1984-11-11
Warszawa, Bazylika św. Krzyża

32 niedziela zwykła

Mdr 6, 12-16, l Tes 4, 13-28, Mt 25, 1-13

Kiedy ty zmądrzejesz, głupia panno?

Kochani moi!

W portalu pięknej katedry w Chartres
średniowieczny anonimowy rzeźbiarz wykuł w kamieniu
portrety ewangelicznych mądrych i głupich dziewczyn.
Te pierwsze z dziewczęcą czułością
trzymają w dłoniach oliwne lampki
z troską, aby nie zgasły, bo zaraz tędy będzie wchodził Pan.
Te drugie stoją naiwnie, rozkładają ręce.
- Brakło nam oliwy. Co mamy robić? -
zdają się mówić z głupkowatym uśmiechem słodkie idiotki.
Przypowieść prosta, obraz bardzo czytelny.
A tak cię matka weselnie wystroiła, włos ci upięła,
tak się starała, byś się podobała gościom weselnym
i Panu Młodemu, który cię zaprosił.
I tak cię matka upominała, żebyś się nie wygłupiła.
Przejrzyj się w lustrze, jak wyglądasz i zobacz, kim jesteś,
bo Pan Młody cię wyróżnił -
żeby się za ciebie nie wstydził
i żeby przed tobą nie zamknął drzwi
jak przed natrętną idiotką.
Taki jest obraz naszego świata,
gdzie pomieszał się geniusz z tyranem, a piękność z głupotą.

Gdy czytam tę przypowieść w dniu 11 listopada,
to mi się wydaje, że tu u nas, w Polsce,
inaczej by Pan Jezus dziewczyny rozdzielił.
Nie poczytuj mi, Panie, tego za zuchwałość,
ale popatrz i zobacz,
ile u nas w Polsce pięknych i mądrych matek.
Zobacz, jak w niedzielę prowadzą swe dzieci na spotkanie z Tobą.
Zobacz, Panie, ich modlitwę, aby dzieci miały wiarę,
zobacz ich matczyną troskę, aby dzieci były mądre i dobre.

A ta?
Pokazujesz mi tę jedną, ale zobacz, ona też nie jest zła,
jej tak w głowie przewrócili, ona jest tylko niemądra.

Zobacz, Panie, ile jest mądrych polskich dziewczyn,
przecież chodzą do polskiej szkoły,
przed lakcjami wstępują na pacierz do kościoła,
krzyża bronią.
Wejdź na salę katechetyczną. One się tu uczą i modlą.
Przyjdź na spotkanie modlitewne
- widzisz, ile one mają wiary?
Przecież spotkałeś je na wakacjach
- widziałeś, jak się cieszyć potrafią?
I jak Ci śpiewały: Zostań wśród nas.
Przecież one w pieszych pielgrzymkach do Twej Matki chodzą
i noce całe przy Niej czuwają,
aby ich lampy nie zgasły
i aby miłość miały piękną.
Znasz przecież wszystkie,
co strojne w procesjach chodzą przed Tobą.
Wejdź do szpitali
- zobacz pielęgniarki, jak są ładnie ubrane
i razem z lekarstwami roznoszą chorym Twoją dobroć;
wtedy szybciej do zdrowia się wraca.
Zobacz te na stadionach, w halach sportowych,
gdy żegnają się przed meczem.
Zobacz te ze szkół muzycznych, baletowych, teatralnych
- one noszą medalik na sercu.
Zobacz dziewczęta z ogólniaka i szkół zawodowych.
Zapracowane są;
dzieciństwo i młodość poświęcają, aby być mądrymi.
One Ci dobrze urosną.

A tamta, która się włóczy, skąd ona?
To jedna, ale to nie jej wina. Wiesz, kim są jej rodzice.
Ona zmądrzeje.

