1981-02-22
Warszawa, Bazylika św. Krzyża

7 niedziela zwykła

Kpł 19, 1-2. 17-18, 1 Kor 3, 16-23, Mt 5, 38-48

Jesteście świątynią Boga

Czym jest człowiek, że o nim pamiętasz,
i czym - syn człowieczy, ze się nim zajmujesz?
(Ps 8, 5).
Dzięki Ci, Boże, żeś mnie tak cudownie stworzył,
a w swoje dzieło tyle cudów włożył (por. Ps 139 [138], 14).
Człowiek z ziemi wzięty i noszący w sobie tchnienie Boga.
Człowiek, któremu Bóg dał ziemię w posiadanie,
aby Ją czynił sobie poddaną (por. Rdz l, 28).
Obraz i podobieństwo Boga:
wolny - sięgający po tajemnice dobra i zła,
rozumny - sięgający po tajemnice wiedzy,
święty - przechadzający się razem z Bogiem,
A u wrót serca człowieka czyha grzech
i może owładnąć sercem człowieka (por. Rdz 4, 7).
Człowiek mądry - a jednak nie może poznać samego siebie
i stwierdzi: Człowiek, istota nieznana (Alexis Carrel).
I w tej tajemnej wiedzy o człowieku
Paweł Apostoł stawia nam dziś pytanie:
Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga
i że Duch Boży mieszka w was?

W kościele Świętego Krzyża podnoszę oczy ku górze
i widzę Człowieka Ukrzyżowanego,
Redemptor hominis.
To mój Bóg, który stał się człowiekiem.
I nie można zrozumieć człowieka bez Chrystusa (Jan Paweł II).
On nas zgromadził w jedno,
abyśmy stanowili jedną myśl i jedno serce,
abyśmy jednomyślnie trwali na modlitwie i łamaniu chleba,
aby jeden Duch nas ożywiał,
- a to Kościół właśnie,
w którym mamy dorastać do pełni człowieka.
Wybrał nas Chrystus, na początku Dwunastu,
abyśmy byli nowym wybranym plemieniem,
królewskim kapłaństwem,
narodem świętym,
ludem odkupionym,
Kościołem (por. l P 2, 9).
Ta maleńka jak ziarno gorczycy społeczność staje się wielkim drzewem,
które swymi konarami ogarnia całą rodzinę ludzką.
I w tym Kościele zostawił Chrystus człowiekowi wszystkich czasów
swoją naukę,
która jak zaczyn chlebowy
ma być początkiem dobrej przemiany i miarą wszelkiego postępu,
aż nas, zjadaczy chleba, w aniołów przerobi (Słowacki).
I wybrał nas jak wyborne ziarna,
i posiał jak siewca na czystej roli.
I dziwimy się,
skąd pośród nas tyle kąkolu, tylu podłych ludzi?
Nieprzyjazny człowiek w nocy to uczynił (por, Mt 13, 28).
A Bóg w trosce o człowieka, aby życia nie zmarnował,
wciąż wychodzi i pyta:
- Dlaczego tu stoicie cały dzień próżnując?
- Bo nikt nas nie chciał nająć,
- Więc chodźcie do mojej winnicy (por. Mt 20, 6-7). -
I wszystkim chce Bóg dać po denarze,
to bardzo wielka zapłata.
I Bóg o każdej porze naszego życia
zaprasza każdego z nas na ucztę swego Syna.
A my, inteligentni ludzie, mamy wciąż tak słuszne argumenty:
Żon? pojąłem, wieś kupiłem, woły kupiłem (por, Łk 14, 15-24).
I jak roztropni synowie ludzcy fałszujemy zapisy,
budujemy spichrze,
uważając, że będziemy mogli ucztować przez całe życie.
Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twej duszy (Łk 12, 20).
A nawet jeśli przychodzę ze swoim niechlujnym człowieczeństwem,
zapyta mnie Pan Bóg: Przyjacielu, jakże tu wszedłeś? (Mt 22, 12).
I trzeba wtedy wyjść na zewnątrz, gdzie jest ciemno
i człowiekowi bez Boga bardzo źle,
albo wrócić i wyspowiadać się Ojcu:
Ojcze, zgrzeszyłem przeciwko niebu i przeciw Tobie.
Nie jestem godzien nazywać się Twoim synem.
A Ojciec założy mi na palec pierścień,
abym nie zapomniał, że jestem Jego synem.
I da mi ojcowskie sandały, abym nie był upokorzony,
i ojcowskim płaszczem okryje moją człowieczą biedę (zob. Łk 15,18-23).
I takie do mnie, człowieka, ma Bóg zaufanie.
Zostawił mi w duszy ziarno swojego słowa,
swojej prawdy,
swojego życia.

