1983-10-23
Warszawa, Bazylika św. Krzyża

30 niedziela zwykła

Syr 35, 12-14.16-18, 2 Tm 4, 6-9.16-18, Łk 18, 9-14

Panie, naucz nas modlić się

Kochani moi!

Jest październik, taki namodlony różańcami,
a my dziś, w dzień święty, gromadzimy się w świątyniach
na modlitwie i na łamaniu chleba.
I zawsze przychodzi nas dwóch:
pobożny faryzeusz i pogardzany celnik.
Którym z nich jestem ja?
Nie wiem.
Nawet chwalić się nie umiem, że poszczę raz w tygodniu,
że daję jałmużnę,
że nie jestem zdziercą, oszustem, cudzołożnikiem...
Ale też nie stać mnie na jedno westchnienie:
Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu.

Więc, Panie, naucz nas modlić się (Łk 11,1).

Dziś cię za stołem swym Chrystus ugościł,
dziś anioł tobie niejeden zazdrościł (...)
Święta i skromna (...)
Ja bym dni wszystkich rozkosz za nic ważył
Gdybym noc jedną tak jak ty przemarzył -

tak zazdrościł Mickiewicz Marcelinie Łempickiej
w dzień jej komunii świętej.
Szukam więc pośród was kogoś, kto tak umie się modlić.
Dziecko potrafi tak przywrzeć,
tak ukochać, tak się w serce wtulić,
zasnąć i być bezpiecznym.
Wróćmy więc, kochany,
do tych szczęśliwych dni dziecięcej modlitwy.
Pamiętasz kwiaty dla Pana Boga
noszone w bukiecie do przydrożnej kapliczki?
Pamiętasz mamę
klęczącą przy bocznym ołtarzu w twoim kościele,
zapatrzoną w obraz św. Anny?
Pamiętasz, jak chciałeś się wtulić w dobre ręce mamy
i przesuwać z nią paciorki różańca?
Pamiętasz dziadka, jak modlił się na roli i całował kłosy
dziękując Bogu za to, że tak chleb nam rozmnożył?
Pamiętasz pacierz na drodze do szkoły,
ten z drżeniem mówiony przed klasówką
i ten radosny z cenzurką na koniec roku?
Pamiętasz tę noc nie przespaną,
bo noc była piękna i wszystko Boga wielbiło,
a myśmy śpiewali piosenki dla Pana Boga?

A dziś?
O, jak wiele się zmieniło!
Przyszło życie, sprawy, problemy.
- Nie mam czasu. -
Nie, kochany, coś się stało z twoją wiarą,
coś się stało z twoim Boga kochaniem.
Mówisz, że nie umiesz się modlić,
a zacząłeś się uczyć?
Rozsypały się twoje dziecięce paciorki,
pogubiły się kwiatki dziecięcych wierszyków do Anioła Stróża.
Urosłeś, ale czy została ci choć jedyna za Bogiem tęsknota?

Nie umiesz się modlić, bo za dużo teraz mówisz.
Musisz czasem wyjść na pustynię i zostać sam na sam z Bogiem.
Nie bój się tego.
Tam jest trochę ciszy.
Posłuchaj raz, co do ciebie chce powiedzieć Bóg.
Wrócisz przemieniony.
Zaczniesz dobrze mówić i zdziwisz się,
że tyle głupstw, kłamstw, obrzydliwości mówią ludzie.
Naucz się dobrze mówić - a to jest modlitwa.

Nie umiesz się modlić, bo nie umiesz dobrze myśleć.
Tyloma myślami masz głowę zaprzątniętą.
Zobacz tych współczesnych pustelników w bibliotekach,
w samotnych pracowniach,
wdzierających się mikroskopem w komórkę życia
i tych szukających tajemnic nieba -
to także modlitwa, aż do zadziwienia.
I uklękniesz wtedy, bo:
Za każdym krokiem w tajniki stworzenia
Coraz się dusza ludzka rozprzestrzenia
I większym staje się Bóg! (Adam Asnyk).

Nie umiesz się modlić, bo źle teraz patrzysz.
Przecież to samo jest niebo
i te same lilie polne,
i te same ptaki niebieskie.
Ta jedna licha drzewina -
Nie trzeba dębów tysięcy! -
Z szeptem się ku mnie przegina:
"Jest Bóg..." (Jan Kasprowicz)

- a to też modlitwa.
I zaczniesz do kwiatka mówić Franciszkową modlitwę:
Wsławiony bądź, o Panie mój, za wszystko, co stworzyłeś.