Ale nie odchodź, Panie.
Wstąp do sakramentek na Nowym Mieście,
do wizytek na Krakowskim Przedmieściu,
do szarytek na Tamce,
do stożek w Mariówce,
do samarytanek w Niegowie,
do franciszkanek na Piwną,
do urszulanek na Wiślaną,
do niepokalanek w Szymanowie,
do służebniczek pleszewskich i innych,
do michalitek w Miejscu Piastowym,
do sióstr, które przyszły z Kalkuty i mieszkają w Zaborowie,
do rodzinianek na Żelaznej,
do misjonarek na Racławickiej,
do westiarck na Bracką,
do karmelitanek na Wolską,
do loretanek na Pragę,
do naszych bernardynek w Łowiczu
i sióstr wspólnej pracy na Browarnej.
Są wśród nich lekarze, architekci, pedagodzy,
teologowie, polonistki, psycholodzy.
Niektóre z nich z Matejką są po imieniu
i z Bachem w przyjaźni.
Zobacz te, co na plebaniach i siostrę, i mamę nam zastępują,
i zatrzymaj się trochę u nazaretanek w Żdżarach
- tam jest moja nauczycielka, siostra Miriam.
To nasza siłaczka.
Z Grodna przyszła. Po wojnie szkołę nam wystawiła.
Mamy nasze uczyła gotować, gospodarować.
Ojców napędziła, aby gospodarstwa uporządkowali.
Uczyła pielęgnować ogrody, sady, kwiaty.
Zobacz, ilu ta siostra ma swoich oficerów,
urzędników, lekarzy, księży.
Nikt jej nie odznaczył.
Teraz tylko z pszczołami w rylskim lesie się przyjaźni,
a my w święta jedziemy do Żdżar,
żeby jej ręce ucałować.

Panie, ja czasem nadziwić się nie mogę,
dlaczego takie dziewczyny mądre i dobre zostawiają swój dom,
swoje imiona, swoje stroje, swoją rodzinę,
i idą do klasztoru.
To trzeba pewnie bardzo kochać, prawda?
To dobrze mieć taką nieznajomą siostrę, która się za nas modli.
A patrz, tamta odeszła.
Wiem, Panie, że Ci przykro,
ale ona wiary nie straciła, tylko teraz tak trudno o oliwę.

Wstąp, Panie, w sobotę do któregoś z kościołów
i zobacz śluby mądrych dziewczyn.
Lubię w imię Twoje błogosławić młodym parom.
To trzeba mieć wielką wiarę i odwagę,
aby Ciebie wzywając na świadka, mówić sobie nawzajem:
- Będę cię kochał, będę wobec ciebie uczciwy
i nie opuszczę cię aż do śmierci -
ale przecież od Ciebie uczyli się być mądrymi,
od Twej Matki uczyli się pięknej miłości,
Twojej Matce zostawiają ślubne wiązanki,
oni będą Twoją rodziną.
A ci, co się zaraz rozeszli?
Ano tak. Bałem się o nich.
Niby oboje niegłupi,
ale któreś z nich zagapiło się trochę, upuściło lampę
i zgasła miłość, i potłukło się wszystko;
ale nie mów, Panie, że ich nie znasz.
Wrócą, rozpłaczą się, zmądrzeją.

Panie, gdy dziś chcesz zobaczyć Polskę, to wstąpmy na Żoliborz.
Tam są sanitariuszki i łączniczki z powstania
i dziewczęta z Szarych Szeregów.
Tam jest Mańka z Czerniakowa
i Ruda, co Cię jedyna na moście poznała,
i dzieci z Wrześni.
Tam są studenci prawa i medycyny
i tu jest świeży grób.
Tu jest matka księdza Jurka.
Panie, powiedz jej: Nie płacz. Ona już płakać nie może.
Panie, powiedz dzisiaj Polsce, dlaczego to zrobili.
Powiedz; Nie płacz matko-Polsko, tyle razy we krwi skąpana.
Powiedz, że to już ostatnia zbrodnia.
Tylko głupi mogli tak spaprać tę doskonałą zbrodnię.
Kiedy głupi przestaną się po drogach wałęsać? (por. Iz 35, 8)
A ty, głupia, co teraz zrobisz?
Posagu już nie masz i wzięcia mieć nie będziesz,
może zmądrzejesz.
Panie, Ty płaczesz? Patrzcie, jak On go kochał. (por. J 11, 36)