1985-12-26
Warszawa, Bazylika św. Krzyża

Św. Szczepana, pierwszego męczennika

Bądźcie mocni w wierze

Wczoraj narodził się Chrystus Pan, Zbawiciel,
a my oglądaliśmy chwałę Jednorodzonego,
pochodzącego od Ojca, pełnego łaski i prawdy.
Dzisiaj jesteśmy świadkami męczeństwa świętego Szczepana diakona.

Taką miłością umiłował nas Ojciec,
że Syna swojego Jednorodzonego zesłał, aby nas zbawić (por. J 3, 16).
Na tę miłość Boga odpowiada miłością człowiek,
miłością, która mocniejsza jest od życia,
mocniejsza jest od śmierci.
Cały Adwent oczekiwaliśmy, że gdy przyjdzie Chrystus,
spełni się to, co zapowiadali prorocy,
że przekują ludzie miecze na lemiesze (por. Iz 2, 4);
pokój zakwitnie, kiedy Pan przybędzie (zob. Ps 72 [71]);
ucałują się sprawiedliwość i pokój (Ps 85 [84], 11).
Przyszedł Chrystus i przyniósł pokój ludziom dobrej woli,
a dzieje nowej ery zaczynają się tak samo
jak dzieje początków historii człowieka,
kiedy brat zabił brata.
Przyszedł Chrystus,
ale zastał grzech, który leży u wrót serca człowieka (por. Rdz 4, 7).
Przyszedł Chrystus,
ale w człowieku została ta sama chęć decydowania o tym,
co dobre a co złe.
To jest tragedia człowieka, który popełniając w imię dobra zbrodnie,
sądzi, że Bogu czyni przysługę.
Decydowanie o tym, co jest dobre, a co złe, należy tylko do Boga,
który jest Stwórcą wszystkiego, co dobre.
Ile razy po tę władzę wyciąga rękę człowiek,
popełnia grzech pychy;
i grzechy drugie tego człowieka stają się gorsze aniżeli pierwsze.
Dziwnym jest dla nas, że człowiek rozumny i wolny
wybiera zło świadomie i dobrowolnie.
Trzeba nam spojrzeć na dwie prawdy:
Szatan jest inteligencją - Lucyfer.
Podpowiada więc człowiekowi grzech tak fascynująco,
że człowiek jakby zamyka oczy i biegnie za podpowiedzią.
Pokusa jest zawsze czymś fascynującym dla człowieka,
dopóki nie stanie się grzechem.
Wtedy jest tragedia.
Otwierają się człowiekowi oczy
i staje człowiek w prawdzie,
w nagiej prawdzie wobec siebie.
Ucieka więc przed Bogiem, chowa się,
ale Pan Bóg nie da człowiekowi spokoju,
będzie pytał po imieniu: Adamie, gdzie jesteś? (Rdz 3, 9).
Będzie czynił wyrzut sumienia:
Kainie, gdzie jest twój brat? (por. Rdz 4, 9).
Staje więc człowiek przed dylematem,
albo wrócić do Ojca i wyspowiadać się:
- Zgrzeszyłem przeciwko niebu i przeciwko Tobie -
albo uciec przed Bogiem i bronić się nienawiścią.
Gdy człowiek przywyknie do pełnienia zła,
rodzi się w nim trwanie w złym
- nienawiść do wszystkiego, co dobre, do wszystkiego, co Boże.
Taki człowiek niezdolny jest do czynienia dobrze,
taki człowiek dla społeczności jest bardzo niebezpieczny.

Dzisiaj, gdy chcielibyśmy w spokoju świątecznym
śpiewać Panu Bogu chwałę na wysokościach
i głosić pokój ludziom dobrej woli,
jak grom z jasnego nieba spada na nas nowa zbrodnia:
ukamienowanie Szczepana.

Umierają ludzie za przekonania, dla idei,
wznosząc okrzyk, przysięgając zemstę, obiecując zemstę,
ale ta śmierć jest niepokojem, bo jest echem tamtej na krzyżu:
Ojcze, w ręce Twoje powierzam ducha mojego;
Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią
(Łk 23, 46. 34).