Nie umiesz się modlić, bo źle chodzisz.
Zatrzymaj się na chwilę.
Zdejmij obuwie, bo miejsce, na którym stoisz, jest święte (por. Rdz 3,5).
Zobacz, którędy ty chodzisz. Dokąd ty chodzisz.
Przejdź się po Warszawie.
Plac Trzech Krzyży,
Dom Partii,
Święty Krzyż, siostry wizytki,
prokuratura generalna,
seminarium,
Rada Państwa,
Mickiewicz, Kolumna Zygmunta, Zamek,
Katedra.
Czy ty tędy dobrze chodzisz?
A dobrze chodzić to znaczy zbliżać się do Boga
- a to też modlitwa.

Nie umiesz się modlić, bo nie umiesz kochać.
Pogubiło się twoje serce.
Rozsypały się pozbierane kiedyś perły: nie, nie masz tej jedynej.
Skarbów masz trochę - a brak tego najcenniejszego (zob. Mt 13, 44-46).
I tak się telepie twoje biedne serce już po trzecim zawale,
ale pamiętaj,
będzie niespokojne, dopóki będziesz źle kochał.
A przywrzeć i ukochać - to najpiękniejsza modlitwa.

Nie umiesz się modlić, bo zbyt wiele sam planujesz,
zbyt ryzykownie budujesz,
źle teraz liczysz.
Troszczysz się o wiele, a potrzeba ci tylko jednego (por. Łk 10, 41).
...beze Mnie nic nie możecie uczynić (J 15, 5).
Cóż ci pomoże, choćbyś cały świat zyskał ... (por. Mt 16, 26)
Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy (Łk 12, 20)
- powie ci Pan Bóg.
A ty co?
Jeszcze się kiedyś rozsmucę,
Jeszcze do Ciebie powrócę (...)
... duch mój przed Tobą klęknie
I wtedy serce mi pęknie, Chrystusie ... (Julian Tuwim).

To dobrze, ale czy zdążysz?

Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie? (Łk 18, 8)
Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie:
"Wyrwij się z korzeniami i przesadź się w morze!", a byłaby wam posłuszna
(Łk 17, 6).
- To czyż ja nie mam nawet takiej malutkiej wiary? -
Nie wiem.
Wiem tylko, że zgubiliśmy się w tym świecie,
co nie ma czasu na modlitwę.
Gdy przestaniesz się modlić,
będziesz uciekał i chował się przed Bogiem, i zdziczejesz.
Gdy przestaniesz się modlić,
zabijesz brata i będziesz się błąkał jak Kain.
Gdy nie będziemy w modlitwie podtrzymywać rąk Mojżesza,
przegramy wszystko z Amalekitami (zob. Wj 17, 11-12).
Dobrze siali rolnicy, gdy potrafili się modlić.
Dobrze starsi budowali, gdy poświęcony był kamień węgielny.
Dobrze mama chleb dzieliła, gdy żegnała go krzyżem.
Dobrze było w domu i miło, i ciepło,
gdy wszyscy klękali do pacierza.
Panie, za ścianą domu pershingi i cruisy nam stawiają,
ludzie znów zaciskają pięści,
diabeł rozkołysał morze grzechu i fale łódź zalewają,
a Ty nam każesz ręce składać?
Panie, my giniemy, a Ty śpisz?
"Milcz, ucisz się!" (...) i nastała głęboka cisza (por. Mk 4, 38-39).
To Ja jestem, nie bójcie się (J 6,20).
Czemu bojaźliwi jesteście, małej wiary? (Mt 8, 26).

Boże atomów i neutronów,
Boże laserów i bakterii,
Boże kosmosu i mikroelementów:
...czymże ja jestem przed Twoim obliczem? -
Prochem i niczem:
Ale gdym Tobie moje nicość wyspowiadał,
Ja, proch, będę z Panem gadał (Mickiewicz).

Nie śmiem, Panie, oczu podnieść ku Tobie.
Ja, zatrwożony człowiek, nie umiem słowa powiedzieć.
Przytul mnie, Panie, do serca.
Naucz mnie do ludzi dobrze mówić.
Naucz mnie do ludzi wyciągać ręce.
Naucz mnie z ludźmi dzielić się kromką chleba.
Niech się świat stanie lepszy moją malutką modlitwą,
a ja Tobie, Matko mojej modlitwy:
Przynoszę (...) kapłaństwo moje (...)
Stanąłem w samym kącie kaplicy (...)
Weź me kapłaństwo na ręce teraz,
jak Syna swego (...)
a mnie niech zdepczą butami złymi pątnicy. (ks. Jan Twardowski)