Warszawa, Bazylika św. Krzyża
Dzieci kochane!
Wiesz, co się stało w czwartek?
Pan Jezus wstąpił do nieba,
Smutno było apostołom. Zostali sami,
ale Pan Jezus obiecał im, że ześle Ducha Świętego,
który wszystko im przypomni i nauczy ich wszystkiego.
Więc trwali w wieczerniku na modlitwie razem z Maryją Matką Jezusa.
I zstąpił Duch Święty.
I w niedzielę będę Zielone Świątki.
A czy na ciebie zstąpił Duch Święty?
Tak!
Ty tego nie pamiętasz. Byłeś wtedy malutki.
Mama i tatuś wybrali ci najładniejsze imię. Jak ci na imię?
Mama i tatuś wybrali ci dobrych rodziców chrzestnych.
A potem był chrzest.
I gdy ksiądz polewał twoją główkę wodą chrzcielną,
niebo się otworzyło i zstąpił na ciebie Duch Święty,
a Ojciec z nieba powiedział o tobie:
Ty jesteś moim dzieckiem. Ja ciebie dziś zrodziłem (por. Hbr 5,5).
A mama i tata to pamiętają i ile razy mówią twoje imię,
przypominają sobie i tobie, że ty jesteś dzieckiem Boga,
że w tobie mieszka Duch Święty.
Urosłeś,
ale czy pamiętasz, że ty jesteś świątynią Ducha Świętego,
że w tobie mieszka Duch Święty?
A potem była twoja Pierwsza Komunia święta.
To już wszystko pamiętasz - prawda?
Byłaś wtedy taka uroczysta,
w wianku z białych stokrotek, w białej sukni z hostią na sercu,
w sercu miałaś Pana Jezusa.
Chłopcy mieli białe kokardki przy rękawie, koszulkę z aksamitką,
a w sercu Pana Jezusa.
Agnieszka mieszkała na wsi.
Na jej Pierwszą Komunię świętą przyjechała z miasta chrzestna mama.
Podczas obiadu powiedziała;
- Agusiu, pozwól do mnie na chwilę. -
Agnieszka podbiegła w podskokach i figlarnie usiadła cioci na kolana.
Ciocia wzięła czarną torebkę ze srebrnym zamkiem. Otworzyła.
Wyjęła małe pudełeczko, brązowe ze złotą pieczątką.
W środku było wyłożone białym pluszem
i coś jeszcze zawinięte w szeleszczący, nieprzezroczysty papier.
Odwinęła i położyła na swojej dłoni.
Agnieszka przeczytała napis:
"Kochanej Agnieszce w dniu Pierwszej Komunii świętej".
- Ciociu, to dla mnie?
- Tak, dla ciebie, tylko nie zgub, bo to jest złote. -
Gdy usłyszała to mama, podbiegła do Agnieszki i powiedziała:
- Dziecko, nawet do ręki nie bierz, bo to bardzo drogie.
Ja ci to schowam,
a gdy urośniesz, będziesz nosiła na swoim sercu. -
Agusia była już w klasie piątej.
Była w szpitalu, potem w sanatorium, potem w domu.
Przychodzili chłopcy, opowiadali o cudach w klasie,
ale Agusia była smutna.
Dziewczynki opowiadały:
- Agusiu, jak jest ślicznie na majowym nabożeństwie w kościele.
Śpiewamy litanię. Jesteśmy zaraz przy księdzu. -
W środę Agnieszka zapytała mamy:
- Mamo, pozwolisz mi iść do kościoła z dziewczynkami? -
Mama ucieszyła się bardzo,
Do kościoła szło się przez łąkę, przez kładkę,
a potem była lipowa aleja i już prosto kościół.
Agnieszka stanęła blisko księdza i śpiewała litanię.
Na którymś wezwaniu zatrzymała się, zamknęła książeczkę.
- Agusiu, co ci jest?
- Nie... nic... -
W drodze powrotnej dziewczynki pytały:
- Agusiu, co się stało?
- Nie... nic... -
Mama w progu zapytała:
- Agusiu, co się stało?
- Nie, mamo, nic -
A przed Bożym Ciałem Agnieszka znów poczuła się gorzej,
powiedziała do mamy:
- Mamo, powiedz, żeby mój ksiądz przyniósł mi komunię świętą.
Ksiądz wziął złotą torebkę, włożył komunię
i szedł z modlitwą do Agusi lipową aleją,
potem przez kładkę, przez łąkę,
i zobaczył, że coś błyszczy na ziemi.
Podniósł. Otarł z brudu.
Pomyślał: ,,Pewnie ktoś zgubił",
i włożył do torebki z Panem Jezusem.
W domu stół był jak ołtarz ubrany -
- Agusiu, czy chcesz się spowiadać,
czy tylko przyjmiesz komunię? -
Wiedział, że Agnieszka jest dobrą dziewczynką.
- Chcę się wyspowiadać, bo mam duży grzech.
- Co się stało? - zapytał ksiądz.
- Bo ja, proszę księdza, od mojej chrzestnej mamy
na Pierwszą Komunię świętą dostałam takie drogie,
szczerozłote serduszko.
I po kryjomu przed mamą wzięłam je,
i gdy szłam do kościoła, to... zgubiłam. -
A księdzu błysnęło coś w oczach.
Wstał. Otworzył torebkę, położył na dłoni serduszko i zapytał:
- Agusiu, a czy to nie twoje? -
Agnieszka chwyciła w ręce i przeczytała:
"Kochanej Agnieszce w dniu Pierwszej Komunii świętej".
- Tak, to moje.
- No to weź i nie bądź smutna.
- Tak... ale ja go nie wezmę. Gdy ksiądz wróci do kościoła,
to niech ksiądz wejdzie na ołtarz, aż do Matki Boskiej
i niech tam powiesi moje serduszko. -
Nie będę ci dalej opowiadał, bo to bardzo smutne,
ale wiesz, dlaczego ci to dziś mówię?
A powiedz mi: co się stało z twoim serduszkiem?
Nie z tym złotym, tylko z tym prawdziwym.
Nie zgubiło się? Nie pobrudziło się?
A jakie masz oczy?
A jakie masz ręce?
A jakie masz usta?
Pan Jezus tak cię kocha, taki o ciebie jest zazdrosny.
Dorosłym powiedział:
Gdyby ktokolwiek z was zgorszył jedno z tych dzieci,
to lepiej by mu było przywiązać kamień młyński do szyi
i wrzucić w morze (por. Mt 18, 6).
I zawstydził dorosłych, i mówił:Jeśli się... nie staniecie jak dzieci,
(Mt 18, 3).
nie wejdziecie do królestwa niebieskiego
A ciebie brał na ręce, do serca przytulał
i błogosławił ci, abyś dobrze urósł.
Urośnij szybko, ale zostaw zawsze czyste serce
i miej zawsze czyste oczy, bo dorośli zapomnieliby,
że jest niebo.
Jutro jest twoje święto
i dużo dorosłych ludzi pochyli się nad tobą,
i będą się dziwić:
Jaki cudowny jest Pan Bóg, który stworzył dziecko.
A ty już zawsze pamiętaj, to o tobie powiedział Ojciec w niebie:
Ty jesteś moim dzieckiem.
To za ciebie dziś modlił się Pan Jezus:
Ojcze, Ja za nimi proszę, nie zabieraj ich z tego świata,
ale zachowaj ich od złego (por. J 17, 15).
Amen.