Pierwsze trzy wieki to czas męczenników.
Gdy tłum rzymski wołał: Chleba i igrzysk! -
imperator raczył rzucać na arenę cyrku kilkoro chrześcijan,
aby tłum wrzeszczał: Ave Cesar!,
a głodne lwy rozszarpywały ciało człowieka.
Zdawałoby się, że ze wzrostem kultury,
ze zmianą cywilizacji,
inaczej będzie patrzył człowiek na człowieka.
Po dwóch tysiącach lat nasze odczucia są inne.
Współczesne zbrodnie, jakie widzi świat, są okropniejsze,
ponieważ metody są bardziej wyrafinowane.
I czy tak będzie aż do końca czasów?
Tak, a na końcu będzie ucisk narodów.
... powstaną dzieci przeciw rodzicom (...) i będziecie w nienawiści
Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony
(Mk 13, 12-13).
Jak człowiek może więc żyć w takim świecie
i z taką wizją świata?
Co więcej, przeraża nas to,
że my, których nazywają chrześcijanami, ludźmi Chrystusowymi,
aniśmy się spostrzegli, że wsączyła się nam do serc nienawiść.
Denerwujemy się na bezbożnych i innych,
którzy pałają żądzą zabijania i zagarniania własności, wolności,
ale nie spostrzegamy,
że sami realizujemy chęć zemsty tą samą metodą.

Nie tak uczył nas Chrystus.
Codziennie prosimy Ojca: Odpuść nam nasze winy
jako i my odpuszczamy naszym winowajcom.

Do nas mówił Chrystus:
Wy będziecie solą ziemi
- to znaczy zachowacie tę ziemię od zła, od zepsucia;
wy będziecie światłością świata
- to znaczy pomożecie innym przechodzić bezpiecznie nawet w nocy,
bo przecież wy dobrze znacie drogę (por. Mt 5, 13-14);
wy będziecie moimi świadkami (Dz 1,8)
- to znaczy zaświadczycie swoim życiem,
że widzieliście to na własne oczy, słyszeliście na własne uszy.
To do nas mówił Chrystus:
Czyńcie dobrze tym, którzy was nienawidzą,
błogosławcie im, a nie złorzeczcie (por. Mt 5, 44).
Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi,
jeśli będziecie się wzajemnie miłowali
(J 13, 35).

I znów nie spostrzegliśmy, my - porządni chrześcijanie,
że mamy swoją wizję decydowania o tym,
co jest dobre, a co złe,
i już dawno byśmy po swojemu uporządkowali ten stary świat,
wyrywając chwasty o każdej porze,
wrzucając w ogień uschłe gałęzie,
wycinając siekierą wszystko, co nie przynosi owocu.
Nie tak będzie między wami.
Lecz kto by między wami chciał się stać wielkim,
niech będzie sługą waszym.
A kto by chciał być pierwszym ...
niech będzie niewolnikiem wszystkich
(Mk 10, 43-44).
Miejcie cierpliwość aż do czasu żniwa ... (por. Mt 13, 30).
W cierpliwości posiądziecie dusze wasze.
Nie chcemy też przyjąć do zasobu naszej wiedzy,
że zło pochodzi z serca człowieka, rodzi się w sercu człowieka.
Dlatego pośród nas tylu chorążych, którzy chcą walczyć ze złem
- tamtym za siedmioma górami.
Prawie każdy z nas ma gotową metodę naprawy tego świata
i zniszczenia zła na ziemi.
Byli już przecież tacy, którzy walczyli ogniem i mieczem,
ale to na swoje konto, nie na konto Chrystusa.

Nie można zwyciężyć zła,
nie można choćby odrobinę uczynić lepszym tego świata,
nie można odmienić oblicza tej ziemi,
dopóki ktoś z nas nie stanie się lepszy.

