1986-02-23
Warszawa, Bazylika św. Krzyża

2 niedziela Wielkiego Postu

Rdz 15, 5-12. 17-18, Flp 3, 17-4, 1, Łk 9, 28-36

Kim jest Chrystus dla ciebie?

Kochani moi!

Jest Wielki Post, czas naszego przygotowania do Wielkiejnocy,
do uroczystości zmartwychwstania Chrystusa:
czas refleksji, rekolekcyjnych zamyśleń,
naszych dróg krzyżowych, gorzkich żali,
naszych rachunków sumienia i nawróceń.
W tych wszystkich przeżyciach jesteśmy bardzo blisko Chrystusa.
W ostatnią niedzielę byliśmy z Chrystusem na Górze Kuszenia.
- Po co Ty pościsz przez czterdzieści dni?
Przecież możesz tak zrobić, żeby te kamienie stały się chlebem.
Po co Ci ta męka i trud nauczania? Zstąp z krużganka świątyni,
tyle ludzi jest na zewnątrz, wszyscy zobaczą, żeś zstąpił z nieba
i uznają, że jesteś Bogiem. -
Albo jeszcze prościej:
- Przecież chcesz być królem całego świata,
więc oddam Ci te wszystkie królestwa,
tylko upadłszy oddaj mi pokłon.
- Idź precz, szatanie! (por. Mt 4, 1-11) -
Dzisiaj Chrystus wyprowadza nas na Górę Tabor
i przemienia się na naszych oczach:
i staje wobec nas w światłości chwały
jak Syn Boga żywego, o którym Ojciec daje świadectwo:
To jest Syn mój, Wybrany.

Gdy jesteśmy świadkami tych wydarzeń,
właśnie teraz, w Wielkim Poście, czas na pytanie:
Kim jest Chrystus dla ciebie?
Na to pytanie nie można wstrzymać się od odpowiedzi.
To Chrystus jest położony na upadek i na powstanie wielu,
to znaczy jest jak kłoda drzewa zwalona na poprzek drogi mego życia;
albo się Oń potknę śmiertelnie,
albo się wesprę o Niego i będę żył.
Wobec Chrystusa nie można być obojętnym.
Życie nasze jest drogą krzyżową,
a za Chrystusem chodzą ci, którzy Go kochają
i ci, którzy Go śmiertelnie nienawidzą;
bo On jest znakiem, któremu sprzeciwiać się będą (por. Łk 2, 34).

Kim jest dla ciebie Chrystus?

W życiu każdego z nas powtarza się pytanie Chrystusowe
postawione niegdyś uczniom w okolicy Cezarei Filipowej:
- Powiedzcie, za kogo ludzie Mnie uważają? (por. Mt 16, 13). -
Na to pytanie umiemy odpowiedzieć,
bo to, co mówią ludzie, my powtarzamy bardzo chętnie:
- Mówią, że jesteś Eliaszem,
że jesteś Janem Chrzcicielem, że jesteś jednym z proroków.
Mówią, że jesteś pierwszym komunistą.
Uczyłeś, że wszyscy są równi.
Niczego nie miałeś na własność;
uczniowie Twoi mieli wszystko wspólne;
utworzyłeś pierwszą wspólnotę.
- I to już wszystko, co o Mnie mówią?
- Nie. Mówią, że jesteś humanistą. Jesteś na wskroś człowiekiem.
Nawet Piłat powiedział o Tobie: Oto Człowiek (J l9, 5).
Nic, co ludzkie, nie było Ci obce,
tak bardzo po ludzku rozumiałeś, czułeś.
Miałeś szacunek dla godności człowieka,
zawsze stanąłeś po stronie człowieka.
- I to wszystko, co o Mnie mówią?
- O, nie. Mówią, że jesteś wielkim rewolucjonistą,
przyniosłeś na ziemię ogień i miecz;
wystąpiłeś przeciwko istniejącemu porządkowi,
zwalczałeś klasę panujących,
stałeś się przywódcą opozycji,
zostałeś skazany na śmierć dla idei,
umierałeś jak bohater.
- I to już wszystko?
- Nie, jeszcze nie. Mówią, że jesteś wspaniałym nauczycielem.
O rzeczach trudnych umiałeś mówić bardzo prosto.
Każde Twoje wystąpienie jest poprawną jednostką dydaktyczną;
miałeś swoich uczniów i szkołę na wzór "wędrujących",
posługiwałeś się oryginalną formą literacką,
a co najważniejsze - ucząc, wychowywałeś.
Byłeś pedagogiem z powołania.
- I to już wszystko?
- Nie, jeszcze nie wszystko.
Mówią, że Ciebie w ogóle nie było,
że jesteś tylko personifikacją pewnych idei religijno-społecznych.
Każda idea musi mieć swego autora,
więc jesteś mityczną postacią,
którą stworzyła pierwsza gmina chrześcijan,
o której dziś się mówi,
ale tak naprawdę to nigdy Cię nie było i nie ma.
- No dobrze, moje rzymsko-katoliki,
w plotkach to wy jesteście bardzo dobrzy, ale powiedzcie,
za kogo wy Mnie uważacie?
- Ty jesteś Chrystus, Syn Boga żywego (...)
- Błogosławiony jesteś Szymonie, synu Jony,
bo człowiek ci tego nie powiedział,
to objawił ci mój Ojciec (por. Mt 16, 16-17).
- Ty jesteś moim Panem i moim Bogiem.
- Dobrze, Tomaszu, uwierzyłeś, bo Mnie ujrzałeś,
ale błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli (por. J 20, 28-29). -
Tak odpowiedział Piotr - papież.
Tak odpowiedział Tomasz - nawrócony apostoł;
ale to pytanie stawia dzisiaj Chrystus każdemu z nas:
- Powiedz Mi, kim Ja jestem dla ciebie? Za kogo Mnie uważasz?