Ale powiedz mi, kochany,
czy tam nie wchodzi, kto chce i kiedy chce, i którędy chce?
I podepczą ci ziarno, i ptaki je wydziobią,
a ty będąc człowiekiem stracisz wiarę!
A może w twojej duszy jest tak twardo,
że ziarno nie może wypuścić korzenia?
Przyjdzie słońce, wysuszy, wiatr zdmuchnie
i będąc człowiekiem stracisz wiarę.
A może przez lata twojego życia narosło ci w sercu tyle starych cierni,
że choć ziarno chce wypuścić źdźbio,
ciernie je zakłują i zmarnujesz dar wiary? (zob. Mk 4, 3-8)
I pomyśl, jak trudno bez wiary być pełnym człowiekiem.
A z jakim zaufaniem mówił Bóg do każdego z nas:
Wy jesteście światłością świata,
wy jesteście solą ziemi,
wy jesteście jak miasto położone na górze (por. Mt 5, 13-14),
wy będziecie Mi świadkami (por. Dz l, 8).
O, człowieku, dziwisz się, że ludzie nas depczą?
Bośmy zwietrzeli!
A jeśli sól zwietrzeje, na nic się więcej nie przyda,
tylko żeby była wyrzucona i podeptana przez ludzi (por. Mt 5, 13).
Dziwisz się, że nazywają nas ciemnotą?
Bośmy przestali świecić, aby wszystkim było widno w domu.
I zrzucają takich ze świeczników.
I przestaliśmy być jak miasto postawione na górze.
Nikt nas nie będzie podziwiał,
chyba że po tysiącach lat przyjdą archeolodzy,
aby podziwiać naszą dawną świetność.
I przesialiśmy być świadkami Boga!
Świadek to ten, kto mówi prawdę i całą prawdę, i tylko prawdę,
i tę prawdę gotów jest przypieczętować własną krwią,
swoim życiem.

Dwunastu rybaków z Galilei
potrafiło zatrzymać historię wielkiego imperium,
a ludzie patrząc na nich mówili:
Patrzcie, jak oni się miłują, jak oni potrafią pięknie żyć.
I cóż nam zostało z tego pięknego człowieczeństwa?
Czy to nie o nas mówił Mickiewicz:
Plwają na siebie i żrą jedni drugich?
Takeśmy się odczłowieczyli.
Bo my, oczytani analfabeci, zachłysnęliśmy się tym zdaniem:
Francuzi wymowni
Zrobili wynalazek: iż ludzie są równi
(Mickiewicz),
Czytaj, proszę, listy świętego Pawła:
Nie ma między wami Żyda ani Greka,
nie ma pana ani niewolnika...
wszyscy jesteście dziećmi jednego Ojca (por. Rz 10, 12).
A Chrystus, jak w wieczerniku, klęka przed każdym z nas
i umywa nam nogi.
A tylu spośród nas jest bez serc, bez ducha,
co tańczą drętwo jak u Wyspiańskiego chochoły,
za graną nam melodią: Miałeś chamie złoty róg...
O Polsko! póki ty duszę anielską
Będziesz więziła w czerepie rubasznym,
Poty kat będzie rąbał twoje cielsko,
Poty nie będzie twój miecz zemsty strasznym (Słowacki).

Jeśli ktoś zniszczy świątynię Boga,
tego zniszczy Bóg.

Igor Newerly zapytany o to,
co jest najważniejsze w wychowaniu socjalistycznego człowieka,
odpowiada: Najpierw trzeba wychować człowieka...
Inaczej mielibyśmy do czynienia z politycznie wykształconą bestią.
Zmarnowaliśmy tyle człowieczeństwa.
I czy można to odbudować?
Tak!
Wystarczy iskierka pośród popiołów, aby rozniecić wielki ogień.
Wystarczy płomyk światła, aby wskazać dobrą drogę.
Wystarczy szczypta soli, aby ocalić to, co dobre.
Trzeba nam się przyoblec w nowego człowieka (por. Ef 4, 24),
stworzonego na wzór Boga.
I stanie się nowy człowiek
i nowych ludzi plemię, jakich dotąd nie widziano.
Czymże ja jestem przed Twoim obliczem? -
Prochem i niczem.
Ale gdym Tobie moją nicość wyspowiadał,
Ja, proch, będę z Panem gadał (Mickiewicz).