodzice, czy to dziecko?
Ani wy, ani dziecko,
tylko żeby się okazała większa chwała Boża.
Mamo, przecież ty możesz być wielką świętą,
a twoja droga jest łaską Ojca, który jest dobry.
Dzieciaki moje z domów dziecka,
z zakładów dla upośledzonych,
dzieciaki niewidome i niesłyszące -
czy czujecie czasami dobroć siostry,
która dla was poświęciła życie?
Kasiu z Lasek,
ja wiem, że czasem spod twoich ciemnych okularów widać łzę,
ale czujesz zapach kwiatów i ciepło słońca.
Tylko ty możesz prawdziwie przeczytać brajlem napisane zdanie:...niech już nikt nie sprawia mi przykrości:
(Ga 6, 17).
przecież ja na ciele swoim noszę blizny,
znamię przynależności do Jezusa
Wiem, Tomku, że ty tylko migami możesz mi powiedzieć "dziękuję"
ale widzisz zachód słońca.
A jeśli nie widzisz, nie słyszysz, nie chodzisz
to czujesz miłość?
Przyjdzie, Kasiu, taki dzień,
że otworzysz oczy i pierwszego zobaczysz Chrystusa.
Dobrze, że nie widzisz brzydoty na tym świecie.
Tomku, przyjdzie kiedyś taki dzień,
że pierwsze słowo, jakie powiesz, to będzie:Rabbuni... Nauczycielu
kochany (por. J 20, 16).
Marysiu, przyjdzie kiedyś taki dzień,
że pierwsze kroki, jakie postawisz, to będą w niebie.
I będziesz tak pięknie chodzić i tańczyć z radości.
Nie zazdrość tym, co mają dwie nogi i źle chodzą.
Mają oczy i źle patrzą,
mają język i źle mówią,
mają uszy i słuchają złego.
I to jest dopiero nieszczęście.
Dzisiejszy dzień dziecka jest rachunkiem sumienia dla nas wszystkich:
nauczycieli, księży, wychowawców i rodziców.
Jeśli by ktoś z was zgorszył jedno z tych małych,
to lepiej mu uwiązać kamień młyński i wrzucić do morza (por. Mt 18,6).
To mówi pełen dobroci nasz Pan.
Gdy mówię te słowa,
brzmi mi w uszach straszne oskarżenie dziewczyny w konfesjonale:
- Proszę księdza, największe nieszczęście to mieć głupich rodziców. -
Tak, mamo.
Jeśli przestaniesz być matką, nie będziesz miała radości.
Tak, tato.
Jeśli nie obronisz życia twego dziecka,
nie będziesz mógł spokojnie spać i sny będziesz miał straszne.
Pewnie i wam uczyniłem przykrość mówiąc o dziecku,
wam, którzy pragniecie mieć dziecko.
I tobie, Basiu, co chodzisz na cmentarz do Zbyszka.
Nie jesteście sami. Nie zmarnowaliście życia.
Tylu rodzicom pomogliście. Tylu dzieciom pomogliście.
Macie ich dużo więcej.
W nich też jest wasze macierzyństwo i ojcostwo.
Elu, a ty zostałaś z dziećmi sama
i wzięłaś na siebie obowiązki i ojca, i matki -
ciebie podwójnie kocham i czczę.
Zygmuncie, ty też zostałeś z dziećmi sam
i masz siłę ojca i dobroć matki -
ciebie podwójnie kocham i czczę.
A was, którzy jesteście młodą rodziną, proszę,
byście przyjęli dar życia
i następnego 1 czerwca cieszyli się świętem waszego dziecka.
We wszelkiej trosce i miłości do dziecka
każdy z nas musi przeżyć taki dzień cudu setnikowego.
Musisz i ty przeżyć matczyne wołanie:
- Panie, moje dziecko dogorywa! (por. Mt 15, 22-27)
Musisz i ty przeżyć ojcowe wołanie:
- Panie, z dzieckiem moim jest źle! Przyjdź i uzdrów je. -
On przyjdzie,
ale czy ty uwierzysz tej godziny?
I czy uwierzy cały twój dom?