Nie każ mi, Panie, odpowiadać dzisiaj,
ja jeszcze za mało Ciebie znam.
Chodzę wprawdzie za Tobą już tyle lat,
słucham wszystkich Twoich nauk, patrzę na Twoje cuda;
ale coraz częściej przychodzi zwątpienie:
burza jest na morzu, łódź Twoja tonie, a Ty śpisz?
Miało przyjść Twoje królestwo,
myślałem, że usiądę gdzieś blisko Ciebie,
po lewej albo po prawej Twojej stronie,
a Ty mówisz, że to nie Twoja sprawa;
wybrali więc innych.
Rozmnożyłeś chleb na pustkowiu, myślałem, że sobie z tym poradzisz.
Tymczasem tysiące ludzi umiera z głodu,
u nas ceny rosną, ludzie węgla nie mają,
i Ty znów nic?
Myślałem, że trzeba uderzyć i zwyciężyć, zaprowadzić nowy ład,
bo inaczej to się nawzajem wymordujemy, ziemię zniszczymy,
a Ty mówisz: Schowaj miecz,
bo kto mieczem walczy, od miecza zginie (por. Mt 26, 52).
Chwastów narosło w Twoim Kościele, aż wstyd,
zabrudzą wszystką mąkę.
Chcieliśmy powyrywać to już na wiosnę,
a Ty kazałeś czekać aż do czasu żniwa (por. Mt 13, 28-30).
A poza tym, to jesteś czasem za trudny.
Powiedziałeś po rozmnożeniu chleba:
Ciało moje jest prawdziwym pokarmem.
Nie, no to już jest zupełnie nie do pojęcia.
Jak Ty możesz dać nam Ciało swoje do jedzenia?
Zraziłeś sobie tym prawie wszystkich,
wprawdzie nie okłamałeś nas nigdy, ale w tym już przesadziłeś.
Posłuchamy Cię innym razem.
- No tak, więc słuchajcie Mnie, moi wielkopostni chrześcijanie:
może i wy chcecie ode Mnie odejść?
- Panie, a do kogo my pójdziemy?
Myśmy uwierzyli, że Ty jesteś Chrystus, Syn Boga żywego.
Ty masz słowa życia wiecznego (por. J 6, 52. 67-68).

Ja tego nie mogę zrozumieć,
ale wierzę, bo to powiedziałeś Ty, który jesteś prawdą.

- Tak, kochany Piotrze, ale ty jesteś taki zmienny.
Masz czasem takie szlachetne wzloty wiary,
że możesz nawet chodzić po morzu
i nagle wątpisz, i psujesz wszystko, i toniesz.
Czasem tak pięknie deklarujesz swoją wiarę,
a potem przysięgasz przed żołdakiem, przed służącą,
że Mnie nie znasz, że nie wiesz, kim jestem.
Dobyłeś miecza i chciałeś się bić za Mnie,
a potem uciekłeś jak tchórz. -

O, Panie mój, to tak trudno odpowiedzieć słowami, kim Ty jesteś.
Jesteś niepojęty i nieogarniony.
Dobrze się Ciebie widzi tylko sercem.
Życia mi braknie, aby Ci odpowiedzieć, kim Ty jesteś dla mnie.
Jeszcze za mało Cię kocham.
Życia mi braknie, aby przywrzeć do Ciebie i sercem pokochać.
Przyjdę, Panie, do Ciebie nocą. Wyspowiadam się przez łzy.
Stopy Twoje ucałuję, boś mi wszystko jak Bóg przebaczył.
Przyjdę do Ciebie, do mego kościoła, Panie mój dobry jak chleb.
Przyjdę do Ciebie na drogę krzyżową - i twarz Ci chustą obetrę.
Krzyż mój i Twój kilka kroków podźwigam
i z Matką Twoją będę szedł już do końca,
a pod krzyżem z Magdaleną się rozpłaczę
i duch mój przed Tobą klęknie
i wtedy - serce mi pęknie (Julian Tuwim).

I tak już z Tobą zostanę, Panie mój i Boże mój.
Amen.