- Więc ksiądz wierzy w to, że nadstawiać drugi policzek,
oddać suknię i płaszcz,
iść przymuszonym drugi tysiąc kroków (por. Mt 5, 39-41)
to jest sposób na zbawienie świata?
- Tak.
- A oni się będą z nas śmiać? -
Tak. W królestwie Chrystusowym jest inna ekonomia:
zabijają ich, a oni żyją;
wtrącają ich do więzienia, a liczba ich wciąż wzrasta;
rzucają ich na pożarcie dzikim zwierzętom, a oni śpiewają;
zabierają im to, co mają, a oni posiadają wszystko;
prześladują ich, a oni się radują ...
Gromadzą rozżarzone węgle na głowach przeciwników.
Tego człowiek nie wytrzyma.
I w tej ekonomii zupełnie kiepski jest szatan,
nie umie czynić dobra: jest zupełnie krótkowzroczny.
Każde następne zło jest jeszcze gorsze.
Tak można tylko doskonale rujnować.
Budować można tylko miłością.

Czy przez dwa tysiące lat nauczyliśmy się trochę być chrześcijanami?

Trochę tak. Polaryzują się postawy ludzi.
Zaczynają wierzyć, że dwom panom służyć nie wolno (por. Mt 6, 24).
Zaczynają wierzyć,
że kto nie jest przeciwko nam, ten jest z nami (por. Mt 12, 30).
Zaczynają wierzyć, że trzeba być zimnym albo gorącym.
Letnimi brzydzi się Pan Bóg i ludzie (por. Ap 3, 15-16).
Coraz bardziej świadomi są ludzie, że trzeba mówić:
Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi (por. Mt 5, 37).
Coraz mniej jest odważnych do kamienowania Szczepanów,
bo słyszą Chrystusowe wezwanie do sumienia:
Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci ... kamień.
Odeszli wszyscy (por. J 8, 7. 9).
Nie tak się rozwiązuje kwestie wiary, kwestie społeczne.

Ludzie kochani - cywilizowani kamieniarze!
Czy nie przeżywaliście wczoraj wigilii?
Czy nie spostrzegłeś, jak cudowny byłby świat,
gdyby ludzie złożyli broń i podali sobie ręce,
i połamali się chlebem - na połowę?
Czy nie zapragnąłeś,
aby ten wieczór przedłużył się jako kawałek chrześcijaństwa,
jako spełniona modlitwa, aby wszyscy stanowili jedno (por. J 17, 11)?
Tak, ale czy garstka ludzi starczy, aby odmienić ten świat?
Jest tyle sił w narodzie,
jest tyle mnogo ludzi:
niechże w nie Duch Twój wstąpi
i śpiące niech pobudzi (Stanisław Wyspiański).

Wystarczyło przecież dwunastu rybaków,
aby zatrzymać historię wielkiego Imperium Romanum,
aby świat pokazał chrześcijan: Patrzcie, jak oni się miłują!
Czy to nie o nas mówi Mickiewicz:
Plwają na siebie i żrą jedni drugich?

Męczeństwo nie jest szukaniem cierpienia i śmierci.
Męczeństwo jest wyznaniem wiary.
Męczeństwo Agnieszki, Wiktorii, Cecylii jest pytaniem:
- skąd tych słabych dziewczynach taka moc wyznawanej wiary?
Męczeństwo Piotra, Wawrzyńca, Szczepana jest pytaniem:
- skąd mieli tyle miłości, aby przebaczać i modlić się za zabójców?
Męczeństwo Ignacego, Wojciecha, Maksymiliana
będzie zawsze znakiem - że są świadkowie Chrystusa,
dla których prawda, miłość, cenniejsze są niż życie.
Krew męczenników jest posiewem chrześcijan.
Jest dla pokoleń motywem wiarygodności tych,
którzy szukają prawdy, dobra i sprawiedliwości.
Nam - ludziom codzienności - nie grozi męczeństwo,
ale jesteśmy codziennie umęczeni.
Dzięki temu odnosimy pełne zwycięstwo ...
I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie (...)
ani głód, ani nagość,
ani jakiekolwiek inne stworzenie
nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga,
która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym
(por. Rz 8, 38).
Tylko pamiętajcie, bracia,
że jeszcze nie opieraliście się aż do przelewu krwi,
walcząc przeciw grzechowi
(Hbr 12, 4).
Bądźcie więc mocni w wierze.
Amen.